Bogactwo tryskające z ziemi dawało nadzieję na budowanie królestwa bożego na ziemi na coraz większych obszarach świata. Najbogatszą firmą w globalnej wiosce jest Saudi Aramco. Firma szacowana jest na kilka bilionów dolarów. (Analitycy spierają się, czy jest to w granicach trzech bilionów, czy bliżej dziesięciu.) Historia tej firmy to ważny rozdział historii konfliktów na naszej planecie, ale i tak najważniejszy wpływ owego transferu bogactwa w postaci finansowania wahhabizmu, jak również islamskiego terroryzmu, pozostaje w sferze podbudowanych spekulacji, ale jednak spekulacji.
Łatwy pieniądz jest zawsze zdradliwy, ale łatwy pieniądz w rękach religijnych fanatyków już dziś okazuje się zmorą dla całego świata, a wiele wskazuje na to, że to dopiero niewinny początek. Nowy totalitaryzm wyrasta z naftowego bogactwa i jest dziedzicem tradycji religijnej i nazistowskiej (chociaż z komunistycznej tradycji czerpał również obficie.)
Chwilowo mamy orgię radości z powodu spadku cen ropy naftowej poniżej 30 dolarów za bryłkę. Ceny ropy naftowej nie są funkcją podaży i popytu. Ropa naftowa jest potężną bronią w konfliktach politycznych.
Obecny spadek cen ropy przypisywany jest głównie działaniom Arabii Saudyjskiej. Od dłuższego czasu Iran głośno mówi (i grozi odwetem), że Arabia Saudyjska celowo zalewa rynek swoją ropą naftową, żeby szkodzić Iranowi. Używanie ropy i gazu jako instrumentu politycznego nacisku znamy doskonale ze względu na naszą zależność od rosyjskich dostaw, jednak faktu, że tankując samochód finansujemy nie tylko politykę Putina, ale i islamski religijny imperializm, na ogół się nie zauważa.
W „Jerusalem Post” czytałem interesujący artykuł Davida Price’a pod znamiennym tytułem: „Pół wieku wojny Aramco z cywilizacją judeo-chrześcijańską”. Autor przypomina, że w ostatnich latach dyktat naftowego kartelu państw zrzeszonych w OPEC został poważnie nadwyrężony z powodu odkrycia i nowych technologii wydobycia gazu i ropy naftowej w USA. Wcześniejsze ograniczanie wydobycia ropy przez kraje OPEC doprowadziło do wywindowania ceny do prawie 150 dolarów za baryłkę. Autor zgadza się, że obecny spadek jest głównie dziełem Saudyjczyków, ale jego zdaniem atak skierowany jest bardziej przeciw krajom zachodnim niż przeciwko Iranowi. Zalanie rynku tanią ropą może doprowadzić do bankructwa firm handlujących ropą naftową wydobywaną z dna morskiego, której koszty produkcji są znacznie wyższe. Trudno powiedzieć na ile to rozumowanie jest poprawne, ponieważ kraje zachodnie zapewne mogą rozważać wsparcie rodzimej produkcji w obawie przed ponownym wzrostem uzależnienia. Chwilowo niskie ceny ropy mają dramatyczny wpływ głównie na gospodarkę rosyjską i na gospodarkę irańską, którą Zachód ratuje znosząc sankcje.
Arabia Saudyjska ma astronomiczne rezerwy finansowe i może sobie pozwolić na utrzymywanie przez pewien czas cen ropy niższych nawet niż ich koszty wydobycia. Rzeczywiste efekty tej wojny cen są jednak trudne do przewidzenia. Chwilowo nic nie wskazuje na to, żeby ta sprawa miała przeważyć wyniki wojny o Syrię. (Być może jest wręcz odwrotnie i że to ropa naftowa zadecydowała o większym zaangażowaniu Rosji w ten konflikt.)
