2017-07-28.
Od zaskakującego weta prezydenta Andrzeja Dudy minęło zaledwie kilka dni, a politycy i media zaproponowali już całe spektrum interpretacji, które wiele mówią o tych, którzy je zaproponowali, natomiast mniej o samej istocie zawetowanych ustaw.
Szczególnie zaskoczyły mnie wykładnie tak wytrawnych komentatorów sceny politycznej, jak Magdalena Środa i Radosław Markowski, wedle których mamy do czynienia z czystą i z góry ukartowaną zagrywką wewnątrz PiS. Nie wydaje mi się to słuszne.
Wykładni radziłbym poszukać w wywiadzie udzielonym mediom Rydzyka, z których pozwolę sobie przytoczyć najbardziej znaczące fragmenty. Odczytuję w nich – wcale nie kamuflowaną – groźbę pod adresem Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej sformułowaną przez, godzi się to przypomnieć, zwykłego posła Jarosława Kaczyńskiego, który za to, co się dzieje w naszym kraju, nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Swoje groźby zwykły poseł sformułował w czwartek wieczorem 27 lipca. Teraz już wiemy jak PiS ocenia weta prezydenta Andrzeja Dudy.
Otóż zdaniem Kaczyńskiego na weto Prezydenta trzeba popatrzeć jako na nic nie znaczący incydent, błąd w sztuce, który należy szybko naprawić: „Zatrzymanie przez prezydenta reformy, która miała na celu dekomunizację sądownictwa, było poważnym błędem, ale teraz trzeba myśleć o tym, jak z tego wyjść, jak doprowadzić do tego, by to był tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany”.
Dla posła Kaczyńskiego nie ma żadnych wątpliwości, że sądy to już przeszłość, teraz trzeba załatwić, równie szybko i sprawie, sprawę mediów: „Sprawa (sądów) jest za nami, przeszłości się nie cofnie, idźmy do przodu, idźmy w ten sposób, żeby było jasne, i to w krótkim czasie, że ta sprawa zostanie załatwiona, i że będzie to oznaczało, że także kolejne sprawy, które mamy jeszcze do załatwienia z tych najważniejszych – jak sprawa dekoncentracji mediów – też będą załatwione. Chociaż też przecież będzie pewnie wielki opór”.
Tak, poseł wie, że to nie będzie łatwe, bo przecież przeciwników dobrej zmiany jest wielu, ale poseł jest przekonany, że „damy radę”.
A co najważniejsze, poseł Kaczyński daje szansę Prezydentowi RP, nie spisał go na straty, dodaje bowiem: „I będziemy znów mieli taką pewność, że idziemy razem do przodu, oczywiście z bardzo znaczącym udziałem pana prezydenta, i że dojdziemy do tego celu, którym jest zupełna przebudowa naszego kraju. W tym sensie, aby odrzucić wszystko, co pozostało po komunizmie”. Ale nie tylko, wspólnymi siłami, w tym z udziałem Pana Prezydenta, poseł Kaczyński zamierza „odrzucić to wszystko, co było bardzo złe w ciągu ostatnich 28 lat”.
Nie jest oczywiście obojętne gdzie swoje groźby zwykły poseł Jarosław Kaczyński sformułował. Nie dotarły do niego słowa wsparcia dla Prezydenta Rzeczpospolitej ze strony najważniejszych hierarchów polskiego Kościoła katolickiego, bo on wie, że tak naprawdę tym Kościołem w Polsce rządzi zwykły redemptorysta z Torunia. I to z nim trzyma sztamę.
Może z tą groźba przesadziłem, no bo przecież poseł Kaczyński brzmi wyjątkowo pojednawczo. Mówił o błędzie, incydencie, wyciąga rękę, zapewnia, że pomyłki każdemu się zdarzają i nie sposób mówić tu o żadnej winie. Wystarczy naprawić błąd i wszystko będzie dobrze. Pozostawił w zawieszeniu, co się stanie jeśli prezydent Duda błędu nie naprawi, jeśli naprawdę utrzyma swoje weto i konsekwentnie opowie się za rozdzieleniem władzy sądowniczej od władzy wykonawczej i ustawodawczej. I właśnie w tym upatruję ukrytą groźbę i kiwnięcie palcem – ze mną lepiej nie zaczynaj, bo marnie skończysz.
