ECHA WYDARZEŃ: Sprinterka Ewa Swoboda (n/z) jest rekordzistką świata juniorek – na 60 metrów pod dachem. 7,07! Co start – to wspaniały wynik, a ambicja goni ją z zawodów na zawody. Ma odpuścić mistrzostwa świata w hali, bo po serii przedwiosennych jakże udanych sprawdzianów trzeba się wziąć za przygotowania do głównej imprezy, olimpijskiej. W Rio dachu nie będzie, dystans dłuższy – bo 100 metrów, nie 60, ale… Przedmoście olimpijskie jest zdobyte w takim stylu, że klucz do bramy podium w Rio nie jest mrzonką…
Panna Ewa ma stronę na Facebooku. Wielbicieli tylu, że limit wyczerpany. Nie dziwię się, sam się spóźniłem. Lubimy przecież pogrzać się w ciepełku wielkich w sporcie. Nie tylko szczyt świata polityki – prezydent, premier…A jeśli do tego „wielki” jest tak młodziutki (26.07.1997), i urodziwy ... Radośnie, po dziewczęcemu opisuje, co przeżywa. Że kocha tę bieżnię, bo jest „zajebista”. Że: „Taki wynik nie bierze się z niczego. Za tym stoją godziny, miliony treningów, wylany pot, a czasem nawet krew i łzy. No i moja cierpliwość, a jeszcze bardziej cierpliwość trenerki. To, co widzicie w telewizji, jest tylko ułamkiem tego, jak ciężko pracuję. Trenuję nie w świetle reflektorów i przy oklaskach publiczności”. Że – ma najlepszą trenerkę na świecie – panią Iwonę Krupę… Że w ogóle bieżnia, to dziś mój sposób na życie.
A zobaczyć warto – wiele w tym sportu, naturalności oraz wdzięku…
Ewa Swoboda: rekord świata należy do mnie, nie wierzę w to!
18-latka z wyśmienitym czasem 7,07 s. pobiła rekord świata juniorek w biegu na 60 m.
W ogóle zima lekkoatletyczna wróży gorące lato. Odpukuję – bom przesądny, ale tyle padło ostatnio wspaniałych wyników, tyle nowych nazwisk weszło w mistrzowski obieg – nie ma co tępić ostrza aspiracji… Wiem, że 60 metrów, to nie stumetrówka. Wiem, że prowadzący (sensacyjnie) w świecie w kuli p. Haratyk (znów ponad 21 metrów – 21,04), to objawienie, ale latem przyjdą w świecie rzuty około 22-metrowe, ale pamiętam też, że polska la ma jeszcze w „zimowym ładowaniu akumulatorów” światek młociarski, dyskobolowy…. Oj, może i powinno być w Rio ciekawie..
…Jeszcze skojarzenie – za sprawą Panny Ewy: Klub macierzysty – UKS Czwórka Żory. Uczniowski Klub Sportowy… Pewnie dzisiejsze ramy materialne świetnej sprinterki tworzą PZLA i system stypendialny dla kandydatów na mistrzów, ale klubowa przynależność wciąż przypomina, że…
Tu skok na sąsiednie podwórko. Czytam, że zjednoczone siły ministerstw edukacji i sportu (tu spore zmiany personalne) ogłaszają, że biorą się energicznie za sport (i sprawność) dziatwy oraz młodzieży szkolnej. W ramach programu państwowego! Mają być testy, czyli pełniejsza wiedza o stanie spraw, będą powstawały przyszkolne baseny („Delifiniki”, jak „Orliki””), wrócą SKS-y …I tak dalej. Żeby było lepiej, powszechniej i… w ogóle bliżej tego, co kiedyś było.
Przepraszam, inicjatywę rozumiem i sławię, bo zawszeć to lepsze od trwania w śnie zimowym, ale pozwalam sobie zauważyć, że wydaje mi się, iż znów głośno odkrywamy dawno odkrytą Amerykę. Toż system jako taki – istniał. I kiedyś jakoś funkcjonował, nim go ostrugano.
Zajęcia obowiązkowe, plus sport dobrowolny – po lekcjach, dla „wyższego etapu” – szkoły sportowe i szkoły mistrzostwa sportowego; w tzw. medycynie szkolnej ( istnieje?) systematycznie zbierana wiedza ( od praczasów prof. Mydlarskiego) o tym, jaki mamy świat młodzieży – zapisane, jakimiś tam centylami opisywane; cykl zawodów szkolnych i międzyszkolnych; odznaki sportowe do zdobywania – jako oferta a czasem obowiązek… I tak dalej.
Z systemami – później, gdy młodzian doroślał – sportu akademickiego, „mundurowego” (od czasu Komendanta twardo stawiającego sprawę) Tyle, że ostrugiwane, zapominane, lekceważone, niefinansowane gdzieś się rozpłynęło, coraz bardziej traciło kontakt z wymaganiami cywilizacyjnymi oraz tendencjami „mody życia”. Teraz, gdy „nowe” nastało głośno przypominamy sobie, co było, i wybyło… A wspomniana Panna Ewa przynależnością klubową m. in. przypomina przełożony drzewiej w nowoczesną i już zdobywającą prawo powszechności regułę stworzoną z pomysłu dr. Stefana Paszczyka, że zastrzykiem świeżości mają być uczniowskie kluby sportowe. Proste do powołania i prowadzenia, uwzględniające specyfikę regionu i zainteresowań, zawsze wsparte u kolebki wianem sprzętu i urządzeń – od Państwa!
