Ponieważ mój tekst dotyczący traktowania politycznych rywali odniósł skutek odwrotny od zamierzonego, zmuszony byłem zastanowić się nad przyczynami tego stanu.
Pierwsze co zauważyłem, to dokładnie odwrotne odczytanie prostych, zdawałoby się zdań nawołujących do zamyślenia się nad zjawiskami, które w naszym życiu społecznym zachodzą. Z nieznanych mi przyczyn zostało to odczytane jako aprobata dla tychże zjawisk, czym one same pewnie mocno byłyby zdumione. Muszę uprzedzić o tym fakcie znajomych historyków zajmujących się czasami Hitlera. Mają czego się bać, jak widać.
To, że wszystko w historii ma swoją racjonalną przyczynę wykładano mi na pierwszym roku studiów. I chyba tylko mnie, bo komentujący z reguły wymyślali tak nieprawdopodobne źródła fali „buntu” z jaką mamy w Polsce do czynienia, że gałki oczne musiałem trzymać na szelkach by mi nie wypadły.
Okazało się też, że wciąż w Polsce funkcjonuje myślenie typu „wicie, rozumicie, no owszem są przejściowe trudności, ale w imię lepszej przyszłości, wicie…” nie przyjmujące do wiadomości, że polityka to praca dla społeczeństwa także (a może przede wszystkim) na poziomie podstawowym, na którym liczy się drobiazg w przepisach prawnych, szczegół w procedurach a nawet coś tak nieuchwytnego jak stosunek urzędnika do obywatela. To wszystko jest nieważne. My wciąż rozumujemy „ogólnie, w związku z zaistniałą sytuacją i wydarzeniami w Burkina Faso nie możemy poświęcić uwagi skardze obywatela B. ponieważ zajmujemy się właśnie odpowiedzią na bezprzykładny atak ze strony ambasadora Bhutanu na premiera rządu Nauru”.
Natomiast ja skromny Pomorzanin, uczony przez Mamusię chodzenia po ziemi bardziej będę zwracał uwagę na takie „drobiazgi” uprzykrzające życie, niż przepiękne hasła niczego nie budujące, niczemu nie służące prócz megalomanii głoszących.
Pierwsze zdumienie to to, że ktoś chce „rozwalić państwo”. To mnie zaniepokoiło, bo rozwalenia naszego państwa bym sobie nie życzył. I na szczęście o niczyich zamiarach w tym względzie nie słyszałem. Niestety, piszący o tym nie wskazali źródła tej jakże niepokojącej informacji, tak że do dziś nie wiem kto i dlaczego chce nam państwo rozwalić. Piszący o tym wyrażali się w sposób tyleż stanowczy co ogólny.
Owszem, słyszałem okrzyki „Obalmy ten system” – czasem nawet z dodaniem pośrodku słowa k***, ale wydawało mi się, że to jednak nie to samo.
Rewolucja francuska obaliła system, ale nie rozwaliła Francji. Mało tego – niewielu dziś chciałoby powrotu do czasów sprzed tej fali buntu, wyrzeczenia się praw obywatelskich i innych jej zdobyczy.
Napoleon, którego sami Francuzi porównują do Hitlera też obalił niejeden system, ale to on swoim Kodeksem zrewolucjonizował stosunki wewnątrz państw europejskich na tyle, że dziś nikt nie wyobraża sobie powrotu do dawnych porządków.
Konstytucja 3 Maja, nasza narodowa duma, nie była niczym innym, jak obaleniem systemu. Nie rozwaleniem Polski, a wręcz przeciwnie – jedyną drogą do jej naprawy i ratunku.
Czy zmiana systemu w ’89 roku była „rozwaleniem Polski”? No owszem, według kaczystów tak.
Zdumienie numer dwa to takie, że nawet najbystrzejsi z komentujących to zjawisko nie zadali sobie trudu jego poobserwowania u źródeł, choć są łatwo dostępne, jak to w Internecie. Historykowi wytknąłbym to jako błąd metodologiczny, dziennikarzowi nie wytknę, bo nie wiem jak to się fachowo w jego języku nazywa. Jest natomiast faktem, że braki w tym względzie zaowocowały całkowicie błędnymi wnioskami, bo innymi nie mogły.
Zdumienie numer trzy – można dziesięć razy mówić „kura” a i tak niektórzy będą twierdzić, że powiedziałem „krowa”. Na to nie mam rady, zwyczajnie nie mam.
Dlatego ze spokojem powtórzę raz jeszcze parę „kur” oczekując raportu z ich udoju.
Nazwisko Kukiz zagotowało w umysłach wielu tak mądrych na ogół ludzi, że można się przerazić. Jest do udowodnienia co pisałem wielokrotnie o tym panu na SO – nic nie szkodzi – jestem jego zwolennikiem i już! Bo tak się komuś wydaje, bo tak mu pasuje. Ok, jako jednostka łagodna z natury już nie będę protestował.
