Alina Kwapisz-Kulińska: O szkodzie i szkodnictwie refleksyjnie6 min czytania

adam_asnyk2015-10-03. 

Adam Asnyk jest, jak wiadomo polonistom, miłośnikom i znawcom poezji, a także, z obowiązku, uczniom, autorem refleksyjnego wiersza „Szkoda”. Napisał go w roku 1868. Był powstańcem styczniowym gorzko rozpamiętującym klęskę przegranej walki, ale przekonanym, że powstanie wybuchnąć musiało. Nawet jeżeli nadaremnie. Stąd tony szczególne w poezji poety, który nie stronił i potem od działalności społecznej. Był nawet posłem do sejmu galicyjskiego.

Zadumajmy się chwilę na nastrojowym wierszem.

Szkoda

Szkoda kwiatów, które więdną
W ustroni,

I nikt nie zna ich barw świeżych
I woni.

Szkoda pereł, które leżą
W mórz toni;

Szkoda uczuć, które młodość
Roztrwoni.

Szkoda marzeń, co się w ciemność
Rozproszą,

Szkoda ofiar, które nie są
Rozkoszą;

Szkoda pragnień, co nie mogą
Wybuchać,

Szkoda piosnek, których nie ma
Kto słuchać.

Szkoda męstwa, gdy nie przyjdzie
Do starcia,

I serc szkoda, co nie mają
Oparcia
.

Ten wiersz doczekał się wielu przeróbek. O jednej z nich napisał Kazimierz Wóycicki w rozprawie „Asnyk wśród prądów epoki” z roku 1931: „Odrębną kategorię tworzą wiersze, których autorowie podejmują temat lub myśl Asnyka, aby je snuć po swojemu. Ileż to analogicznych utworów zrodził wiersz »Szkoda«, chociaż pereł daremniebyśmy tam szukali. Dla przykładu warto chociażby przytoczyć taki wierszyk El’a – [Kazimierza] Laskowskiego”. Ta parafraza wiersz Asnyka napisana przez popularnego poetę salonowego, pochodzi z „Życia” z roku 1889.

AKK_Asnyk01

Odnalazłam jeszcze jedną przeróbkę tego wiersza, ukazującą się zresztą jako oryginalny utwór poety. Nie znam historii tej wersji, nie jestem specjalistką od Asnyka ani recepcji jego utworów. Wydaje się jednak znamienna dla czasów, w których się ukazała. Przy tym wymowna i nośna.

Wypatrzyłam ją w dwóch tytułach z lat 30. XX wieku opozycyjnych wobec sanacyjnych rządów. Związanych ze stronnictwami krytycznymi tak bardzo, że można rzec – wrogimi w stosunku do Józefa Piłsudskiego. Oczywiście, w granicach obowiązującego prawa. Choć, jak się okaże, nawet przez rządzących różnie traktowanych.

Wersja pierwsza ukazała się w styczniu 1933 roku w lwowskim „Dzienniku Ludowym”, który był organem PPS. I to na czołówce.

AKK_Asnyk02

Jak widać, wiersz znalazł się obok białej plamy po skonfiskowanym artykule. A ten odnosił się (co wiadomo z następnego numeru) do Powstania Styczniowego. Cenzor nie zgadzał się z pepeesowską oceną historii. A więc wiersz trzeba umieścić w kontekście czasu, przy tym nie tylko odwołując się do coraz bardziej bezwzględnej sanacyjnej cenzury. W sąsiednich Niemczech objęcie władzy przez Adolfa Hitlera jako kanclerza, a rychło dyktatora, w zaś Polsce procesy brzeskie, wtedy właśnie kończące się wyrokami – w takich klamrach trzeba umieścić Europę wówczas się faszyzującą. I lecącą w przepaść.

Wiersz podpisany nazwiskiem Asnyka, poety wciąż wtedy obecnego w umysłach, mniej książkowego niż dzisiaj, znanego z sympatii lewicowych, polemizującego z konserwatystami, miał swoją wymowę. Utwór był mocny. Cenzor, może onieśmielony nazwiskiem poety, go nie skonfiskował.

ADAM ASNYK PO POWSTANIU STYCZNIOWEM
Szkoda sejmu, co był z woli
narodu.

Zanim powiał zimny wicher
od Wschodu…

Szkoda sądów, skąd wygnani
są sędzie.