David Price pisze, że Arabia Saudyjska używa cen ropy jako broni od dziesięcioleci. W 1967 roku obniżenie produkcji miało uderzyć w Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Wojna sześciodniowa rozstrzygnęła się zbyt szybko. Kolejny atak nastąpił sześć lat później. Rok 1973 zmienił oblicze świata. Drastyczne obniżenie wydobycia ropy naftowej przez kraje zrzeszone w OPEC spowodowało trzęsienie ziemi w światowej gospodarce. Załamał się wówczas przemysł samochodowy, stoczniowy i wiele innych. (Dotknęło to również Polski ponieważ strategia Gierka obliczona była na rosnący i praktycznie rzecz biorąc nieograniczony popyt na stal i żywność, po 1973 roku reformy Gierka nie odzyskały już swojej dynamiki.) Tamten „kryzys naftowy”, ponownie powiązany z wojną państw arabskich z Izraelem, doprowadził do radykalnych zmian w strukturze światowego przemysłu, do gwałtownego rozwoju przemysłu samochodowego i stoczniowego w Azji, stał się również katalizatorem zmian politycznych w Wielkiej Brytanii i w USA. Price przypomina, że wówczas rozpoczęła się również nacjonalizacja Aramco ostatecznie dokończona w 1980 roku.
Pod pewnymi względami tamten wzrost cen ropy naftowej okazał się na długą metę dobrodziejstwem, ale Detroit do dziś jest miastem-widmem, zaś ukryty efekt ówczesnych zmian to przyspieszone tempo gromadzenia bogactwa przez kraje sponsorujące terroryzm.
Kiedy w 1973 roku kraje arabskie zaatakowały Izrael, AOPEC – czyli arabskie kraje OPEC – zapowiedziały całkowite wstrzymanie dostaw ropy naftowej do Stanów, jeśli Ameryka nie zmieni swojej polityki wobec Izraela. Szantaż nie powiódł się, ale zmieniło się podejście do poszukiwań nowych źródeł ropy nawet tam, gdzie dotychczas uznawano, że jest to nieopłacalne.
Zarówno islamska rewolucja w Iranie, jak i eksport wahhabizmu finansowane były z zysków ze sprzedaży ropy naftowej. David Price, który jest belgijskim dziennikarzem i badaczem twierdzi, że pierwsza fala niewykwalifikowanych imigrantów z północnej Afryki została Unii Europejskiej narzucona przez naftowy szantaż. Nie podaje źródeł, ale faktem jest, że to w pierwszej połowie lat 80. ubiegłego wieku zaczynają w Europie powstawać całe muzułmańskie dzielnice nie tyle wykluczonych, co niechętnych integracji imigrantów, korzystających z opieki duchowej przysyłanych głównie z Arabii Saudyjskiej duchownych.
Czy był to element jakiegoś przemyślanego, długofalowego planu? Nie ma na to dowodów, prawdopodobnie mieliśmy do czynienia ze spontanicznymi ruchami i ustawicznym sprawdzaniem, jak daleko można się posunąć.
Przypuszczalnie podobnie było z finansowaniem takich organizacji jak al-Kaida. Ta akurat organizacja zrodzona w Pakistanie, w cieniu wojny w Afganistanie, była odpowiedzią na ideologię globalnego dżihadu. W jej arabskim, a właściwie głównie saudyjskim kierownictwie, było wielu ludzi wykształconych na zachodzie i powiązanych z saudyjskimi kołami rządowymi.
Jakkolwiek na to nie patrzeć, ani sieć meczetów w Europie, ani al-Kaida, ani Państwo Islamskie nie byłyby w jednej dziesiątej tak skuteczne, gdyby nie wsparcie górami pieniędzy z zysków za ropę naftową.
Trudno powiedzieć, czy obecna wojna cenowa ma przede wszystkim na celu doprowadzenie do bankructwa zachodnich producentów ropy i zwiększenia swoich udziałów w rynku, czy zdławienie gospodarki irańskiej, jedno jest pewne, tylko Aramco produkuje ponad 12 milionów baryłek ropy dziennie, co nawet przy niskich cenach przynosi miliard dolarów. Te góry pieniędzy idą na eksport najbardziej agresywnego rodzaju islamu, na wykupywanie zachodnich przedsiębiorstw, na finansowanie organizacji terrorystycznych.
