Andrzej Lubowski: Thanksgiving w czasach Trumpa2 min czytania

2017-11-23.via giphy.com

22 listopada to rocznica tragicznej śmierci prezydenta Johna F. Kennedy’ego – w tym roku to także wigilia narodowego Święta Dziękczynienia, czyli Thanksgiving.  Normalnie  w takim dniu amerykański prezydent składa wieniec na cmentarzu w Arlington, albo proklamuje coś w sprawach ważnych dla kraju, albo nakłada porcje indyka w przytułku dla biednych, albo niespodziewanie odwiedza żołnierzy w dalekiej bazie wojskowej.

Ale to było kiedyś. Teraz żyjemy w epoce Trumpa. A ten z pompą odlatuje do swej posiadłości na Florydzie, aby spędzić setny dzień we własnej nieruchomości od dnia inauguracji. Zanim odleciał zdążył poinstruować naród, i szczególnie obywateli Alabamy, że lepiej głosować na gościa, któremu zabroniono pokazywać się mallu w rodzinnym mieście Gadsden, Alabama, bo zaczepiał młode kobiety.

Zachęcał energicznie, aby głosować na gościa oskarżanego publicznie o próby uwiedzenia 14 latki. Wszystko to lepsze, niż niż zagłosować na Demokratę. Trumpa nie zraża fakt, że liderzy jego partii nie chcą mieć z szemranym gościem nic wspólnego, a jeden z republikańskich senatorów mówi, że wolałby głosować na Demokratę niż na pedofila. Szemrany gość zaprzecza wszystkim oskarżeniom, podobnie jak przeszło rok temu zaprzeczał wszystkiemu Trump, choć na taśmie słychać jego przechwałki, gdzie lubi wkładać łapy.

Zapowiadał, że po wyborach wytoczy procesy wszystkim kobietom, które go oskarżały o molestowanie. Nie wytoczył. Było, minęło.

Biały Dom informuje, że prezydent potraktuje ten dzień ulgowo.

Godzinę później nowy komunikat: prezydent będzie jak zwykle ciężko pracować, pierwotny komunikat był nieporozumieniem. Głowa państwa rusza ostro do roboty. Sięga po ulubione narzędzie, czyli Twittera. Na początek pyskówka z ojcem młodego koszykarza przyłapanego w Chinach na kradzieży w sklepie. Trump awanturuje się, że gdy nie on, to młodzieniec gniłby w chińskim więzieniu, pewno przez 10 lat. „JA ZAŁATWIŁEM zwolnienie”. (Trump uwielbia ćwierkać dużymi literami.)

Potem głowa państwa zabiera się za krytykę szefa ligi futbolu amerykańskiego. Nie podoba mu się, że szef ligi nie wyrzuca z roboty tych sportowców, którzy nie kładą ręki na sercu gdy rozbrzmiewa hymn narodowy.

A potem, w poczuciu spełnionych obowiązków służbowych przez 5 godzin bawi na polu golfowych.

Dlaczego Trump broni szemranego gościa? Bo potrzebuje każdego głosu, aby wreszcie przepchnąć przez Kongres reformę podatków. Nazywa ją historyczną, bo wszystko czego się dotyka jest z definicji historyczne.

Ta historyczna reforma, sprzedawana jako obniżka podatków na klasy średniej, w rzeczywistości dla milionów Amerykanów będzie oznaczać podwyżkę podatków. Zwiększy dług państwa o 1.5 BILIONA dolara w ciągu 10 lat. A dla rodziny Trumpów oznacza podarunek w wysokości około miliarda dolarów.

Andrzej Lubowski

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. agluszek 23.11.2017
  2. jrk 01.12.2017