2017-06-25.
Wywiad, jakiego Emmanuel Macron udzielił ośmiu głównym dziennikom europejskim (w tym „Gazecie Wyborczej”), w którym skrytykował „pewne” państwa naszego regionu, odbił się szerokim echem w Europie.
Nie bez podstaw Macron uznał, że dochodzi u nas do „zdrady wartości” i że traktujemy Unię Europejską jak supermarket, który jest źródłem kredytów, ale nie zobowiązuje do przestrzegania wartości.
Nawiasem mówiąc, to określenie wybiła w tytule wywiadu „GW”, „Europa nie jest supermarketem” który opublikowała, podobnie jak inne dzienniki 22 06 2017. Co ciekawe inne gazety zwróciły na inne aspekty tego wywiadu. Na przykład brytyjski The Guardian podkreślił pragmatyczne podejście do Brexitu (Macron pledges pragmatism and cooperation with post-Brexit Britain), hiszpański El Pais natomiast ucieszył się perspektywą odnowy (Mi elección es el inicio de un renacimiento francés y espero que europeo), niemiecki Süddeutsche Zeitung zwrócił uwagę na podkreślony przez francuskiego prezydenta ścisły związek z Niemcami (Macron setzt vor EU-Gipfel auf Bündnis mit Deutschland), a belgijski Se Soir wskazał na chęć współpracy ze Stanami Zjednoczonymi (Voici la main que je tends à Donald Trump).
Ten ostatni dziennik zaraz tego samego dnia odnotował gorzki komentarz polskiej premier, która oskarżyła Macrona o antypatię wobec Europy Środkowej (La Première ministre polonaise accuse Macron d’«antipathie» à l’égard de l’Europe centrale). Jest to o tyle zabawne, że to właśnie ministrowie jej rządu nie szczędzą „antypatycznych” słów całej Europie zachodniej, no może z wyjątkiem opuszczającej właśnie struktury Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii.
Tak czy inaczej wydaje się, że mimo tych kwaśnych komentarzy premier Szydło spotkanie Grupy Wyszechradzkiej z Macronem 23 czerwca odbyło się „w przyjaznej i kulturalnej atmosferze” a jej uczestnicy „wyrazili pragnienie dalszych spotkań”; tym bardziej, że polska premier zaapelowała, żeby „żadna ze stron nie używała retoryki pełnej stereotypów i obraźliwych sformułowań”. Zgodził się z nią również Emmanuel Macron.
Czekając na rozwój wypadków może warto jednak skorzystać z zachęty pani premier by nie używać „retoryki pełnej stereotypów i obraźliwych sformułowań” i przeczytać dokładnie rozmowę Macronem i zobaczyć – czy rzeczywiście nadużywa w sposób niegodny i obraźliwy języka, zwłaszcza pod adresem Polski i Polaków. Wyłowiłem dziewięć cytatów, które wydały mi się szczególnie ciekawe, a ich lektura może się przydać zarówno Beacie Szydło, jak i jej krewkim ministrom. Jednak może szczególnie ta lektura przyda się prawicowym dziennikarzom, którzy jak psy Pawłowa reagują na hasła (może też mają dzienne komunikaty jak posłowie PiS?) i nie mają cierpliwości na przeczytanie komentowanych tekstów – a ich autorom przypisują intencje, o których ci nawet nie śnili.
Zresztą ten skrót może być użyteczny dla każdego, kogo interesuje strategia przyszłości francuskiego prezydenta (swoją drogą marzy mi się taka rozmowa szefa rządu, albo prezydenta największego kraju Europy Środkowej, z dziennikarzami wiodących dzienników europejskich, w tym z Gazetą Wyborczą) . Cytaty oczywiście za Gazetą Wyborczą.
Najpierw diagnoza świata:
Co widzimy, kiedy przyglądamy się światu? Widzimy narastanie demokracji nieliberalnych i skrajności w Europie, widzimy ponowne pojawienie się reżimów autorytarnych, które kwestionują żywotność demokracji, a także USA, które częściowo wycofują się ze świata.
Wydaje mi się dość trafna.
Potem mowa jest o Europie, która dba o bezpieczeństwo swoich obywateli:
Kluczem do nowego startu jest Europa, która ochrania.(…) Trzeba stworzyć Europę, która chroni, wyposażając się w prawdziwą wspólną politykę obrony i bezpieczeństwa.
Też chyba ze wszech miar słuszne. I ważne dopowiedzenie:
Trzeba zbudować filar odpowiedzialności i filar solidarności.
Może jest w tym wpływ polskich doświadczeń. Nie widzę przeszkód by go tutaj dostrzec.
A teraz cytat nieco dłuższy bo odnosi się do sprawy bardo żywotnej również dla nas – chodzi o budzące się zmory nacjonalizmów, które tylko niewiele dzieli od nazbyt gromko artykułowanego patriotyzmu, to choćby w stylu prezydenta Trumpa „America First”, czy różnych równie groteskowych okrzyków populistycznych polityków nie tylko w Europie, ale i na całym świecie:
Narodowe egoizmy są powolnie działającymi truciznami, które stwarzają warunki do osłabienia naszych demokracji i naszej zbiorowej zdolności do podejmowania historycznych wyzwań, przed jakimi stoimy. Wiem, że pani kanclerz jest tego świadoma.
