Andrzej de Lazari: Czy chrześcijaństwo łączy, czy dzieli?5 min czytania

2017-08-16.

Gdy pytałem swoich studentów, czy Kościół prawosławny jest Kościołem katolickim, odpowiadali, że oczywiście – nie. Pytałem więc dalej – co oznacza słowo „katolicki”?

 

Zaskoczeni, nie byli w stanie odpowiedzieć, choć większość z nich od pierwszej klasy szkoły podstawowej do matury co tydzień miała dwie godziny religii. Dziś w Internecie znajduję „Antykatolicką Organizację Społeczną” i masę innej „antykatolickości”, ale czy ktoś jest w stanie sensownie ją zdefiniować, skoro większość „antykatolików” też nie wie (a jestem o tym przekonany), co oznacza słowo „katolicki”?

A przecież rzymskokatolicki Katechizm Kościoła Katolickiego definiuje je:

Słowo powszechny (katolicki) oznacza uniwersalny, czyli cały lub zupełny. Kościół jest powszechny w podwójnym znaczeniu:

Kościół jest powszechny, ponieważ jest w nim obecny Chrystus […] Kościół jest powszechny, ponieważ został posłany przez Chrystusa do całego rodzaju ludzkiego […] Do tej katolickiej jedności Ludu Bożego… powołani są wszyscy ludzie […] należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia.

(podkreślenia A.L.).

Czyli każdy Kościół chrześcijański jest „katolicki” z założenia!

Jak wielu polskich księży, mając „na tacy” taka definicję, uświadamia swoim wiernym jej znaczenie? Czy nie jest faktem, że Kościół rzymskokatolicki w Polsce „zawłaszczył” sobie „katolickość”?

A przecież „katolickość/powszechność” przekracza tu wszelkie granice zewnętrzne, w tym konfesjonalne i w pełni pokrywa się z „katolickością Kościoła” w interpretacji prawosławnego teologa Paula Evdokimowa: „wyraża całość, ale nie geograficzną, poziomą czy ilościową, lecz pionową i jakościową, przeciwną wszelkiemu dzieleniu dogmatu”.

Niestety takie pojmowanie „powszechności” wśród wiernych się nie przyjęło.

Z reguły chrześcijanin z Zachodu, głosząc wiarę w Kościół Powszechny, Eglise catholique, Catholic Church, Katolische Kirche, myśli przede wszystkim o kościele, mającym swe centrum w Rzymie lub w najlepszym razie o kościele chrześcijańskim w aspekcie czasoprzestrzennym (pisałem już o tym przy innej okazji).

Gdy stowarzyszeniu Mosty Europy zaproponowałem rozpoczęcie pracy nad projektem debaty „Czy chrześcijaństwo dzieli?”, nasi duchowni członkowie (rzymskokatolicki, reformowany i luterański) zaoponowali: „Chrześcijaństwo łączy, a nie dzieli!”; „Może raczej podejść do tego z drugiej strony, pozytywnej, w jaki sposób chrześcijaństwo może łączyć?”; „Jest tylko jeden Kościół Jezusa Chrystusa. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to jakoś nie podpada pod definicję chyba…”; „Wartością w Chrześcijaństwie jest Miłość. W związku z tym upieram się, że to, co naprawdę chrześcijańskie, to budowanie, łączenie, a nie dzielenie”; „Chrześcijaństwo nie dzieli. Problem w tym, że chrześcijaństwa, szczególnie w Polsce, jak na lekarstwo. To, co daje się zauważyć, to raczej parodia religii. Posługuję się tu określeniem ks. Józefa Tischnera. A parodia religii to coś bardzo groźnego – nie tylko dzieli, ale i niszczy. Ja tak nazwałbym projekt – DLACZEGO PARODIA CHRZEŚCIJAŃSTWA DZIELI, A NIE ŁĄCZY. DLACZEGO NISZCZY?”.

Na moją uwagę: „To dlaczego Światowa Rada Kościołów zrzesza już ponad 350 różnych Kościołów chrześcijańskich? Czy to nie jest świadectwo podziału?”, nasz przyjaciel luteranin odpowiedział:

Akurat przykład ŚRK jest nietrafiony, gdyż jest ona świadectwem łączenia, mimo różnych, czasami odmiennych, a czasami ‘sprzecznych’ ze sobą tradycji chrześcijańskich, hermeneutyk.

Należałoby wyjaśnić, że liczba ‘ponad 350’ to nie osobne denominacje, ale też niezależne (autokefaliczne) Kościoły JEDNEGO wyznania – członkami są wszystkie ewangelickie Kościoły krajowe w Niemczech (każdy z osobna), do tego również prowincje anglikańskie i niektóre Kościoły prawosławne – rosyjska Cerkiew zawiesiła swoje zaangażowanie, protestując przeciwko „liberalnej agendzie” zachodnich Kościołów protestanckich (ordynacja kobiet, akceptacja LGBT).

Do ŚRK należą bardzo różne społeczności, które na różne sposoby odczytują jedną Ewangelię, stąd jest to świadectwo różnorodności, nie do końca pojednanej. Stwierdzenie, że chrześcijaństwo dzieli jest zbyt jednostronne i zależy od podejścia – nawet zasadę extra ecclesiam nulla salus można odczytywać inkluzywnie, co zresztą ukazała reformacja.

Ze świeckiej strony problem ten wygląda inaczej. Mogę zaakceptować myśl, że w religijnej świadomości światłego chrześcijanina chrześcijaństwo łączy, a nie dzieli oraz że istnieje Jeden Kościół Powszechny/Katolicki, rzeczywistość jednak temu przeczy.

Kościół rzymskokatolicki nie przystąpił nawet do jakoby „łączącej” ŚRK, zaś Chorwatów i Serbów nie dzieli przecież łacinka i cyrylica.

Gdyby chrześcijaństwo łączyło, nie byłaby nam potrzebna Unia Europejska. Jeden Bóg i Jeden Kościół Powszechny – wszyscy żyją w miłości i problemy rozwiązane? Mając świadomość nierealności takiej myśli, twórcy UE połączyli nas za pomocą „innego boga” – prawa stanowionego (przez nas samych, członków Wspólnoty).

Kto chciał przyłączyć się do Wspólnoty, musiał zaakceptować wyższość tego „boga” w rzeczywistości świeckiej i dostosować swoje prawo stanowione do prawa unijnego.

Kolejnym elementem tworzącym „powszechną” wspólnotę stała się obywatelskość. Nie jest ważne twoje pochodzenie etniczne, wyznanie, światopogląd – jesteś obywatelem UE i w każdym państwie Wspólnoty masz te same prawa i wszystkie granice państwowe są przed tobą otwarte.

Wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze do stworzenia świeckiego ideału „powszechności”, opartej o prawa człowieka i obywatela.

Wydawało się!

Na drodze do jej urzeczywistnienia stanęli jednak ludzie, których świecka „powszechność” nie zadowala. Odrzucając prawa unijne w imię swojej wiary i etnosu nie łączą nas rzecz jasna, a brutalnie dzielą. Zamiast być „siewcami miłości”, stają się „siewcami nienawiści”. Nasz duchowny przyjaciel wyżej określił ten fakt jako „parodię chrześcijaństwa”.

A w stowarzyszeniu Mosty Europy znaleźliśmy kompromisowy temat dla projektu debaty: „Czy chrześcijaństwo łączy, czy dzieli?”.

Andrzej de Lazari

Stowarzyszenie Mosty Europy 

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. koraszewski 16.08.2017
  2. aquinus 27.08.2017