Gdy chcesz panować nad tłumem, w swoich wystąpieniach musisz z żelazną konsekwencją trzymać się zaledwie kilku reguł.
Gdy mówisz do tłumu:
- idea wystąpienia musi być bardzo prosta
- odwołuj się do stereotypów
- nigdy nie okazuj wątpliwości
- odwołuj się do uczuć, nie do rozumu
- powtarzaj główne tezy i argumenty
- stosuj dosadne słownictwo
- góruj nad tłumem
- zafascynuj go*
Tego rodzaju język stosowali wielcy przywódcy ideologiczni, a także przemawiający do tłumów zwykli krzewiciele idei. W tym schemacie zazwyczaj mieszczą się też wystąpienia na manifestacjach. To język kultury masowej, skalkulowany na poklask.
Każda idea, aby zawładnęła tłumami, musi im być podana w formie bardzo obrazowej i nadzwyczaj prostej. Idee przemienione w obrazy nie są ze sobą połączone żadnym logicznym związkiem analogii bądź następstwa i mogą następować jedna po drugiej jak szkła w czarnoksięskiej latarni,(…) Tłum umie myśleć wyłącznie obrazami i jest bardzo wrażliwy na obrazowe przedstawienie danego faktu lub rzeczy. Tylko za pomocą takiego przedstawienia można tłum porwać i pobudzić go do działania.**
Anonimowość tłumu, poczucie rozmycia odpowiedzialności – a przynajmniej jego iluzja, może zmieniać zachowania jednostek, sprzyjając chwilowemu przeniesieniu indywidualnej tożsamości na tożsamość zbiorową. Do tego jednak potrzebny jest lider, pełniący jednocześnie rolę reżysera, który koncentrując uwagę tłumu jest w stanie zawładnąć jego wyobraźnią.
To musi przypominać trochę trans, w którym tłum się zatraca, poddając się płynącym sugestiom. W takiej sytuacji Tłum nie jest już zbiorem jednostek, ulega jakby sam w sobie upodmiotowieniu.
Formalne umocowanie Lidera jest umowne – to zależy wyłącznie od scenariusza przedstawienia. Obok roli reżysera, pełni też funkcję kapłana – przewodnika, który w sobie znany sposób dzierży władzę nad tłumem. Tłum to uwielbia. Samo współuczestnictwo w spektaklu, dostarczającego wyrazistych przeżyć, jest wystarczającą nagrodą, często jedyną.
Można nawet wierzyć w mądrość instynktu stadnego, którego emanacją jest AKT poddania się woli tłumu. Potrzeba wiary zawsze ma jakieś źródła, jakieś uzasadnienie praktyczne. Tym źródłem może być poczucie stanu zagrożenia, które skłania do szukania bezpieczeństwa w grupie. To jest rodzaj potrzeby szukającej ślepo nadziei, wyzwalającej wiarę.
Źródłem wiary we wspólnotową mądrość może być też niski poziom wiary w siebie – rodzaj kompensacji. Proces wrastania w grupę jest wtedy metodą na samorealizację. Niska samoocena to skłonność do szukania WIELKOŚCI poza sobą, to niewiara w wartość indywidualizmu; to wreszcie brak wiary w wiedzę, wyrastający z braku wiary we własną wiedzę – tak po prostu. Brak poczucia oparcia w wiedzy tłumaczy też brak podstaw do inicjacji krytycznego myślenia.
To przypadek samozapętlenia w poczuciu niemocy, wyzwalający agresję i nieprzepartą tęsknotę za poczuciem mocy, która w budowanych relacjach tłumu przybiera postać kultu MOCY. Wtedy WIELKIE to tyle, co SILNE: najlepiej wszechSILNE, WSZECHmogące – WSZECHmogący Bóg, wszechSILNY Przywódca. Tu nie ma miejsca na zwątpienie. Zwątpienie to zapowiedź klęski i zdrady.
Osoby asertywne unikają tłumu. Krytyczne myślenie narzuca im inne formy komunikacji i samorealizacji, dalekie od odruchowych zachowań instynktownych. Kształtowanie relacji interpersonalnych, w tym obrona własnych praw, opiera się na dialogu, w którym argumentacja i negocjacja odgrywają istotną rolę. Uległość wobec innych nigdy nie jest pełna – może jedynie wynikać z zawartego kompromisu. W ten sposób, tego typu osoby są w stanie budować bardziej złożone struktury w relacjach z innymi, jednocześnie znając swoją wartość.
