14.01.2022
Jako mieszkaniec Częstochowy przyzwyczajony jestem do oksymoronów: „częstochowska poezja”, „częstochowscy malarze”, „wojsko częstochowskie”, „kupce częstochowskie”. Nawet nie dyskutuję z tym stereotypem; nie wytykam, że częstochowską poetką była Poświatowska, częstochowskim malarzem Duda-Gracz, częstochowskim wojakiem gen. Orlicz-Dreszer, a częstochowscy kupcy – Unimot – to teraz Lotos wykupują.
Podobnie trudno dyskutować z narodowościowym oksymoronem. Niemiecki porządek to frazes odbierany inaczej niż ruski porządek. Niegdyś złośliwie żartowano o „polskiej gospodarce”; dziś ambitnie wydajemy miliony złotych na ugruntowanie oksymoronu: Polski Ład.
Jak to w ruskim porządku bywa, nie wiadomo, co poeta miał na myśli. Czy Polski Ład to reforma podatkowa, zwiększająca redystrybucje „od bogatych dla biednych” ? Czy może jest to walka z problemami, które się samo stworzyło (inflacja, skutki anty-Covidowego przeregulowania gospodarki itp.)? Czy może, jak za czasów Gierka, jest to doskonalenie socjalistycznej gospodarki, przez tworzenie doskonalszych, socjalistycznych Wielkich Organizmów Gospodarczych (WOG)? Gdyby pan Morawiecki studiował za młodu dzieła Kisielewskiego, Kuśmierka i Bratkowskiego, wiedziałby, o co chodzi.
Tworząc WOG „Orlen” zdecydowano o likwidacji WOG-u „Lotos”, przy okazji wyprzedając trochę „sreber rodowych”. Ta „sprzedaż sreber rodowych” była od ćwierć wieku przedmiotem bardzo ostrej krytyki ze strony rządzących obecnie środowisk politycznych. Wsadzono nawet do aresztu szereg uczciwych ludzi, obwinianych, że owe „srebra” sprzedali zbyt tanio, w porównaniu z domniemaniami polityków i służących im prokuratorów. Wypadałoby także dziś pytać, czy nie za tanio zbywamy rafinerię gdańską; absolutna nieprzejrzystość transakcji czyni niemożliwą odpowiedź na to. Istotniejsze może być inne pytanie: ile konkretnie Skarb Państwa zarobił na wyprzedaży majątku Lotosu? Podkreślmy – Skarb Państwa, nie jakaś spółka należąca do Skarbu Państwa. Gdy pana Emila Wąsacza (czasy AWS-u) piętnowano za „złodziejską prywatyzację”, każdy mógł zobaczyć miliardowe przychody ujęte w budżecie państwa. Tymi przychodami rząd mógł zbilansować wydatki na reformy społeczne. Czy wyprzedaż „Lotosu” umożliwi panu Morawieckiemu realizację programu 500+ …?
Chyba nie, bo do budżetu nic nie trafi; beneficjentem sprzedaży Lotosu jest Orlen.
WOG-i miały uratować gospodarkę PRL. I wtedy i dziś korzysta się z utrwalonego stereotypu: dobro gospodarki państwa to dobro państwowych przedsiębiorstw. Jeżeli rosła Huta Katowice, to i cała Polska rosła, a że ludziom nie żyło się dostatniej, to ich problem. Stereotyp ten trudno przezwyciężyć. Z punktu widzenia konsumenta ważna jest cena, jakość i dostępność produktu; na nalepkę made in „Polskie Przedsiębiorstwo Narodowe” raczej nie zwraca się uwagi. Pracownika nie patriotyzm wiąże z pracodawcą, ale dobra płaca i dobra praca. Dla władzy państwowej wartość powinien mieć każdy podmiot płacący podatki. Z czego więc mam się cieszyć, dlaczego miałbym czerpać narodową dumę z tego, że jakiś podmiot gospodarczy, z orłem w logo, zarabia więcej kosztem ogółu podatników i konsumentów?
Lewiatan bywa nienażarty. Orlen szykuje kolejną transakcję 100-lecia, chce połknąć kolejnego WOG-a – PGNiG. Ponieważ uraczeni zostaliśmy ogromnymi podwyżkami cen gazu, chcąc nie chcąc, powinniśmy uważnie potraktować ów plan. Na rynku paliw mamy do czynienia z „ukrytym monopolem”; sprzedażą detaliczną benzyny zajmowało się kilkadziesiąt różnych podmiotów, ale o cenach decydowała zmowa największych, należących do państwa.
W teorii, jak nam się nie podobały parówki z Orlenu, mogliśmy podjechać na BP. Z gazem takich żartów nie ma.
