Dariusz Wiśniewski: „Człowiek Wolności” – w teologii zadośćuczynienia4 min czytania

2017-01-30.

Ludzkie namiętności związane ze światem materialnym są mu obce.

Żyje prostym życiem, wypełnionym smutkiem i tragedią, jaka stoi przed ludzkością. Jest gotów poświęcić siebie, aby przeciwstawić się złu tego świata. Ale najpierw poprowadzi lud do walki. Żyje w jaskini, szałasie, gdzieś z daleka od ludzkich siedzib i pokus. Nie posiada karty kredytowej, prawa jazdy, obcuje więcej ze zwierzętami niż ludźmi. Nigdzie nie wyjeżdża. Nie ma potomstwa. Jego krewni zginęli w męczarniach.

W teologii krzywdy tylko zwykły lud posiada moralną siłę, aby podjąć walkę z szatanem. Walki tej jednak nie można wygrać. To przekleństwo; lud jest skazany, aby ją ustawicznie podejmować. Śmierć i przegrana jest nie tylko logicznym i jedynym następstwem nieśmiertelności zła – to przede wszystkim ludzkie przeznaczenie. Ale w dawnych wierzeniach, zło – chociaż nie da się go przezwyciężyć – może zostać powstrzymane przez ludowego mędrca. Kto nim jest?

Nie każdy się nadaje. Wizualność ma tutaj duże znaczenie. Nie może być postawny i piękny, gdyż w wierzeniach są to kategorie zła. To Yoda z „Gwiezdnych Wojen”, włochaty niziołek, bajkowy gnom, karzeł albo elf, wyrażający się niejasno i skąpo. Dobrze, jak jest oszpecony (oczywiście, przez szatana). Może być kuternoga, bez zębów i z jednym wyłupionym okiem. Ale nie, że zupełnie ślepy.

I bełkocze. Nawet gdy mówi, to raczej cedzi, bez emocji, niczym pozbawiona fizyczności nieziemska wyrocznia. On emanuje; nie tyle uczestniczy w życiu politycznym, ile jest wszechobecny, stale przenikając ludzkie masy swoją nadzwyczajnością, głębią przemyśleń i ogromem cierpienia. Jego słowa, milczenie, sposób siedzenia, profil, zagadkowy uśmiech, alergiczne kichnięcie czy ruch dłoni są pełne tajemniczych znaczeń. Jego liczni followers zajmują się ich odczytywaniem i dogłębną analizą.

Ale charyzmatyczność może nie wystarczyć. Oprócz swojej chromości i brzydoty, postać ta musi nosić w sobie trwałe ślady walki ze złem. Nieszczęście musi być widoczne i dla wszystkich jasne, aby potwierdzić wiarę, że batalia ze światowymi siłami ciemności jest prawdziwa. Miesięcznice – publiczne spektakle o charakterze religijno-politycznym potęgują moc Kaczyńskiego, czyniąc jego bół narodowym. Szatan pozostawił go więc celowo przy życiu, aby cierpiał, jak Chrystus. On żyje więc, ale krwawi. Za wszystkich.

Mit, który obiecuje tylko wyrównanie krzywd, jest mało atrakcyjny, natomiast obietnica rekompensaty połączona z odwetem jest prastarym marzeniem ludu. Byliście przez lata krzywdzeni i okradani, pozbawiono was godności – mówi społeczeństwu Jarosław Kaczyński. Byliście oszukiwani. I zniewoleni. Ale teraz czeka na was nagroda. Ja wam ją wręczę. Bądźcie posłuszni, a będziecie zbawieni. Po waszej stronie jest i prawo i sprawiedliwość. I wola Boga. Oraz całkowita wolność: przywilej sądzenia i karania innych. Jarosław Kaczyński wypełnia tę alegorię znakomicie, oferując dla pokrzywdzonych coś bardzo cennego, mianowicie – zadośćuczynienie.

Ostatni będą więc pierwszymi. Już są. Tak mówi Pismo Święte. A więc to przeznaczenie. Kiepscy dziennikarze mogą zostać wyniesieni na świeczniki. Jerzy Zelnik jest teraz wziętym aktorem, a nie Krystyna Janda, miernotom naukowym oferowane są katedry i wykłady, mało pracowici stają się majętnymi, ludzie mali – wielkimi, a podli – godnymi szacunku. Beata Kempa, Mariusz Błaszczak czy Anna Zalewska są ministrami. Krystyna Pawłowicz uczy naród moralności.

Wolność ma już inną definicję. Podobnie sprawiedliwość. I przyzwoitość. Historię można też odpowiednio zmienić, gdyż jest ona spisywana na potrzeby suwerena. I na jego życzenie. A przecież to my jesteśmy suwerenem, a nie oni.

***

To jeszcze nie kościół. Jeszcze nie kult. Ale z pewnością początek jakiegoś obłędu. W historii można znaleźć wiele podobnych przypadków. Całkowite poddaństwo potrzebuje religijnego ceremoniału, w którym wierni dobrowolnie i z uśmiechem oddają panu swoje dusze, a nieraz i ciała, otrzymując w zamian cieniutki opłatek łaski.

Który rozpłynie się, również i teraz, na cudzych językach.

Dariusz Wiśniewski

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. slawek 30.01.2017
  2. Magog 30.01.2017