Bogdan Miś: Gdy macie kłopoty z witryną…5 min czytania

2017-02-03.

Nasza witryna miewa czasem kłopoty.

Na ogół wtedy, kiedy niżej podpisany wstawi do niej jakąś ponętną funkcję, która okazuje się potem… niezupełnie dopracowana. Na przykład – zresztą na specjalne życzenie jednego z członków naszego zespołu – dodałem kiedyś do każdego artykułu taki specjalny licznik, który pokazywał liczbę jego odczytań. Uznałem, że racja: każdy autor lubi wiedzieć do ilu osób jego przemyślenia trafiły, czytelnika też może zainteresować, czy w dużym jest towarzystwie – więc odnalazłem w czeluściach Internetu specjalny skrypcik, wstawiłem go gdzie trzeba… i zupa się wylała.

Okazało się, że witryna zaczęła tak obciążać serwer, że trzeba było ją na jakiś czas wyłączyć. Po prostu, takie zliczanie odbywało się za każdym razem dla wszystkich tysięcy znajdujących się tu artykułów i serwer tego nie wytrzymywał. Jakiś czas zajęło zidentyfikowanie źródła kłopotu, potem skrypt został wyłączony i wszystko wróciło do normy.

Innym takim skryptem, który wygenerował nam podobną katastrofę, był niewielki programik, który zarządzał zgodnym z regułami polszczyzny przenoszeniem wyrazów, ich dzieleniem na sylaby i paroma innymi funkcjami, podnoszącymi estetykę publikowanego artykułu. Też było to miłe i ładne – i też grzało serwer do białości. Musiałem wyłączyć. Nawiasem mówiąc, nikt nie zauważył, że coś się zmieniło na gorsze.

Tak było jeszcze kilka razy, nie chcę Czytelników wprowadzać w szczegóły “kuchni” webmasterskiej, bo przecież nie każdego to w ogóle interesuje. Jeszcze zatem tylko jedna uwaga: otóż takich i innych niewielkich programów jest w specjalnym ogólnodostępnym składzie “wtyczek” (tak się te programy nazywają) – tysiące; w naszej witrynie działa ich koło 30. Organizując witrynę sięga się do nich zawsze, robiąc to oczywiście z pełnym zaufaniem do rzetelności zarządcy owego składu; dlaczego zatem co jakiś czas trafia się na coś, co nie tylko w niczym nie pomaga, ale wręcz coś psuje?

Otóż dlatego właśnie między innym – i chciałbym, by Czytelnicy byli tego świadomi  – że jest tego takie mnóstwo. Autor nowej  wtyczki oczywiście testuje ją przed oddaniem do tego składu wiele godzin. Ale najbieglejszy programista nie jest w stanie przewidzieć lub prześledzić możliwych interakcji swojego dzieła z tymi tysiącami i dziesiątkami tysięcy innych wtyczek. Życia by mu nie starczyło. A błędy są tak nieuniknione, że po wielu latach zajmowania się tym tematem mówię z całą odpowiedzialnością: to niemal cud, jeśli od razu “wszystko gra”.

No więc – zdarza się. Nie ma powodu zatem doszukiwać się w wypadku awarii działania jakichś “wrogich sił”, ataku hakerskiego, dywersji i tak dalej. Owszem, bywa i tak; ale znacznie rzadziej, niż się to wielu wydaje.

Ale w gruncie rzeczy – ja nie o tym, tylko o zdarzającej się (zbyt często) sytuacji, kiedy wszystko jest na witrynie w porządku – a Czytelnik na swoim ekranie widzi jakąś idiotyczną “kaszę” albo groźnie wyglądające polecenia, by skontaktować się z administratorem, bo “Studio” nie działa. Na ogół takie rzeczy pojawiają się zresztą po prawdziwej awarii, ale jest ona już usunięta – a Czytelnik wciąż o tym nie wie. A ja dostaję dziesiątki listów z zapytaniami co się stało… Albo rozpaczliwe wołania “na smartfonie jest wszystko dobrze, na tablecie też — a komputer nie działa jak trzeba”.

