09.03.2023
1.
Było rano, centrum handlowe było jeszcze puste, żaluzje sklepów podniesione do połowy; działał tylko spożywczy. Szła naprzeciwko o kuli, szczupła, pomarszczona. Spod beretu do ramion zwisały jej długie, siwe włosy. I oczy, bystre, niemal figlarne. I zadumał się D.O. nad jej wciąż dziewczęcym pięknem.
2.
Starsi panowie na widok swoich szkolnych koleżanek odczuwają czasem rodzaj satysfakcji: „Taka byłaś dumna, taka wyniosła, takim pogardliwym spojrzeniem mnie omiatałaś, gdy patrzyłem na ciebie z zachwytem, niemal błagalnie. Ale byłem za brzydki, za ciapowaty, zbyt wrażliwy, zbyt nieśmiały, zbyt ubogi. Więc mnie omiatałaś odpychającym spojrzeniem: nawet nie podchodź, za wysokie dla ciebie progi. A teraz? Gdzie twoja duma, pewność siebie, poczucie nieograniczonej władzy? Wyszłaś za tego byczka, modnisia, który traktował cię jak szmatę, zrobił dziecko, a potem rzucił, obrzucając stertą wyzwisk”.
3.
Kiedyś Kristin Scott Thomas powiedziała Jeremy’emu Clarksonowi, że jest kubek w kubek jak Paris Hilton. Clarkson zaprosił ją do swojego programu i z najwyższym zdumieniem zapytał, że jak to? On, taki macho, jak Paris Hilton?
– Och, tak, odpowiedziała Scott Thomas – ona jest 110-procentową kobietą, ty 110-procentowym mężczyzną.
No właśnie. Mężczyźni, na pewnym etapie swojego życia, są zauroczeni 110-procentowymi kobietami, a kobiety – najwyraźniej – 110-procentowymi mężczyznami. Takie 220-procentowe pary rzadko bywają szczęśliwe, Mars i Wenus – okazuje się – odpychają się wzajemnie, nie przyciągają.
Ze związku ze 110-procentową kobietą mężczyzna wychodzi po prostu rozczarowany i zły, często z pogardą dla wszystkich kobiet. Kobieta często z takiego związku wychodzi poturbowana. Czasem popada w bojaźń i od mężczyzn stroni, czasami chce klin klinem wybić i wdaje się w kolejny, kolejny, jeszcze kolejny związek, a z każdego z nich wychodzi z coraz większymi traumami.
Jest takie stare włoskie przysłowie powiadające, że mężczyźni chętniej chodzą do łóżka z blondynkami, ale żenią się z brunetkami. Oczywiście, brunetki też miewają ponadnormatywną kobiecość.
I nikt nie uczy chłopców, nikt dziewczynek, że najtrwalsze, najszczęśliwsze związki powstają wówczas, gdy dziewczyna obniża procentowy poziom swojej kobiecości, a mężczyzna – poziom swojej męskości.
Kiedy kobieta staje się odrobinkę mężczyzną, a mężczyzna – odrobinkę kobietą. Wtedy można się dogadać, można wytrzymać przez kilkadziesiąt lat razem, na tych niewielu metrach kwadratowych, jak na jachcie.
Wyciągajcie kotwice, płyńcie razem po morzach i oceanach zatem!
4.
Czy są rzeczy kobiece, których mężczyzna nie może zrobić? Oczywiście: nie może rodzić dzieci, karmić ich piersią. A poza tym?
A czy są rzeczy męskie, których kobieta nie może zrobić? Oczywiście: nie może się założyć z koleżanką, która dłuższą sinusoidę moczem na murze wyrysuje, jak koledzy D.O. z liceum, D. i H.
D. Wygrał: narysował aż 12 metrów!
5.
Chociaż… Jak donoszą media, naukowcy stworzyli myszy z dwoma biologicznymi ojcami, generując komórki jajowe z komórek męskich.
Postęp może utorować drogę do leczenia ciężkich form niepłodności, a także dać kuszącą perspektywę par tej samej płci, które w przyszłości będą mogły mieć biologiczne dzieci. Patrz poniżej.
6.
Nieodżałowany profesor Pomianowski, z zawodu geniusz, był wulkanem wszelkich anegdot. Wkrótce po poznaniu go, D.O. zorientował się, że wiele z nich z przekonaniem opowiada, ale z rzeczywistością mają one niewiele wspólnego, co zresztą w niczym nie ujmowało opowieściom uroku, ani najgłębszego szacunku D.O. do Jurka.
Jedna z jego ulubionych anegdot dotyczyła słynnej hrabiny D.
– „Była w młodości piękną i ponętną kobietą – opowiadał Jurek. – Miała ogromne powodzenie u mężczyzn, a i sama nie była od tego. Ponieważ mało który potrafił ją zadowolić, opracowała sztuczkę, dzięki której prawie każdy ampleks kończył się dla niej happy endem. Kiedy czuła, że jej partner zbliża się do szczytu, sięgała ręką pod łóżko, czerpała z uprzednio przygotowanej miski garść lodu i kładła go partnerowi na plecach. Kto przeżył, potrafił pociągnąć jeszcze nawet pół godzinki”.
