17.09.2018
Ogrody podlondyńskiej International American Community School graniczą z terenami łowieckimi królowej Elżbiety. Spacer przez te tereny w kierunku pałacu w Windsor potrwałby dobre sześć godzin, po drodze śmiałek mijałby tablice z napisem Crown Property (własność korony), ale zatrzymano by go dopiero pod pałacem, bo włości królewskie teoretycznie są dostępne poddanym.
Innym sposobem dotarcia do pałacu jest popłyniecie wąską w tym miejscu i pełną śluz Tamizą. Taką wycieczkę statkiem robimy my, Grażyna i ja, w towarzystwie naszej córki Ani i jej rodziny (Dominik i ich dwoje dzieci: 15-letni Sebastien 11-letnia Maia), jest z nami dyrektor International American Community School, nowi rodzice i ich dzieci. Po 19 latach uczenia w międzynarodowych szkołach w Londynie, Paryżu, Bejingu, Bazylei i Seulu, Anya zaczyna tu nową prace jako koordynator curriculum, a Dominik jako koordynator wychowania fizycznego.
Przez dobrą godzinę tej podróży, wszystko po lewej burcie jest królewskie: gdy kończy się łowiectwo, zaczynają się stajnie w Ascott i królewskie tory wyścigowe, a potem kilometrami ciągną się kiedyś dzikie lasy, a dziś ufryzowane przez tysiące królewskich ogrodników, parki.
Od tej idylli przyrody brutalnie odrywa nas przybicie do brzegu miasteczka Windsor: stragany z kukiełkami królowej w środku gastronomicznej orgii, od „fish&chips” po wielogwiazdkowe restauracje. Królowej nie ma w domu, więc pałac okrąża kilometrowa kolejka tych, którzy chcą zwiedzić taniej, bez uprzedniego kupienia biletu, sięgającego stu funtów. Po godzinie przebijania się przez ten tourist trap (pułapka na turystów), wracamy do Londynu.
W londyńskiej National Gallery oglądamy gigantycznej wielkości obrazy Rafaela, ktore dotąd wisiały w Windsorze, a teraz królowa wypożyczyła je do muzeum. W tej dzielnicy wszystko od żłobków dla niemowlaków nazywane jest odmianami słów king, queen, regent, prince, princess. duke, duchess, earl, lady earl, baron, baroness.
W powodzi tej królewskości ukryte w podświadomości Brytyjczyków jest przeświadczenie, że niezależnie od “wypadków przy pracy”, takich jak absurdalny. Brexit, ich korona przetrwa.
Marian Marzyński
Mój album autobiograficzny KINO-JA. ŻYCIE W KADRACH FILMOWYCH jest do kupienia w księgarniach i na stronie internetowej ksiegarnia.universitas.pl