Malgorzata Kalicińska: We Wrocławiu Europa2 min czytania

wroclaw2016-12-11.

A Pan prezydent i reszta jego dworu (jego?!) wolała imprezkę z powodu …lecia brukowca z Dodą jako gwiazdą, niż Europejski Festiwal, na którym we Wrocławiu zgromadziła się śmietanka kultury europejskiej ze świata filmu.

Żenujące były te wolne miejsca, które ostentacyjnie polskie władzy olały, bo im się… prowadzący nie spodobał.

Nie do wiary, a jednak w takiej rzeczywistości żyjemy, w której TKM, w której mocarze telewizyjni i polski rząd ufetuje Zenka Martyniuka a nie Pierce’a Brosnana, Wima Wendersa, Pedro Almodovara, Zbigniewa Preisnera, Kena Loacha i wielu innych sław kina.

Zwłaszcza musiałaby rządzących zaboleć scena, w której Wim Wenders zwrócony w stronę zdjęcia uśmiechniętego Andrzeja Wajdy mówi głośno:

– Andrzeju, co my bez ciebie zrobimy? Nie trzeba nikomu udowadniać, że jesteś jednym z najlepszych reżyserów – powiedział Wenders. –

Dla polskiego rządu, dla obecnej władzy – to ludzie nieznani, nieszanowani, oddaleni o lata świetlne od ich pisowskiego grajdoła, do którego wciągają suwerena wciskając mu brednie o tym, że Polska może istnieć bez europejskiej kultury i vice versa, że można się na europejskie wartości wypiąć, wspierając nacjonalistów i ksenofobów.

WSZYSCY polscy artyści (Panie Danielu, trzeba się podciągnąć z angielskiego 😉 ) mówią międzynarodowym językiem, jakim jest jednak angielski, dzięki czemu swobodnie poruszają się wśród innych twórców Europy i świata. Można?

Było światowo, z klasą i godnie – i tylko ten fetor obecnej sytuacji politycznej w Polsce snuł się gdzieś między wierszami mimo – zapewne – doskonałej wentylacji.

Smutno, że u nas Szuflandia i dlatego tak bardzo, bardzo warto z niej wyjść.

Małgorzata Kalicińska

Print Friendly, PDF & Email
 

3 komentarze

  1. PK 12.12.2016
  2. slawek 12.12.2016
  3. j.Luk 14.12.2016