Prezes nikomu nie ufa, a prezydent już mu udowodnił, że taki brak zaufania jest słuszny.
Nie zechciał się Duda na dłużej dostosować do roli i wizerunku, jakie dlań prezes przeznaczył. Dał głos. Zawetował.
Znaczy się: zawiódł, zdradził i jeśli teraz nawet weźmie ogon pod siebie, to znowu może ugryźć rękę swego dobroczyńcy, kiedy będzie okazja. Może też taką okazję stworzyć, bo już wie, że prezes stracił do niego warunkowe zaufanie. I nienawidzi go, a jak będzie mógł to się zemści.
Powyższe to pewnik. A teraz wymyślam political fiction. Prezes awansuje i dodatkowo eksponuje Mateusza Morawieckiego, by go… zrobić prezydentem w roku 2020!
A może zrobił z nim deal zostaniesz prezydentem pod warunkiem, że nie będziesz mi podskakiwał przez te dwa lata premierowania. No, a jak już będziesz tym prezydentem, to będę cię traktował lepiej niż Dudę i jeśli nie będziesz go naśladował i przeszkadzał w rządzeniu jak on, to masz u mnie drugą kadencję 2025-2030. Widzisz, co Duda traci za krnąbrność.
A co mi szkodzić jeszcze luźniej popuścić wodze fantazji? Nie wszyscy dyktatorzy, czy dyktatoropodobni autokraci, wierzą we własną nieśmiertelność. Franco wymyślił restaurację Burbonów z królem Janem Karolem. Może to właśnie Morawiecki ma zostać delfinem, z władzą instytucjonalną. A przy okazji upokorzy się Dudę.
Chce Duda mieć referendum konstytucyjne? Robimy. Chodzi mu o wzmocnienie roli prezydenta? Wprowadzamy ustrój prezydencki od najbliższych wyborów. Taki jak we Francji, czy w Rosji. A może zbliżony do tego, który zafundowała nam konstytucja kwietniowa w 1935 roku, z prezydentem, który odpowiada przed Bogiem i Historią? Przesada, ale pomarzyć można. Kaczyński lubiłby taką władzę, a i wielu, wielu wyborców też.
Lubiłby to również to również Andrzej Duda, stąd nieuzgodniony – groza! – pomysł z tym referendum. Więc prezydentem robimy Morawieckiego! I co pan nam zrobi, panie Adrianie?
Tak sobie to wymyśliłem, PT Panie, Panowie ze Studia Opinii. Równie to prawdopodobne, jak międlone od paru godzin – gdy piszę jest czwartek, 23.57 – komentarze o tym kto się wzmocni i kto się osłabi, jaki ten Morawiecki jest – każdy widzi! – i co z tą biedną Beatą.
Też mi jej było żal, ale sobie z tym poradziłem. Uświadomiłem sobie, że nawet przez dziesięć minut nie byłem premierem i chyba już nim nie zostanę. A ona całe dwa lata…
Ernest Skalski
Jak już puszczac wodze fantazji:
Beata była popularna, swojska, jak rosół w niedzielę i miała spore zaufanie społeczne.
Ale szykują się cięższe czasy.
Jajka i masło drożeją od miesięcy, to i koszt wypiekania ciasta będzie większy, a tu święta za pasem. A na jajkach i maśle inflacja się nie kończy. Mogą wzrosnąć koszty kredytów. Unia straszy sankcjami. Jakoś trzeba budżet załatać, żeby jeszcze na złoty pociąg dla ministra wojny i CPL i 1000 pomników.
Czy warto tracić popularną i wierną Beatę, żeby zderzyła się z trudną rzeczywostością i być może dokonywała cięć socjalnych?
Niech Mateusz sobie radzi! Zna języki, niech się z Unią dogaduje.
A jak już zrobi, co trzeba, to przed wyborami powie sie, że cóż – po Morawieckim spodziewaliśmy się, że nauczył się trochę więcej polskości będąc w rządzie PiS, ale wyszłedł z niego były doradca Tuska, dawny bankster i światowiec, czyli w zasadzie zdrajca, co jednak polskich potrzeb nie rozumie.