No i błogosławieństwo Rydzyka, ono też skrywa groźbę pod adresem tych biskupów, którzy odważyli się pogratulować odwagi Prezydentowi RP. Rydzyk z Kaczyńskim mówią wyraźnie w tym kraju to my rządzimy i biada tym, którzy ośmielą się nam sprzeciwić.
Co na to ulica? To w niej nadzieja, zwłaszcza w demonstracjach najmłodszych. Oni nie są uwikłani w walkę o władzę, oni walczą, jak na tych łamach zauważył Bogdan Miś, z obciachem. I to oni wygrają, bo im nie jest potrzebny ani Kaczyński, ani Rydzyk ani Episkopat, oni zaczynają mówić własnym głosem i we własnym imieniu.
Stanisław Obirek
PS Od redakcji. Poczytajmy słowa nierydzykowe. Na całe szczęście, są jeszcze w Polsce chrześcijanie.
Oczekuję odpowiedzialności – blog ks. Jerzego Samca
Światowa Federacja Luterańska wydała z okazji jubileuszu 500 lat Reformacji materiały studyjne, w których został zamieszczony dokument „Kościół i zaangażowanie publiczne.” (link do wersji polskojęzycznej). Znajdziemy w nim wyjaśnienie rozumienia zaangażowania się Kościoła w przestrzeń publiczną z perspektywy luterańskiej. Nie jest moim celem analiza tego dokumentu, chcę jednak odesłać do niego.o tych, którzy obecnie zastanawiają …
Nie sądzę, żeby Duda stał się nagle strażnikiem praworządności. W swoim uzasadnieniu zwracał uwagę na konieczność poprawienia ustawy ze względu na zbyt dużą władzę prokuratora generalnego. Ale jeśli poprawka miałaby polegać na zastąpieniu go prezydentem to byłby prawdopodobnie usatysfakcjonowany.
Nie podzielam również poglądu, że wszystko było ukartowane. Za dużo hejtu poszło z obu stron. Za duże byłoby ryzyko takiej ustawki. Trzeba pamiętać, że tak w PiS jak i wśród jego akolitów są już różne frakcje i grupy interesów. Wzmacnianie podziałów nie jest Kaczyńskiemu na rękę.
Najbardziej prawdopodobny wydaje mi się wariant, że po ostrzeżeniach z Niemiec, UE, USA i od spacerowiczów Duda się jednak trochę wystraszył, a Kaczyński w swoim zaślepieniu chciał trwać. Żeby całkiem nie odpuścić “dobrej zmiany” podpisał ustawę ważną dla PiSu do bieżącej działalności ale mniej dla niego “prestiżową”. To znaczy, niech sobie Ziobro gdzieś w terenie wsadza ludzi do więzień, ale do przejęcia kontroli nad najwyższymi organami sądowych lepszy będzie prezydent.
Karuzela nie działa. Przynajmniej nie u mnie. Ładuje jeden artykuł, a zamiast drugiego jest białe pole.
Ma być jeden. Ten drugi pusty, to błąd; zaraz usunę.
Także jestem zwolennikiem tezy, że prezydent chce zawalczyć o swoje w obecnym konflikcie. Pytanie pozostaje, czy zechce pójść dalej i zacznie wreszcie przestrzegać konstytucji. Aby do tego doszło potrzeba silnego nacisku z opozycyjnej strony polskiej sceny politycznej. A tu mamy problem: czy jest tam ktoś kto to wszystko weźmie do kupy i stworzy wrezscie jeden front demokratyczny mogący się przeciwstawić zakusom Kaczyńskiego, Ziobry i reszty tego draństwa spod flagi PiS. To że PiS zaczyna się dzielić, nie oznacza, że w najbliższym czasie dojdzie tam do poważnego rozłamu. Zatem należy stworzyć silną opozycję, zdolną do wspierania prezydenta i przeciwstawiania się PiSowskim zakusom. Czy to w ogóle jest możliwe?