Paweł Kukiz gra w tej fali to samo co zawsze grał na scenie. Jest frontmenem, człowiekiem kierującym emocjami, bo taki ma zawód i trzeba przyznać, że choć muzyka, którą grał to nie moja bajka, ale robotę mu powierzoną robił dobrze. I w latach 80. w Jarocinie i teraz kandydując w wyborach.
I nie potrafi wiele więcej, co łatwo zauważyć.
Nie da się ruchu społecznego oprzeć wyłącznie na emocjach. One mają to do siebie, że łatwo ulegają zmianom, odbijają się od krańca do krańca, czasem wymykają się spod kontroli.
Ruchowi społecznemu trzeba czegoś więcej. Nazwijmy to ogólnie programem.
Tego Kukiz nie stworzy. A kto stworzy?
No i tu jest pies pogrzebany.
Ruch Kukiza od jakiegoś czasu buduje struktury terenowe i – jak łatwo było przewidzieć – zaczynają się schody. Tak wielkie, że chwilami sam lider mówi, że nie buduje tego, co buduje. Dochodzą, bo muszą, coraz to inni ludzie z coraz to innymi pomysłami i zaczynają się pierwsze tarcia. I on je widzi, tyle że nie znalazł jeszcze na to rady i zastępuje ją kolejnymi występami w stylu punk.
Jakie Kukiz ma poglądy? Żadnych, bo nikt od niego ich nie wymaga. Wiem, że to w polskiej polityce nowość dla niektórych trudna do pojęcia i nie wszyscy się z tym łatwo pogodzą, ale to fakt, a nierozsądnie jest obrażać się na rzeczywistość. Obserwowałem kiedyś narodziny ruchu Palikota, było tak samo. Podobnie jak fakt, że kończy się w polskiej polityce epoka „osobistości”. Z tym niektórym jeszcze trudniej się pogodzić. Ale to prawda. Nazwiska już nie „grają”.
Wskazywałem na prezydentów polskich miast, którzy ten ruch wspierają – nikogo to nie obeszło. Jest Kukiz i koniec! Czy dlatego, że Kukiza łatwo atakować wytykając mu to i owo? Takie pójście na łatwiznę. Szkoda.
A jest to ostatni moment, w którym można z zewnątrz na ten ruch oddziaływać. Chyba, że 21% wyborców to dla kogoś za mało by się „czymś takim” zajmować.
Sprawdźcie ile dziś ma PO.
Mając w gronie redakcyjnym SO mistrzów dziennikarskiego rzemiosła oczekiwałbym raczej spokojnej, rzeczowej analizy zjawiska. Okazuje się jednak, że rządzą nami emocje. Tak jak Kukizem.
Kukiz wygaduje piramidalne bzdury i niedługo poczekamy, aż sam się w nich poplącze. Dlaczego? Bo on wbrew pozorom myśli tak samo. O kosmicznych lotach myśli ludzkiej, chciejstwie podniebnym napędzanym frustracją, która ma całkiem racjonalne podstawy, ale wykorzystana w taki sposób tworzy show zamiast wymaganej nudnej codziennej pracy, o tym że mityczny Naród zrobi coś, czego dotąd nie zrobiły tysiące urzędników.
Moje spojrzenie na to wszystko miało dwa zasadnicze cele. Po pierwsze – sprawdzić „przedmiot buntu”. W wyniku tego sprawdzania wyszło mi, że ci ludzie buntują się dokładnie przeciw tym samym absurdom, które krytykujemy my, z tym że oni postanowili się im przeciwstawić, a my poprzestajemy na gadaniu. Punkt dla nich.
Wszyscy wiemy, że na polityków obecnego rozdania nie możemy liczyć. Mówimy o tym, piszemy na SO. I na tym koniec.
Politycy popierani przez nas latami tolerowali łamanie Konstytucji przez tzw. bankowy tytuł egzekucyjny. No ale są „nasi”, prawda? To co im będziemy wypominać. Amerykański bank łamie polskie prawo wynosząc ponad nie własny regulamin dostosowany do prawa amerykańskiego i co? I nic. „Nasi” też tego nie widzą, a nawet jak widzą to nie reagują.
Naprawdę aby to poprawić potrzebny jest aż światowej klasy specjalista (którego znamy)? Nie sądzę. Wystarczy rzetelnie robiona robota urzędnika ministerstwa. Ale on tego nie zrobi, bo nie musi. Lata mu to, jak mawia młodzież. W imię czego się na to godzimy?
Kim są tysiące ludzi pracujące (?) w ministerstwach, jeśli byle głupstwo kierowane jest do firm zewnętrznych? Pytałem. Ktoś odpowiedział?
Czy młody człowiek wierzący w demokrację i niepodległą Polskę ma prawo zapytać: kto w tym kraju rządzi? Naród polski, czy amerykański bank?
Ma prawo. Na dodatek według mnie ma prawo otrzymać odpowiedź na zadane pytanie. Ale nikt mu nie odpowiada. Co najwyżej pogardliwe prychnięcie i spojrzenie wyższości.
