2017-10-15.
Z niewielkimi skrótami przedrukowujemy tekst, pobrany ze świetnej, inteligentnej strony nienawisc.pl. Komunikujemy naszym Czytelnikom: to rarytas.
Jest taki pasożyt, który lęgnie się w organizmie i zmusza żywiciela do podejmowania samobójczych decyzji. Czasem zastanawiam się, czy ten pasożyt nie zalągł się w mózgach części z nas – Polaków. Protest lekarzy rezydentów pokazał to jasno i drastycznie.
Czasami wydaje mi się, że pierwotniak Toxoplasma gondii zainfekował też nasze, polskie mózgi. I wyłączył części z nas ten obszar umysłu, który odpowiedzialny jest za rozpoznanie naszego naturalnego wroga: polityków.
Nie rozumiem ślepego działania na rzecz pasożyta, który karmi się na nas, ssąc z naszego organizmu tłuste diety. I nie chodzi mi tutaj wyłącznie o pasożyty z partii słusznie rządzącej. Logo pod jakim występują jest drugorzędne.
Obecnie nasze społeczeństwo zainfekowane jest pasożytem Toxoplasma pisus, ale jeśli chodzi o szkody w naszym organizmie, niewiele różni się on od Toxoplasma platformis, czy Toxoplasma leszkus millerus, który wpuścił do naszego krwiobiegu toksynę znaną jako Ogórkus żenadus hypocrisis.
Ale jest, jak jest. Część komórek naszego wspólnego organizmu – społeczeństwa – samobójczo działa na swoją szkodę. A co gorsza – na szkodę nas wszystkich.
Kiedy tylko zaczął się protest lekarzy rezydentów wiedziałem, że tak będzie. Popatrzyłem na twarze tych młodych ludzi i czekałem: kiedy zacznie się szaleńcza psycholustracja. Kto jest czyim dzieckiem, kto bezczelnie był na wakacjach, kto na Facebooku ma zdjęcie w butach za ponad 100 zł. A kupić pantofli w Lidlu to nie łaska?!
Ja to wiedziałem, oni nie. […]
Każde zdjęcie na Facebooku, każda informacja, na jaką można się natknąć w internecie będzie wykorzystana przeciwko nim. […] Nie tylko fanboje PiS zmieniają się w stalkerów, robią to też ci młodzi, wykształceni z wielkich ośrodków, pryszczate kuce od Korwina i antyspołeczni, ponurzy faceci od Kukiza.
Ja to wiedziałem, oni nie.
Ale jednego nie przewidziałem. Że do szaleńców z internetu – po których nie ma co się spodziewać inteligencji, rzetelności, ani rozumienia ciągów przyczynowo-skutkowych – dołączą psychopaci z Telewizji Publicznej. Jestem idiotą, któremu wydawało się, że nawet partyjne media nie mogą zniżyć się do poziomu internetowego trolla.
Nie dlatego, że wierzę w to, że oni rozumieją na czym polega etyka zawodu dziennikarza. Nie. Myślałem po prostu, że nawet partyjne kłamstwo musi choć w części opierać się na prawdzie. Że propagandy nie może robić pierwszy lepszy baran bez umiejętności i jest to pewnego rodzaju kunszt.
Myliłem się, głupi jestem, biję się w pierś. Dziś nawet umiejętne robienie porządnej propagandy jest niepotrzebne, można walić jak cepem, komunikat może rozchodzić się w szwach, być niewiarygodny na pierwszy rzut oka, ale i tak ciemny lud to kupi i nawet nie trzeba się starać. Być może infekcja naszego organizmu jest już zbyt zaawansowana.
Jedną z lekarek oskarżono o to, że wyjeżdża na wakacje. A wiadomo, że uczciwego Polaka stać co najwyżej na weekend na działce pracowniczej. Drugiego lekarza o to, że zjadł kiedyś bułkę z kawiorem i wrzucił zdjęcie do internetu. A wiadomo, kto antypolski kawior jada: bogacze, oszuści i autorzy internetowych blogów finansowani przez Sorosa.
