Jerzy Klechta: Na Psków, na Psków1 min czytania

batory2016-06-26.

Sytuacja dojrzała do śmiałych decyzji. Zgniły Zachód pęka w szwach. Rosja Putina napina muskuły. Zaś zewsząd patrzą na nas krzywym okiem (z wyjątkiem Chińczyków, co zapowiedział Wyspiański w „Weselu”). A i w samej Rzeczpospolitej wrze jak w piekle.

Spiskuje kto może i nie może. Państwo drży w posadach. Znikąd nie widać ratunku. A będzie jeszcze gorzej, bo Unia się sypie i przestanie sypać gotówką. Znowu nas wyrolują i tu nawet sam Franciszek nie pomoże (raczej Jemu należy pomóc, bo w hierarchicznym gronie tkwi samotnie jak kołek w płocie).

Gdzie zatem szukać ratunku? Jak znowu stać się mocarstwem? Należy wrócić do korzeni, czyli poszukać wodza. Takiego jakiego mieliśmy przed wiekami. Stefana Batorego dzisiejszych czasów. Polak — Węgier dwa bratanki i tak dalej.

Stefan Batory był najmądrzejszym i najodważniejszym królem Polski. Przybył do nas z Siedmiogrodu. Nigdy nie nauczył się języka polskiego. Ale w 1579 r. zdobył Połock (czego nam Moskwa po dzień dzisiejszy nie może wybaczyć). Odzyskał dla Rzeczpospolitej Inflanty i Połock. Słowem: polityczny geniusz!

Zatem Panie i Panowie! Zewrzyjmy szeregi. Historia nie lubi się powtarzać ale może. Szukajmy igły w stogu siana. A potem na Psków! Na Psków!

Jerzy Klechta

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. PK 01.07.2016