I takich przypadków są tysiące, widzimy je na co dzień.
Ale to podobno nam zależy na Polsce. Na jakiej?
Wiara w to, że obalenie systemu (określenie bardzo umowne) jest tym samym co obalenie państwa jest zdumiewająca. I niebezpieczna, bo oznacza, że podobnie jak kaczyści uznajemy tylko takie państwo, w którym rządzą „nasi”. W przypadku przeciwnym państwa nie ma. Rozwalono je.
I nie przeszkadza nam, że według tych „naszych” jesteśmy w większości złodziejami albo idiotami, jak to była łaskawa stwierdzić Madame Bieńkowska. To nas nie razi, to nam nie ubliża choć zwykle jesteśmy dość wrażliwi na własnym punkcie.
Otóż moje przyglądanie się ruchowi Kukiza miało jeden cel: zastanowienie się nad tym, czy jeśli widzimy te same absurdy co oni, te same przeszkody co oni, nie podoba nam się w dużym stopniu to samo co im, nie powinniśmy raczej wyjść im naprzeciw, mając na dodatek w swoich szeregach ludzi mądrych i doświadczonych, zamiast na starcie obrzucać ich inwektywami tylko dlatego, że nie są „nasi”. Nie są, bo to już inne pokolenie. Własne wnuki też będziemy obrzucać wyzwiskami i traktować jak śmieci?
Prosiłem też o odrobinę samokrytycyzmu, zwykle zdrowego dla normalnie funkcjonującego umysłu.
Okazało się, że nie, że to niemożliwe. Ok, jestem w stanie się z tym pogodzić.
Podejdą do nich inni (już to pomału robią), którzy spowodują jeszcze większe zamieszanie i bałagan, niż tam jest dotychczas.
I za rok odetchniemy z ulgą i satysfakcją, że „mieliśmy rację”. Tak, ale to racja wywalczona dość prymitywnym sposobem. Udowodnimy, że wchodząc do wody zamoczymy się.
A można było do niej nie wchodzić, po prostu.
Zamiast wykorzystać ich energię, zapał (który nie wiadomo jak długo potrwa) do naprawienia wielu nonsensów, które każdy z nas widzi – odrzucamy ich bez dania racji, bez zapoznania się z zamierzeniami, budując sobie ich obraz na fałszywych przesłankach, kierując się medialną nalepką. Żadnej chęci „wejścia w posiadanie wiedzy”, jak mawiało Ziobro. Czy to mądre? Nie bardzo, bo nawet dobrze życząc „naszym” skazujemy ich na przegraną stawiając w opozycji do kolejnej dużej grupy społecznej, która „niegodna” naszej wielkości i pogardzana sprzymierzy się z tymi, którzy przynajmniej na wstępie jej nie odrzucą. I wykorzystają jej energię do swoich, niekoniecznie zgodnych z naszymi intencjami celów.
My spłodzimy dziesiątki uczonych analiz dlaczego tak się stało. I nie będzie w nich ani cienia samokrytycyzmu, refleksji nad własnymi błędami. Jakimi błędami?! My nie popełniamy błędów! No!
Wspomniany Napoleon uczył, że największy błąd jaki można popełnić, to nie docenić przeciwnika nie zbierając o nim rzetelnej informacji.
A my z ignorancji robimy powód do chwały.
Tymczasem to Kukiz zmusił Radio Zet do podania rzetelnej informacji. Żaden inny polityk nawet nie śmiałby marzyć o tym, by przeciwstawić się mediom. Już choćby to jest warte zastanowienia.
I tylko tyle miał powiedzieć tamten tekst. To była propozycja do zastanowienia się. Propozycja spojrzenia także na siebie, bo od tego zwykle powinna zaczynać się poważna analiza społeczna. Dlaczego została odebrana inaczej? Tajemnica ludzkiego umysłu.
Można zacząć doić kury.
Na koniec kilka uwag prywatnych: moje zastrzeżenie co do pisania na SO nie oznaczało niechęci do tego zajęcia. Ani mi to w głowie nie postało! Było tylko bezbłędnie przewidzianą reakcją gospodarzy. Skierowanie do Moskwy. Aż żałość bierze jakie to przewidywalne.
Dowiedziałem się też, co to jest internetowe chamstwo. Internetowe chamstwo ma miejsce wtedy kiedy oni obrzucają nas inwektywami. Kiedy my ich, to nie jest to chamstwo, ale celna analiza polityczna.
P.S. Pana Stefana Bratkowskiego przepraszam za kpiny z „kombatantów”. Nie znamy się, a konkretnie Pan nie zna mnie i mojego życiorysu, a to na jego podstawie uważam, że mam do takiego pokpiwania prawo. Ponieważ jednak nie zamieszczam własnej martyrologii w co drugim tekście na SO, są to rzeczy nieznane i Panu i czytelnikom, więc rzeczywiście w tym momencie moje kpiny mogły zostać niewłaściwie odebrane. Przepraszam.
