Telewizja Szczęść Boże3 min czytania

31.10.2018

Drogi Misiu, widzę twoje wybałuszone oczy, gdy to czytasz: nie potrafię zasnąć przed co najmniej godzinką oglądania TELEWIZJI TRWAM.  Włączam ją zaraz po zakończeniu SZKŁA KONTAKTOWEGO (TVN) oglądanego na przemian z W TYLE WIZJI (TVP). Podaje nazwy stacji, bo wiem, że człowiek kulturalny jak ty, żadnej telewizji dziś w Polsce nie ogląda.

Moje oglądanie jest jednak zawodową koniecznością, inaczej nie wiedziałbym, że polska demokracja leci na łeb na szyje i ze przy tak okrutnej walce o władzę nic się tu nie zmieni, przy czym gdybym miał wróżyć, powiedziałbym, że o formacji PiS za kilka lat będzie się mówiło, jak o Targowicy (czyli a rebours, bo według pana K. – Targowica ma na imię Tusk.)

Wracam do TRWAM. Którejś nocy wystąpił tam pewien kanonik robiący w charakterze pasterza polskich rolników. Telewizja TRWAM umieściła go na stołku na tle buszujących łanów zboża, ktore również buszowały  przed nim, tak ze kanonik cały był w zbożu, a obok niego jego wywiadowca o talencie sprzedawcy w sklepie mydlarskim.

– Szczęść boże, księże kanoniku.

– Szczęść boże, panie redaktorze.

`– Jak ksiądz kanonik widzi swoje duszpasterstwo?

(Wyobrażam sobie, że kanonik to dzisiejszy odpowiednik kierownika wydziału rolnego w komitecie wojewódzkim polskiej zjednoczonej partii robotniczej, który poza odpowiedzialnością za płody rolników jest również „inżynierem” ich dusz.)

– Odpowiem zdarzeniem sprzed kilku dni. Przychodzi do mnie matka z czteroletnim chłopcem. „Księże kanoniku, mówi, mój synek nie wierzy w boga, proszę go nawrócić”. „Proszę pani, odpowiadam tej kobiecie, to rodzice zaszczepiają wiarę, kościół jest po to, żeby ją utrwalić”, i tu, panie redaktorze, mamy dramat dzisiejszych czasów: dziki, rozpasany ateizm atakuje wiarę, a z nią kościół,  bożkami stają się pieniądze, golizna, perwersyjne akty seksualne, jeżeli sami nie będziemy atakować, zginiemy pod tym naporem, a wtedy nastąpi zagląda świata.

(Dzwoni telefon. Bedzie trwał co najmniej 20 minut, więc na pewno był zamówiony, innych telefonów w programie nie było. Poniżej, powtarzany w kolko, sens tej rozmowy).

– Szczęść boże, księże kanoniku, mówi taki a taki spod Hanoweru, u nas w domu było ośmioro dzieci, a za niezmówienie pacierza waliło się po pysku. Dzisiaj, księże kanoniku, mamy masakrę: wiara w pieniądz zastąpiła wiarę w boga. Popieram księdza kanonika z całego serca.  Szczęść Boże.

Wszystkie te kpiny wypisuje ci, Misiu, żydowski chłopiec wychowany w wierze katolickiej przez późniejszego szefa episkopatu polskiego, który (ja, nie śp. arcybiskup Bronisław Dąbrowski) – ostatnio na jednym ze spotkań autorskich tak (bardzo szczerze) odpowiedział na pytanie: „Kim chciałby pan być, gdyby się pan po raz drugi urodził“?

– Papieżem.

PS.

Do mojej kolekcji polskich przekleństw doszło nowe.  W hotelu w Płocku, gdzie pisze te słowa,przed chwila pewien gość na widok zepsutego ekspresu do kawy, tak krzyknął nacala jadalnie: Jezus! K*!

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. BM 31.10.2018
  2. jacekm 03.11.2018