Stanisław Obirek: Obywatelska troska Jana Skoczyńskiego5 min czytania

2017-02-19.

Jednym ze źródeł kłopotów KOD-u jest nierozumna koncentracja na osobach faktycznych – czy domniemanych – liderów i ich faktycznych – czy domniemanych – słabościach (a zwłaszcza na jednej z nich). Wbrew nazwie Komitet Obrony Demokracji nie tyle demokracji broni ile wikła się w personalne rozgrywki. Przykre to i smutne.

Od początku kibicuję KOD-owi. Uważam jego obecność w przestrzeni publicznej za niezbędną, jak obecność czystego powietrza zagrożonego coraz bardziej smogiem. I może dlatego z prawdziwa przyjemnością sięgam po teksty, w których nie o ludziach przede wszystkim mowa, ale o sprawach właśnie.

Jedną z takich orzeźwiających lektur jest książka profesora Jana Skoczyńskiego, zbierająca teksty „powstałe w innej epoce” i nazwana skromnie Teksty nienaukowe. To jednak tytuł nie do końca oddający zawartość tomu wydanego przez oficynę Księgarnia Akademicka w Krakowie w 2016 roku. Nazwałbym je raczej, przywołując tytuł książki Stanisława Staszica,  tekstami głoszącymi wolność i wolność ubezpieczającymi.

A to, że powstały w czasach gdy wolność była wartością pilnie poszukiwaną, tylko wzmacnia ich wartość i aktualność.

Publikowane były, poczynając od roku 1976 a na 1999 kończąc, w takich pismach jak „Tygodnik Solidarność Małopolska”, Czas”, „Nowe Państwo” i w bliskim autorowi, ze względu na pochodzenie, Tygodniku Powszechnym”. Ich wartość jest różna, zależenie od wagi poruszanych problemów i od prowokujących ich powstanie okazji.

Jednak nie przypadkowo uwagi kreślone na marginesie tej książki zacząłem od KOD-u. Widzę w niej bowiem alternatywę dla tego, co się w obywatelskim ruchu zrodzonym z troski o jakość demokracji i wolności w Polsce od „dobrej zmiany” rozpoczętej późna jesienią 2015 roku dzieje. Jan Skoczyński jest znany przede wszystkim jako autor książek poświęconych polskiej filozofii i od lat, niestety bez powodzenia, walczący o należne jej miejsce w edukacji szkolnej i akademickiej. Jest też z wykształcenia polonistą, uczniem również jednego z moich mistrzów, Kazimierza Wyki. W jego tekstach dostrzegam właśnie tę troskę o lokalne dziedzictwo, ale wpisane w humanistyczny i obywatelski kontekst.

Jest w tym pewnie i ślad lokalnej tradycji Sanoka, gdzie pamięć o wielkim humaniście renesansowym, Grzegorzu z Sanoka jest żywa do dzisiaj. Ale nie tylko, również współczesność tego miasta wnosi swój oryginalny głos do polskiej humanistyki – by wspomnieć poezję Janusza Szubera i malarstwo Zbigniewa Beksińskiego. O tym wszystkim jest w Tekstach nienaukowych. Ale jest też coś, o czym dzisiaj nie wszyscy pamiętają – ślady interwencji cenzury! Tak były takie czasy gdy cenzura nie tylko bezlitośnie cięła niewygodne fragmenty, ale pozostawiała ślady swych interwencji.

Z ogromnego bogactwa tematów szczególnie przypadły mi do gustu rozmowy z ludźmi, których albo poznałem, albo po prostu cenię. Każda z nich wnosi nie tylko nowe wymiary ich obecności w polskiej historii powojennej, ale stanowi też cenny do niej komentarza. Polecam więc uwadze Czytelnika te zapisy spotkań ze Zdzisławem Beksińskim, Piotrem Skrzyneckim, Stanisławem Stommą, Adamem Bujakiem i Stefanem Swieżawskim.

Każda zasługuje na oddzielny namysł, ale pozwolę sobie przywołać fragmenty z rozmowy z profesorem Swieżawskim, który nie tylko jest mi bliski, ale jest też niesłusznie zapomniany. Tymczasem jego prawdziwie filozoficzny i humanistyczny świat zaangażowanego katolika wnosił coś, czego dzisiaj tak bardzo polski katolicyzm potrzebuje – krytyczną refleksję nad jakością polskiej religijności, zwłaszcza katolickiej właśnie.