Jerzy Łukaszewski
Tak 🙂
“Rewolucja francuska obaliła system, ale nie rozwaliła Francji. Mało tego – niewielu dziś chciałoby powrotu do czasów sprzed tej fali buntu, wyrzeczenia się praw obywatelskich i innych jej zdobyczy.”
.
O gilotynie Pan nie wspomniał? Rewolucja francuska obaliła system, po czym przyszedl człowiek dobrej woli, ktory dla lepszego jutra zamordowal kilka tysiecy (kilkadziesiat?). Oczywiscie nie sam. Pomagali mu inni ideowcy. Tacy sa najgorsi. Pan sie nie obawia, ze na skutek obalenia system do władzy dojdzie jakis dobry człowiek, za ktorego plecami bedzie stało ziobro?
Dokładnie to samo chciałam napisać! Ten sam cytat mam przygotowany…
.
Dodam tylko: Obalanie systemu przeważnie odbywa się na drodze rewolucji. Czyli krwawo.
.
Ale chyba było tak, że Rosja po obaleniu systemu w 1917 roku także rozwaliła państwo, nieprawdaż? (Z wielką przyjemnością i nadzieją oglądałam w młodości stare mapy Rosji, gdzie całe państwo rosyjskie to było takie małe cuś wokół Moskwy.) Tak że może się nie udać z tym obalaniem systemu i zachowaniem nienaruszonego państwa.
.
A dla przykładu, co może ludzi oczekiwać: Niedawno pan Mariusz Kamiński wypowiedział się mniej więcej tak: “chciałbym zobaczyć strach w oczach Niesiołowskiego”. Mnie to jako zapowiedź przyszłości wystarcza. Już mi żaden Duda nie potrzebuje gadać nic o dialogu, i tak nie uwierzę.
Gdyby cały program ruchu Kukiza obejmował jedynie JOWy, to ew. ich wprowadzenie miałoby fundamentalne skutki dla ustroju państwa, największe od 1989 roku. Dwupartyjny system, który zapewne by się z tego wyłonił byłby czymś zupełnie innym od istniejących obecnie prymitywnych wodzowskich struktur. Szkoda, że PIS ośmieszył ideę 4RP, bowiem wprowadzenie JOWów spowodowałoby tak fundamentalną zmianę ustroju państwa, iż liczebnik 4 pasowałby znakomicie.
Polecam odsłuchanie całej rozmowy Bieńkowskiej z Wojtunikiem. Akurat te przechwycone przez tabloidy stwierdzenia jak określenie zarabiającego 6 tys zł idiotą to jedynie wyrwane z kontekstu zdania. Tam są znacznie mocniejsze wątki. Np. taki gdy szef jednej z najważniejszych służb specjalnych mówi wicepremierowi ówczesnego rządu RP, iż skala złodziejstwa w spółkach państwowych jest tak gigantyczna, że jedyne co można zrobić to postraszyć niektórych bardziej pazernych, bo może dzięki temu uda się zmńiejszyć ten proceder o 10%. Albo to, iż rząd przez 7 lat nie zrobił kompletnie nic dla górnictwa, poza obsadzaniem swoich niekompetentnych kolesi na wysokopłatnej stanowiska, a teraz to wszystko wali się.
Młodzi buntujący się w 2015 roku wobec zastanej rzeczywistości zostali już nazwani “gówniarzami”. Ciekawe czy red. Michnik mógłby potwierdzić, iż w 1968 roku podobnie byli nazywani przez partyjną nomenklaturę buntujący się studenci?
Ale Ty chyba nie uważasz, że to są jakieś tajemnice państwowe, które Wojtunik tam wyjawniał? Ja raczej zakładam, że to było popisywanie się faceta z czegoś tam bardzo niezadowolonego. Bo już nie chcę użyć słowa “sfrustrowanego”.
Owszem oni oboje byli sfrustrowani, to wynika z treści rozmowy, sfrustrowani zdegenerowaną strukturą władzy. Oboje nie byli funkcjonariuszami partyjnymi, lecz wysokimi urzędnikami państwowymi pracującymi dla obecnej koalicji.
Posłuchaj tą rozwmowę, jest na youtube. Naprawdę warto
🙂
A tak konkretnie. W 1980 do stoczni pojechalo kilku ludzi najwyzszej klasy. Ryzykowali odrzucenie przez robotnikow. Ryzykowali pobicie przez nieznanych sprawcow. Ale robotnicy ich przyjeli, zas nieznani sprawcy nie otrzymali rozkazow. I tak sie stała Historia.
.
A teraz? Ci Wielcy juz nie zyja. Zostali sami mali, ktorzy byc moze okaza sie kandydatami na wielkich, jesli zrobia cos konkretnego. Na przykład Pan. Gdzie i do kogo konkretnie Pan pojedzie osobiscie? Miałby Pan wiele do przekazania, ale gdzie jest odbiornik? Pobiciem Pan nie ryzykuje. CO najwyzej wysmianiem. Moze warto sprobowac?
.
