natan gurfinkiel: policjanci wszystkich krajów…4 min czytania

2018-07-25.

przed budynkiem sejmu podwójne barierki i setki policjantów, a za barierkami tłum protestujących. policja jest brutalna. nie ogranicza się do strzeżenia barierek. momentami rozsuwa je, wbija się w manifestantów i wyłuskuje kilka upatrzonych osób by odwieźć je na komisariat. są one skuwane kajdankami i podduszane. można zobaczyć klipy internetowe, policjant mówi do swego kolegi: podduś go mocniej. jeden z manifestantów został zatrzymany tak sprawnie, że oglądamy go leżącego na łóżku szpitalnym w ortopedycznym kołnierzu. to zachowanie policjantów wynika z instrukcji przełożonych, wykonujących polecenia polityków partii sprawującej władzę.

rozumiem rozgoryczenie obywateli, ale nie bądźmy naiwni. policja bywa brutalna również w krajach wzorowej demokracji. wynika to, jak sądzę, z samej istoty tej profesji. do szkół policyjnych trafiają często kandydaci spragnieni władzy, choćby miała ona ograniczać się do możliwości pałowania ludzi i zakuwania ich w kajdany. obserwowałem to od początku w moim uładzonym i spokojnym kraju.

w latach siedemdziesiątych w kopenhadze (i w amsterdamie, gdzie często bywałem) regularne bitwy uliczne między młodymi ludźmi, zajmującymi puste domy a policją. policjanci nie ograniczali się do zaprowadzania porządku wśród anarchizującej młodzieży.

w wieczór sylwestrowy policja zatrzymała w rynku młodego chłopca. podduszano go tak skutecznie, że po wybudzeniu ze śpiączki, musiał poruszać się na wózku inwalidzkim.

innym razem dwaj amerykańscy turyści zostali przez pomyłkę zatrzymani i dotkliwie pobici na komisariacie. jeszcze kiedyś policjant skatował na ulicy imigranta, wyżywając go od czarnuchów i wrzeszcząc: jak ci się tu nie podoba, to spierdalaj tam, skąd przyjechałeś.

moja dzielnica nørrebro jest niemal po dziś dzień terenem regularnych walk ulicznych z barykadami, wybijaniem sklepowych szyb i paleniem opon na jezdni nørrebrogade – głównej arterii.

jeszcze w latach siedemdziesiątych nørrebro było najbardziej zaniedbaną dzielnicą miasta. w samym jej centrum leżał teren zabudowany slumsami, nazywany den sorte firkant (czarny czworobok). był on solą w oku magistratu, którym od dziesięcioleci zarządzali socjaldemokraci. najgorsze slumsy zostały wyburzone, mieszkańcy przesiedleni, ale rozpoczęcie budowy przeciągało się.

okoliczni mieszkańcy założyli plac zabaw na pustym terenie pod przyszłą budowę bloków. dzieci spędzały wolny czas pod nadzorem dyżurujących społecznie pedagogów i psychologów. plac zabaw był ważnym punktem integrującym lokalną społeczność i cieszył się ogromną popularnością.

tak było przez kilka lat. pewnego dnia na przełomie kwietnia i maja 1980 roku przed teren zabaw zajechały buldożery. w dzielnicy zawrzało i mieszkańcy zorganizowali pospolite ruszenie w obronie obiektu. mer kopenhagi wysłał policję na miejsce konfrontacji. starcia uliczne trwały kilka dni i przybrały niezwykle gwałtowny charakter. jak się okazało chuligańskie ekscesy, o które oskarżano mieszkańców, były celowo wzniecane, by można je było potem stłumić i zastraszyć w ten sposób mieszkańców dzielnicy.

nieistniejący już dziś dwutygodnik københavn zamieścił zdjęcia policyjnych prowokatorów w cywilu. film ze zdjęciami został najpierw skonfiskowany przez policję, ale fotoreporter zażądał pokwitowania, powołując się na prawo prasowe. redakcja natychmiast zaskarżyła konfiskatę i sąd nakazał zwrot filmu. nazajutrz zdjęcia prowokatorów ukazały się na rozkładówce z tekstem: wpatrzcie się uważnie w te twarze i dobrze je zapamiętajcie. może się wam to przydać w przyszłości.

chciałbym, by ta historia ze skonfiskowanym filmem unaoczniła wszystkim, do których to jeszcze nie dotarło jak poważna jest stawka w tej grze o niezależność sądownictwa. chodzi o to, żeby poszczególny obywatel mógł wytoczyć policji proces przed sądem i wygrać, jeżeli przeprowadzi dowód prawdy na sali rozpraw.

natan gurfinkiel

Print Friendly, PDF & Email