Daniel Passent: Głuchy telefon3 min czytania

Nie sposób zliczyć, ile razy rozmawiali ze sobą w tych dniach premierzy Polski i Izraela. Z polskich mediów wynika, że kilkakrotnie, dialog trwa i będzie trwał. „Wszystko działa” i „przed Polską piękny czas” – jak mówi wicemarszałek Terlecki. […] Nie jest to jednak takie pewne, ponieważ mimo znajomości angielskiego te rozmowy przypominają głuchy telefon.

Netanjahu jest oburzony za wymienianie jednym tchem „sprawców” polskich, niemieckich, żydowskich i ukraińskich, a Morawiecki nie rozumie, skąd ten rejwach, i ani myśli przepraszać, zaś jego partyjni koledzy, np. minister Sasin i inni, twierdzą, że polski premier powiedział prawdę, więc o co chodzi?

Moim zdaniem obok przyczyn banalnych (każdy premier liczy, że mu to przysporzy zwolenników w kraju, w Polsce – niestety – tak) są i przyczyny głębsze. Pierwszą jest ignorancja. Premier Morawiecki chyba nie wie, jaką rolę w świadomości (a może i w podświadomości) kolejnych pokoleń Żydów na całym świecie odgrywa Zagłada, Holocaust. Podam drobny przykład. Każdego roku grupy młodzieży izraelskiej przyjeżdżają do Auschwitz, jedna taka podróż jest podobno obowiązkowa, czemu bym się nie dziwił. I co roku po stronie polskiej pojawia się postulat, żeby młodzi Izraelczycy, niejako przy okazji, zwiedzili nie tylko niemiecki, nazistowski obóz zagłady, ale i kawałek Polski – nowej, rozwijającej się itp. A Izraelczycy nie chcą wstąpić nawet do Wieliczki.

Dlaczego? Moim zdaniem nie tylko ze względu na bezpieczeństwo uczestników, ale dlatego, że dla nich podróż do Auschwitz to jest pielgrzymka, wyjazd na tamten świat, do piekła, a nie wycieczka turystyczna, w trakcie której można jeszcze zaliczyć Kraków czy Zakopane. Holocaust jest dla nich święty, obok religii jest jednym z filarów państwa i świadomości żydowskiej. Argumenty w rodzaju „ale przecież byli jeszcze Polacy, Rosjanie, Cyganie, Judenraty i policja żydowska, byli także sprawiedliwi” to jest rozmowa z innego porządku, buchalteria, a nie największa i jedyna taka zbrodnia na świecie. Mury getta nie były granicą pomiędzy Holocaustem a Życiem. Po aryjskiej stronie była przynajmniej jakaś szansa przeżycia, i garstka z nas przeżyła, ale tylko garstka. […]

Dlatego mówienie o różnych sprawcach, liczenie ofiar, licytacja cierpień, liczby, miejscowości, winni – niewinni, to wszystko głuchy telefon. Polski premier powinien o tym wiedzieć.

Prawda powoli chyba zaczyna docierać nawet do PiS. Ryszard Terlecki, wicemarszałek, od którego nigdy nie słyszałem czegoś, co nie budzi sprzeciwu, ostatnio powiedział: „Nie byliśmy przygotowani. Zawiódł nas instynkt, który powinien ostrzec, że coś takiego może wybuchnąć… Nikt nie pomyślał o tym, że dzień głosowania zbiega się z rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz… Skala tego wybuchu jest również po naszej stronie”. Dobrze, że marszałek użył słowa „wyzwolenie”, bo od pewnego czasu jest ono źle widziane. I dobrze, że coś jednak przez głuchy telefon dotarło.

Blog Autora w portalu Polityka.pl
Tamże pełny tekst
Skróty i wytłuszczenia – redakcja Studia Opinii
Print Friendly, PDF & Email