Autorzy SO maja po osiemdziesiat lat. Wypowiadaja sie w radio. Tyle moga zrobic. Okrucienstwem jest wymaganie, zeby biegali za kukizobusem i usilowali przekrzyczec jego megafony. Nie ten wiek, nie to zdrowie. Kto inny mialby oswiecac Kukiza i jego gimbaze? Kto miałby tym ludziom powiedziec, ze na lekcjach religii nadmuchano im głowy helem i ze Krolestwo Niebieskie na ziemi trzeba budowac wedlug podrecznika ekonomii? Jesli sami tego nie wiedza, to moze musza najpierw zrujnowac gospodarke albo jej kawałek w celu zdobycia konkretnego doswiadczenia? Czy sprobuje Pan oswiecic ich zawczasu? Czy zechca Pana sluchac?
“Kto inny mialby oswiecac Kukiza i jego gimbaze?”
Za Kukizem stoją konkretni ludzie z bardzo konkretną kasą i nie jest to gimbaza. Akurat znam jednego z nich i mam dwie wiadomości. Dobra to ta, że ten którego znam jest uczciwym człowiekiem. Zła to taka, że już jest postanowiony ewentualny rządowy alians z PiS
Bardzo dobry komentarz Jaroslawa Makowskiego znajdzie Pan w Polityce. To jest moim zdaniem znakomity autor. Polecam.
http://makowski.blog.polityka.pl/2015/06/02/czas-politycznego-chaosu/
Pan Szanowny Autor jak zwykle ma pretensje do Szanownych Czytelników,że nie zrozumieli co on miał na myśli…To zaczyna być nudne.
A Pan znowu o krowach! Krowy jaj nie znoszą!
@narciarz2 – Jarosław Makowski może i jest znakomitym, jak Pan twierdzi autorem, ale w tym tekście to raczej powiedziałbym, że kiepskim socjologiem amatorem.
Panie Jerzy, w trosce o Pana własne nerwy proszę, aby Pan podarował sobie zalecaną przez @narciarz2 lekturę – gościu tkwi po uszy w tak celnie przez Pana wypunktowanych schematach myślowych. To co wypisuje to typowe banialuki.
Pozdrawiam
tiaaa..
Przerwa w próbie orkiestry, popijamy herbatę i gadamy, jeden z muzyków zwraca się do drugiego, stary co ty tam dzisiaj wygrywałeś, no? A wiesz jakoś tak.. inny kolega, to wszyscy wiemy że nie zna nut odczep sie od człowieka, e.. ty.. co ty go tak bronisz nawet nie potrafisz trzymać instrumentu w łapie.. i w tym stylu uszczypliwości. Dyrektor siedzący z nami w pewnej chwili z uśmiechem mówi, jak to miło posłuchać kiedy koledzy mówią sobie takie rzeczy i nie obrażają się.. Ktoś z boku, jasne że mogą mówić bo ci ludzie są znakomitymi muzykami, jołopowi nikt czegoś takiego nie powie.. bo jołop znienawidzi do końca życia.
ps.
Panie Jerzy zawsze zastanawiałem się dlaczego Pana teksty lubiłem.
Pan po prostu zna nuty!
@ autor.
Widzi pan to wszystko, oprocz jednego. Jestem ja madry i tych 30% glupich, co w PISie.
Nie wiem ile razy jeszcze powtórzę zanim zostanę zrozumiany: mnie interesuje zjawisko zachodzące w rzeczywistości co nie oznacza jego akceptacji. Jeśli państwo wolą to odczytywać inaczej, to trudno.
Jeśli chodzi o rewolucje obalające system podałem KILKA przykładów. Państwo wybieracie ten, który Wam pasuje, bo był krwawy, ok, Wasze prawo.
Szkoda, że nikt nie odpowiedział na pytanie, czy chciałby powrotu do stosunków sprzed rewolucji francuskiej, bo TO jest w tym istotne.
Rewolucja rosyjska nie rozwaliła państwa, państwo upadło przed rewolucją.
Zawsze można dywagować, czy gilotyna była właściwą (za dużą, za małą, w sam raz) ceną za zdobycze rewolucji. Ale uchwalając Konstytucję 3 maja nikogo nie ścięto, a więc?
Kogo powieszono w 1989?
I tak można bez końca.
Tylko co Państwo proponujecie w zamian? Nic. Dalsze tolerowanie złodziejstwa w majestacie prawa, pogardę do obywatela, już nawet nie skrywaną? Madame Bieńkowską wzorem Marii Antoniny proponującą głodnym jedzenie ciastek? Wasze prawo.
Co do Wielkich to mam wrażenie, że jest już za późno. Ilość inwektyw przelała czarę i dziś już nikt, prócz grupki akolitów nie chce ich słuchać.
Ja? Nie, proszę Pana, ja się nie nadaje na doradcę, mam zbyt wielką świadomość własnych niedostatków. W odróżnieniu.
Z najnowszych wiadomości: ruch Kukiza ma teraz problem, którego nie umieją rozwiązać także prawnicy – konstytucjonaliści.