.
Warto zajrzeć dzisiaj do Na Temat gdzie znalazł się tekst z blogu Jakuba Bierzyńskiego zatytułowany “Wszyscy muszą odejść” – http://jakubbierzynski.natemat.pl/213651,wszyscy-musza-odejsc
Jak pisze autor, parę dni temu Andrzej Saramonowicz opublikował posta wzywającego do Okrągłego Stołu opozycji. Post ten zrobił furorę w Internecie. Pytanie tylko, kto to ma wykonać?
I tu zaczynają się schody. Tak zaczyna autor swój artykół:
“Wszyscy muszą odejść. Wszyscy zawiedli. Na prawicy – dopuszczenie do zagrożenia zniszczenia państwa przez dyktaturę zasługuje na najwyższą karę, polityczny dożywotni niebyt. Po „naszej” stronie. Nie tylko za to, że jej przywódcy nie potrafili skutecznie bronić demokracji, ale także za to, że nie mają pojęcia co robić dalej. Politykę w Polsce trzeba stworzyć od nowa.”
Polecam gorąco całą resztę tego tekstu pana Jakuba Bierzyńskiego…
Całkowicie zgadzam się z Panem Jakubem Bierzyńskim. Wszyscy muszą odejść. Trzeba tych wszystkich zastąpić nowymi, młodymi, mądrymi kadrami. Mam tylko jedno pytanie do autora: JAK to zrobić ? Tylko konkretnie, proszę.
@Bejka_2015: Myślę, że pytanie do autors (Jakuba Bierzyńskiego?) znalazło znalazło odpowiedź we wpisie @Sławka poniżej. Świetna jak zawsze analiza.
Przeczytałem..
Co tu komentować?
Autor ma rację, wszyscy won!
Jak zawsze, sami najwięksi specjaliści od polityki i rządzenia . Utytułowani z gadanym i wszystkowiedzący.
Stoją przed tłumem, pokazują paluchami kierunki kopania największego rowu w kraju i czekają kiedy ktoś z tłumu pierwszy chwyci za łopatę i zacznie kopać . Pokazują mu na wyścigi w którym kierunku kopać jak głęboko i gdzie wyrzucać ziemię a kopacz w pewnym momencie ciska im łopatę i krzyczy, kopta sami bałwany! A tłum? Szepcze między sobą, ja łopaty do ręki nie wezmę… A gdzie indziej słychać.. a ja jak wezmę to po łbach ich będę walił a nie tyrał dla tyrania.
Straszenie prezydenta i straszenie publiczności jest pewnym sposobem działania i językiem komunikacji JK, skierowanym do kilku grup społecznych:
– własnego, przede wszystkim najtwardszego elektoratu,
– samego Rydzyka i grupy jego wyznawców (odłam toruński KRK w Polsce),
– prezydenta i grupy jego wyznawców z obozu PiS i spoza obozu,
– w mniejszym stopniu do całego społeczeństwa, które dla JK nie jest istotne.
Przekaz JK brzmi tak: idziemy szybko ku pełnej dyktaturze, która przeobrazi całą Polskę, nie opierajcie się naszemu skokowi na sądownictwo bo i tak tego dokonamy, a zaraz potem uwięzimy przeciwników politycznych, wyeliminujemy NGOsy , wolne media, zabierzemy wam samorządy, zmienimy ordynację wyborczą abyśmy mogli rządzić wiecznie. Nie pomogą protesty uliczne ani interwencja zagraniczna, zwłaszcza unijna.
*
Ten przekaz jest dowodem słabości JK, ponieważ jego plany właśnie zaczęły się sypać. Opozycja się konsoliduje, ruch protestu wyłania własne, dynamiczne przywództwo, protesty osiągnęły taka skalę, że gdyby prezydent nie zawetował dwóch ustaw groziłaby Polsce rewolta społeczna, w stylu np. ukraińskiego majdanu. Dużo poważniejszym problemem jest dekompozycja obozu władzy, który teraz, w przyspieszonym tempie podzieli się pomiędzy obóz prezydencki i obóz JK.
