Nasza witryna miewa czasem kłopoty.
Na ogół wtedy, kiedy niżej podpisany wstawi do niej jakąś ponętną funkcję, która okazuje się potem… niezupełnie dopracowana. Na przykład – zresztą na specjalne życzenie jednego z członków naszego zespołu – dodałem kiedyś do każdego artykułu taki specjalny licznik, który pokazywał liczbę jego odczytań. Uznałem, że racja: każdy autor lubi wiedzieć do ilu osób jego przemyślenia trafiły, czytelnika też może zainteresować, czy w dużym jest towarzystwie – więc odnalazłem w czeluściach Internetu specjalny skrypcik, wstawiłem go gdzie trzeba… i zupa się wylała.
Okazało się, że witryna zaczęła tak obciążać serwer, że trzeba było ją na jakiś czas wyłączyć. Po prostu, takie zliczanie odbywało się za każdym razem dla wszystkich tysięcy znajdujących się tu artykułów i serwer tego nie wytrzymywał. Jakiś czas zajęło zidentyfikowanie źródła kłopotu, potem skrypt został wyłączony i wszystko wróciło do normy.
Innym takim skryptem, który wygenerował nam podobną katastrofę, był niewielki programik, który zarządzał zgodnym z regułami polszczyzny przenoszeniem wyrazów, ich dzieleniem na sylaby i paroma innymi funkcjami, podnoszącymi estetykę publikowanego artykułu. Też było to miłe i ładne – i też grzało serwer do białości. Musiałem wyłączyć. Nawiasem mówiąc, nikt nie zauważył, że coś się zmieniło na gorsze.
Tak było jeszcze kilka razy, nie chcę Czytelników wprowadzać w szczegóły “kuchni” webmasterskiej, bo przecież nie każdego to w ogóle interesuje. Jeszcze zatem tylko jedna uwaga: otóż takich i innych niewielkich programów jest w specjalnym ogólnodostępnym składzie “wtyczek” (tak się te programy nazywają) – tysiące; w naszej witrynie działa ich koło 30. Organizując witrynę sięga się do nich zawsze, robiąc to oczywiście z pełnym zaufaniem do rzetelności zarządcy owego składu; dlaczego zatem co jakiś czas trafia się na coś, co nie tylko w niczym nie pomaga, ale wręcz coś psuje?
Otóż dlatego właśnie między innym – i chciałbym, by Czytelnicy byli tego świadomi – że jest tego takie mnóstwo. Autor nowej wtyczki oczywiście testuje ją przed oddaniem do tego składu wiele godzin. Ale najbieglejszy programista nie jest w stanie przewidzieć lub prześledzić możliwych interakcji swojego dzieła z tymi tysiącami i dziesiątkami tysięcy innych wtyczek. Życia by mu nie starczyło. A błędy są tak nieuniknione, że po wielu latach zajmowania się tym tematem mówię z całą odpowiedzialnością: to niemal cud, jeśli od razu “wszystko gra”.
No więc – zdarza się. Nie ma powodu zatem doszukiwać się w wypadku awarii działania jakichś “wrogich sił”, ataku hakerskiego, dywersji i tak dalej. Owszem, bywa i tak; ale znacznie rzadziej, niż się to wielu wydaje.
Ale w gruncie rzeczy – ja nie o tym, tylko o zdarzającej się (zbyt często) sytuacji, kiedy wszystko jest na witrynie w porządku – a Czytelnik na swoim ekranie widzi jakąś idiotyczną “kaszę” albo groźnie wyglądające polecenia, by skontaktować się z administratorem, bo “Studio” nie działa. Na ogół takie rzeczy pojawiają się zresztą po prawdziwej awarii, ale jest ona już usunięta – a Czytelnik wciąż o tym nie wie. A ja dostaję dziesiątki listów z zapytaniami co się stało… Albo rozpaczliwe wołania “na smartfonie jest wszystko dobrze, na tablecie też — a komputer nie działa jak trzeba”.