Otóż w przypadku, gdy do referendum w sprawie JOWów pójdzie ponad 50% wyborców to jego wynik jest obowiązujący. Tylko dla kogo?
Aby zmienić system wyborczy zgodnie z ew. wynikiem referendum potrzebna jest zmiana w Konstytucji. Taką zmianę może zrobić jedynie parlament. A jak nie zrobi? Pytanie bez odpowiedzi. Słyszałem już trzy ekspertyzy, zawiłe, mętne i nic w sumie nie mówiące. Jakie mogą/powinny być konsekwencje dla parlamentu, który zignoruje wynik referendum? Nie ma odpowiedzi.
I ciekawostka, która może zainteresować analityków: dlaczego duża cześć zwolenników Kukiza głosowała w drugiej turze na Dudę?
Otóż wg nich PiS jest łatwiejszy do obalenia. Uznali PO za silniejszą dlatego zaatakowali ją jako pierwszą.
Przypominam: nie oceniam tego sposobu myślenia, rejestruję tylko.
Krótki przyczynek do Pana tekstu. Otóż, w dużym mieście planowana jest duża inwestycja. Ba, rewitalizacja. Dziennikarze rozpisują się jak będzie pięknie, jak się pojawią kawiarenki, kwiaciarnie, sklepiki i może nawet szewc, albo, daj boże, krawiec ciężki. Młoda osoba, która prowadzi młody business, czyta te enuncjacje z uczuciem, powiedzmy mieszanym. Tą niejasność uczuć pobudza, jak to zwykle, tekst małym drukiem, informujący, że ta, oczekiwana przez naród, społeczeństwo i społeczność inwestycja będzie trwała około roku. “Około roku”, to w realiach “naszego dużego miasta” znaczy tyle samo, co ruski rok, albo nawet as Kalendas Graecas. Dzwoni zatem właścicielka małego interesu do stosownego, według jej intuicji, urzędu, aby dowiedzieć się kiedy, co, jak. Wielu ludzi zna dobrze tę grę. Nie odbiera, nie wie, przełączę Panią, tej osoby dziś nie ma… i wreszcie połączenie zostało nawiązane. Pytanie Pani, irytacja urzędnika, brzydki komentarz i dobra rada “Niech Pani się zapyta tego dziennikarza, co to napisał, że remont będzie”. Złość, frustracja, przez rok nikt nie dojedzie do jej interesu, a może dojedzie. Ale doświadczenie poprzednich remontów i innych rewitalizacji, resuscytacji i defibrylacji przestrzeni w tym miejscu uczy, że te wielomilionowe inwestycje z publicznych pieniędzy, to raczej pocałunek śmierci dla najemców lokali i ich businessów. Czy to jest wina PO? Może tak, może nie. Człowiek w urzędzie zlekceważył lęki i niepokoje obywatela, kreatywnego bądź, co bądź i samozatrudnionego, płacącego podatek i abonament. To przykład jakich tysiące, codzienność. Naturalnie, etos, patos i kompromis też są ważne i wartości i w ogóle, ale jak się człowiek odbije od tej galarety drobnych arogancji i niekompetencji, to przestaje zgłębiać racjonalne podstawy swojej irytacji i generalnie spoglądać w głąb siebie, ale jest po prostu zły i sfrustrowany. Owo duże polskie miasto, o którym tu mowa, już przeżyło małą rewolucję i podziękowało wieloletniemu prezydentowi, od nowego oczekiwało prostych zmian i zwolnienia kilku naprawdę niekompetentnych urzędników. Prezydent się, puki co, wsłuchuje. A żeby nie było, ja na Kukiza ciągle jeszcze nie głosuje.
@Autor
Zgadzam się z Panem na 100%
Co do postępów naszych Mistrzów to go widzę – nic nie napisali ostatnio o Putinie, a mogli.
A tak serio, to przerażająca jest ta dychotomia – jak nie jesteś za PO to musisz być pisowcem…
“przerażająca jest ta dychotomia”
.
Tej dychotomii nie ma. Pan ja sam wymyslil. Ja sie tutaj wypowiadalem krytycznie o PO i zbieralem plusiki. Jednakze trzeba sie wypowiadac z sensem, a przynajmniej probowac. Minusiki zbieraja wpisy bezmyslne, a nie wpisy krytyczne.
.
Jesli cos jest tu przerazajace, to tylko i jedynie nieumiejetnosc czytania ze zrozumieniem.
Szanowny Panie Jerzy,
Zarówno w poprzednim tekście jak i w obecnym ma Pan rację. Pisałem o tym w ówczesnym komentarzu. Zgadzam się z Panem, że należałoby wyjść naprzeciw temu odruchowi społecznego buntu przeciw tym samym absurdom, które bolą większość Polaków. I pewnie można byłoby do tego namówić grono szacownych publicystów z SO, a także ludzi co nieco wiedzących spoza kręgu SO, tylko najpierw trzeba byłoby zapytać przywódcę buntu czy sobie czegoś takiego życzy. Kilka wypowiedzi Pawła Kukiza bezpośrednio po wyborach jak i obecnie nie wskazywało na takie potrzeby.