*
Nie jestem pewien czy prezydenckie weta nie były swego rodzaju, nawet nie uświadomioną przez otoczenie i samego prezydenta ustawką. Kiedy JK, który jest dość sprytnym politykiem, zorientował się, że skala protestów społecznych i zagranicznych jest groźna dla jego władzy, mógł któremuś ze swoich totumfackich zlecić „zdradę” aby wywołać prezydenckie weto. Taki „manewr kremlowski”. Podobny manewr wykonały w 1980 r. służby specjalne w gierkowskiej Polsce wywołując protesty kolejarzy w Lublinie. Manewr ten skończył się wówczas klęską komunistów. Być może się tego nigdy nie dowiemy. Jeśli tak było to strategiczny błąd. W efekcie JK odbudował co prawda nadwątlone ostatnio poparcie Rydzyka ale w samej Polsce stracił wielokrotnie więcej. Jest to tylko bardzo słaba hipoteza, choć nie wolno jej zupełnie odrzucać!
*
Efekt po stronie obozu prezydenckiego jest dość oczywisty. Duda przestał być Adrianem i wstał z kolan. Zamiast czekać przed drzwiami na Nowogrodzkiej, sam będzie interesantów przyjmował lege artis w pałacu prezydenckim. Obóz „dobrej zmiany” zyskał konkurencyjny ośrodek, który przynajmniej w formie jest bardziej cywilizowany. Grupując się wokół prezydenta siły polityczne i ludzie mają przyszłość zarówno w Polsce dyktatorskiej JK jak i w Polsce demokratycznej po przegranych wyborach. Popierając pełną dyktaturę JK działacze polityczni nie mają żadnej przyszłości, kiedy dyktatura upadnie. Najważniejszym argumentem przeciw JK jest jednak biologia. Andrzej Duda ma przed sobą ok. 25 – 30 lat aktywności politycznej. JK ile by nie miał, ma tę perspektywę znacznie krótszą. Wreszcie Duda jest nowoczesny – komputerowo, językowo, globalistyczny. JK wręcz przeciwnie – zacofany osobiście, cywilizacyjnie i globalnie. Niedługo przekonamy się czy wielokrotnie poniżany, pomniejszany i ośmieszany Adrian wstał z kolan i już nie wejdzie do tej samej wody. Warto pamiętać, że hierarchowie KRK z czystego pragmatyzmu bądą wspierali obydwa skrzydła :” dobrej zmiany”, żeby nie zostać na lodzie. Przykładem tego był list Gądeckiego i zakulisowe działania jego emisiariuszy na Jasnej Górze.
*
Poruszany w dyskusji tekst blogowy Jakuba Bierzyńskiego „Wszyscy muszą odejść”, omawia jedną z najważniejszych kwestii polskiej polityki – zmianę jakościową na tle zmiany pokoleniowej. http://jakubbierzynski.natemat.pl/213651,wszyscy-musza-odejsc
Do ciekawych obserwacji Autora bloga warto dodać jeden wątek. Zmiana jakościowa i pokoleniowa muszą nastąpić. Nie tylko dlatego, że zamurowanie sceny politycznej PiS-PO od piętnastu lat opóźnia rozwój życia politycznego i wpływa fatalnie na losy Polski. Także dlatego, że odwołanie do symboli przeszłości (stalinizm, volskdeutsche, komuchy, ubecy, zdrajcy, żołnierze wyklęci, zaprzańcy, mordy zdradzieckie, kanalie, etc.) jest jałowe i nie posiada współczesnych desygnatów. Najważniejsze jednak, że te epitety nic nie mówią o przyszłości Polski a istotą dyskusji politycznej jest spór o przyszły kształt Polski i jej miejsce w Europie i świecie. Bloger za Andrzejem Saramonowiczem powtarza myśl, że wszyscy obecni politycy muszą odejść, ponieważ są beneficjentami niefunkcjonalnego i szkodliwego dla Polski modelu polityki oraz eksponentami pasożytniczego funkcjonowania klasy politycznej. Zarówno Saramonowicz jak i Bierzyński powtarzają tezę o konieczności