Szkoda szkół, które zwijać
się będzie.

Szkoda praw, które całkiem
zmienili,

Szkoda ludzi, których oni
zniszczyli…

Szkoda wiedzy, którą zdusić
też pragną!

Szkoda kraju, który stacza
się w bagno.

Dopiero w następnym numerze „Dziennika Ludowego” ukazało się wyjaśnienie, że wiersz jest fałszywką, nazwaną „wariantem literackim”. Można się domyślić, jak się cieszyli redaktorzy z zagrania na cenzorskim nosie. W gazecie nie wyjaśniono jednak, kto ów Asnykowski „wariant” napisał. A „pomyłkę”, domyślam się, można między bajki włożyć.

AKK_Asnyk03

Jak to często bywa, fałszywka zaczęła żyć swoim życiem. I to jak szybko! Już w lutym tego samego roku 1933 utwór ukazał się w katolicko-narodowym, jak się sam określał, warszawskim dwutygodniku „Szczerbiec”. Organie narodowców. Od socjalistów do skrajnej prawicy – mocny wiersz zyskiwał nowe znaczenie w zależności od kontekstu, w którym go umieszczano.

AKK_Asnyk04

W „Szczerbcu” wiersz znalazł się obok tekstu zatytułowanego „Dziedzictwo przeszłości”. Dotyczy – podobnie jak konfiskata w „Dzienniku Ludowym” – Powstania Styczniowego. Podnosi się tam „wspaniałe dowody bohaterstwa, poświęcenia i miłości ojczyzny” powstańców, ale jednocześnie mówi o powstańczym zrywie jako o spisku przeciw Polakom. Wedle niepodpisanego autora Powstanie Styczniowe „wywołane zostało przez masonerię w interesie żydostwa oraz w interesie Prus, którymi się masoneria zawsze opiekuje”, „wywołane zostało nie na pożytek, lecz na szkodę Polski. Dzielni chłopcy, którzy do powstania poszli, uczynili to w przeświadczeniu, że służą Ojczyźnie — i przeświadczenie to przypieczętowali swą krwią. Ale ci, co ich do walki nieuchronnie przegranej w najnieodpowiedniejszym dla Polski momencie popchnęli – ci żydowscy rabini, co w roku 1860 szli w Warszawie na czele polskich pochodów ulicznych i ci polscy członkowie lóż, którzy wbrew głosom polskich patriotów rzucili hasło powstania – ci wiedzieli dobrze, do czego zmierzają. Chodziło im o osłabienie narodu polskiego, o upuszczenie mu żywej krwi, o wytępienie najdzielniejszych patriotycznych żywiołów młodego polskiego pokolenia, o rozkład całego życia społecznego na ziemiach, które mają się stać żerowiskiem dla Żydów. Chodziło im o wytępienie polskości na kresach wschodnich, gdzie poza Polakami jedynym silnym i niezależnym żywiołem są Żydzi. I chodziło im o poparcie imperialistycznej polityki Bismarcka, chcącego uczynić Prusy największą w Europie potęgą. – Powstanie cel swój spełniło”.

Co charakterystyczne, tych wywodów cenzor nie ruszył. Widocznie bliżej mu było do wizji Polski osaczanej przez żydowskim spisek, niż do socjalistycznej wersji genezy Powstania Styczniowego. Tę uznał za szkodliwą, chociaż przecież z PPS-u wywodził się Józef Piłsudski i większość sanatorów. Poglądy Obozu Wielkiej Polski zachowały się dla potomności. Truły i trują umysły do dziś. Wiersz Asnyka posadowiony obok nich zaświadcza, jak znaczenie zmienia się w zależności od kontekstu. Co ciekawe, zmieniono także charakterystycznie ułożoną przez Asnyka formę wiersza. Wersy uładzono. Byłby z nich zadowolony konserwatywny krakowski historyk i krytyk literacki Stanisław Tarnowski, którego raziło Asnykowskie poszarpanie strofki. Poetę uczesano, zachowując tylko, jak maczugę, mocną treść.

AKK_Asnyk05

A jak my odczytamy ten wiersz? Czasy też przed nami nielekkie. Kontekst – zmienny. Kolejny raz literacki wariant Asnyka może nabrać nowego znaczenia.

Alina Kwapisz-Kulińska

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. j.Luk 03.10.2015
  2. otoosh 04.10.2015