Kraje zachodnie nie zaczęły nawet poszukiwać strategii obrony przed inwazją, zgoła przeciwnie, zarówno polityka imigracyjna Unii Europejskiej, szaleńcze decyzje o wstrzymywaniu się z wykorzystaniem gazu z łupków, niechęć do głębokiej rewizji polityki integracyjnej i zwalczania wahhabistycznej ideologii wśród mieszkających w Europie muzułmanów oraz obłąkana polityka zagraniczna tak Stanów Zjednoczonych, jak i Europy wydają się wskazywać na to, że nieprawdopodobne bogactwo krajów produkujących ropę naftową posłuży im do zakupu u nas sznura, na którym nas powieszą.
Chwilowo mamy okazję do szaleńczej radości. Tak taniej ropy już dawno nie było, a martwienie się o jutro już dawno przestało być zajęciem elit politycznych.
Andrzej Koraszewski
“Ceny ropy naftowej nie są funkcją podaży i popytu. Obecny spadek cen ropy przypisywany jest głównie działaniom Arabii Saudyjskiej. Trudno powiedzieć, czy obecna wojna cenowa ma przede wszystkim na celu doprowadzenie do bankructwa zachodnich producentów ropy”
Pana artykuł jest miejscami nierzetelny. Arabia Saudyjska nie jest w stanie kontrolować cen ropy naftowej – żaden kraj czy kartel obecnie nie potrafi tego dokonać. Kiedyś było to domeną Standard Oil i prawda, że kraje OPEC w przeszłości swoją polityką również wpływały na ceny surowca, ale to już pieśń przeszłości. Nie jest tak, że ropa naftowa jest wolna od praw rynku – nigdy nie była. Proszę sprawdzić ceny surowców i metali i zastanowić się dlaczego gigant wydobywczy Anglo American plc odnotowuje regularne spadki i zwalnia 60% swoich kadr. Komentatorzy zajmujący się ekonomią na co dzień, a nie wyrywkowo, zwracają uwagę od dawna na zwalniającą gospodarkę Chin, która to w dużej mierze była odpowiedzialna za wcześniejszy wzrost konsumpcji ropy naftowej oraz metali (to właśnie dlatego ropa kilka lat temu kosztowała 150$ za baryłkę). Rosnące mocarstwo Chin potrzebuje zwiększonych dostaw ropy naftowej dla wsparcia swojego przemysłu, ale właśnie na tym polega problem, że tempo tego wzrostu uległo spowolnieniu i stąd te globalne spadki na giełdach. Punkt ciężkości świata coraz bardziej przesuwa się w stronę Azji, a nie Bliskiego Wschodu jak to sugeruje David Price.
Obecnie mamy do czynienia z nadpodażą ropy naftowej bowiem współczesny świat nie potrzebuje tego surowca tak bardzo jak chętne do jego sprzedaży są tzw. “petro-states”. Arabia Saudyjska wydobywa nieco ponad 10 mln baryłek dziennie, a nie 12mln tak jak w artykule jest podane za Davidem Pricem. Ten człowiek jest nierzetelny. USA obecnie wydobywają nieco ponad 9 mln, ale to nie kwestia w podaży wyłącznie, a również w popycie. Obliczono, że światowe zasoby ropy naftowej (te odkryte !) wystarczą na kolejne 300 lat. A co jeżeli za lat 50 ropa naftowa już nie będzie potrzebna w takiej skali ? USA mogły by wydobywać więcej ropy naftowej bo mają takie możliwości, ale raz że popyt jest ograniczony, a dwa, że jest to nieopłacalne.
“Arabia Saudyjska ma astronomiczne rezerwy finansowe i może sobie pozwolić na utrzymywanie przez pewien czas cen ropy niższych nawet niż ich koszty wydobycia.”
