Bogdan Miś: Kanadyjski geniusz matematyczny4 min czytania

 

2018-03-22.

Niewielu czytelników zapewne słyszało o nagrodzie Abela. Nic dziwnego: dotyczy ona matematyków, a ‑ jak wiadomo ‑ matematyka nie jest ulubioną dziedziną nauki dla większości ludzi. Boją się jej i nie rozumieją.

A tymczasem nagroda ta – ustanowiona przez norweski rząd w 2001 roku, przyznawana przez króla Norwegii – stanowi matematyczny odpowiednik Nagrody Nobla. Jak wiadomo, matematycy z dość niejasnych powodów tej ostatniej nie otrzymują; otrzymują natomiast niesłychanie prestiżowy, przyznawany co 4 lata Medal Fieldsa. Ten jednak ma z kolei dwie wady: można go otrzymać tylko przed ukończeniem 40 lat życia i towarzysząca mu premia (15 000 USD) zgoła nie oszałamia. Nagroda Abela nie ma ograniczeń wiekowych i jest znacznie wyższa: obecnie wynosi 980 000 dolarów. No i jest przyznawana ‑ jak Nobel – co roku.

W tym roku laureatem Nagrody Abela został 81-letni – urodzony w Kanadzie i tu wyedukowany – Robert Langlands. Prawdę mówiąc, środowisko matematyczne spodziewało się takiego rozstrzygnięcia co roku od lat. Bo Langlands od lat uchodzi za największego żyjącego obecnie matematyka świata.

Mała dygresja. Autor niniejszej notki jako student pierwszego roku matematyki spytał przed laty wybitnego (niestety, nieżyjącego już, ojca znanej polskiej dyplomatki) polskiego matematyka, Aleksandra Pełczyńskiego ‑ czego się należy uczyć do egzaminów. Bez chwili wahania Pełczyński odpowiedział, że przede wszystkim należy doskonale poznać te twierdzenia i pojęcia, które są związane z jakimś nazwiskiem. No i gdy zajrzymy do biografii Langlandsa, to zobaczymy, że noszących jego nazwisko pojęć i twierdzeń jest cała masa. A najważniejszy jest projekt Langlandsa.

Ale po kolei.

Cofnijmy się o ponad pół wieku. W styczniu 1967 roku Robert Langlands, 30-letni wówczas profesor nadzwyczajny matematyki z Princeton, napisał list do wielkiego francuskiego uczonego André Weila, przedstawiając niektóre ze swoich rewolucyjnych, jak się okazało, przemyśleń. „Jeśli chcesz potraktować to jako czystą spekulację, zrozumiem” ‑ napisał. „Jeśli nie – jestem pewien, że masz w pobliżu kosz na śmieci”.

Skromność Langlands brzmi teraz wręcz komicznie. Jego 17-stronicowy list zawierał teorię, która opisywała zupełnie nowy sposób myślenia o matematyce. Langlands zasugerował mianowicie głębokie powiązania między dwoma obszarami matematyki –  teorią liczb i analizą harmoniczną –  które do tego momentu uważano za całkowicie wzajemnie niezależne.

Tak zaczął się wspomniany wyżej program Langlandsa, który zaangażował do badań setki najlepszych matematyków świata w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Żaden inny pomysł matematyczny ostatniego stulecia nie przyniósł tak wielu głębokich rezultatów i nie stał się treścią życia naukowego tak wielu uczonych. Niektórzy mówią wręcz, że dzięki Langlandsowi powstała nowa wielka, zunifikowana teoria matematyki.

Kim jest ten niebywały człowiek?

Robert Phelan Langlands urodził się w New Westminster w hrabstwie Vancouver w Kanadzie w 1936 roku. Był normalnym chłopakiem z prostej rodziny: jego rodzice mieli sklep z materiałami budowlanymi. Nie miał wcale zamiaru podejmowania studiów wyższych, ale jego nauczyciel matematyki powiedział mu, że byłoby to zbrodnią wobec jego talentu. W wieku 16 lat Langlands wstąpił zatem na Uniwersytet Kolumbii Brytyjskiej. W 1957 roku ukończył tu studia licencjackie z matematyki, a rok później był już magistrem. Pracę doktorską obronił niebawem w Yale.

W 1960 roku Langlands rozpoczął pracę w Princeton University. Tu poznał bliżej André Weila i Harisha-Chandrę, ze słynnego Institute for Advanced Study. Szczególny wpływ wywarł na niego właśnie Harish-Chandra.

W 1962 r. sam Langlands został członkiem Instytutu w Szkole Matematyki. Miał ledwie 25 lat. Już wtedy wiadomo było, że pojawił się na świecie talent matematyczny najwyższej próby. Ale to był dopiero początek oszałamiającej kariery naukowej.

Tu właśnie, w Princeton Langlands wpadł na pomysły, które opisał we wspomnianym liście do Weila. Ten list szeroko rozpowszechniono wśród matematyków; Weil zrozumiał jego znaczenie. W ciągu kilku następnych lat okazało się, że rodzi on wiele nowych, głębokich i interesujących problemów, a ponieważ zainteresowanych nowym spojrzeniem było coraz więcej, zaczęto mówić o „programie Langlandsa”. Sam Langlands mówił potem, że zdawał sobie sprawę, iż wymyślił kilka interesujących pojęć, ale nie spodziewał się bynajmniej, że zaczął prawdziwą rewolucję w matematyce, jak sądzi się dzisiaj powszechnie.

Cóż jeszcze powiedzieć ludziom spoza matematycznego świata? Langlands interesuje się językami. Mówi na przykład płynnie… po turecku. Entuzjastycznie uczy się języków, włada biegle niemieckim i rosyjskim. Do dziś‑ mimo swych 81 lat i formalnej emerytury –  jest czynny zawodowo w Princeton jako profesor w Institute for Advanced Study. Jego etat zajmował przed laty nie byle kto: Albert Einstein.

Langlands zdobył wiele najwyższych nagród naukowych. W wieku 19 lat w ożenił się z Charlotte Lorraine Cheverie. Mają czworo dzieci i kilkoro wnucząt.

Ciekawostka: poświęcony mu w angielskiej Wikipedii artykuł jest naprawdę spory i rzeczowy. W polskiej hasło Robert Langlands… nie występuje. Występują natomiast całe tabuny biskupów i świętych oraz błogosławionych kościoła katolickiego, których – dla odmiany – żadne inne edycje Wikipedii nie uwzględniają. Ot, taka specialite de la maison.

Tekst napisany dla “Gazety Wyborczej” i w niej pierwotnie publikowany.

Bogdan Miś

Print Friendly, PDF & Email
 

5 komentarzy

  1. dawniej_kuba 23.03.2018
    • BM 23.03.2018
  2. slawek 23.03.2018
  3. Obirek 24.03.2018
    • BM 25.03.2018