Na pytanie: po co nam filozofia? – Swieżawski odpowiada:

Człowiekowi każdej epoki, a więc także współczesnej, bardzo trudnej, potrzebna jest filozofia kontemplacyjna, to znaczy taka, która jest autentyczną refleksją nad rzeczywistością, nad cała rzeczywistością. (…) Filozofa jest niezbędna dla człowieka, ponieważ to szkoła mądrości i płynącej z tej nauki miłość. Mądrości zaś człowiek potrzebuje w równym stopniu, co przyzwoitości moralnej.

Nic dodać, nic ująć.

W pewnym momencie rozmowa zeszła na mistrzów Swieżawskiego – Kazimierza Twardowskiego i Kazimierza Ajdukiewicza. Ale może ważniejsze od tego, co mówił Profesor jest to, co pokazał swemu rozmówcy na medalu jaki otrzymał: „Wizerunek św. Tomasza z Akwinu, który lata całe wisiał nad biurkiem prof. Kazimierza Twardowskiego, ofiarowany mi 12 V 1968 r. przez jego córkę Marię Kazimierzową Ajdukiewiczową. Stefan Swieżawski”. To dobry przykład, by za szybko nie wprowadzać podziałów w filozofii, a zwłaszcza by nie oceniać filozofów zbyt pospieszenie.

W każdy razie filozofia Tomasza z Akwinu, a zwłaszcza jej zawłaszczenie i zniekształcenie przez tomistów i Kościół katolicki, to ciągle jeszcze nie napisany rozdział dziejów filozofii.

Bardzo ciekawe są uwagi Stefana Swieżawskiego na temat samej filozofii i wymogów stawianych jej adeptowi. Co do tej pierwszej to ten gorliwy katolik uważał, że

filozofia nie jest ani chrześcijańska, ani niechrześcijańska. Filozofia to rzecz ludzka, natomiast są chrześcijanie, buddyści, muzułmanie, niewierzący – najrozmaitsi ludzie, którzy zajmują się filozofią. I tak jak nauki matematyczno- przyrodnicze z jednej strony, a religia z drugiej – stanowią najpotężniejsze impulsy dla rozwoju filozofii.

Te uwagi powinni uważnie przeczytać zwłaszcza „filozofowie katoliccy” w Polsce, dla których jedynym kryterium prawdziwości jest deklarowana przynależność do instytucji. Im też przyda się uwaga o tym, jakie warunki powinien spełniać rzetelny historyk filozofii. Otóż zdaniem prof. Swieżawskiego:

Trzy są takie warunki: znajomość greki i łaciny; musi porządnie mówić i pisać po polsku i – co najważniejsze – znaleźć czas na kontemplację. Powinien tak sobie ułożyć życie prywatne w dzisiejszych trudnych czasach, aby znaleźć czas na wytchnienie. Filozofia rodzi się z chwili wytchnienia, spokoju.

Tak więc czasem warto wziąć do ręki Teksty nienaukowe by się czegoś porządnego o nauce dowiedzieć.

Dodam jeszcze na koniec uwagę o innej książce, w której głos Stefana Swieżawskiego zabrzmiał jeszcze wyraziściej. Chodzi mi o zbiór listów przyjaciół wydany w 2002 roku przez tarnowskie wydawnictwo Byblos a zatytułowany Pełny wymiar. Tam właśnie znalazłem listy do Jana Pawła II, w których troska o katolicyzm przybrała bardzo ostre tony krytyki wobec polskiego kleru, ale o tym może innym razem.

Stanisław Obirek

Print Friendly, PDF & Email
 

11 komentarzy

  1. hazelhard 19.02.2017
    • acleszcz 20.02.2017
    • PK 25.02.2017
  2. acleszcz 20.02.2017
    • Sir Jarek 20.02.2017
  3. Sir Jarek 20.02.2017
  4. Ernest Skalski 20.02.2017
    • Sir Jarek 20.02.2017
  5. hazelhard 20.02.2017
  6. Obirek 20.02.2017
  7. A. Goryński 21.02.2017