odejścia, a nie zastanawiają się jak ma to nastąpić. Odpowiedź niesie doświadczenie społeczne wskazując na ewolucję i rewolucję jako mechanizmy zmiany. W normalnych czasach następowałaby ewolucja. W czasach pseudorewolucji wstecznictwa wywołanej przez niekonstytucyjne działania PiS czeka nas zmiana raczej rewolucyjno-ewolucyjna. Rewolta społeczna, która obudziła ruchy obywatelskie właśnie wyłania aktywistów tworzących ruch protestu. To pośród tych aktywistów powstają przyszłe elity polityczne młodego pokolenia. Podobny trend widać w istniejących partiach politycznych – protesty społeczne wyłoniły Kamilę Gasiuk-Pichowicz i Borysa Budkę jako postacie przyszłych liderów partii politycznych. Główny problem przed którym stoimy, poza koniecznością odsunięcia PiSu, to konieczność zmiany fatalnych mechanizmów politycznych. Aby przyszli przywódcy polityczni nie byli więźniami pasożytniczego systemu klasy politycznej, a kreatorami i katalizatorami mian społecznych w ciągłym dyskursie ze społeczeństwem, w tym z jego elitami społecznymi i zawodowymi. Odrzucenie elit przez PiS i odwołanie się do „ciemnego ludu” jest najbardziej szkodliwe właśnie dla tego „ciemnego ludu” niestety. Beneficjentem tego stylu władzy jest wyłącznie pisowska „ciemna elita” czyli polityczni pisiewicze i misiewicze.
Rewolucja wyłania młode elity polityczne. Ruchy stworzone przez te elity muszą wziąc na siebie ciężar uczestnictwa w zyciu politycznym. Stare partie polityczne muszą zacząć tracić poparcie na rzecz nowych, przyszłościowych ruchów. To jedyna droga do zmiany pokoleniowej i jakościowej. Wszelkie personalne czy polityczne akcje wykluczajace beda sztuczne i nieskuteczne.
@SLAWEK 2017-07-29 Autor tej interesującej analizy, świadom rzadkości sytuacji binarnych, mówi “czeka nas zmiana raczej rewolucyjno-ewolucyjna.” … konkretyzując “Stare partie polityczne muszą zacząć tracić poparcie na rzecz nowych, przyszłościowych ruchów. To jedyna droga do zmiany pokoleniowej i jakościowej.” – Kończąc kategorycznym “Wszelkie personalne czy polityczne akcje wykluczajace beda sztuczne i nieskuteczne”
Tertium non datur? Nie ryzykujemy zamiast sztafety pokoleń – pokolenie zubożone o doświadczenia poprzedników? Nie ryzykujemy sprezentowania obozowi władzy scenariusza “dziel i rządź”?
Czy alternatywa samo rozliczenia i rozliczenia odsuniętych od władzy elit, nie jest bardziej objecująca? Atrakcyjna dla aktywistów wizja tabula raza może odstraszyć tych, którzy dopiero co wybrali nowe, zawiedzeni dotychczasowym? – dadzą szansę na następną kadencję
@ANDRZEJ.KAZIMIEZ – nie rozstrzygam czy rewolucja czy ewolucja. To co nastąpi bedzie pewnie wynikiem kontekstu. Mnie chodzi tylko o to, że wykluczanie dotychczasowych polityków, co daje się zauważyć w propozycjach na SO i było widoczne w opiniach uczestników na demostracjach “3xweto”, jest świadomym pozbywaniem się nie tylko ich wad ale także ich kwalifikacji. Różnych kwalifikacji.
Nawiasem mówiąc w tej chwili obserwujemy swoisty proces “rozliczenia odsuniętych od władzy elit”. Obraz jest żałosny – elity, wiemy że nie najwyższego lotu, zastąpione zostały antyelitą. Jeżeli wybitnego lekarza zastąpimy marnym, to z dużym prawdopodobieństwem cięzko chory poacjent umrze. Tak jak obecnie umiera Puszcza Białowieska, bo lekarz jest ignorantem i arogantem:;nawet nie znachorem.
