marii o.
pod wpływem telefonicznej rozmowy z moją koleżanką z roku, odbytej w ostatnich dniach, przestałem ekscytować się bieżącymi wiadomościami z polski. napawają mnie one mniejszym smutkiem, a chwilowe wachnięcia sondaży – takie jak ten z ostatnich dni – nie wywołują euforii.
maria – misia, jak ją nazywaliśmy na roku – bardzo poruszona wiadomością o śmierci młynarskiego wyrecytowała mi z pamięci jeden z jego tekstów z lat dziewięćdziesiątych:
Niezawodny sposób
Mój koleżka bardzo dawno niewidziany,
co do podstawówki ze mną był uczęszczał,
podbudował mą nadzieję,
twierdząc, że się źle nie dzieje
i on – prawda – ciemnych barw by nie zagęszczał.
On – powiada – znalazł niezawodny sposób,
jak rozpoznać, czy jest w Polsce źle, czy cacy:
trzeba sporo spacerować
i uważnie obserwować,
jak na co dzień zachowują się rodacy.
Gdy są mili, grzeczni, dobrzy, solidarni,
kiedy ciepło i serdeczność mają w cenie,
wtedy módlmy się do Bozi,
bo to znaczy, że nam grozi
wojna, tyfus albo inne zagrożenie.
Ale kiedy raz przy razie plują na się
i miotają, gdzie się da, oszczercze słowa,
gdy brat w brata młotem walnie,
wtedy wszystko jest normalnie
i naprawdę nie ma czym się denerwować.
uderza mnie przenikliwość spojrzenia, bo słowa te (zdaję się tu na informację mej rozmówczyni) zostały napisane nim jeszcze wzbudzajca podziw w świecie bezkrwawa polska rewolucja zaczęła pożerać własne dzieci i gdy byliśmy jeszcze zachłyśnięci odzyskaną wolnością.
słowa wojtka młynarskiego pokrywają się z moimi własnymi obserwacjami, poczynionymi w pamiętnym marcu ’68.
kiedy nazajutrz po pierwszym spacyfikowaniu studentów na dziedzińcu UW wyszedłem z domu, żeby pojechać do pracy, miałem wrażenie, że warszawa jest całkiem innym miastem. ludzie stałi się mili dla dla siebie, demonstrowali dobre maniery i starali się mówić poprawną polszczyzną. ta wzajemna życzliwość i ostentacyjna elegancja była formą odcięcia się od tego, co zademonstrowała nam wszystkim władza.
czekają nas trudne chwile, ale nie traćmy nadziei i nie bójmy się władzy. to ona ma się nas bać, a my – jak śpiewał nam wszystkim mistrz młynarski – róbmy swoje.
natan gurfinkiel
Świetny wiersz. Już porozsyłałem!