04.06.2021
Po upalnej niedzieli w Raju nastał poniedziałkowy poranek. Było nieznośnie gorąco. Klimatyzacja zepsuła się w sobotę wieczorem, ale nikt jej na razie nie reperował. Aniołowie techniczni byli zajęci w Piekle, gdzie temperatury zagrażały zdrowiu pensjonariuszy i personelu. Naprawy w Piekle miały pierwszeństwo, bo związek zawodowy potępionych był doskonale zorganizowany. Rajska telewizja publiczna zawsze stawała po ich stronie i aniołowie woleli nie ryzykować kolejnych zjadliwych komentarzy. Trzeba było poczekać na naprawę klimatyzacji w Raju.
Jak zwykle w poniedziałek, odbywało się robocze zebranie dla ustalenia planów na najbliższy tydzień. Pan był zmęczony i trochę rozdrażniony upałem. Z niecierpliwością patrzył na piętrzący się przed nim stos teczek ze sprawami do załatwienia. Teczki podawał i sprawy referował mu Święty Piotr. Sucho i treściwie przedstawiał Panu: tutaj powódź, zalane drogi i piwnice, wznoszone są modły… Gdzie indziej panuje susza i parlament modli się o deszcz… Pan pytał o szczegóły, decydował, podpisywał, i tylko chwilami wznosił oczy do nieba. Słońce powoli wędrowało przez nieboskłon i stos teczek malał z wolna. W końcu na stole pozostała tylko samotna kartka papieru.
– A to co? – zapytał Pan z nadzieją w głosie, spoglądając na zegarek. – Czy mogę już pójść na obiad?
– Oczywiście, Panie. – odpowiedział Święty Piotr. – …. ale oni… oni znowu śpiewają.
– Oni? Znowu? – rozsierdził się Pan. – I fałszują jak zawsze?
– Jak zawsze fałszują, niestety. – smutno potwierdził Święty Piotr.
– Dlaczego ja im nie dałem tego genu, który dałem Rosjanom? – z rozdrażnieniem zapytał Pan. – Przynajmniej można by słuchać ich śpiewu. A tak… No, dobrze. I czego oni znowu chcą?
– Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie. O to się modlą. – odpowiedział Święty Piotr. – Co tydzień modlą się o to samo.
Pan, znowu patrząc na zegarek, westchnął z rezygnacją. – Daj mi tę kartkę. I długopis. Ten duży z Papieżem, no wiesz, który. – po czym, wstając od stołu, coś szybko napisał i podał kartkę Świętemu Piotrowi. – I zrób proszę tak, żeby oni już nie śpiewali. A przynajmniej nie w mojej obecności.
Kilka minut potem Święty Piotr stukał do drzwi Sekcji Polskiej Ministerstwa Spraw Ziemskich. „Proszę!” zabrzmiało w odpowiedzi. Święty Piotr wszedł. Za okrągłym stołem siedział Anioł w krakowskim stroju i w kapeluszu z pawim piórem. Pióro było do połowy złamane.
– A, to ty… – powiedział Anioł, szybko chowając szklankę pod stołem.
– To ja. – powiedział Święty Piotr, wstrzymując oddech, żeby nie czuć zapachu. – A tutaj jest decyzja Pana. – I podał kartkę Aniołowi.
– „Zwrócić” – przeczytał Anioł, z trudem wkładając okulary. – Zwrócić… To znaczy, zwrócić co? I komu mianowicie?
– Ojczyznę – odpowiedział Święty Piotr. – Im.
– Jak to „im”? – obruszył się Anioł, wstając na nogi o tyle, o ile to było możliwe. – Przecież oni mają wszystko, czego dusza zapragnie. Mają kraj, mają granice, mają swój język, szkolnictwo, radio, i telewizję. I nawet mają ten, no, Kabaret Starszych Panów. Najlepszy kabaret na świecie, ja ci to mówię! No, to czego im jeszcze potrzeba?
– „Ojczyznę wolną” – odpowiedział Święty Piotr. – Tak śpiewają. Pan już tego nie może wytrzymać.
– No dobrze, ale dlaczego ja? – zapytał Anioł. – I co ja mam właściwie zrobić?
– To już nie moja sprawa. – powiedział Święty Piotr, wychodząc pośpiesznie, bo już nie mógł dłużej wstrzymywać oddechu. Anioł pokazał mu język, gdy Święty Piotr odwrócił się plecami.
– Ojczyznę wolną … wymamrotał Anioł, wyciągając szklankę spod stołu. – Kiedy, gdzie, i w jaki sposób?
– Zrób wybory – powiedział jakiś głos za plecami Anioła.
– Wybory? – spytał Anioł. – Czyś ty oszalał? A co na to Rosjanie?
– Rosjanami ty się nie przejmuj. Rosjanie mają teraz co innego na głowie. Zrób wybory, mówię ci – powiedział głos.
– Co za szatański pomysł – powiedział Anioł. – A tak w ogóle, to skądżeś się tutaj wziął?
– Jak to skąd? Ja zawsze jestem tam, gdzie jestem potrzebny. Zrób wybory, mówię ci. To ich uspokoi.
– Po moim… – tego zdania Anioł nie zdołał dokończyć. Czysta wyborowa okazała się silniejsza.
– Tutaj jest ścierka. – rozległo się po krótkim milczeniu. – No, to jak będzie z tymi wyborami?
– Uuum – z trudem odpowiedział Anioł. – Dziękuje za ścierkę. Bardzo cię przepraszam.
– Cieszę się z twojej zgody – odpowiedział głos. – Teraz mi powiedz, ile procent?
– Czterdzieści – po chwili namysłu odpowiedział Anioł. – Teraz czuję, że jednak przesadziłem. Niech to zostanie między nami.
– Nie pytam o te procenty. Pytam o wybory. Ile im dajesz? Stu procent Rosjanie jednak nie zniosą – zawyrokował głos.
– Powiedziałem, że czterdzieści. – usiłował zatuszować Anioł. – No, może trzydzieści pięć. Zresztą, niech to będzie twoja sprawa. Ja mam inne zmartwienia. Aaa i jeszcze jedno. Poślij im tych dwóch.
– Jak to, tych dwóch? – zdziwił się głos. – Tego bym się po tobie nie spodziewał. Anioł nie powinien być złośliwy. Za co ty się mścisz?
– Za czystą wyborową. Mogliby ją lepiej destylować. A jeśli im się nie chciało, to niech się męczą tak, jak ja teraz.
– To mógłby być mój pomysł, a nie twój – z namysłem odpowiedział głos. – Ale skoro nalegasz, to zrobię ci tę przysługę. Poślę im tych dwóch. Od siebie dołożę kilku arcybiskupów. Żeby nikt nie mówił, ze anioł był bardziej złośliwy od szatana.
– Tylko proszę nie mów Panu, że to ja wymyśliłem, kiedy oni znowu zaczną fałszować po swojemu.
Wojtek Skulski
Amen.
*
Uściślając – w imię ojca i syna i ducha świętego – enter!