Jak wyglada atrakcyjna “…dla aktywistów wizja tabula raza” widzimy np. po klubie Kukiza, gdzie bunt przeciw systemowy zatrzymał sie na niecheci do PO na rzecz poparcia PiS. Rzeczywiście wiekszość tych posłów to istna tabula raza – zero mysli, zero intelektu i usta pełne bredni, za to apetyt na posady, diety, apanaze – niepochamowany. Częśc z tych posłów od ponad roku prosi aby PiS ich przytukił – tzn. zaoferował intratne posady.
Jeżeli nie bedzie rewolucji w wyniku wojny domowej, model ewolucyjny jest bardziej funkcjonalny. Obok starych partii, schyłkowych pojawią sie nowe byty, nowe kadry działaczy politycznych. Tylko wtedy mają szanse nie zmarnować doświadczeń zgromadzonych w okresie 1989-2017. Wszelkie wykluczanie ludzi, grozi brakiem ciaglosci wiedzy, umiejetnosci, kwalifikacji i doswiadczeń. A z demokracją jak z angielskim trawnikiem, trzeba pielegnować przez wiele lat….
@SLAWEK Sam bym tego lepiej nie potrafił wyrazić – o takie dookreślenie mi chodziło 🙂
Pełna zgoda Panie Sławku tylko jak sprawić żeby starzy wyjadacze nie przeszli do tych nowych partii, nie wygryźli młodych/nowych liderów i nie “urządzili” tych partii na wzór i podobieństwo obecnych.
Zgadzam się z całym wywodem, z jedną poprawką; Oni muszą odejść??? Oni nie odejdą! Ich trzeba wyrzucić i to skutecznie, na dalszy ciąg ich najdłuższego życia. Ci, co po nich przejmą schedę muszą mieć odwagę i narzędzia do rozliczenia każdego personalnie z tych skandalicznych poczynań, których jesteśmy na razie bezradnymi świadkami. Nie wystarczy ich jedynie odsunąć i pozwolić zachować status bogatego rentiera. Oni muszą zapłacić z własnych, głębokich kieszeni za straty, jakie spowodowali. Potrafili pozbawić emerytur byłych pracowników i funkcjonariuszy byłego aparatu służb bezpieczeństwa? Potrafili. Dali przykład, jak Bonaparte. Tylko skorzystać nie zastanawiając się nad etosem, zasadami współżycia społecznego i takimi, różnymi, którymi oni się zupełnie nie przejmują.
Sama się sobie dziwię, że to napisałam…
Warto przypomnieć hiszpański przykład nowej, powstałej w podobnym kontekście partii “Podemos”. Ma program podobny do naszej “Razem”, ale chyba ma większą siłę przebicia, no i weszła do Parlamentu Europejskiego. Nasi młodzi demonstranci muszę uwierzyć, że im też się uda. Ja wierzę, że tak będzie i dlatego zakończyłem tekst optymistycznie: “I to oni wygrają, bo im nie jest potrzebny ani Kaczyński, ani Rydzyk ani Episkopat, oni zaczynają mówić własnym głosem i we własnym imieniu”. Zaprzyjaźniony jezuita napisał do mnie: “Masz rację. W cale tej historii uderzyło mnie to samo: przewodniczący Konferencji Episkopatu zabiera głos i dziękuje prezydentowi, powołując się na naukę społeczną Kościoła i głos JPII, a media Rydzyka opowiadają się po stronie Kaczyńskiego, i wsio w pariadkie… Zobaczymy, jak dalej te media będą traktować prezydenta”. Myślę, że to trafny komentarz wskazujący na zagubienie polskich hierarchów, którzy na własne życzenie (nie dyscyplinując Rydzyka) już znaleźli się poza burtą.
Oto wyniki sondy przeprowadzonej dla Rzeczpospolitej. Jedna trzecia młodych wyborców uważa, że z powodu protestów przeciwko negatywnym zmianom w sądownictwie to z jej grupy wyłoni się nowa formacja polityczna. Jednal po trzeciej części pozostałych ankietowanych wypowiedziała ma przeciwne zdanie lub nie ma go wcale. Uważam jednak, że to dobry wynik, i dlatego dzielę się z nim tutaj.
Stawiamy na młodych!