Przy czym od razu Macron podkreśla, że nie chce podziału Europy i na dowód tego przypomina swoje spotkanie z polskim politykiem:
Nie wierzę w konflikt między wschodem a zachodem Europy. Występują napięcia, bo nasze zbiorowe świadomości i najnowsza historia nie są takie same. Nigdy nie zapomnę zdania wygłoszonego przez Bronisława Geremka, kiedy spotkałem go kilkanaście lat temu, w okresie rozszerzania UE: ‘Europa nie zdaje sobie sprawy z wszystkiego, co nam zawdzięcza’. Tak jakby w 1947 r. doszło do zdrady… Według jego pokolenia przywiązanego do Europy Oświecenia Zachód dopuścił się zdrady, pozwalając na powstanie muru i na podział kontynentu. Kiedy dziś słyszę niektórych wschodnioeuropejskich polityków, to myślę, że dopuszczają się oni zdrady podwójnej. Decydują się na porzucenie zasad, na odwrócenie się plecami do Europy, na cyniczne podejście do UE, która miałaby służyć do rozdawania kredytów, ale nie znaczyłaby nic w sensie wartości. Tymczasem Europa nie jest supermarketem. Europa ulega osłabieniu, gdy godzi się na odrzucanie jej zasad. Kraje Europy, które nie przestrzegają swoich reguł, muszą wyciągnąć z tego wszystkie konsekwencje polityczne.
Te właśnie słowa tak boleśnie dotknęły Szydło i polskich prawicowych dziennikarzy, którzy tak chętnie odwołują się do chrześcijańskich wartości i własnego (dość osobliwie trzeba przyznać rozumianego) poczucia moralności.
No i kolejna bolesna kwestia naszej polityki „wstawania z kolan” i „dobrej zmiany”. I jedno i drugie rozumiane bardzo osobliwe. Bo wstawanie z kolan nie wyklucza dla naszych polityków wdeptywania w błoto inaczej myślących, a zmiana na lepsze ma dotyczyć tylko bezkrytycznych wielbicieli obecnego rządu. Żadną miarą nie dotyczy ona uchodźców.
Tymczasem Macron powiada:
…jest kwestia uchodźców. Są to ludzie, którzy występują o azyl w naszych krajach. Mówimy tu o kobietach i mężczyznach, którzy ryzykują życie we własnym kraju. Ryzykują życie, aby dostać się do nas. To ludzie, którzy są opozycjonistami politycznymi żyjącymi w kraju w stanie wojny. Należy im się nasza gościnność.
A jak to jest z naszą polską, przysłowiową wręcz gościnnością? Z takimi hasłami, które tak chętnie i to po łacinie powtarzamy: paradisum Judeorum i refugium hereticorum? Czy naprawdę nie stać nas na stworzenie ludzkich warunków dla potrzebujących? Czy musimy bez końca odwoływać się do (przeważnie wyobrażonych zresztą) lęków i strachów przed obcym?
No i już na koniec, Emmanuel Macron o sobie. Jakoś mu woda sodowa do głowy nie uderzyła, bo nie tylko nie zamierza nikogo zbawiać i nikogo niszczyć tylko zaprasza do wspólnego wysiłku, który być może przyniesie odrodzenie całej Europy:
Jednak mój wybór, podobnie jak uzyskanie większości w parlamencie, to nie powstrzymanie czegokolwiek, tylko wymagający początek. Początek francuskiego – i, mam nadzieję, europejskiego – odrodzenia, które pozwoli na ponowne przemyślenie wielkich układów równowagi na poziomie krajowym, europejskim i globalnym, a także na powrót do prawdziwych ambicji. Do zdolności do refleksji nad własnymi słabościami, do stawania twarzą w twarz z problemami, do przekształcania swoich lęków w energię. Albowiem lęki są obecne, a zatem to, co dzieli społeczeństwa, trwa. Nie ma na to cudownej recepty, to jest codzienna walka. Nie schlebiałem Francuzkom i Francuzom, ale zwracałem się do ich inteligencji. To, co wykańcza demokrację, to przywódcy polityczni, którzy sądzą, że ich współobywatele są głupi. Prowadzą demagogiczną grę na ich lękach, na ich ograniczeniach i opierają się na ich odruchach. Kryzys zachodniej świadomości zbiorowej jest olbrzymim wyzwaniem i nie zmieni tego jedna osoba. Mam jednak wolę odnalezienia poczucia historii i energii Europejczyków. Po to by ograniczyć wzrost skrajności i demagogii. To na tym polega walka o cywilizację.
A więc może jednak warto podjąć ten pragmatyczny wybór walki o cywilizację i nie koncentrować się na własnych resentymentach?
Obawiam się jednak, że właśnie do nich odwołuje się obecna polityka III RP i zdecydowanej większości polskich komentatorów. Choć nie wykluczam, że się jednak mylę i chętnie dam się z błędu wyprowadzić.
Gdy już skończyłem ten tekst, kolega podesłał mi link do ciekawego eseju „Agonia wiedzy. Koniec ekspertów. Śmierć elit”, na który przed kilku miesiącami już ktoś inny zwrócił moją uwagę. Stąd wnoszę, że jest bardzo popularny. Znalazł się na portalu, który bezpłatnie udostępnia w języku polskim eksperckie analizy. Polecam:
Tom NICHOLS: Agonia wiedzy. Koniec ekspertów. Śmierć elit | Wszystko co najważniejsze
Jesteśmy świadkami „agonii wiedzy”. Google, Wikipedia, blogi – wszystko to sprzyja zanikowi jakiejkolwiek granicy między profesjonalistami a laikami, uczniami a nauczycielami, znawcami a poszukującymi, czyli innymi słowy między tymi, którzy coś osiągnęli na danym polu, a tymi, którzy tego nie dokonali.
Czasem tam zaglądam i nigdy nie żałuję.
Stanisław Obirek