I co z tego, że część „wakacji” tej lekarki to były misje humanitarne, na których zszywała poszarpane odłamkami ciała i ratowała życie ludziom w gorszej części świata. I co z tego, że kawior to jakaś pasta z oliwek, która w Tesco kosztuje 4,99 PLN (wciąż taniej od masła). Ważne, że gówno się przykleiło.
Ale, słuchaj: nawet jeśli oni jeździliby sobie w tropiki, leżeli pod palmą i żarli ten prawdziwy kawior (9,99 zł w Tesco) garściami, to chuj ci do tego panie kolego.
To w ogóle jest upokarzające, że płacimy lekarzom 2300 (nie obchodzi mnie, że sobie dorabiają) i każemy im się tłumaczyć z tego, że byli na wakacjach. Też kurde byłem na wakacjach, a zamiast ratować czyjeś życie wykonuję pracę całkowicie nieprzydatną dla społeczeństwa. I co?
Mógłbym napisać teraz tak: lubisz zaglądać w portfel? To zajrzyj do portmonetki Hołeckiej z TVP, która dostaje 40 tysięcy złotych za to, że sprzedała swoją twarz pasożytowi.
Zajrzyj do Ziemca, który za 30 kilka (hehe) klocków zachowuje się, jak polska modelka w Dubaju. Zajrzyj do prawdziwego portugalskiego Polaka Samuela Pereiry, faceta który za pisanie dziwnych twittów o Smoleńsku dostał partyjny awans w TVP. To “dziennikarz” i “publicysta” tak nowatorski, że używa terminów “niedźwiedzi pocałunek”, myli czas wypowiedzi z procentami poparcia i – niespodzianka! – został szefem Tvp.Info, który to portal wypierdział z siebie te paszkwile o lekarzach, którzy po prostu za ratowanie ludziom życia chcieliby dostać jakieś tam pieniądze.
I tu mógłbym zakończyć tekst, ale kończąc na powyższym akapicie sam stałbym się pożytecznym idiotą, szczującym jedne komórki naszego wspólnego organizmu, na inne komórki: hołeckie, pereirowe, czy ziemcowe. Nie lubię ich, nie zgadzam się z nimi, ale to wciąż część naszego wspólnego organizmu.
Częścią naszego organizmu nie jest natomiast pasożyt.
Dlatego lepiej zajrzeć w kartę choroby, która pokazuje prawdziwego wroga. W raport o subwencjach (tfu!) partyjnych, który sporządzili dziennikarze bankier.pl
Przez ostatnie 13 lat oddaliśmy partyjnym pasożytom równy miliard złotych. Uwaga! To tylko pieniądze, które wpłaciliśmy z naszych podatków na konta partyjne. Nieujęte są tutaj pieniądze, które do łapy dostają posłowie, premierzy, ministrowie, partyjni szefowie spółek państwa, Misiewicze, doradcy polityczni i inne pierwotniaki pustoszące nasz krwiobieg.
Miliard złotych. Pierwsze miejsce: partia słusznie rządząca. Drugie: partia poprzednio słusznie rządząca. Trzecie: SLD. Czwarte PSL. I tak dalej. Nawet dziadek Korwin wyszarpnął z tego skromne cztery bańki. Choć nie przepadam za Kukizem, warto zauważyć: jego organizacja nie pobiera pieniędzy z tego źródła, stąd brak jej w zestawieniu.
Grafika wykonana przez Bankier.pl na podstawie danych Ministerstwa Finansów
Miliard złotych. […]
To 312000 miesięcznych pensji brutto lekarza rezydenta (ok 3200 PLN, jakieś 2300 na rękę).
Gdyby rozłożyć tę kwotę w banknotach stuzłotowych, jeden obok drugiego, to ciągnęłyby się przez 1380 kilometrów.