Arabii Saudyjskiej nie stać na takie posunięcia bowiem ich rezerwy są właśnie petrodolarami. Saudowie nie zgadzają się na cięcia w wydobyciu ropy naftowej bowiem ponosili by na tym straty. Dywersyfikacja dostaw energii pojawiła się swojego czasu w regionie morza kaspijskiego co nie jest bez znaczenia dla cen ropy (a prawdziwe bogactwo złóż ropy w tamtym regionie odkryto dopiero po 1973 roku w Kazachstanie). Kazachstan to obecnie bardzo ważny partner dla Chin co nie jest bez znaczenia w całym konflikcie wokół dostaw energii bowiem planuje się tam tranzyt z ominięciem Rosji. Poza tym Wenezuela jest również krajem bardzo obfitym w złoża ropy naftowej i istnieje tam możliwość zwiększenia produkcji wielokrotnie z tym, że ta niechęć ma podłoże głównie polityczne, które już wkrótce może się u nich jednak zmienić tak jak to kiedyś miało miejsce zanim Chavez doszedł do władzy. Oni tam mają obecnie hiperinflację i cały czas zacofaną gospodarkę od wielu lat bazującą na eksporcie energii i właśnie dlatego to ich może przy obecnych cenach ropy pchnąć w kierunku ponownych relacji z zagranicznym kapitałem firm wydobywczych – Wenezuela nie posiada takiej technologii dzięki której zwiększenie produkcji ropy naftowej jest tam możliwe, ale taką technologią dysponuje Shell czy ExxonMobil.
“Kraje zachodnie nie zaczęły nawet poszukiwać strategii obrony przed inwazją”
Zgadzam się co do krajów Unii Europejskiej. Natomiast USA są jednak mądrzejsze i oni akurat się zabezpieczyli inwestując w porę w gaz z łupków co się opłaciło mimo, że nie jest to aktualnie opłacalne wydobycie. Poza tym, warto zwrócić uwagę, że przykładowo US Navy cały czas pracuje nad przestawieniem swojej armii w części na biopaliwa co idzie mozolnie, ale jest to proces wspierany i od jakiegoś czasu działa “Great Green Fleet”. W dużej mierze dzięki temu, że wszystkie armie świata postawione są na ropie naftowej to ten surowiec ma tak kolosalne znaczenie. USA próbują stopniowo od tego odchodzić.
Przede wszystkim chciałbym podziękować Panu Brentano za wnikliwy komentarz. O ileż ciekawszy byłby Internet gdyby takie komentarze dominowały. Skłonił mnie Pan do ponownego odczytania własnego tekstu, gdyż próbowałem go teraz przeczytać Pańskimi oczyma. Jak ten Ordon szukałem gdzie mogłem dać okazję do odczytania, że Saudyjczycy “kontrolują” ceny ropy naftowej. Jest istotna semantyczna różnica między wpływać, a kontrolować. Mój kot nie kontroluje moich zachowań, chociaż czasem na nie wpływa. OPEC też nigdy nie kontrolował cen ropy, ale jeszcze niedawno skuteczniej niż dziś na nie wpływał. Nie napisałem również, że ceny ropy nie mają związku z popytem na ten produkt. Być może nie odebrał by Pan wadliwie przekazu tego zdania, gdybym dodał słówko “wyłącznie”. (Miałem wrażenie, że nie jest konieczne, ale widzę że się myliłem.)
Cieszę się, że w innych sprawach jest tak daleko idąca zgodność i że wybitny fachowiec potwierdza moje wnioski laika.
Oczywiście zgadzamy się, że popyt na ropę zmalał (zdawało mi się, że wyraźnie o tym piszę), co jest spowodowane głownie energetycznym uniezależnieniem się USA i spowolnieniem gospodarki chińskiej. Ten spadek popytu jest właśnie głównym zmartwieniem Saudyjczyków, ale reagują tu odmiennie niż w przeszłości. Natomiast pytanie, co jest głównym powodem ich decyzji o utrzymaniu wysokiego poziomu wydobycia pozostaje otwarte. Widzę, że popiera Pan moje zdanie, że bardziej kieruje nimi sprawa konfliktu z Iranem niż chęć zaszkodzenia interesom firm zachodnich. Tu oczywiście nie mamy żelaznych dowodów i domysły Price’a mogą mieć pewne uzasadnienie. Pewnie ma Pan tu lepsze rozeznanie niż ja, gdyż ja zbyt mało wiem o kosztach wydobycia. Nie wiem na przykład dlaczego twierdzi się, że koszty wydobycia ropy przez Irańczyków są wyższe niż przez Saudyjczyków (warunki i technologia są podobne). Pisząc, że Saudyjczycy mają astronomiczne rezerwy finansowe miałem wrażenie, że nie twierdzę iż Saudyjczy6cy mogą ciągnąć swój manewr w nieskończoność (użyłem określenia “przez pewien czas”. Szacuje się, że na trzy do pięciu lat, ja nie byłbym taki odważny, żeby podawać ramy czasowe.)