I tu dochodzimy do pewnego (mało znanego większości użytkowników komputerów) tricku technicznego, który warto zapamiętać. Wyjście z opisanej sytuacji jest na ogół dziecinnie proste, tylko trzeba je znać; jak ktoś doczytał do tego miejsca, to pewno za chwilę się o nim dowie. Ale jeszcze troszkę cierpliwości.
Otóż jeśli państwo sądzą, że włączając komputer i przywołując na monitor obraz – powiedzmy – naszej witryny, zobaczą ją właśnie taką, jaka jest “naprawdę” w danym momencie, to są państwo w “mylnym błędzie”. Widzą państwo bardzo często to, co już widzieliście… poprzednim razem. Dlatego, że komputer nie zawsze łączy się z “nadawcą” bezpośrednio, bo to by – w jego opinii – zbyt długo trwało, tylko pobiera ze swojej specjalnej pamięci (ta pamięć nosi nazwę cache, albo pamięć podręczna) to, co zobaczył poprzednim razem i ewentualnie modyfikuje o obraz aktualny.
A czasem – nie modyfikuje; mniejsza o szczegóły, nie będę zanudzał.
I wtedy właśnie pojawia się wspomniana “kasza”. A walczy się z nią niesłychanie prosto: wystarczy ręcznie wyczyścić ową pamięć cache. W systemie Windows jest to zupełny banał: cała sprawa, to jednoczesne naciśnięcie trzech klawiszy: Ctrl, Shift i R. I już powinno być dobrze, komputer został zmuszony do pobrania informacji z właściwego źródła.
W komputerach z systemem Apple’a, czyli w “makach”, jest trochę więcej kłopotu. Oto recepta, zależna jednak od przeglądarki, której państwo używają:
Chrome (OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Google Chrome
2. W górnym pasku menu wybierz opcję Chrome
3. Kliknij opcję Wyczyść dane przeglądania
4. Wybierz przedział czasu między czyszczeniami
5. Kliknij opcję Wyczyść dane przeglądania
Firefox [OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Mozilla Firefox
2. Z górnego paska menu wybierz opcję Historia
3. Kliknij opcję Wyczyść najnowszą historię
4. Wybierz przedział czasu i informacje, które chcesz usunąć
5. Kliknij opcję Wyczyść teraz
Safari (OS X)
1. Uruchom przeglądarkę Safari
2. W gornym pasku menu wybierz opcję Safari
3. Kliknij opcję Resetuj Safari
4. Zaznacz tylko pole wyboru Wyczyść historię
5. Kliknij opcję Resetuj
I będzie dobrze.
Na koniec pytanie: dlaczego tak się dzieje? Otóż wszystko to ma źródło w sytuacji, w której nie mieliśmy megabitowych łącz do Internetu i wędrowanie po Sieci wlokło się niemiłosiernie. Wtedy rzeczywiście opisany wyżej chwyt z pamięcią podręczną miał głęboki sens i znacznie przyspieszał pracę. Dziś to większego sensu nie ma.
Dlaczego więc nadal mamy z paskudztwem do czynienia?
Uczciwie powiem: nie mam pojęcia. Pewno dlatego, że producenci przeglądarek nie chcą zrazić do swoich produktów nawet tego ułamka użytkowników, którzy mają sprzęt “przedwojenny” i takiż dostęp do Internetu…
Mam nadzieję, że te informacje okażą się przydatne.
Dzięki, Misiu na nasze możliwości i niemożliwości. Ja się nie skarżyłem do tej pory żeby nie zawracać głowy duperelami, ale ja w tej kompotierce pływam od ’85, kiedy po godzinach, w firmie gdzie lutowałem te różne “platynki” (obwody drukowane), się uczyłem autodydaktycznie, więc odrobinę wiem. Toteż nie zawracałem Ci głowy, ani dwu odleglejszych połowicznych obrazkiem, co mi się czasem pokazuje, w trakcie wędrówek po naszej Stronie, zamiast tego, co bym chciał. Nie wiem czy ten sam, za każdym razem. Jeden zgrabiłem i doczepiam. Traktuję to jako normalną dolegliwość życia w interdżungli, co pobudza naszą wrażliwość (entelegencję) i niecierpliwie odpycha Pana Alzheimera. On też się pcha, ale niedoczekanie!