Stara anegdota.
Lata 20-ste w minionym wieku.
Milioner na aukcji kupuje olbrzymi diament z którego można zrobić trzy brylanty.
Diament był tani bo posiadał skazę i prawdopodobieństwo że w czasie cięcia diament się rozsypie było niezwykle wysokie. Jeździł po świeci w interesach i wszędzie pytał jubilerów czy przetną, po słowach zachwytu padała zawsze odmowa wykonania cięcia.
Po jakimś czasie, przyjechał do Warszawy, poszedł na spacer i na Nalewkach zobaczył obskurną wystawę i napis jubiler. Wszedł do środka, przywitał go stary Żyd, obejrzał kamień, zachwycał się i na pytanie czy przetnie diament usłyszał, NIE! bo to ryzyko.
Właściciel diamentu zdecydował, podejmuję ryzyko, tnij… mam już dość
Szanowny pan jest pewien? Tak? No dobrze…
Moooniek! Chodź tutaj.
Pojawia się piętnastolatek, weź to, i przetnij tak i tak!
Chłopak przecina!
Właściciel diamentu wola, to talent! Nikt na świecie nie chciał tego wykonać, nikt!
Talent!!
Na to stary jubiler pogładził brodę i powiedział.
Szanowny pan raczy żartować, jaki on talent, on jest u mnie od trzech miesięcy..
On nie ma pojęcia co trzyma w ręku!
Jemu ręka nie drgnie…
Jeszcze jeden głos ze strony kościelnej, może mniej efektowny niż ten o przecinaniu diamentu, ale też warto uwagi: “jestem spokojny o kiwanie palcem przez Kaczyńskiego pod adresem Episkopatu, zapewniam Pana, że refleksja między biskupami jest zupełnie inna od obecnych opinii (mniemań na ten temat) w mediach;nawet codzienne wywiady Kaczyńskiego w RM nie za wiele zmienią Kościół w Polsce,tak się ostatnio pytam siebie, gdzie są dziś elity społeczeństwa polskiego? przed 1980 r i w stanie wojennym poważni ludzie jeżdzili w teren i spotykali się z poważnymi ludźmi (zwykłymi, którym zależało na tym, zby coś wiedzieć i myśleć); brakuje mi pracy oddolnej wielu wykształconych (dziś ich jest wiele więcej niż w 1980 r.) i w terenie spotykających się ze społeczeństwem; są, ale chyba leniwi i wierzą, że robotę zrobi za nich TT, fb lub wychodzenie na ulice; wystąpienia w tv lub Internecie jest cenne, ale żywy kontakt jest o wiele cenniejszy, owocniejszy, 26 sierpnia jest konferencja ordynariuszy na Jasnej Górze, będzie jak zwykle komunikat…odrabiamy kolejną lekcję demokracji, również w Kościele, oczekiwanie, że będą tu padały wyraziste stanowiska, tym bardziej personalne, jest pomyłką mam nadzieję, że kiedyś RM stanie się równie popularne jak we Włoszech i będzie potrzebne do codziennej formacji wiary dla przeciętnego katolika, obecny rozdział musimy przerobić, nie ma ofiar;-)to kilka przedsennych myśli”
bo dzisiaj elity nie sa “chrzesijanskie” tylko liberalne..
bo dzisiaj elity nie sa “chrzesijanskie” tylko liberalne.
głos ze strony kościelnej bełkotliwy i niezrozumiały; refleksja między biskupami jest zupełnie inna.
To znaczy jaka? Za, i nawet przeciw?
Biskupi durniami nie są… i nigdy nie byli.
Mają pod sobą armię wykonawców w parafiach.
Cała robota odbywa się na dole wśród ludzi których trzeba przekonać
do tysiąca spraw, aby to ludzie właśnie zrobili, parafianie! I robią..
Proboszcz to ekonom najniższego szczebla, zarządza swoimi pracownikami i słucha co maja do powiedzenia, a wiedzą wiele z racji obowiązku spowiedzi.
Oczywiście mogą kłamać, co jest wpisane w kanon każdej wiary, ale po co?
