16.12.2020
Będąc tylko obserwatorem sceny politycznej, nieczynnym na niej już aktorem, wiele uwagi poświęcam tekstom publicystycznym, w których autorzy, analizując jej złożoność, wskazują na jej głębokie uzależnienie od woli jednego człowieka – Jarosława Kaczyńskiego.
Przez prawie pięć ostatnich lat, pełniąc tylko funkcję prezesa partii rządzącej, nie pełniąc żadnych funkcji państwowych ani sejmowych, będąc tylko posłem na Sejm (jak pozostałych 459) rządzi Polską, od niego zależy los prezydenta, premiera, marszałka Sejmu (druga osoba w państwie). Przyjęta ostatnio funkcja wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego, wicepremiera ds. spraw bezpieczeństwa nie zmienia tutaj niczego. To jest wiedza powszechna, tu nie trzeba żadnych subtelnych analiz.
Tak jak jest to oczywiste, ta ponad formalna pozycja prezesa jednej z partii tworzących rządzącą koalicję, tak również oczywiste są liczne dysfunkcję widoczne w zachowaniu Prezesa Polski. Tego też nie trzeba subtelnie dowodzić.
Prosta analiza warunków (materialnych i społecznych), w których żyje Jarosław Kaczyński musi prowadzić do wniosku, że czas na diagnozę jego kondycji psychicznej.
Nie może bowiem być tak, że stan zdrowia człowieka, podejmującego najważniejsze decyzje, od których zależy los wszystkich polskich obywateli, pozycja Polski na arenie międzynarodowej i nasze miejsce w ramach wspólnoty europejskich państw, jest nieznany.
Wszystkie opinie, z jakimi się spotykamy w prasie, w mediach społecznościowych to tylko glos opinii publicznej. Ważny, ale nie stanowiący.
Trzeba to zmienić!
Do dobrego obyczaju krajów demokratycznych, takich jak na przykład Stany Zjednoczone AP należy obowiązek corocznego poddania się prezydenta wszechstronnemu badaniu lekarskiemu. Wynik tego badania staje się publicznie znany. Trzeba korzystać ze wzorów naszego największego sojusznika. Takie standardy obowiązują w wielu innych krajach europejskich.
Zwracam się z apelem do polskich lekarzy, do specjalistów odpowiednich dziedzin medycyny o opracowanie zbiorczego raportu o stanie zdrowia prezesa wszystkich prezesów. Taki raport może powstać na podstawie analizy zachowań, tego, co wiemy i widzimy wszyscy, zachowań czynnych, takich jak wystąpienia sejmowe, i zachowań biernych.
Skala lęku i strachu w zachowaniach Jarosława Kaczyńskiego rośnie. Strach nasila się w ostatnich latach. Daje to wystarczający materiał do takiej analizy. Liczba funkcjonariuszy ochrony osobistej, liczba policjantów pod domem prezesa, pokaz siły służb policyjnych, masy sprzętu, samochodów policyjnych pod domem prezesa — wszystko to jest proporcjonalne do jego strachu. Widziała to cała Polska 13 grudnia podczas demonstracji polskich dziewczyn i kobiet oraz wspierających ich mężczyzn.
Demonstracji całkowicie legalnych w świetle obowiązującego prawa, nie ma bowiem stanu nadzwyczajnego. Ludzie mają prawo do wyrażania swojego protestu. Nawet w sytuacji epidemii można protestować, zachowując standardy, maseczki, dystans… chyba że władza wprowadzi stan nadzwyczajny.
Potrzebna jest nowa jakość, potrzebny jest głos fachowców. Mamy takich w kraju. Czekamy na ich raport.
Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Obawiam się, że się Pan nie doczeka. Mam kolegę psychiatrę, któremu to pytanie zadalem w 2010 r. po tragedii smoleńskiej gdy obserwowałem zachowania (wtedy można było bo nie było barierek) nie tylko zwykłego posła, ale i jego zwolenników. Wielu z nich to pacjeńci klinik psychiatrycznych. Jednak ta wiedza jest objęta tajemnicą zawodową.
Psychiatria polityczna powinna być nową specjalizacją w naukach medycznych. I to wcale nie jest żart. Przypuszczam, że psychiatrzy znają mechanizmy powstawania sekt. Ta wiedza przeniesiona na grunt polityczny może ustrzegłaby nas przed takimi przypadkami, ponieważ jeśli zjawisko to ma skalę krajową, zaczyna się robić niebezpiecznie.
Postulowałem kiedyś, by na początek zorganizować dla SO dyżurnego psychologa lub psychiatrę, który by nam na bieżąco objaśniał niektóre zjawiska zachodzące w Polsce.
Objaśnianie mechanizmów działania sekt, ślepego posłuszeństwa, spirali przemocy to jedno, ale my potrzebujemy już narodowej kozetki, długoterminowej, z lekami wspomagającymi żebyśmy się nie pozabijali…
Przytoczę informacje z prasy opublikowane trzy lata temu. Nie nastrajają optymistycznie co do rezultatów takiej akcji.
Amerykańscy psychiatrzy stwierdzili na konferencji na Uniwersytecie Yale, że prezydent Trump cierpi na niebezpieczną chorobę psychiczną i nie jest w stanie sprawować funkcji prezydenta. Niektórzy zebrani w Yale psychiatrzy ocenili, że Trump może cierpieć na zaburzenia urojeniowe, a jego stan zdrowia jest zagrożeniem dla kraju.
