Andrzej Lubowski: Nie ma lekko, leniuszku2 min czytania

2017-08-05.

Na okładce najnowszego numeru „Newsweeka” Trump w fotelu gapi się w telewizor. „Leniwy chłopak. Znudzony i zmęczony. Wyobraźcie sobie jak by się czuł, gdyby cokolwiek zrobił”.

Popiera go 33% Amerykanów. Nawiedzonych. Trump nie próbuje przekonać wątpiących. Wie, że nie ma żadnych szans, aby sprzedać im brooklyński most. Tych, którzy wierzą w cuda, i widzą w nim Mesjasza, utwierdza, że walczy jak lew o ich interesy, ale „układ” przeszkadza. „Układ” to Hillary, media, wywiad, sądy, a nawet Kongres. Haniebny spisek i konspiracja, aby utrącić jego i innych prawdziwych patriotów. Uczepili się tej Rosji. Kłamstwo, farsa i prowokacja. Przegrali, więc chcą was oszukać.

A tak łatwo obiecywać. Zwłaszcza, gdy samemu niczego się nie rozumie. Odrzucenie Obamacare i zastąpienie jej fantastycznym nowym programem? Nie ma sprawy! Załatwimy to pierwszego dnia mojej prezydentury. Nie wyszło. Za pieniądze Meksyku zbuduję mur ogradzający nas od latynoskich bandziorów. Znów pod górkę. Zapis rozmowy z prezydentem Meksyku pokazuje Trumpa błagającego swego rozmówcę, aby nie mówił publicznie, że nie dorzuci ani grosza do zwariowanej obietnicy oszusta.

Republikanie mają w ręku wszystko, co można mieć: Biały Dom, Senat i Izbę Reprezentantów. Ale Trump nie ma wciąż na swym koncie żadnej legislacji. Zdołał natomiast dokonać sztuki niespotykanej – obie partie w Kongresie, które kłócą się na co dzień niemal w każdej sprawie, dały mu wspólnie kopa: sankcje przeciwko Rosji przyjęto w obu izbach Kongresu z tak przytłaczającą większością, że Trumpowi nie pozostało nic innego jak je podpisać. Narzekając, co zresztą czyni nieustannie, że to fatalne ustawodawstwo, a podpisuje je tylko w imię jedności narodu.

Amatorszczyzna, i przeraźliwy koktajl arogancji, ignorancji i desperacji wyziera z Białego Domu każdego dnia i każdej godziny. Chaos próbują okiełznać wojskowi. Nigdy nie było tam tylu generałów, co dziś: szef sztabu, Kelly, doradca d.s. bezpieczeństwa narodowego, McMasters, i szef Pentagonu, Matthis. Z jednej strony wygląda na to, że to jedyni dorośli w rządzie, z drugiej to przecież generałowie mają słuchać cywilów, a nie na odwrót.

Waszyngton to nie Budapeszt, Ankara, Moskwa czy Warszawa. Specjalny prokurator nie zbiera dowodów na przeciwników prezydenta, ale bada, czy ludzie prezydenta i on sam, nie złamali prawa. Dziś w Ameryce przyjmuje się zakłady, ilu współpracowników Trumpa ostatecznie wyląduje w więzieniu, i czy za rok w Gabinecie Owalnym będzie nadal urzędował jego dzisiejszy lokator.

Andrzej Lubowski

Print Friendly, PDF & Email
 

3 komentarze

    • PK 09.08.2017
  1. wb40 05.08.2017