Tak czy inaczej raz jeszcze dziękuję za wnikliwy i jakże rzetelny komentarz.
Uznałem, że w artykule został położony zbyt duży nacisk na Arabię Saudyjską, a o wiele mniej jest mowy o innych czynnikach i stąd napisałem moją uwagę.
Ja polecam dwie książki Daniela Yergina “The Prize” i “The Quest”. Dla mnie jest to absolutnie fenomenalna opowieść historii świata z perspektywy ropy naftowej. Gdybyśmy my w szkołach mieli taką metodę nauczania historii jaką propaguje ten intelektualista (fachowiec w swojej dziedzinie), a nie przykładowo misyjno-cierpiętniczą, to bylibyśmy o wiele mądrzejsi. Coś wspaniałego.
“Widzę, że popiera Pan moje zdanie, że bardziej kieruje nimi sprawa konfliktu z Iranem niż chęć zaszkodzenia interesom firm zachodnich.”
Na Bliskim Wschodzie obecnie bardzo wiele się mówi o możliwości odrodzenia imperium irańskiego i znawcy zwracają uwagę przykładowo, że akurat perspektywa europejska jest przekrzywiona bo nam się na ogół wydaje, że to ISIS jest tam głównym problemem, a co nie jest prawdą. Polecam przy okazji również ostatnią książkę Kissingera “World Order” bowiem wyjaśnia on między innymi dlaczego Iran jest krajem “piwotalnym” (wokół Persów, niczym przyciągane magnezem, toczy się wiele spraw w tamtym regionie). Kissinger pisząc tę książkę zapewne w latach 2012-2013 (wydana została w 2014) nie wiedział jeszcze o zniesieniu sankcji, ale już wtedy twierdził, że tzw. układ westfalski przestał istnieć już wyraźnie w dobie “arabskiej wiosny ludów” (co zupełnie błędnie “intelektualiści” z Gazety Wyborczej odczytywali jako ruch w stronę demokracji) co doprowadziło do tworzenia się luki geopolitycznej, światowego nieporządku i malejących wpływów świata zachodniego. Saudyjczycy być może obawiają się, że USA chce się wycofać ze strefy wpływów w tamtym rejonie (co odczytali po tym jak USA były generalnie przychylne tej “wiośnie ludów”), a jeżeli tak to mogą oni szukać sojuszników gdzie indziej (przykładowo u Chińczyków). Zaś konflikt o dominację w regionie między Arabią, a Iranem toczy się tam od wielu lat.
“Nie wiem na przykład dlaczego twierdzi się, że koszty wydobycia ropy przez Irańczyków są wyższe niż przez Saudyjczyków (warunki i technologia są podobne).”
Ma to wiele wspólnego z wcześniejszymi sankcjami bo jednak proces stworzenia infrastruktury pod najnowocześniejsze i najwydajniejsze wydobycie ropy naftowej trwa latami i firmy raczej nie zainwestują tak wiele w tego typu regiony. Teraz po zdjęciu sankcji może się to zmienić. Yergin twierdzi, że wydobycie ropy irańskiej na optymalnym poziomie było utrudniane w przeszłości przez walki polityczne między dominującymi frakcjami, zbyt twardą postawę Teheranu wobec kapitału zagranicznego i sankcje właśnie. Ciekawy jest fakt, że muszą oni importować benzynę, gdyż ich rafinerie nie są w stanie przetworzyć odpowiedniej ilości ropy naftowej. Podobnie rzecz się ma u nich z gazem. Barrack Obama i jedzie ludzie teraz ułatwili Iranowi zdobycie lepszej infrastruktury i zapewne dlatego tak wiele się tam mówi o możliwości odrodzenia imperium perskiego. Kto wie na jak długo te granice jakie zachód nakreślił po 1920 roku na mapach Bliskiego Wschodu nadal będą obecne. No myślę, że jednak Izraela nie przestaną wspierać, ale znowu punkt ciężkości przenosi się w stronę Chin i kto wie czy w przyszłości USA będą w stanie spełniać rolę globalnego żandarma.
