Przeczytałem wstrząsającą książkę: „Pamiętniki i listy Michała Bułhakowa”(tytuł polskiego wydania: “dziennik mistrza i małgorzaty”, wyd. muza – n.g.).
Polecam ją tym Polakom, którzy wolność słowa wypili z mlekiem matki i nie potrafią sobie wyobrazić, że może im jej kiedyś zabraknąć – pisze marian marzyński.
problem z wolnością słowa jest w moim pojęciu o wiele bardziej skomplikowany, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. swoboda wypowiedzi staje się widoczna dopiero w zestawieniu z jej ograniczaniem. dla adresatów nader zwiȩzłej prezentacji postaci michaiła bułhakowa i jego żony jeleny, wolność słowa jest czymś równie niezauważalnym jak powietrze.
jak jej autor zapewne wie, odwaga jest nieodłącznie spleciona z tchórzostwem, jest jego bliźniaczą siostrą i żadna z tych cech charakteru nie mogłaby istnieć samodzielnie, bez swego odwrotnego odbicia w lustrze. nigdy nie można do końca przewidzieć jak zachowamy się w sytuacjach ostatecznych – i nawet nie powinno to być wiadome.
problem jest mi znany mi również z autopsji, bo choć nie uważałem sam siebie za człowieka szczególnie bojaźliwego, moja reakcja w kilku przełomowych momentach była odwrotnością tego, czego mógłbym sam po sobie oczekiwać, więc z rozdziawioną ze zdumienia gębą obserwowałem własną odwagę.
autor lub artysta, który “wolność słowa wypił z mlekiem matki” nie zawsze wie co ma począć ze swobodą, której nawet nie zauważa. w takiej sytuacji nietrudno zgnuśnieć, zwłaszcza kiedy odbiorca też nie ma przed sobą dylematów, nagradza więc autora za to, że ten dostarcza mu interesującej rozrywki, bez zmuszania do zbytniego natężania zwojów mózgowych i przyprawiania o palpitacje serca.
jakieś trzy tygodnie temu, podczas pobytu w kraju, odbyłem spotkanie z niewidzianym od lat kolegą ze studiów – wybitnym historykiem kina, realizatorem filmów oświatowych i nauczycielem akademickim. rozmowa zeszła na sprawy filmu
– jak sądzisz – zapytałem – co jest przyczyną, że w ciągu ponad ćwierćwiecza od uwolnienia się spod dyktatury nie powstało ani jedno naprawdę wybitne dzieło filmowe?
– bywały bardzo dobre filmy – odpowiedział – ale arcydzieł istotnie nie było.
– w czym upatrujesz powód tej miałkości?- drążyłem. w czasach dławienia swobody powstawały jednak wybitne dzieła.
przyjaciel mój zrobił elegancki unik.
– jorge luis borges powiedział kiedyś, że dyktatura jest matką metafory.
w czasie studiów uczęszczałem na seminarium filmowe, kierowane przez jerzego toeplitza. spędzaliśmy dużo czasu w salach projekcyjnych. zapadł mi w pamięć pokaz “śmierci rowerzysty”. z tyłu, w rzędzie za mną siedziało dwoje profesorów łódzkiej filmówki: regina dreyerowa i aleksander jackiewicz (który był również wykładowcą na moim seminarium).
gdy oglądaliśmy sekwencję strajku studenckiego, pani profesor nie kryła zdumienia:
– taki film, nakręcony we frankistowskiej hiszpanii…
– reginko, odezwał się profesor jackiewicz, musisz zrozumieć, że faszym w hiszpanii jest bardzo łagodny, o wiele łagodniejszy niż w polsce demokracja ludowa.
mój wykładowca idealizował. kiedy znalazłem się poza polską wyjeżdżałem często na wakacje do hiszpanii, jeszcze naonczas rządzonej przez generalísimo i prowadziłem dziesiątki rozmów. zrozumiałem z nich, że frankizm nie był łagodniejszy od dyktatury w polsce, był tylko bardziej zmurszały).
również we frankistowskiej hiszpanii powstawały wybitne filmy i niezwykłe dzieła literackie, a uniwersytety były, podobnie jak u nas, siedliskiem intelektualnego fermentu – wszystko to działo się w warunkach tłamszenia swobody wypowiedzi, bo te właśnie warunki budowały wspólnotę i kreowały ferment.