To o 300 kilometrów więcej niż lekarz z Warszawy ma do Oslo, gdzie zamiast 3300 brutto zarobi 10 razy więcej. Czyli mniej więcej tyle, ile wynosi pensja Krzysztofa Ziemca (przepraszam, znów nie mogłem się powstrzymać).
To 27 razy dalej, niż do granicy z Niemcami ma lekarz z takiego Gorzowa Wielkopolskiego. Za tą granicą początkujący lekarz też dostaje około 2300 na łapę. Tylko, że w euro.
No właśnie. Niech jadą?
Przedstawicielka pasożyta, posłanka Józefina Hrynkiewicz (około 23 tysiące zł miesięcznie) była łaskawa pokrzykiwać podczas protestu lekarzy: „niech jadą”. Niech ci antypolscy, kawiorowi młodzi lekarze, na wycieczkach zagranicznych w szpitalu polowym w Kurdystanie, jadą sobie precz.
Niech te nasze białe krwinki walczące o nasze zdrowie wyjadą. Zniszczymy je w wojnie autoimmunologicznej tak, by nasz organizm jeszcze chętniej karmił pasożyta.
Bo jeśli oni wyjadą – a to naprawdę jest dla nich kwestia jednej rozmowy telefonicznej ze Skandynawią, czy Berlinem – to jakość i dostępność służby zdrowia się:
a) poprawi
b) pogorszy
c) szanuj PiS ty antypolska szmato!
Pasożyt sobie poradzi, a reszta z nas poszuka być może pomocy u świętych.
Jest tylko jeden problem. Święta lipa, drzewo które regularnie obgryzali polscy pielgrzymi, których nie stać na prywatną służbę zdrowia, umarło. Serio – setki ludzi zamiast do lekarza dentysty jeździło do Cielętników koło Częstochowy i obgryzało drzewo wierząc, że święta kora uleczy ich cierpienia.
Obgryzali ją tak zawzięcie, że lipa zachorowała i podczas ostatnich wiatrów wzięła, przewróciła się i już jej nie ma. Ostatni bastion broniący nas przed pazernymi, napchanymi pastą z oliwek za 4,99, antypolskimi lekarzami padł.
I co teraz?
Dla mnie ważna jest odpowiedź na pytanie: kto jest ci bardziej potrzebny – lekarz, czy posłanka Józefina Hrynkiewicz?
Ja znam tę odpowiedź. Nie wiem, jak ty.
Weźmy się ludzie ogarnijmy, zanim ta pieprzona Toxoplasma nas wszystkich pozabija.
Polski rozum ma kłopoty z logiką. Kiedy prawo działa wstecz i nagle pozbawiają emerytury i renty każdego kto się otarł o służby mundurowe w PRL (a więc “służył systemowi totalitarnemu”) to ludzie nie krzyczą „Co jest do kurwy nędzy!”, tylko tłumaczą że osobiście nikogo w tamtych czasach nie skrzywdzili.
A co do wybrańców narodu czyli posłów. Jedną rzecz kiedyś Wałęsa powiedział mądrze, kiedy na niego psioczono: – Macie takiego prezydenta jakiego żeście sobie wybrali.
I tych posłów też naród wybrał i nie interesował się ani ich rozumem, ani wiedzą, ani charakterem. Więcej – wybierał ich po kilka razy, już wiedząc co to za indywidua.
Jak się na to trzeźwo popatrzy to potem człowiek ma same pozytywne rozczarowania.