Se non è vero è ben trovato.
W każdym razie tip jest interesujący i wart wypróbowania. Gdyby któraś z Czytelniczek zdecydowała się powtórzyć eksperyment, D.O. będzie wdzięczny za informację, czy to rzeczywiście działa!
7.
La Repubblica: „A co by było, gdyby Michelle zmieniła zdanie? W niemal każdym cyklu wyborczym była pierwsza dama wyłania się jako potencjalna kandydatka do Białego Domu. Michelle zawsze zaprzeczała, by miała zamiar poświęcić się aktywnej polityce. Owszem, Biden zamierza ponownie kandydować i zrobi to, o ile nie wystąpią problemy zdrowotne. Gdyby jednak te nagle się pojawiły, Partia Demokratyczna znalazłaby się w pełnej sytuacji kryzysowej, bo Kamala Harris nie nie jest to postrzegana jako przekonujące rozwiązanie. Dlatego, w braku jasnego kandydata z szansami na aprobatę wyborców, wiele spojrzeń zwraca się ku żonie Baracka Obamy.
Ponad 40% wyborców Demokratów opowiada się za zmianą pokoleniową. Gdyby miał się powtórzyć pojedynek między Joe a Donaldem, wystarczyłoby, by ten pierwszy zebrał 81 milionów wyborców, którzy głosowali na niego w 2020 roku. Może nawet trochę stracić, ale Trumpowi nie byłoby łatwo go przeskoczyć, zwłaszcza że gospodarka pod rządami Bidena uniknęła recesji.
Jednak Biden będzie miał 82 lata i Demokraci są zmuszeni myśleć o planie B. W tym kontekście były urzędnik Białego Domu i Pentagonu, Douglas MacKinnon, powiedział stacji Fox, że nazwisko Michelle Obamy powróci. Inni alternatywni kandydaci, takcy jak gubernatorzy Newsom z Kalifornii, Whitmer z Michigan i Pritzker z Illinois, byliby gotowi, podobnie jak sekretarz transportu Bittigieg lub senatorowie Warren, Sanders, Klobuchar i Booker. Są też „stare chwały”, takie jak Hillary Clinton, John Kerry czy Al. Gore.
Ale ich szanse są wątpliwe. A Michelle, gdyby zdecydowała się stanąć w szranki, byłaby faworytką nie do pobicia.
A D.O. byłby szczęśliwy, choć Michelle jest raczej emocjonalną choleryczką. Z bardzo jasnymi ideami, które D.O. podziela. I prawdopodobnie, z wiekiem, obserwując męża, wyzbyła się części swojego idealizmu na rzecz pragmatyzmu.
8.
Kiedy w 2014 r. kręciliśmy w Gruzji kolejny odcinek „Tu Europy”, to wszyscy, od przewodniczącego parlamentu, przez ministrów do przypadkowych przechodniów na ulicy i współbiesiadników w restauracji powtarzali, że Polska jest dla nich przykładem, że będą ją naśladować na swojej drodze do Unii Europejskiej, bo takie jest najwyższe marzenie każdego Gruzina. To nie był jedyny kraj, w którym takie zdania słyszeliśmy, ale w Gruzji były wypowiadane ze szczególną emfazą.
Potem ci cudowni ludzie zagłosowali na swoją szajkę. Uwierzyli milionerowi, nie zastanawiając się, co się za nim i jego obietnicami kryje. A kryje się Rosja.
Znowu postanowili naśladować Polskę, z tym że wtedy, w 2014 r. – na dobre, a później, po 2015 – na złe.
Teraz, od wielu dni, trwają protesty i starcia uliczne, po tym, jak parlament gruziński usiłował przeforsować nową, „putinowską” ustawę, odbierającą wolność mediom i przyczepiając hańbiącą łatkę „zagranicznego agenta” działaczom wszystkich organizacji pozarządowych pożytku publicznego, które otrzymywały dotacje, lub choćby tylko wsparcie werbalne z zagranicy.
Aleja Szoty Rustawellego zapełniła się protestującymi. Symbolem sprzeciwu stały się gruzińskie kobiety. Jak ta, że zdjęcia poniżej, pokazującego dzielną gruzińską dziewczynę, trzymającą wysoko flagę Unii Europejskiej, kiedy zbiry z policji atakują ją hydrantami.
Dziewczyny, w Gruzji i w Polsce: trzymajcie wysoko sztandar Unii Europejskiej, symbol pokoju, praw każdej z was, symbol dobrobytu dla was i waszych dzieci.
9.
Onet: „Jana Rychlicka była sanitariuszką i działała na froncie w Bachmucie — mieście, w którym toczą się teraz jedne z bardziej krwawych walk w Ukrainie. 29-latka zginęła podczas ewakuacji rannych cywilów. Mówili o niej ‘anioł z warkoczami’”. Zginęła, gdy karetka pogotowia, którą jechała, trafiła pod rosyjski ostrzał.
10.
Dzięki, Dziewczyny.
Dla D.O. każdy dzień jest dniem kobiet.
Jacek Pałasiński
“Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. “Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.
Jak zwykle, czyta się doskonale.