“Tak czy inaczej raz jeszcze dziękuję za wnikliwy i jakże rzetelny komentarz.”
A ja dziękuję zainteresowaniem się tematem ropy naftowej bo mało kto o tym pisze i mało kto wie jak kolosalne znaczenie ma ten surowiec dla świata. Bardzo intrygująca kwestia i aż żal, że nasz system edukacji jest tak ułomny pod względem wykształcenia tak ciekawej narracji szukającej powiązań między przemysłem, nauką, technologią, a stosunkami społecznymi (tak na marginesie, zdaniem Leszka Kołakowskiego to właśnie jedna z tych niewielu słusznych zasług Marksa, że nauczył nas patrzeć na historię ludzkości z tej właśnie perspektywy).
Czy można by tą drogą zaprosić obu Panów: autora i komentatora do dalszej edukacji czytelnika.
a) Arabia Saudyjska jest w stanie wojny z Jemenem, i nie wiadomo w zasadzie z kim. Mapa według Sykes-Picot już nie będzie możliwa. Jak patrzeć na świat islamski czytając np: taką mapkę, a co z muzułmanami w samej Rosji i w jej byłych republikach?
http://www.nytimes.com/interactive/2016/01/04/world/middleeast/sunni-shiite-map-middle-east-iran-saudi-arabia.html?hp&action=click&pgtype=Homepage&clickSource=image&module=first-column-region®ion=top-news&WT.nav=top-news&_r=0
b)Olej jest niewątpliwie podstawą, ale ekonomiczne struktury są zawiłe. Jeśli dobrze rozumiem, to Arabia nie ma nic poza olejem. Jej rezerwy to dziwna konstrukcja:
http://www.bloomberg.com/news/articles/2016-01-22/u-s-is-hiding-treasury-bond-data-that-s-suddenly-become-crucial
A co z Rosją? Kazachstan ma duże złoża, ale na razie importuje ropę z Rosji. Rosja ma wszysko, złoża, surowce i poważne rezerwy. Rosja współpracuje z Iranem.
Może spojrzeć na olej z tej perspektywy?
@carotis – Porusza Pan dwa, a może trzy, niezmiernie ważne pytania. Pierwsze, wojna w Jemenie to raczej wojna zastępcza, to część konfliktu z Iranem. Konflikt z Iranem to część szerszej wojny między dwoma odmianami islamu: sunnitami i szyitami. Iran jest niekwestionowanym przywódcą szyickiego świata (przywództwo Saudów w świecie sunnickim jest problematyczne). Saudyjczycy byli dość zasadnie oskarżani o finansowe al-Kaidy, na ile obecnie popierają ISIS? Trudne pytanie. Prawdopodobnie rząd tego nie robi. Popierają różne ugrupowania walczące w Syrii, gdzie podobnie jak w Jemenie mamy wojnę religijną między muzułmanami. W muzułmańskim świecie 15 procent stanowią szyici reszta to sunnici. Zbrojne konflikty między tymi wyznaniami trwają od wielu stuleci. (Więcej piszę o tym w książce, która ukaże się w księgarniach w połowie lutego).
Arabia Saudyjska jest największym producentem ropy naftowej, ale zysków nie inwestowała w rozwój społeczny, kupuje nowoczesność na pokaz i funduje społeczeństwu luksusy, podtrzymując średniowieczną zgoła strukturę społeczną. Obrzydliwa teokracja od lat finansująca terroryzm i będąca kolebką najgorszego gatunku sunnickiego islamu – wahhabizmu, czyli politycznego islamu dążącego do panowania nad światem.