@PIRS – Nie rozumiem, skąd te “pozytywne rozczarowania” . To coś jak te “ujemne nagrody” (termin modny wśród socjologów w połowie lat ’70-tych Ubiegłego) Natomiast toxoplasmosa… wiadomość dziennikarska, jeśli nie fałszywa, a tylko nieścisła,to już fajnie. O toxoplasmozie chyba już wspominałem w którymś z moich komentarzy na SO. Myszy nie zaczynają generalnie lubić koty, lecz tylko tracą odruch ucieczki z terenu znaczonego zapachowo przez ich mocz i kał. Przez co oczywiście stają się łatwą ofiarą. Podobnie inne pasożyty infekują ślimaki, które z niewiadomych przyczyn wdrapują się na eksponowane pędy roślin i oczekują tam na ptaszki, które zechcą je skonsumować. Badania przeprowadzone na grupie ludzi zainfekowanych T.G. wykazały jedynie, że “prowadzili pojazdy mechaniczne bardziej ryzykancko, niż grupa kontrolna”. Nie prowadzono natomiast badań, czy następowały jakieś odchylenia od racjonalnego myślenia, w stronę różnych odmian “wiary”. Co dla mnie byłoby bardziej interesujące, tym bardziej, w kontekście tego artykułu, który bardzo mi się podoba. Co do naszych wybabrańców, przezywanych przeze mnie sejmitami, to od wielu lat uważam ich za bolesne wrzody na naszej Narodowej D*pie i uważam, że już po drugiej kadencji (kiedy pokazali cały swój Głąb) zasługują na bezwzględną banicję od polityki – na zaś i do końca ich dni. To Posłowie Wyklęci. Tu nie ma mowy o nienawiści – kiedy sobie pójdą – klątwę zdejmę. Oczywiście nie odpowiadam za wszystkich, co przeklinają ich działania tu i teraz
I słusznie!
Nie glosowałem na PiS ani nie zamierzam, ale co z tego, skoro znaczna część małpiego gaju, jakim jest Polska, głosowała właśnie na tych ludków?
Od dawna powtarzam, PiS czy nie PiS, tak opluwane elity sobie poradzą, natomiast elektorat PiS będzie jeszcze płakać rzewnymi łzami, np. wtedy, gdy ci młodzi lekarze zastosują się do “Niech jadą” tego głupiego babska.
Najgorsze jest wszakże to, że alternatywy dla PiSu nie są w istocie żadnymi alternatywami.
I jeszcze jedno: klasyk powiedział, że “państwo polskie istnieje teoretycznie”. Skoro jednak nie ma TK, rządu nie ma, sejmu nie ma, prezydenta nie ma, policji, wojska faktycznie nie ma, a życie toczy się swoim trybem, to może to państwo polskie nie jest do niczego potrzebne?
pomimo wszystko nie należy przejmować takiej narracji, ja mam na to dobry sposób – kiedy wiem, że jestem sam w mieszkaniu (a zawsze jestem sam w mieszkaniu) pozwolę sobie na dosadny komentarz – działa jak dawny, dobry pomysł Lema – aby w miejscach dostępnych używać różnego rodzaju korbek, dźwigni, pedałów i tym podobnych urządzeń, przy czym ma to szczególne znaczenie kiedy potem idziemy do pracy – aby tam w spokoju ducha dalej budować tzw. profesjonalne standardy postępowania.
@PK – przypomniała mi się staropolska prawica: “jak chama z rana w pysk nie zaprawić, cały dzień nieswój chodzi”. Późniejsza znacznie jest ta budka, jak telefoniczna, z automatem walącym w mordę, za wrzuceniem monety. Wykładzina na dźwigni nie nadążała za popytem, stąd niekiedy plamy krwi na podłodze.(tagi: Fumarola, Zieliński).
Nadal ulegamy, my wolni obywatele, narracji (tfu!) Partii i jej akolitów. Jeden epitet, „polityczny” wpędza komentatorów, dziennikarzy w stupor.
Dlaczego, SOLIDARNIE nie popieramy postulatów głodujących 15. dzień rezydentów. Gdzie jest KOD, gdzie Akcja Demokracja, gdzie Czarny protest? Kładziemy uszy po sobie, bo jeden aparatczyk, z drugim, wybełkocze słowo „polityczny”, a to wstyd (sic!?), gdy nie ma działać w interesie Partii okupującej nasz kraj.
Na co czekamy? Polityka to działanie mające za cel dobro wspólne, nie interesiki władzy lub części (partii).
Na marginesie, dlaczego nazywamy zawłaszczenie sądów upolitycznieniem, zamiast UPARTYJNIENIEM?