Więc wracamy do Beaty – tej oazy spokoju, swojskości i dobrobytu.
Hipoteza brzmi wiarygodnie. Zwłaszcza, że osobiście Morawieckiego uważam za też odchylonego od “pionu psychicznego” jak Kacz. czy Mac. lub Zio. Ale tak doraźnie, z mojego punktu widzenia, jest wszystko jedno, czy mnie szturchają kijem leszczynowym, akacjowym czy bambusowym. Ważna jest ręka, dyrygująca tym kijem.
Political fiction, po polsku zwane gdybaniem jest zajęciem frapujacym, acz jałowym. Rzeczywistość sama w sobie jest wystarczająco frapująca i zupełnie nie jałowa. Pozostając jednak w konwencji Autora, moim zdaniem to raczej usunięcie Szydło jest szykowaniem jej na przyszłego prezydenta. Była i pozostaje wobec JK w 100% lojalna, nawet w okresie kiedy była przez niego nieustannie upokarzabna od dwóch lat, a szczególnie przez ostatnie trzy miesiące “rekonstrukcji”. Jest osobą o mizernych kwalifikacjach osobistych i stąd jej lojalność wobec JK. Ma wreszcie walor wyjatkowy – cieszy się znaczącym poparciem społecznym. Upokorzenie i usunięcie jej to poparcie zwiększy, przynajmniej początkowo. Morawiecki nie dysponuje żadą z tych cech – ani spolegliwością, ani marnymi kwalifikacjami, ani poparciem społecznym. Jak widać gdybanmie pozwala udowodnić przeciwstawne tezy z jednakowym prawdopodobieństwem – dzisiaj nieokreślonym.
Ważniejsza jest moim zdaniem refleksja o tym co oznaczają te ruchy z Szydło/Morawieckim w kategoriach przyczyn i możliwych skutków. Morawiecki został desygnowany na premiera w sytuacji głębokich konfliktów o wpływy w PiSie, w walce o schedę po JK. Zio., Mac. Błaszcz. Kamińs. (jak ładnie podpowiedziała skróty @Sroka w kmentarzu wyżej). Ta walka buldogów pod dywanem jest dla równowagi politycznej państwa polskiego rujnująca a w kategoriach międzynarodowych szkodliwa. JK nie jest tak naiwny, żeby wierzyć, że nowy premier rozwiąże problemy tej walki. Nominację należy raczej traktować w kategoriach próby ucieczki do przodu z nadzieją, że zapędy Zio. i Mac. da się trochę ukrócić lub zneutralizować.
Warto także pamiętać, że wieszczony przez różnych publicystów geniusz strategiczny JK jest mitem. JK umie wyłącznie wywoływać konflikty a potem nimi bardzo nieudolnie zarządzać. Teraz kiedy widać u niego wyraźne oznaki zmęczenia na tle osłabiania się stanu zdrowia jego zdolnosci strategiczne wyraźnie sie pogarszają. Pozbycie się Szydło na rzecz Morawieckiego wygląda na ruch dość rozpaczliwy, bowiem otwiera kolejne fronty wewnątrz PiSu i jego elektoratu a z punktu widzenia miedzynarodowego, zwłaszcza w ramach UE jest bez znaczenia. Morawiecki być może bedzie miał łatwiejszy kontakt osobisty z przywódcami unijnymi, ale nie będzie w stanie zastopować procedur UE nakładanych na Polske w ramach ochrony praworządności.