Paszczyk oraz jego ludzie spowodowali, że związki sportowe dały dowody, iż myślą o przyszłości swego sportu dając UKS – om wskazówki. Mam po dziś książeczki-poradniki o minikoszykówce, mini-siatkówce, kajakarstwie dla dzieci, o lekkiej atletyce, dżudo itp. Producenci zaczęli wymyślać, produkować, oferować i zarabiać na sprzedaży UKS-om sprzętu stosownego dla wieku i sportu…
Z takiego właśnie UKS wzięła się panna Ewa Swoboda. Ile ich zostało? Przybywa, ubywa? Są hołubione, czy kolejna „władza” na błysk szuka dowodów aktywności hasłami zapomnianymi? Wierzę w szczerość. Ale bardziej bym uwierzył, gdybym jeszcze usłyszał, że na szkolne wf poświęci się więcej godzin niż się poświęca; że pomoc programowa będzie nowoczesna choćby na poziomie tego, co „czas Paszczyka” zostawił w spadku UKS-om. Że kontrolowanie nie stanie się tylko „przeglądaniem kompetencji nauczycieli wf”, lecz też zebraniem wymagań dla uczelni wf, jako że one, a nie społeczny zaciąg dobrowolny tworzą tę część stanu nauczycielskiego… Że narodowy test będzie znów ogniwem systemu – nie hasłem.
Nie wydziwiam. Sławię każdą inicjatywę „ZA”! A że przypominam i sugeruję? Czasem dobra pamięć nie jest złym doradcą. Choć może raz i drugi komuś życie ciut komplikuje, bo przypomina, że wynalazki już mają brodę…. Która jednak po kosmetyce znów może być modna i pociągająca…
…Przekombinowali. Panczeniści pojechali na mistrzostwa świata, I przekombinowali. Z rachunku przedstartowego im wyszło, że szanse indywidualne na 1500 są maciupeńkie, zaś w próbie drużynowej – duże. Wobec tego trzeba się skupić na drużynie, by w jednym dniu nie rzucić na szalę wszystkich sił. Zajęli… ósme miejsce. Mistrz olimpijski, dzielny strażak Zbigniew Bródka: „Był to niestety najgorszy bieg w naszym wykonaniu od pamiętnych czasów – przepraszam za to, że Was zawiedliśmy…. Mimo że skupiliśmy się tylko na drużynie niestety tym razem nam nie wyszło…. brak słów…”. Podoba mi się, że po męsku i po sportowemu. …
…N – ty raz TU piszę, że Kamila Stocha mi serdecznie żal. Ambitnie staje na skoczni, chce kryzys stanu gotowości przełamać – i dotkliwie przegrywa. Musi boleć. Szczególnie, jeśli niedawno było się światowym mistrzem – dyrygentem. Sądzę, że sam niczego nie zaniedbał i jak dawniej bardzo nad sobą pracuje. Ale przyczyna gdzieś być musi, gdzie? Pogaduchy opiekunów – doradców jakoś mi tej wiedzy nie dostarczają. A jak bez niej błędy usuwać?
N-ty też raz zapewniam, ze wciąż kibicuje pannie dr Justynie Kowalczyk. Podziwiam aspiracje, ambicję, a porażki zapisuję do rejestru zrozumiałych. W końcu – jak długo można wdrapywać się na podium?! Ochota, przyzwyczajenie i ambicja pchają, organizm ma ramy odporności, wytrzymałości. A że zniechęcenie jest wciąż dzielnie odpędzane – bardzo mi imponuje. Żeby tak każdy z nas, na swoim podwóreczku.
…Dania „olimpijska” ma kłopot Flagę w Rio ma nieść tenisistka Cartoline Wozniacki (dla nas i po naszemu Karolina Woźniacka, z racji „korzeni”), i podniósł nie krzyk. Że bez sensu, że są bardziej zasłużeni. „Jako główne powody sprzeciwu podaje się fakt, że zawodniczka od wielu lat nie mieszka w Danii, a z fiskusem rozlicza się w raju podatkowym”.
Wspominam wyłącznie jako tzw. ciekawostkę. Okołotenisową. Pamiętam bowiem, że chorążą podczas londyńskich Igrzysk ustanowiono Pannę Isię Radwańską. Przed i po też pojawiały się znaki zapytania. Nie orzekam – z sensem, czy bez, po prostu dzielę się pamięcią…
...Walnęła mnie informacja, że nie żyje Wiesław Rudkowski. Łódź – Warszawa – Legia – ring… Chyba jeszcze niedawno wymienialiśmy uścisk rąk. Medalista olimpijski, świetny bokser, trener, uroczy człowiek, elegancki mężczyzna… Przedwcześnie, Panie Wiesławie! Dzielę powszechny żal.
Post Scriptum:
Andrzej Lewandowski
Sport na portalu SO absolutnie nikogo nie interesuje.
Nisza w niszy.
Wielka szkoda, bo pan Lewandowski pisze ciekawie i po swojemu.
Po czym Pan to wnosi? Bo statystyki WordPressa mówią co innego. Po prostu – teksty Andrzeja w środowisku czytelników “Studia” nie budzą specjalnych kontrowersji, stąd nie ma i dyskusji. Zgadzamy się z jego ocenami, to wszystko.