W tym kontekście poczucie Ja dominuje nad poczuciem My – „My” zaś ma postać mnogą (odmienianą w różnych odniesieniach i konfiguracjach – na polach aktywności jednostki) i w każdym przypadku jest akceptowane w ramach koniecznego kompromisu, niezbędnego dla pełnego rozwoju „Ja”. Świadomość konieczności istnienia mnogiego „My” wykształca w naturalny sposób postawę obywatelską, która staje się w pełni racjonalnym obowiązkiem, z czego wynika wspólna odpowiedzialność za utrzymanie stanu równowagi, z perspektywą rozwoju.
Dla osób asertywnych udział w manifestacjach to ostateczność. Może jedynie wynikać z obowiązku obywatelskiego, jako wyraz poparcia dla obrony wartości, które gwarantują określony zbiór wolności jednostki.
TŁUM zaś zawsze czci SIŁĘ – cokolwiek przez nią rozumiemy: wielbiąc JĄ,… albo poddając się JEJ z nabożną uległością,… zawsze jednak gardząc każdym przejawem słabości.
Kto potrafi omamić tłum, ten łatwo nim zawładnie, kto zaś stara się go rozczarować, padnie jego ofiarą.**
O tym powinien pamiętać każdy, kto tłumowi chce przewodzić.
* – “Zachowania ludzkie” – w tekście pliku brak danych o autorze
** – “Psychologia tłumu” (fr. La psychologie des foules) – utwór autorstwa Gustave’a Le Bona z 1895 roku; tłum. Bolesław Kaprocki.
KILKA OSOBISTYCH REFLEKSJI
Myśli dotyczące zachowań tłumu mają swój głęboko zakorzeniony rodowód w słowie pisanym. Gustave Le Bon (1885 r.) pisząc swoją „Psychologię tłumu” pojęcie tłumu traktował dosłownie, jako liczne zgromadzenie osób w jednym miejscu. Dzisiaj, dzięki powszechności elektronicznych mediów, więź łączącą tłum można podtrzymywać na odległość. W ten sposób to, co wyżej nazwałem “chwilowym” przeniesieniem indywidualnej tożsamości na tożsamość zbiorową można dowolnie rozciągać w czasie.
Epoki się zmieniają, środki komunikacji również, zaś podstawowe reguły zachowań tłumu pozostają bez zmian. W obecnej pop-kulturze – dawniej nazywanej po prostu kulturą ludową – nadal rozkwita kult MOCY, oparty na odwiecznej walce DOBRA (w imię obrony “naszej prawdy”) ze ZŁEM (wszystkim, co obce), zarówno w sakralnym, jak i rozrywkowym wydaniu, powiązany z poszukiwaniem cudowności (cudownych diet, leków…, cudownych obrazów, relikwii – materialnych przejawów cudowności JPII, cudowności świętych, jak i „cudownych” cech swoich przywódców, czczonych za życia). To takie ciągle niezaspokojone marzenia bezimiennego TŁUMU – dawniej częściej określanego ludem, z którego czerpią korzyści pełnymi garściami oferenci przeróżnych “cudownych” usług i produktów.
Kto umie działać na wyobraźnię tłumów – umie nimi rządzić**
Zawodowi „przewodnicy stada” często bronią swojej władzy nie przebierając w środkach i metodach. Należy ich zrozumieć, oni walczą o swoje być albo nie być. Tłum (jako przedmiot rozważań natury psychologiczno-socjologicznych) to specyficzny przypadek korelacji interpersonalnych, złożony z wyselekcjonowanej grupy osób o ściśle określonych cechach.
W obrębie tłumu komunikacja może mieć charakter wyłącznie pozawerbalny, w zasadzie zawężony do zachowań instynktownych: agresywnych (wyrazisty sprzeciw, jak i atak) i uległych (akceptacja, jak i ucieczka), z różnym ich stopniem nasilenia. Tu nie ma miejsca na dialog/ negocjacje.
Za pozornie paradoksalne można przyjąć informacje o osobach z wyższym wykształceniem, które silnie identyfikują się z tego rodzaju Tłumem. Można to próbować różnie tłumaczyć. Dla mnie jednak najlepszym (i jednocześnie najkrótszym) wytłumaczeniem tego zjawiska jest zdanie klasyfikujące, podobno autorstwa któregoś z profesorów UJ, gdzie autor dzieli ludzi na samouków i nieuków. To trochę tak, jakbyśmy czynili rozróżnienie na uczonych i przy-uczonych, tylko dosadniej. Można to również rozumieć jako rozróżnienie dwóch skrajnie sobie obcych sposobów myślenia, budujących zupełnie odmienne oglądy świata.