wolność słowa jest nieodzowna dla rozwoju sztuki, ale z samej tylko swobody nie powstają arcydzieła. artyzm potrzebuje czegoś więcej niż powietrze.
appendix:
wywalczona przez przemiany ustrojowe wolność słowa jest mniej oczywista, niż wynikałoby to z zapisów konstytucyjnych. po upływie ćwierćwiecza od pokojowego wyjścia z dyktatury, polska nadal jest krajem, w którym komfort rządzenia jest ważniejszy dla kolejnych ekip sprawujących władzę, niż swobody obywatelskie. termin ten z trudem przechodzi przez gardło ludziom władzy. mimo przemian ustrojowych nadal istnieją zapisy prawne, pozwalające na wszczynanie z oskarżenia publicznego postępowania przeciwko publicznej krytyce polityka, lub urzędnika jeżeli ten poczuje się obrażony(art. 212 KK)
kościół dawał niejednokrotnie dowody aktywnego ingerowania w swobody obywatelskie. według co bardziej wojowniczo nastrojonych jego przedstawicieli (e.g. ksiądz dariusz oko), ateizm jest zbrodnią. partia aspirująca do przejęcia władzy po jesiennych wyborach powszechnych oznajmia ustami swego prezesa, że w polsce nie ma miejsca na inny ład moralny, niż ten, za którym stoi kościół. zagrożeni w swobodzie wypowiedzi (i postępowania zgodnego z przekonaniami i sumieniem) są wszyscy – vide ledwo zawoalowane groźby ekskomuniki pod adresem polityków łącznie z prezydentem po ratyfikacji konwencji antyprzemocowej i zalegalizowaniu leczenia bezpłodności metodą in vitro.
natan gurfinkiel
Myślę że wolność słowa jest przeceniana a mało doceniana jest wolność myśli. To ona poprzedza dzieła wybitne (oczywiście potrzebny jest też talent).
W natłoku banałów i chamstwa chciałoby się czasem odrobinę cenzury (autocenzura nie jest chyba możliwa).
Prof. Jerzy Nowosielski twierdził, że to właśnie ramy, reguły (czytaj: ograniczenia) pozwalają odróżnić artystę od przeciętniaka. Wychodził z nieco innych pozycji niż Borges, ale konkludował podobnie. Posługiwał się przykładem ikon z ich sztywnymi zasadami kompozycyjnymi i in. Malowało je wielu, niewielu było wielkimi artystami, ale właśnie ci tych reguł przestrzegali najbardziej.
Z drugiej strony wolność słowa (czy bardziej: myśli, jak chce p. PIRS) powoduje kłopoty także po stronie odbiorcy, bo przestaje on odróżniać dzieło od przeciętniactwa.
Nie ma na świecie absolutów. Coś jest dobre “w porównaniu”, coś jest złe na tej samej zasadzie. Itd.
Inzynieria to tworzenie. W inzynierii wazne sa sztywne reguły. Chaos jest zaprzeczeniem reguł. Chaos nie pomaga inzynierowi stworzyc dzieła. Na przykład, garsc opornikow i tranzystorow wrzucona do torby nie utworzy działajacego urzadzenia, chocby nie wiem jak potrzasac. Działajace urzadzenie (czyli “dzielo” inzyniera) trzeba mozolnie składac zgodnie z regułami działania i łaczenia czesci składowych.
.
Mysle, ze to jest uniwersalna reguła. Mistrza w dowolnej dziedzinie poznajemy po tym, ze umie w swojej tworczosci stosowac reguły tak, jakby ich nie bylo. Mistrz nie łamie reguł, tylko sie nimi kieruje w sposob niezauwazalny dla laika.
.
Poza inzynieria, innym przykładem jest panstwo prawa. Prawo to jest zbior reguł, ktore sa wymuszane. Mozna powiedziec, ze im wiecej prawa, tym mniej wolnosci. Ideałem dla miłosnika wolnosci powinien byc brak reguł, czyli bezprawie. No, to porownajmy komfort zycia w USA czy w Szwajcarii, gdzie prawo jest wymuszane, ze zyciem w Iraku czy Syrii, gdzie panuje bezprawie. Jesli ktos kocha taka wolnosc, to niech sie przeniesie. Sa tacy, ktorzy sie przenosza, wiec nie jest to przykład całkiem absurdalny.