Jako człowiek zawodowo zajmujący się m.in. doradztwem wiem, że najgorszą rzeczą jest namawianie ludzi do dobrego, kiedy oni wiedzą lepiej co jest dla nich dobre.
Wspomina Pan, że tworzone są struktury terenowe tego ruchu oburzonych (nie wiem jak miałbym ten ruch nazwać). Zarówno od Pana jak z innych źródeł medialnych wiadomo, że u podstaw ruchu są działacze samorządowi z Dolnego Śląska (Lubin) ale to okruchy informacji. Służenie wiedzą, umiejętnościami, doświadczeniem to działalność ekspercka. Nie jestem pewien czy ruch w takiej formie akceptuje jakąkolwiek wiedzę ekspertów. Wiele lat doświadczeń każe mi wspomnieć, że nie pytany nie odpowiadam na pytania, wykluczam zatem sytuacje, że będę kogoś prosił aby dał sobie pomóc. Naturalnie nie oczekuję także, iż ktoś miałby mnie prosić, wystarczy propozycja współpracy. Nie udzielam doradztwa inaczej niż na piśmie – muszę mieć jednoznaczny dowód co proponowałem i jakie warunki brzegowe sformułowałem jako warunek sukcesu konkretnego rozwiązania. Ostatnia z moich wątpliwości dotyczy sytuacji w której ktoś kompetentny podpowiada jak coś należy zrobić po czym odbiorca zmienia lub modyfikuje po swojemu a następnie “obwieszcza”, że mu źle doradzono. Piszę o tym nie dlatego aby się asekurować, ale po to aby stwierdzić, że działalność dobrych usług wymaga spełnienia minimum warunków. Bez tego minimum nie ma ona szansy bycia działalnością pożyteczną a przez to okazać się szkodliwa.
Mogę zadeklarować we własnym imieniu, że nie odmówię współpracy jeśli komuś będzie ona potrzebna. Nie będę jednak nikomu narzucał swojej wiedzy ani udowadniał, że wiem coś lepiej. Od z górą 30 lat zajmuję się zarządzaniem naukowo i praktycznie (top-management) a ponad 25 lat Corporate Finance zarówno na poziomie banków jak przedsiębiorstw. Myślę, że znam kilka wartościowych osób, które na zasadzie dobrych usług byłyby gotowe zadeklarować swoją pomoc.
@slawek pełna zgoda, tylko w tym wypadku “klient” jest dość szczególny. Kto nim jest? Kukiz? Nie, my wszyscy.
Mnie to ich “tajniaczenie się” strasznie drażni, oni twierdzą, że to ochrona przed napływem “spadochroniarzy”. I tak można bez końca.
Dlatego póki co staram się zachować spokój i nie histeryzować (w odróżnieniu), bo sam ruch w zatęchłej polityce naszej Ojczyzny jest pozytywem samym w sobie.
Co zaś do metody “doradztwa”, to myślę, że gdyby zamiast obrzucać ich wyzwiskami i ścigać się na co “dowcipniejsze” określenia ich lidera, gromadzić informacje i na serio dyskutować o podnoszonych przez nich tematach, sami zdołali by to odkryć i nie musielibyśmy ich szukać po komyszach.
Nie wiem, nie jestem specem od zarządzania, ale tak mi się wydaje.
@j.Luk
Stwierdzenie „Nie wiem, nie jestem specem od zarządzania, ale tak mi się wydaje.” budzi mój niekłamany szacunek. Mało kto w Polsce potrafi tak stwierdzić. Najczęściej właśnie ci, którzy tak jak Pan deklarują brak znawstwa znają się lepiej niż deklaratywni „znawcy”.
W pełni zgadzam się z Panem, że „…sam ruch w zatęchłej polityce naszej Ojczyzny jest pozytywem samym w sobie.” To „tajniaczenie się” to naturalnie błąd elementarny w punkcie wyjścia. Żadnego ruchu społecznego nie można ustrzec przed napływem „spadochroniarzy”. Ważniejsze aby o tym wiedzieć i umieć zastosować mechanizmy przeciwdziałające różnorodnym złym skutkom wielu zagrożeń. Ryzyko „spadochroniarzy” nie jest zresztą największe – najbardziej poważnym zagrożeniem jest fiasko całej inicjatywy. Ono może wynikać z wielu powodów, o których postaram się napisać dalej kilka uwag.
Metoda doradztwa o której Pan napisał „…na serio dyskutować o podnoszonych przez nich tematach” jest jak najbardziej do przyjęcia pod warunkiem wszakże, że tematy są podnoszone. Jak dotąd wyczytałem o JOW-ach, oddaniu Polski obywatelom i buncie przeciw establishmentowi, zwłaszcza PO. Może za mało słyszałem, ale to zdecydowanie za mało, żeby cokolwiek doradzać. Być może to właśnie „obrzucanie wyzwiskami” i „dowcipkowanie” na temat PK jest reakcją na brak wiedzy o naturze buntu. Sama fraza „rozp…..ć” wszystko bywa dla wielu skądinąd kompetentnych i porządnych ludzi dostatecznie przerażająca, aby uciekać od takich ruchów jak najdalej. Tak rozumiem reakcje redaktora Bratkowskiego i kilku innych autorów na SO.