JK wraz ze swoimi żołnierzami w PiSie właśnie domyka system autorytarny w Polsce, polegający na pozakonstytucyjnej zmianie ustroju po to aby panować nad wszystkimi sferami życia, w tym władzą sądowniczą oraz PKW i ordynacją wyborczą oraz procesem organizacji i przeprowadzania wyborów. Zakończenie tego procesu otworzy dla JK i PiS dużo wiecej problemów niż gdyby nie niszczono ładu konstytucyjnego. Zniszczenie go spowoduje, że Polacy odzyskując wolność i demokrację będą zmuszeni zdrajcom zafundować coś w rodzaju Norymbergi. Wbrew pozorom to co zrobił JK przez upływające dwa lata dramatycznie skraca perspektywy trwania tej władzy. Gdyby nie złamano konstytucji kilka kadencji PiSu byłoby możliwe a nawet prawdopodobne. A tak, przejęcie PKW i procesu wyborczego zarówno w wyborach samorządowych jak i parlamentanych w razie niepowodzenia opozycji narazi cały system kaczystowski na zarzut sfałszowania wyborów i w efekcie na kryterium uliczne. A potem demokrację w Polsce będzie trzeba przywrócić w wersji doskonalszej dla obywateli. Także w wersji odpornej na ewentualnych naśladowców JK.
Ale jaja..
Wojna w RODZINIE??
Pierwszy wywiad w TV Trwam, więc wszystko zależy czy owa telewizja nie ulegnie osłabieniu, a wtedy i uśmiechające się w niej twarze mogą zmarkotnieć. Nominat pewny siebie, to dobre w polityce. Jednak nie zawsze gwarantuje skuteczność. Oprócz pewności siebie trzeba kompetencji do rządzenia, a z tą zdaje się nie najlepiej. A prezes ma swoje lata i chyba emocje negatywne w PiSie rosną.
Nie wierzę ani na 1% w sukces nowego premiera. Nie ma zaplecza poza własnym ojcem, do którego jest podobny i to bardzo – nawet z oblicza. We Wrocławiu ludzie związani z Solidarnością oceniali zdecydowanie negatywnie działania S Walczącej. Byli przekonani, że robią krecią robotę. Tak też wypowiedział się dziś Lech Wałęsa. Nie będę się rozpisywać, ale wystarczy zapytać kogoś z wrocławskich działaczy podziemia S, choćby Frasyniuka.
Powołanie nowego premiera nie okaże się dobrym posunięciem prezesa, ale patrząc na niego, obserwując jego dziwne zachowanie, ten atlas kotów, te miny i pozy wesołka patrzącego na cyrkowe popisy wydają mi się wstępem do pewnej umysłowej degradacji, związanej z wiekiem. Obserwowałam podobne zachowania u znajomych sąsiadów a także w najbliższej rodzinie i widzę wyraźne podobieństwo. Za jakieś trzy lata okaże się, czy mam racje.
Pani premier była swojska, ciepła, barchanowa, dała się lubić. Jej barwne żakiety z krempliny i broszki z chusteczkami przejdą do historii. Taką ją lud kochał i nie pokocha z całą pewnością kogoś takiego, jak elegancki, wyobcowany, obrzydliwie bogaty nowy premier. Pierwszy sondaż już to pokazuje. Nic tylko czekać usiadłszy nad brzegiem strumienia…
@ Nela. “Pani premier była swojska, ciepła, barchanowa, dała się lubić”. Pani tak serio?
@WEJSZYC
O matko!!! A pan tak serio??? Bo ja niekoniecznie. Pani premier jest kochana przez swój elektorat a ja nie jestem jej elektoratem i w życiu nie miałam żadnej części garderoby z krempliny!!!
Oj, to może warto zainwestować w jakąś spódniczynę i trzymać ją w szafie na wypadek jakiejś kontroli robotniczo – chłopskiej ? WRACA NOWE !
Bardzo ciekawa koncepcja. Ale znając Kaczyńskiego, który różnym ludziom różne rzeczy obiecywał i nie dotrzymywał (np. Sikorskiemu że usunie Macierewicza po brudnej robocie), nie byłbym naiwny. Na miejscu Morawieckiego obiecałbym Kaczyńskiemu Inflanty.
A czy to jest political fiction?:
“Chcemy przekształcać Europę, ją z powrotem, takie moje marzenie, rechrystianizować, bo niestety w wielu miejscach nie śpiewa się kolęd, kościoły są puste i są zamieniane na muzea. To wielki smutek – stwierdził Mateusz Morawiecki”. Czy mamy premiera(?) debila (sądząc po debilu ojcu, może być debilem) czy cwaniaka, udającego debila na użytek debili wyborców, czy też debila istotnego, ale cwaniaka w kręceniu forsy?