Dla mnie te wyjaśnienia są bardzo pomocne. Dzięki.
Dla mnie też.
To tylko jako ciekawostkę podam, że kiedy wysypie mi się ta kasza, zwyczajnie cofam czynność i klikam drugi raz. Zawsze działa (Firefox)
W firefoksie (firefoxie?) , niezależnie od systemu operacyjnego:
Ctrl+R — ponowne ładowanie strony
Jeśli to nie wystarcza:
Ctrl+Shift+R — j.w. z ponownym ładowaniem obrazków itp.
“Dziś to większego sensu nie ma.”
Chyba jednak nie całkiem tak. Np. przy korzystaniu z GSM są często ograniczenia na ilość GB.
Nie mogłoby.
W Safari nie Wyczyść tylko Wymaż, ale po co kasować sobie całą historię, często wiele lat gromadzoną?
W programie Safari wystaczy opróżnić pamięci podręczne kombinacją klawiszy shift-com-E.
Dziękuję za uzupełnienie. Melduję uprzejmie, że o Maku mam bardzo niewielkie pojęcie; jeżeli, to o makowych tabletach. Stąd będę wdzięczny za wszelkie “tipsy”, jakie być mogą użyteczne naszym Czytelnikom – używającym sprzętu Apple.
“5 NAJCZĘŚCIEJ CZYTANYCH WSZECHCZASOW” (piętro niżej) – coś z tym nie tak.
Faktycznie, zaczęło sypać. Zdjąłem, zwiększając liczbę komentarzy do 10.
Wielkie dzięki za rozszerzenie liczby ostatnich komentarzy do 5! Ale… czy nie mogłoby to być nawet 10? To szalenie ułatwia śledzenie aktualnych dyskusji.
Wedle życzenia
.
Dzieki piękne! 🙂
U mnie (Linux/Vivaldi browser) – wiem nisza w niszy – czyszczenie cache’a/historii niestety nie pomaga, kłopoty pojawiają się albo nie. Powyższy tekst też zaczął od “krzaczków”, a to nowa instalacja (system/przeglądarka) więc nie mogło być mowy o jakichś “zaszłościach” z cache’a.
Żeby jednak było konstruktywnie (tylko dlatego się wychylam) donoszę o następującym spostrzeżeniu: ukośnik na końcu linku! – gdy jest, jest ok, gdy nie ma – krzaczki. Pod Firefoxem jest to powtarzalne (Vivaldi /na ogół/ sam dodaje ukośnik). “https://studioopinii.pl/bogdan-mis-gdy-macie-klopoty-z-witryna/” – ok, “https://studioopinii.pl/bogdan-mis-gdy-macie-klopoty-z-witryna” – “krzaczki”. Albo link w stopce “Redakcja … szczegóły TUTAJ”.
Wygląda to bardziej na błąd konfiguracji serwera http (Apache?) niż błąd CMS.
Jedna drobna sprawa.
Przez dłuższy czas nie mogłem oceniać wpisów…
Znalazłem przyczynę przypadkiem.
Nie pokazują mi się te “guziczki” wtedy, gdy używam przy logowaniu funkcji “zapamiętaj mnie”
W następnym wejściu brak “guziczków” a przy wylogowywaniu pokazuje mi się obrazek jak w poście A. Goryńskiego…
Muszę wtedy przejść do innej witryny, by dało się cokolwiek zrobić.
Przestałem używać zapamiętywania, choć jest to denerwujące, gdy za każdym wejściem na SO muszę się od nowa logować.
Dla porządku, używam MS10 i Edge…