Demolowanie państwa i ustroju demokratycznego poprzez kolejne referendalne wrzutki trwa w najlepsze. Co ciekawe, nikt nawet nie zastanawia się, jakie będą realne skutki przegłosowanych decyzji, skutki społeczne, gospodarcze, finansowe i ustrojowe. Żadna ze stron sporu o lasy państwowe nie pofatygowała się, by na ten temat przeprowadzić analizy i zamówić niezależne ekspertyzy.
Dyskusja jest więc, na dobrą sprawę, nie bardzo wiadomo o czym. PiS, zmyślając rzekomy plan prywatyzacji lasów państwowych i chcąc wymusić jej zakaz, tak samo jak PO proponująca ustawowy, a nawet konstytucyjny zakaz tej prywatyzacji, na pierwszy rzut oka chcą tego samego, ale czy rzeczywiście wiedzą, czego chcą?
Co gorsza, coraz mniej z tego rozumieją wyborcy, obywatele. Dwie partie się kłócą, głosząc to samo: nie dla prywatyzacji lasów. Jest jednak jeden istotny szczegół, o którym nikt nie myśli.
Całkowity zakaz prywatyzacji, czyli sprzedawania, oznacza także zakaz kupowania. Jeśli zostanie wprowadzony, to żaden obywatel naszego kraju nie będzie mógł od lasów państwowych kupić działki leśnej. Pomińmy mieszczuchów, którzy chętnie postawili by sobie w lesie daczę, lub nawet willę. Pal sześć, że Jacek Kurski (i nikt inny) nie kupi już leśniczówki. Głównymi jednak nabywcami działek leśnych są polscy rolnicy. Kupują je dla unijnych dopłat, albo dla pozyskiwania na własny użytek drewna opałowego. Nieliczni chcą prowadzić realną gospodarkę leśną, ale są i tacy.
Nikt tych ludzi nie poinformował, że zakaz prywatyzacji oznacza, nie dla kogoś tam, tylko dla nich, całkowity zakaz kupowania tych działek od państwa. Powstaje sytuacja, w której nakręceni propagandą ludzie ze wsi będą głosować przeciwko sobie samym, nawet tego nie rozumiejąc. Kuriozum: głosuję za tym, by mi zakazano! Głosuję za tym, by popsuto mi interesy i ograniczono moje prawa! Głosuję za tym, bym ja nie mógł rozwijać gospodarstwa!
I na koniec – wcale nie wiem, że za tym glosuję, bo nikt mi nie powiedział, ani politycy, ani samorząd, ani media.
Parafrazując Gogola (Z czego się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie), pytam: przeciw komu glosujecie? Przeciw sobie głosujecie!
A lasom nic nie grozi, bo nikt nie ma zamiaru na wielką skalę ich prywatyzować. Co więcej, w lasach prywatnych, których na wsiach jest sporo, nic złego się nie dzieje. Nikt ich nie wyciął, nie ogrodził, nie zdemolował i do Niemiec nie wywiózł. W lasach prywatnych obowiązują takie same przepisy co do wycinki, jak i w państwowych. A według ostatniego raportu NIK znacznie bardziej rabunkowa gospodarka, ze szkodą dla środowiska, występuje w lasach… państwowych.
Szanowni obywatele, po co ta draka, po co w ogóle jemy tę żabę?
Krzysztof Łoziński
“Dyskusja jest więc, na dobrą sprawę, nie bardzo wiadomo o czym. PiS, zmyślając rzekomy plan prywatyzacji lasów państwowych i chcąc wymusić jej zakaz, tak samo jak PO proponująca ustawowy, a nawet konstytucyjny zakaz tej prywatyzacji, na pierwszy rzut oka chcą tego samego, ale czy rzeczywiście wiedzą, czego chcą?” – oczywiście, że wiedzą – chcą osłabić swojego politycznego przeciwnika, nic więcej. PiS doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wielu ludziom prywatyzacja kojarzy się z upadkiem zakładów i wzrostem bezrobocia, więc politycy tej partii umiejętnie eksploatują obawy tych ludzi. PO też zdaje sobie z tego sprawę, więc stara się te obawy uśmierzyć. A ekspertyz i analiz nie było sensu zamawiać, bo wyborcy i tak nic by z nich nie zrozumieli, a jeśli nawet, to uznaliby je za propagandę.
Jeżdżąc po Polsce widzę olbrzymie pola nieużytków. Czy tych pól nie można obsadzić drzewami? U mnie na działce próbuję eliminować samosiejki (dęby, akacje, sosny, brzozy) i wiem, że wyhodowanie lasu to żaden problem. Trzeba zebrać trochę żołędzi i innych ziarenek, i za 10 lat mamy wspaniały lasek. Dlaczego tego w Polsce nie robimy?
@hazelhard a kto to są ci “my”, o których mówisz?
Ziemia ma swoich właścicieli, a ci pewnie niechętnie przyjmą czyjeś rady odnoszące się do ich własności. Jak chyba każdy. Ziemia niezalesiona ma większą wartość rynkową, niż zalesiona, bo można jej użyć w większej ilości wariantów z odrolnieniem włącznie. Z lasem tego nie zrobisz.
Z kolei dla państwa las to nie drzewka nad ruczajem z nimfami, ale przedsiębiorstwo, które wymaga fachowej, wbrew pozorom opieki i sterowania.
Paradoks, który wskazuje p. Krzysztof polega właśnie na tym. Uwiedzeni PiSowskimi bredniami ludzie będą w referendum “ratować” nimfy i ruczaje leśne nie wiedząc czego tak naprawdę dotyczy pytanie referendalne i jakie ono przyniesie skutki.
Za zalesienie nieużytku są większe pieniądze z UE… A jeszcze jest drewno i mniejsze stężenie Co2 w powietrzu…
A wiesz, że we własnym lesie nie możesz sobie wyciąć drzewa kiedy masz na to ochotę? Znasz kwoty, o których mówisz? Te większe od dopłat do “użytków”.
A ja już okiem wyobraźni widzę polskiego rolnika jak siedzi i zamyśla się nad emisją CO2 🙂 Przepiękny widok.
Panie Krzysztofie, skoro wspomniał Pan o niejakim Kurskim to warto zacytować jego wypowiedź “ciemny lud to kupi”. Pasuje jak ulał.
Pozdrawiam
A ja rozmarzyłem sie… być obywatelem państwa które niczego już nie posiada.. Koniec z politykami i polityką? może to jest sposób? Państwo nie posiada nic ale obywatele mają wszystko i są bogaci!