Pracują w organizacji która ma wielowiekowe doświadczenia w postępowaniu z ludźmi.
Dotyczy to każdej religii na całym globie, oni (kapłani) mają stały kontakt z ludem bo inaczej dawno by wyparowali. Komuniści skopiowali cały schemat administracyjny z KK ale przerżnęli sprawę bo obiecywali raj na ziemi. Religie mówią; tu na ziemi życie twoje jest ciężkie, musisz o nie walczyć jak zwierzę, ale warto cierpieć za życia, bo nagrodę otrzymasz po śmierci.
Niech ci z PO czy Nowoczesnej czy PiS powiedzą to ludziom! Środkowy palec murowany!
Religie wszystkie są miłosierne, dla swoich wyznawców! Bo błądzić jest rzeczą ludzką a jeśli kieruje tobą nadrzędny cel, idea warta poświęcenia, to w imię Kreatora będzie ci wszystko darowane.
WSZYSTKO!!
No to powiedzcie jak postępować z ludźmi negując wolę Kreatora objawianą przez armie aktywistów wszystkich wyznań? Można wszystko!
Nagroda pośmiertna jest przewidziana ale należy się postarać, ksiądz, imam, rabin, mnich mają dar przekonywania, zrób to co ci podpowiadam będzie ci lepiej..
Co im obiecać? (!!) aby ludzikom się chciało?
A może należy coś zabrać? To prostsze..
Nawet to czego nie mają, albo postraszyć karą doczesną, albo najlepiej tą tradycyjną, pośmiertną, która wchodzi oficjalnie w kanony bajek animowanych dla dzieci.
Kara po śmierci? Kogo to przekona?
Trudna sprawa z wchodzącymi w życie kolejnymi pokoleniami…
Jesteśmy bezsilni w tej materii ale ten problem sam się rozwiąże,
myślę… róbmy swoje ze świadomością, że nagrody nie będzie, może mini satysfakcja..
Zamierzałem się odezwać w duchu Magoga. Tak nie można lekceważyć siły Kościoła. Właśnie jestem po lekturze książki dziwacznej “Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej”. Jej dziwaczność polega na radykalnej ideologizacji katolicyzmu i skrajnym przecenianiu jego roli. Jednak odrzucanie takich radykalnych opinii nie powinno zamykać oczu na realne znaczenie tej instytucji również dzisiaj i zwłaszcza na terenach wiejskich. Biskupi to wiedzą i dlatego są spokojni, choć może wyrażają się, jak to dosadnie określił Narciarz2 “głos ze strony kościelnej bełkotliwy i niezrozumiały”. Ja bym dodał, jak dla kogo.
SN właśnie przekreślił sens wszystkich demonstracji w jego obronie.
Ręce opadły starym i młodym.
Ładny węzeł gordyjski budowany latami..
Teraz poszukujemy Aleksandra z mieczem?
Objawi się ktoś taki we właściwym czasie.
“Pierwszym Rodakiem, którego chcemy uhonorować i wynagrodzić, jest najwybitniejszy z nas – Pan Jarosław Kaczyński. Naród polski pragnie uhonorować i wynagrodzić swego Naczelnika i ofiarować Mu pałacyk w Warszawie, tworząc w ten sposób adekwatne do Jego zasług i prestiżu warunki do dalszego życia i pracy w drodze do wolnej Polski”
„Jest On człowiekiem, który całe swe życie, nie dbając o własną wygodę, myślał jedynie o Ojczyźnie, o Polsce. Skrzywdzony boleśnie przez naszych wrogów, będąc w głębokiej traumie, był w stanie w 2015 roku doprowadzić do cudu – nasz Prezydent, nasz Rząd!”
„Pan Jarosław Kaczyński pokazuje, jak dobrej sprawie służyć bezinteresownie (…). Uczy nas prawdomówności, buduje życie publiczne oparte na prawdzie i odradza w narodzie zaufanie do państwa prawa”.
„Każda złotówka wpłacona na ten cel jest wyrazem konsolidacji narodu i dowodem wsparcia swego przywódcy”.
Fundacja Ex Corde
*
Wpis na forum pod powyższym komunikatem:
“CZY TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ?”