Chcąc ogrzewać dom gazem, trzeba zgodzić się na monopol PGNiG; on decyduje, kto może przyłączyć dom do sieci, on także będzie dyktował cenę. Miliony słów płynęły na temat „bezpieczeństwa energetycznego”, konieczności „dywersyfikacji dostaw”, obronie przed dyktatem rosyjskiego Gazpromu; podwyżki cen pokazały, że chciano jak najlepiej, wyszło jak zawsze. Słowa musiały być bez pokrycia, bo ograniczały się do ogólności państwa, bez uwzględnienia szczególności konsumenta. Kierowca może zrezygnować z Orlenu i podjechać na BP; posiadacz pieca na gaz nie może powiedzieć: „mam w nosie ruski gaz z PGNiG, kupię sobie 10 metrów norweskiego”.
Rzecz, oczywiście, jest bardziej skomplikowana; a nawet tak skomplikowana, że chiński mędrzec z pomocą ruskiej wódki, tego nie rozbierze.
PGNIG to WOG zajmujący się wydobyciem ropy i gazu, zakupem, magazynowaniem, dystrybucją itd. Unijne dyrektywy dążące do uruchomienia konkurencji w przesyle nośników energii wymusiły wydzielenie odrębnej spółki Gaz-System, odpowiedzialnej za przesył. W teorii możemy sobie kupić 10 m sześć. gazu norweskiego, a Gaz-System, zgodnie z Dyrektywą PE i RE z 13 lipca 2009 r. powinien udostępnić swoja sieć dla przesyłu kupionego gazu.
To nie żart, to polska praktyka zmienia unijne wymogi konkurencyjności w swojski kabaret. Gaz-System powstał jako spółka zależna, wydzielona z PGNiG, odpowiada za przesył głównymi sieciami, dysponując 10 tys. km gazociągów wysokiego ciśnienia. Zatem „niezależna”, ale zależna od PGNiG spółka Gaz-System, przesyła gaz zakupiony i magazynowany przez PGNiG do… kolejnej spółki zależnej, wydzielonej w ramach WOG Polskiej Spółki Gazownictwa. Ta jest głównym dystrybutorem lokalnym, dysponującym ok. 200 tys. km. sieci średniego i niskiego napięcia. Z PSG musimy uzgodnić i podpisać umowę na budowę przyłącza do naszego domu. Możemy sobie pożartować z przedstawicielami firmy, że jak już nas podłączą, to sobie kupimy gaz nie od PGNiG, ale bezpośrednio z Gazpromu. Ostrożnie jednak z żartami, z powodu ograniczonych możliwości w Częstochowie ludzie już ponad rok czekają na przyłącza; żartownisie mogą poczekać jeszcze dłużej.
Ten istniejący układ państwowego monopolu, przenoszący się na wysokość rachunków za gaz i na klientystyczną pokorę indywidualnych odbiorców, pokazuje skalę problemu, gdy WOG „gazowy” będzie chciał połknąć WOG „orlenowski”. Tu także nastąpi unijna interwencja w obronie konkurencji, która prowadzić może do kolejnej, nieprzejrzystej wyprzedaży „sreber rodowych”.
Dlatego konieczny jest warunek wstępny: wszelkie zmiany dotyczące systemu dystrybucji gazu powinny zacząć się od likwidacji i komunalizacji majątku PSG.
Owe 200 tys. kilometrów gazociągów średniego i niskiego ciśnienia, owe przyłącza i inne części infrastruktury, powinny zostać nieodpłatnie przekazane samorządom. Nie można tworzyć sztucznego podziału na własność państwową i samorządową; jest to taka sama własność publiczna. Dystrybucja gazu powinna być traktowana jak inne, niezbędne formy przedsiębiorczości komunalnej, np. dystrybucja wody i odprowadzanie ścieków. W jednym i w drugim wypadku bezcelowe jest budowanie konkurencyjnych sieci, trzeba cywilizować lokalny, monopol naturalny.
Komunalizacja sieci dystrybucyjnej jest także niezbędna, bo od rozwoju tej infrastruktury zależny jest bezpośrednio rozwój przestrzenny i gospodarczy gmin. Nie da się efektywnie zarządzać miastem, nie mając wpływu na podstawową infrastrukturę. Mieszkańcy, korzystając z pośrednictwa swojej, samorządowej sieci dystrybucyjnej, mogą wymusić na Gaz-Systemie realizacje dyrektywy unijnej, kupując gaz, od tych, którzy oferują niższe ceny lub wyższą jakość.
Co ma w Polsce wyższą wartość: dobro Orlenu czy dobro obywateli?
Dziś wiadomo: Polska Obajtkami stoi… Ale może jutro wrócimy do Rzeczpospolitej dobru swych obywateli służącej.
Jarosław Kapsa