Znowu wcina komentarze….
Mi sie nie podoba słowo “dyktatura” na okreslenie ustroju w PRL. Zalezy, ktore dziesieciolecie brac pod uwage. Za Gierka była dyktatura? W ktorym wojewodztwie? Nawet “dyktature” Jaruzelskiego nalezy opatrzyc licznymi zastrzezeniami. Stan wyjątkowy w latach 82-83 to niekoniecznie była dyktatura. Postepowanie Jaruzelskiego miało dwu adresatow, wewnetrznego i zewnetrznego. Jesli chodzi o adresata wewnetrznego, czyli społeczenstwo, to lata 82-83 byly stanem wyjątkowym w całej swojej okazałosci. Nie pierwszym ani nie jedynym na swiecie. Taki stan sie zdarza tu i owdzie i niekoniecznie jest tozsamy z dyktaturą. Natomiast okreslenie “stan wojenny” zostało uzyte przede wszystkim pod adresem Rosjan oraz innych krajow zaprzyjaznionych. Jako były zołnierz Jaruzela moge zaswiadczyc z pierwszej reki, ze bardziej adekwatny byłby “stan gotowosci do wojny”, ale z oczywistych powodow takie okreslenie nie mogło zostac uzyte. Stan gotowosci do wojny został odwołany, gdy mineła grozba agresji. I o dziwo, po ustaniu grozby rezim Jaruzela nie poszedł łatwą drogą w kierunku dyktatury, tylko wrecz przeciwnie. To był fenomen na skale swiatową.
.
Warto takie zastrzezenia dyskutowac, bo obecnie sytuacja w Polsce podąza w drugą strone. Od wolnosci wrecz niewyobrazalnej za Jaruzela w kierunku dyktatury ciemniakow, od ktorej Jaruzel potrafił obronic zarowno kraj jak tez siebie samego. Warto ten proces obserwowac, bo moze byc ciekawy i pouczajacy. Wspołczuje tym obserwatorom, ktorzy bedą swoje obserwacje prowadzic na miejscu w Polsce.
.
To moze wygladac na dzielenie wlosa na czworo. Ja pisze takie komentarze, bo po prostu nie lubie latwych uproszczen.
@narciarz2 tak gwoli ścisłości: określenie “stan wojenny” zostało użyte dlatego, że w ówczesnej Konstytucji PRL nie istniało coś takiego, jak “stan wyjątkowy”, a WRONa usiłowała zachować pozory legalizmu.
Cała reszta to spekulacje.
Nie będę cytował całej piosenki Wysockiego. Przypomnę tylko jej konkluzję: “Мне вчера дали свободу. Что я с ней делать буду ?” To było w tym eseserku, “где так вольно дышит человек”.
w ówczesnej Konstytucji PRL nie istniało coś takiego, jak “stan wyjątkowy”
Oczywiscie wiem. Oczywiscie tzw. nasi sie na tym przykładzie nauczyli i kiedy sami dostali władze, to zapobiegliwie umiescili w konstytucji zarowno stan wojenny, jak tez wyjątkowy. Cały czas plujac na Jaruzela.
WRONa usiłowała zachować pozory legalizmu
Zadziwiajace jest, ze usiłowała. Mogła zrobic wszystko, a jednak w srodku nocy fatygowała Rade Panstwa, zeby dostac potrzebne podpisy. A przeciez mogła Rade Panstwa internowac.
.
Jeszcze bardziej zadziwiajace jest, ze WRONie udało sie ten legalizm zachowac na tyle, ze przez dwadziescia pare lat nie dało sie go podwazyc pomimo szczerych usiłowan. Kiedy w koncu skazano resztki WRONY na wiezienie w zawieszeniu, to kazdy tzw. normalny sie pukał w czoło na temat zarowno oskarzenia, jak tez wyroku. Powstaje pytanie, czy WRONa była na tyle zapobiegliwa, czy jej pozniejsi dreczyciele sa az takimi idiotami.
.
Cała reszta to spekulacje.
Cała tzw. historia to w najlepszym razie spekulacje, a w najgorszym propaganda. Kto jak kto, ale Pan powinien wiedziec, ze poza spekulacjami historyk ma niewiele do zaoferowania. Zadziwiajace jest jedynie to, ze spekulujemy na temat wydarzen, ktore obaj swietnie pamietamy.