I tu dochodzimy do pewnego (mało znanego większości użytkowników komputerów) tricku technicznego, który warto zapamiętać. Wyjście z opisanej sytuacji jest na ogół dziecinnie proste, tylko trzeba je znać; jak ktoś doczytał do tego miejsca, to pewno za chwilę się o nim dowie. Ale jeszcze troszkę cierpliwości.

Otóż jeśli państwo sądzą, że włączając komputer i przywołując na monitor obraz – powiedzmy – naszej witryny, zobaczą ją właśnie taką, jaka jest “naprawdę” w danym momencie, to są państwo w “mylnym błędzie”. Widzą państwo bardzo często to, co już widzieliście… poprzednim razem. Dlatego, że komputer nie zawsze łączy się z “nadawcą” bezpośrednio, bo to by – w jego opinii – zbyt długo trwało, tylko pobiera ze swojej specjalnej pamięci (ta pamięć nosi nazwę cache, albo pamięć podręczna) to, co zobaczył poprzednim razem i ewentualnie modyfikuje o obraz aktualny.

A czasem – nie modyfikuje; mniejsza o szczegóły, nie będę zanudzał.

I wtedy właśnie pojawia się wspomniana “kasza”. A walczy się z nią niesłychanie prosto: wystarczy ręcznie wyczyścić ową pamięć cache. W systemie Windows jest to zupełny banał: cała sprawa, to jednoczesne naciśnięcie trzech klawiszy: Ctrl, Shift i R. I już powinno być dobrze, komputer został zmuszony do pobrania informacji z właściwego źródła.

W komputerach z systemem Apple’a, czyli w “makach”, jest trochę więcej kłopotu. Oto recepta, zależna jednak od przeglądarki, której państwo używają:

Chrome (OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Google Chrome
2. W górnym pasku menu wybierz opcję Chrome
3. Kliknij opcję Wyczyść dane przeglądania
4. Wybierz przedział czasu między czyszczeniami
5. Kliknij opcję Wyczyść dane przeglądania

Firefox [OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Mozilla Firefox
2. Z górnego paska menu wybierz opcję Historia
3. Kliknij opcję Wyczyść najnowszą historię
4. Wybierz przedział czasu i informacje, które chcesz usunąć
5. Kliknij opcję Wyczyść teraz

Safari (OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Safari
2. W gornym pasku menu wybierz opcję Safari
3. Kliknij opcję Resetuj Safari
4. Zaznacz tylko pole wyboru Wyczyść historię
5. Kliknij opcję Resetuj

I będzie dobrze.

Na koniec pytanie: dlaczego tak się dzieje? Otóż wszystko to ma źródło w sytuacji, w której nie mieliśmy megabitowych łącz do Internetu i wędrowanie po Sieci wlokło się niemiłosiernie. Wtedy rzeczywiście opisany wyżej chwyt z pamięcią podręczną miał głęboki sens i znacznie przyspieszał pracę. Dziś to większego sensu nie ma.

Dlaczego więc nadal mamy z paskudztwem do czynienia?

Uczciwie powiem: nie mam pojęcia. Pewno dlatego, że producenci przeglądarek nie chcą zrazić do swoich produktów nawet tego ułamka użytkowników, którzy mają sprzęt “przedwojenny” i takiż dostęp do Internetu…

Mam nadzieję, że te informacje okażą się przydatne.

 Bogdan Miś
Print Friendly, PDF & Email
 

15 komentarzy

  1. A. Goryński 04.02.2017
  2. Obirek 04.02.2017
  3. Magog 05.02.2017
  4. j.Luk 05.02.2017
  5. wdrw 06.02.2017
  6. BM 08.02.2017
  7. cubasz 18.02.2017
    • BM 18.02.2017
  8. Darek 18.02.2017
    • BM 18.02.2017
  9. Tetryk56 18.02.2017
    • BM 18.02.2017
      • Tetryk56 18.02.2017
  10. msek 23.02.2017
  11. otoosh 02.03.2017