Teokracją od 1979 roku jest Iran, również wielki producent ropy naftowej, ale tu (podobnie jak wcześniej w Związku Radzieckim) zyski służyły do budowania potęgi militarnej. Iran ma supernowoczesną armię i imperialne ambicje.
Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim ropa naftowa? Współczesna gospodarka potrzebuje źródeł energii, a ropa naftowa jest tu najważniejsza. Do niedawna producenci ropy stanowili silny kartel i nawet jeśli mieli jakieś konflikty to wspólne interesy pozwalały im stawiać światu żądania. Dziś konflikty między producentami ropy są większe niż kiedykolwiek, co więcej od dłuższego czasu Zachód zdawał sobie sprawę, że musi się uniezależnić od szantażu oraz że zmiany klimatyczne wymagają szybkiego przestawiania się na czystą energię. (Tu zabawna dygresja, bo największą redukcję gazów cieplarnianych osiągnięto w USA i to nie dzięki wiatrakom, czy panelom słonecznym, a dzięki przestawieniu się na gaz ziemny z łupków.)
Rosja, która jest głównym dostawcą ropy i gazu dla Unii Europejskiej dokonuje cudów, żeby nas zniechęcić do wydobywania tego surowca.
Obawiam się, że tu muszę przerwać, bo komentarz okaże się straszną kobyłą.
“Arabia Saudyjska jest w stanie wojny z Jemenem, i nie wiadomo w zasadzie z kim. ”
W Jemenie swojego czasu wybuchła rewolucja przeciwko rządowi wspierającemu Arabię Saudyjską. Tę rewolucję wspierali Persowie i teraz Arabia Saudyjska stara się odzyskać utraconą kontrolę. Po opuszczeniu Iraku przez wojska koalicji Iran uczynił z tego regionu swoje państwo satelickie. Podobnież jeden z oficjeli irańskich powiedział kiedyś dyplomacie amerykańskiemu “wy i tak kiedyś stąd wyjedziecie, ale my tutaj zostaniemy”. Tę myśl potwierdził były negocjator w kwestiach nuklearnych Ali Larijani w 2006 roku w Dubaju – w przemowie do zgromadzonych powiedział, że USA wkrótce opuszczą Bliski Wschód, a Iran zdominuje ten region. Obecna wojna na Bliskim Wschodzie toczy się między Arabią Saudyjską, a Iranem (Jemen, Syria, Liban, Irak są regionami podległymi Persom). Główna obawa w związku z tym powstaje wokół planów zbudowania broni jądrowej przez Iran co zupełnie zmieniło by układ sił nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale i na świecie. Broń nuklearna w rękach Persów to również broń nuklearna w rękach Hezbollahu i inny ugrupowań terrorystycznych. Wszyscy się tego boją bo przykładowo podczas “zimnej wojny” pomimo wszelkich konfliktów między USA, a Związkiem Radzieckim istniała jednak “gorąca linia” za pośrednictwem, której zawsze można było kontrolować by wojna nie przeszła w fazę nuklearną. Z Iranem tego typu “gorąca linia” jest niemożliwa bowiem zbyt wielu tam szaleńców religijnych (zapewne niejeden z nich chciałby nacisnąć ten czerwony guzik) i właściwie nie wiadomo by było z kim rozmawiać w razie zagrożenia atakiem nuklearnym.
Być może Arabia Saudyjska i inne kraje regionu spojrzą na Izrael korzystniejszym okiem w obliczu rodzącego się imperium Persów. W tym sensie Arabii Saudyjskiej zależy na tym, aby ceny ropy były niskie bowiem mają oni większe możliwości od Iranu bo dłużej te ceny przetrzymają. Iran mógłby podnieść ceny ropy blokując cieśninę Ormuz. Jednak obecnie większy interes w tym regionie aniżeli USA mają Chiny, które potrzebują więcej ropy naftowej z tego region i gdy Iran zagroził blokadą cieśniny Ormuz to Teheran dostał ostrzeżenie nie tylko od państw zachodnich, ale również od Chin.
Dziekuję Pqnom.
Temat fascanujący!
Czekamy na książkę.