Wobec silnych wierzeń, leżących u podstaw zdogmatyzowanego światopoglądu, poziom formalnego wykształcenia może nie mieć znaczącego wpływu na kształtowanie postaw. Silne wierzenia – paradoksalnie — mogą skutecznie blokować naturalną potrzebę myślenia integrującego, stanowiącego warunek podstawowy dla rozwoju „inteligencji duchowej” (zdefiniowanej przez Marshalla i Danah Zohar, 2001).
Obywatel RP
Personalia autora znane redakcji
Gdy mówisz do tłumu:
idea wystąpienia musi być bardzo prosta
odwołuj się do stereotypów
nigdy nie okazuj wątpliwości
odwołuj się do uczuć, nie do rozumu
powtarzaj główne tezy i argumenty
stosuj dosadne słownictwo
góruj nad tłumem
zafascynuj go*
…………………………………….
_Ale przedtem zadbaj o słuszną edukację narodową albo jej brak!
Bądź cierpliwy, czekaj! Nawet ćwierćwiecze!
Potem jest już łatwo!
Dziś to można odnieść również do mechanizmów działania mediów. Niestety żadne z nich się ten regule nie wymyka. Nawet te które walczą z autorytarnymi pokusami władzy często odwołują się do czarno-białych kliszy i nie stać je na różnicowanie. Stąd zmiany władzy rzadko są satysfakcjonujące. Co nie oznacza, że nie należy dążyć do zmian władzy szczególnie uciążliwej.
@OBIREK
Przyznam, że skojarzenia z mechanizmami działania mediów też mi się narzucały.
To jest jednak całkiem odrębny temat, wymagający chyba innego podejścia.
Chociażby zwróćmy uwagę na fakt, że tzw. kolorowe pisma mogą się pochwalić łączną sprzedażą w Polsce na poziomie ok. 3 mln egzemplarzy !!! To chyba ok. 75% rynku medialnego prasy drukowanej (z pominięciem dziennników).
Tam o nic się nie walczy! Tam uprawia się coś, co można określić podglądactwem. W oczy rzucają się przekazy obrazkowe, często “okienko w okienku” – z komentarzami: co ktoś znany w świecie (podkultury) powiedział, jak się ubiera, kto się rozwodzi,… zupełnie jak w – cieszących się nie mniejszym powodzeniem – serialach telewizyjnych. Migawki z wydarzeń politycznych pojawiają się jakby w tle.
Tam nie ma miejsca na teksty autorskie. To nie jest miejsce na przedstawianie poglądów, jakichkolwiek analiz.
Już w tym momencie chciałoby się zaryzykować twierdzenie:Tak, to jest Polska właśnie!
Może warto to rozwinąć?
Tak, to jest Polska właśnie!
Może warto to rozwinąć?
…………………
A któż tę Polskę wychowywał?
Sięgnijmy do informacji.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Big_Brother_(Polska)
Utraciłem wtedy masę znajomych co żyli tym programem i pasjonowali się ze ślinotokiem włącznie. To było przerażające.. otoczony jestem takimi ludźmi?
Warto przeczytać ten materiał.
W historii naszego grajdołka – tłum zawsze odgrywał dominującą rolę. Różnicę robiło i wykształcenie i bezpośrednia pamięć pokoleń… Jako cel krucjat – ludność nad Wisłą i Wartą – we wszystkich warstwach społeczeństwa feudalnego myślała i o wspólnocie i o sobie (“Między Panem, Wójtem a Plebanem”), szukała identyfikacji (“Polacy nie gęsi…”) i potrafiła w chwili potrzeby używać sztuki do mobilizowania i uczuć i rozumów, nie mówiąc o kieszeni (“Odprawa posłów Greckich”). Zwrot nastąpił po Konstancy, najpierw dyskretny, wejście w rolę przedmurza, potem już coraz bardziej fanatycznie nachalny (“Jerozolima wyzwolona” – Piotr Kochanowski, dyplomata, poeta i Kawaler Maltański, pisał dla Polaków po polsku ale w Zakonie był jak wszyscy Słowianie zarejestrowany jako Niemiec) prowadząc nasz kraj, organizujący krucjaty przeciwko Szwecji i Rosji w odmęty wojen religijnych (których u nas NIGDY nie było)…
Aż wyciekła nam nowoczesność i swoboda myślenia. Staliśmy się stadem przeganianym z jednej owczarni do drugiej a nadzorowali pasterze zawsze wierni komuś innemu…
Warto ten trend odwrócić. Idą czasy nowej smuty. Nie musimy wchodzić w rolę baranów (“Piłat i inni”).
Łączę serdeczne pozdrowienia.