***
Przechodząc do istoty rzeczy a więc do hipotetycznej szansy na sukces „ruchu oburzonych” pod przewodnictwem PK, te szanse są naprawdę wyjątkowo duże pod trzema nierozłącznymi warunkami:
– za całym ruchem stoją minimum 2-3 „mózgi” zdolne zbudować strategię i zaplanować jej realizację, co się eufemistycznie określa jako planowanie strategiczne (najważniejsze cele, metody i ścieżkę dochodzenia do nich),
– prócz „mózgów” potrzeba minimum – 7-9 menedżerów wysokiej klasy zdolnych stworzyć zespół i zrealizować cele,
– trzeci warunek powodzenia – tysiące wolontariuszy w całym kraju, spośród których wyłonione zostaną struktury terenowe.
*****
Jeżeli tego nie ma lub w najbliższym czasie nie będzie to fiasko „ruchu oburzonych” jest bardzo prawdopodobne. Dużo więcej wiemy o ruchu „Nowoczesna.pl” Ryszarda Petru i choć z tego może być tylko partia niszowa, to jej sukces jest bardziej prawdopodobny. Naturalnie nie osiągnie ona 20%-25% a np. 5% lub 7% ale jeśli unikną błędów a Petru jest poza wątpliwościami „mózgiem” i nie on jeden w ogłoszonym sztabie ruchu, to bardzo prawdopodobne.
******
Wracając do doradztwa warto „ruch oburzonych” poinformować dostępnymi kanałami, żeby sami poszukali wiarygodnych dla siebie ekspertów i im powierzyli zadanie zaprojektowania sukcesu swojego ruchu. Przynajmniej nie będą musieli obawiać się „spadochroniarzy”. Nawiasem mówiąc wysokiej klasy eksperci zazwyczaj nie mają skłonności do przystępowania do jakiegokolwiek ruchu politycznego. Takim najbardziej nieodżałowanym przykładem był Władysław Bartoszewski, który służył wszystkim chcącym pozytywnie wykorzystać jego kompetencje.
@slawek jeżeli Bogdan puści, to jutro dam tekst, w którym opowiem to co wiem o Ruchu JOWów. Jest tego dużo mniej, niż bym chciał, ale i tak więcej, niż to co się słyszy w “dyskusjach”.
Najważniejsze: ja nie traktuję ruchu Kukiza jako remedium na wszelkie nasze bolączki. Daleki jestem od tego. Ja go traktuję jako okazję do pogadania o Polsce. Bo jest o czym.
Czy ja ci kiedyś czegoś świadomie nie puściłem? Mogłem co najwyżej posiać w trzewiach któregoś z moich siedmiu komputerów… Innych, owszem, takie wyróżnienie spotykało, nie powiem. Ale na ogół tłumaczyłem czemu to robię, choć nie zawsze szczerze (powiedz grafomanowi, że bredzi i nie zrób mu przykrości – a tego nigdy nie chcę…).
Ja sobie przypominam ten zaszczyt, ktorego nigdy Panu nie zapomne.
@j.Luk chętnie dowiem się czegoś więcej o tej inicjatywie. Rozumiem Pana stosunek do ruchu JOWów. To oczywiste, że nie ma jednego panaceum na problemy Polski. Dla mnie każda inicjatywa pozytywna, która zburzy porządek PO-PiS i wyprowadzi z Sejmu lodziarzy z PSL a następnie epigonów epoki słusznie minionej, która tylko zwyczajowo sama nazywa się lewicą – SLD, już osiągnie bardzo ważny efekt. Pozostałe siły parlamentarne będą musiały się obudzić z komfortowego snu powszechnej szczęśliwości. To wszystko nie odbędzie się bez szerokiej i poważnej rozmowy jak mamy urządzić naszą ojczyznę.
@BM toć wiem, ale ja obiecałem już nie pisać o polityce 🙂
Gdybyś więc mnie chciał trzymać za słowo… 🙂
Mój ukochany wuj, stary matematyk (czworo zawodowych matematyków w rodzinie w ciągu pięciu pokoleń, to już coś…), mawiał “dałem słowo, moje słowo, więc mogę je zabrać sobie z powrotem”. Akceptuję takie stanowisko. My, matematycy, bywamy często okropnymi relatywistami moralnymi…
Na szczęście mi to nie przeszkadza 🙂 Od czasu jak mi taki jeden wykładał matematykę przy winku, polubiłem przedmiot 🙂
Bóg Ci zapłać.
http://ruslan.pecado.pl/upload2/readfile.php?file=ruslan/mat1.jpg