Zbigniew Szczypiński: O małej książce poruszającej ważny temat4 min czytania

2017-12-04.

W lutym 2016 w Wydawnictwie Krytyki Politycznej ukazuje się książka Marty Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu”.

Zakonnice rzeczywiście odchodzą (odchodziły) po cichu, ale o książce Marty Abramowicz było i jest głośno. Właśnie ukazało się jej drugie wydanie, wydanie specjalne, poszerzone o część „Echa” zbierającej opinie medialne i opis spotkań autorki z różnymi osobami, z czytelniczkami, przedstawicielkami władz zakonnych, z byłymi już siostrami.

Notka od wydawcy o autorce – dziennikarka, badaczka, psycholożka. Sztuki reportażu uczyła się u Hanny Kral, prowadzi badania społeczne najczęściej o ludziach, którym trudno się odnaleźć.

Tyle na starcie; a teraz o książce.

„Zakonnice odchodzą po cichu” to nie jest klasyczny reportaż. Za duży format, zbyt wiele wątków, zawiera również dane statystyczne – jak zawsze, gdy mamy do czynienia z raportem socjologicznym o jakimś zjawisku społecznym czy wydarzeniu. Książka Marty Abramowicz nie jest klasyczny raportem z badań, techniki badawcze zastosowane przez autorkę mogłyby wprawdzie mieścić się w kanonie „miękkich” technik luźnego wywiadu, ale aby uznać to za raport potrzebny byłby większy porządek w prezentacji materiału.

No to jak nazwać tę książkę Abramowicz? Myślę, że najbliżej jej do literatury faktu z naciskiem na literaturę, literaturę w najlepszym wydaniu, jak u Hanny KralL. Najważniejszą zaletą książki jest temat –  odejścia z zakonu żeńskiego, odejścia zakonnic. Gdy ksiądz porzuca sutannę i staje się świeckim człowiekiem jego życie – trudności, czasem sukcesy, są znane czasem medialne; gdy z zakonu odchodzi kobieta  – czasem dziewczyna, czasem osoba starsza – jest cicho. Jak na cmentarzu, jak na pogrzebie.

Abramowicz „złapała” temat, trudny i niebadany – i to jej pierwszy sukces. Większym sukcesem jest jednak to, że po lekturze tego reportażu/raportu z badań opartych na dwudziestu wywiadach/rozmowach z kobietami, które były w zakonach (różnych) uzyskujemy wgląd w zamknięty świat średniowiecznych praktyk, świat korporacyjnych struktur i zróżnicowania społecznego, ucisku i wyzysku opakowanego w religijne reguły ekstatycznych doznań kobiet, które wybierały drogę do klasztornej furty pod wpływem bardzo różnych bodźców.

Fascynujący ale i przerażający świat. Zamknięty dla współczesnego świata, świata ogarniętego konsumpcjonizmem i nowymi technikami komunikacji. Warto zanurzyć się w te wyznania byłych już sióstr i ich przełożonych – to są klasyczne obrazki jak z opresyjnych, zamkniętych grup społecznych, uczestnictwo w których oparte jest o niemierzalne kryteria przynależności. Czytając książkę Abramowicz dostajemy tysiące wiadomości o regułach zakonnego życia, regułach tworzonych w świecie, którego już nie ma, sprzed czasem tysiąca lat, z głębokiego średniowiecza – ale i o bardzo współczesnych formach zarządzania zespołami ludzkimi pozostającymi w strukturach zamkniętych.

Książka Marty Abramowicz wpisuje się w krytyczną analizę instytucji kościoła katolickiego w Polsce. Krytyka ta nie jest ideologiczna, jest oparta na świadectwie i przeżyciach osób, które wybierały zakon pod wpływem fascynacji religijnej, młodzieńczego uniesienia, zawodu życiowego, zaburzeń osobowości. To nie są łatwe do sklasyfikowania powody wstępowania do zakonu, to nie są również proste i łatwe do określenia powody odejścia ze wspólnoty. Zawsze jednak porażające są opisy reakcji na decyzję wyjścia z zakonu, absolutnie rzeczowy charakter reguł (bo to są reguły) rozstania się z siostrą, która „okazała się za słaba”. Tego nie ma w regulaminach i procedurach żadnych świeckich organizacji; no chyba że w mafii.

Jest jednak sukces! Chyba jednak w wyniku tej publikacji, kilka miesięcy po jej ukazaniu, Konferencja Przełożonych Wyższych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych organizuje sesję na temat odchodzenia sióstr. Pierwszy raz staje ten temat i to na sesji, która trwa trzy dni, w której bierze udział ponad sto osób. Temat odchodzenia sióstr zakonnych przestaje być tematem tabu.

A na innym polu, w innej rzeczywistości też się dzieje – Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu właśnie wystawił sztukę „Zakonnice odchodzą po cichu” opartą na motywach książki Marty Abramowicz w reżyserii Darii Kopiec.

 

Zbigniew Szczypiński

Print Friendly, PDF & Email
 

5 komentarzy

  1. acleszcz 05.12.2017
  2. Zbyszek123 06.12.2017
    • acleszcz 06.12.2017
  3. Magog 06.12.2017
  4. BM 06.12.2017