Nie lekceważyłbym Kaczyńskiego. Wydaje się być wciąż bardzo sprawny. Owszem, chętnie się zgodzę, że nie jest owym geniuszem strategii jakim go okrzyknięto ale nie można mu odmówić sprawności w zarządzaniu. I chociaż z niepokojem obserwuję jak wielkim jest szkodnikiem dla kraju, to także widzę jego efektywny i ergonomiczny styl zarządzania ludźmi. Wydaje mi się na przykład, że Kaczyński z definicji stosuje zasadę przyjęcia tylko takiego rozwiązania, które daje co najmniej dwie korzyści. Jakaż to oszczędność czasu i energii. I pozwala to przy okazji wodzić za nos opinię publiczną (kolejna korzyść z jego punktu widzenia). Widać też w jego działaniach planowanie ze sporym wyprzedzeniem i sondowanie gruntu. Zapewne te kompetencje dały asumpt jego zwolennikom do okrzyknięcia go genialnym strategiem. Ale to tylko narzędzia. Merytorycznie jest kiepsko (tu mocno czuć naftalinę) i tego właśnie skutki wszyscy odczuwamy.
Tak czy siak, wymiana premiera wygląda na misterną operację, której zaskakujący finał jeszcze przed nami. Wskazuje na to długość przygotowywania decyzji i rozliczne próbne balony. Pamiętając, że każda decyzja Kaczyńskiego, która została podjęta miała dać nie tylko jeden, bezpośredni efekt ale też coś więcej, można przypuszczać, że spektakl się nie skończył i nowe zwroty akcji czekają nas w najbliższych tygodniach. Wydaje mi się też, że masowe protesty obywatelskie brane były pod uwagę i miały jakoś zostać wykorzystane, a tu … porażka 🙂
Raczej “MAM WASZ PŁASZCZ, ALE WAM NIE DAM… NO I CO MI ZROBICIE…”
Frasyniuk się wypowiedział w sprawie powołania nowego premiera. Trzeba zajrzeć do GW – miasta – Wrocław. Nie próbuję podawać linku, bo pewnie nie wejdzie. Ale zajrzeć warto. Potwierdza się to, co wyżej napisałam.
Szczerze się zdziwiłam zobaczywszy dwa minusy pod moim wpisem nie będącym głosem w dyskusji a tylko strzałką, kierującą do interesującego wg mnie tekstu. Który to tekst jest opinią mieszczącą się w nurcie. Co w takiej strzałce jest pozytywnego, czy negatywnego? Nie rozumiem, ale nie będzie to mój problem na nadchodzący dzień.
Wasza dyskusja na temat kwalifikacji umysłowych nowego premiera i jego szefa sprawiła, że zaczęło mnie swędzieć w pamięci. Dopiero po pół godzinie świądu znalazłem. Na półce “filozofia i religia”, tomik esejów G.K. Chestertona. (Znak, 1974). I tam : “Jest faktem smutnym i niezaprzeczalnym, że spryciarstwo zabija mądrość”. Znam podobne wypowiedzi innych mądrych ludzi, potwierdzające tę tezę. Więc może to jest przyczyną powszechnej głupoty ludzi i posunięć PiS ?
P.S. Amerykanie chętnie tworzą, w różnych dziedzinach, swoje “Hall(s) of Fame”, dla upamiętnienia chlubnej działalności wybitnych jednostek. Wygląda na to, że stoimy wobec potrzeby stworzenia naszego “Hall of Shame” (Izba wstydu ?) dla upamiętnienia osiągnięć wybitnych działaczy “****ej zmiany” i ich czarnociemnych promotorów. Staną się kiedyś , w końcu, częścią naszej historii. Nie powinniśmy takich epizodów przemilczać w programach szkolnych, podobnie jak Zaolzia, czy Jedwabnego. Rozpęd dumy narodowej potrzebuje zdrowych hamulców.