Zdaniem prof. Jamesa Gilligana, specjalisty z Uniwersytetu Nowojorskiego, Trump jest “niebezpiecznym człowiekiem”. Gilligan, który w czasie pracy stykał się – jak pisze “Newsweek” – z mordercami seryjnymi, przestępcami, a także nadzorował terapie dla najbardziej agresywnych pacjentów w szpitalach psychiatrycznych, przeanalizował słowa Trumpa w książce “Groźny przypadek Donalda Trumpa”
Psychiatra analizował wypowiedzi Trumpa z czasów kampanii wyborczej, a także z pierwszych miesięcy prezydentury. Jego zdaniem psychiatrzy i psychologowie mają “obowiązek ostrzeżenia” społeczeństwa, przed zagrożeniem jakie na nie czyha – dlatego właśnie zdecydował się wziąć udział w powstaniu książki na temat prezydenta USA.
– Wiem więcej o psychologicznej stronie przemocy, niż niemal każdy inny przedstawiciel naszego społeczeństwa – przekonuje Gilligan w rozmowie z “Newsweekiem”. I dodaje, że to, iż Trump stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa USA i świata nie jest kwestią do dyskusji, lecz faktem.
Teraz tylko myślę o tym, czy w styczniu uda się Go wyprowadzić z Białego Domu, czy przed samym wyjściem nie naciśnie jakiegoś guzika, którym udowodni sobie, że to on ma tu ostatnie zdanie. Byle do lutego…
Prof. Obirek napisał, że obawia się, iż “Pan nie doczeka”.
Niezależnie od tego czy to prawda czy nie chciałem delikatnie zwrócic uwage, że to nie jest prywatna sprawa i widzimisię Pana Zbigniewa Szczypińskiego. To obiektywna konieczność na tle coraz bardziej szkodliwej i nieprzewidywalnej sekwencji zachowań samego wskazanego. To wymaganie zwiazane z losem 38 milionów Polaków, którym ten człowiek niszczy życie, instytucje państwowe, prawa obywatelskie, możiwośc zycia w wolnym kraju, a przede wszystkim – perspektywy na przyszłość. W tym sensie ujawnienie stanu zdrowia psychicznego jedynego (niestety) decydenta politycznego staje się wymaganiem racji stanu, wpływajacym na nasze państwo. W pełni popieram ten postulat.
Dzięki za poparcie. Do prof. Obirka – ja tez nie mam złudzeń, chodziło mi raczej o nazwanie sprawy po imieniu. Tylko tyle i aż tyle.
Policjanci musza przechodzić badania psychologiczne, a ci, co im wydaja rozkazy nie muszą. Ot, ciekawostka.
Tony Blair, Lyndon Johnson,.. (The Atlantic, Health, J. Silver, 31.07.2012).
A ja pod choinkę kupiłbym podejrzanemu rybki, może do wyborów je zagotuje ? tylko jak znikną znów będzie na kota, no to teraz już nie ma zabaw, powinniście się dać zbadać oboje.
Co to za metafora! Czuję się jak ta rybka…i jeszcze świadomość, że i tak będzie na kota… :/
Słusznie, ja także czuję się tu jak rybka, a już napewno jak mieszkaniec akwarium.
Niestety nie jest znane z historii, żeby dyktatorzy poddawali się badaniom psychiatrycznym, co najwyżej niektórzy z nich umieszczali przeciwników politycznych w szpitalach psychiatrycznych (Stalin), a inni po prostu eksterminowali chorych psychicznie (Hitler, akcja T4). Jest to niejako zawarte w definicji ich władzy, że nie podlegają (chyba, że zostaną obaleni) zasadom obejmującym innych obywateli. Cieszę się natomiast, że moje niezależne spostrzeżenia dotyczące rosnącej paranoi i lęku “zwykłego posła” są też dostrzegane przez obserwatorów polskiego życia politycznego. Nie bez przyczyny człowiek ten wydaje co roku astronomiczną sumę pieniędzy na swoją ochronę, która – jak widać – już nie wystarcza, bo konieczne jest wsparcie jeszcze regularnej policji, a czasami, jak ostatnio, nawet całej armii policjantów. To bardzo smutne, zwłaszcza że to są naprawdę gigantyczne koszty, a policjanci zaangażowani w te działania siłą rzeczy nie wykonują innych obowiązków.
Zgadzam się że to smutne i bardzo dużo nas kosztuje i nie wypada myśleć inaczej, ale muszę się przyznać że mnie jego strach cieszy. OGROMNIE!
Tylu funkcjonariuszy ochrony i nic. Trzeba przekonać Prezesa, że dobra terapia i leki są na pewno bardziej skuteczne w opanowywaniu swoich stanów psychicznych. I ile byśmy zaoszczędzili!
Do tych głosów wskazujących na zaszłości z praktyki politycznej Stanów Zjednoczonych a konkretnie Donalda Trumpa – byłbym ostatni, który chciałby oddać ostateczną decyzję gremium lekarzy a zwłaszcza psychiatrów. Uważam, że ich opinia, raport o stanie zdrowia powinien być jednak znany wyborcom. Co zrobią z tą wiedzą – ich sprawa.
Czy tak się stanie w w polskich realiach – zobaczymy, to może być przecież dokument nieoficjalny, bez urzędowej pieczęci instytucji.
Tak, nie musi tam być pieczęci Ministerstwa Zdrowia, to by tylko obniżało zaufanie do dokumentu. Wystarcza mocne nazwiska niekwestionowanych ekspertów i ekspertek w dziedzinie.
Taka opinia jest konieczna. Zgłaszam się do zespołu! Wnioskuję również o stałą opiekę psychologiczną i psychiatryczną dla Prezesa Polski, to najważniejsza dla nas ochrona. Żaden BOR tylko specjaliści i specjalistki od bezpieczeństwa psychicznego.
Tyle, że należy zacząć od wyborów parlamentarnych. Być może to właśnie miejsce dla opinii psychologicznej, dlaczego tak nieudolnie ?