05.05.2023
Może nieco zaskakująco, ale sedno sprawy z konstytucyjnym fundamentem naszego państwa, czyli ordynacją wyborczą, przedstawię niżej zaczynając od… wymownego przykładu sportowego. To może będzie bardziej strawne i oczywiste dla młodszych wyborców, także sportowców. W tym celu dobrze będzie na chwilę cofnąć się w czasie, by potem łatwiej wrócić do teraźniejszości.
Otóż w latach 70 ubiegłego wieku żeglowałem w załodze wybitnego polskiego regatowca, kpt. Kazimierza „Kuby” Jaworskiego, pod którego dowództwem zdobywaliśmy wiele bałtyckich trofeów, w tym Mistrzostwa Polski w II klasie IOR. Oprócz nadzwyczajnych innych przeżyć z tego okresu (np. rozdział „Maszt” w książce Kuby), zapadło mi w pamięci (na życie) zdanie – wypowiedziane poważnie przy okazji jakiejś mojej (głupawej wtedy) uwagi – przez kapitana niemieckiej super-maszyny regatowej „Germania”: „ależ my jesteśmy zawodowcami, nie możemy tracić energii na niepotrzebne rzeczy, bo musimy koncentrować się na prędkości i wygrywaniu” …
Na fali uniesienia i przy ogromnym wysiłku, Kuba z załogą s/y „Spaniel” (plus dwa inne polskie jachty, wszyscy świetni żeglarze…), wyruszyli na podbój świata. Popłynęli w 1977 r. do Anglii na regaty Admiral’s Cup, będące nieoficjalnymi mistrzostwami świata w tym sporcie. Chaotycznie i źle przygotowani, ale za to dzielni i nie jacy tacy – my Polacy, prawie pomachujący szabelkami (my im tu pokażemy…) itp.… Znany temat?…
Żarty szybko się skończyły, bo przeżyli autentyczne zderzenie z tym prawdziwie lepszym systemem. Zrzedły im miny już wtedy, gdy wymęczeni i niewyspani, zobaczyli rano załogi czołowych jachtów, wypoczęte i uśmiechnięte, lekkim i sprężystym krokiem przechodzące z bardzo dobrego hotelu na swe wspaniałe jachty, wyposażone o generację lepiej niż te „nasze polskie”, które NAM wydawały się szczytem techniki.
Niedługo potem nasi dzielni żeglarze bezradnie oglądali rufy tych lepszych jachtów znikające za horyzontem. Totalna porażka: polska ekipa (mimo ogromnych a niepotrzebnych trudów i nakładów) zajęła 17. miejsce na 19.
Znany temat? Tak było wtedy i tak jest w wielu sportach, a także w innych dziedzinach nawet dzisiaj, gdy z lokalnego numeru 1 znajdzie się pomiędzy 30 lub stu podobnymi mistrzami, ale np. jest się gorzej przygotowanym. Dlatego wolę oglądać tenis.
N.B. tu i teraz takie samo zderzenie systemowe mają dzisiaj źli Moskale w bohaterskiej Ukrainie, dzięki przewadze technologicznej tego samego Zachodu…
Sława Ukrainie!…
Ja w tamtym czasie, czyli w latach 70, po paśmie sukcesów zawodowych w kraju i ze (zdawało mi się…) znajomością francuskiego, wylądowałem w pięknej Francji. I ja tam też szybko miałem swój własny pierwszy i mocny, upadek na pysk. Bo sprawdziło mi się zdanie kapitana „Germanii”. Znany temat?…
Kolejny ciekawy (i istotny – jak dla Bunga…) upadek miałem później w Kanadzie, gdy rozpocząłem pracę w Ecole Polytechnique de Montreal (nie żarty, zob. project Manhattan…). Zdawało mi się, że po kilkunastu latach nauczania w trzech językach dużo wiem o nauczaniu i dam radę.
Nie… Trzy dni dydaktycznego kursu unifikacyjnego skutecznie przewróciły do góry nogami moje mniemania i szybko musiałem się uczyć „jak uczyć” lepiej. Dało się…
Także i potem w innych dziedzinach, bo musiałem uczyć się żyć i funkcjonować jako obywatel w bardzo sprawnym i oszczędnym systemie gospodarczo-społecznym, bez manny z nieba. Na tym polega potęga doświadczeń emigrantów…
Tam też głosowałem wielokrotnie w najprostszym wariancie ordynacji większościowej FPTP i przez lata obserwowałem skutki działania tego systemu. Swoje wiem.
Przy wszystkich bogatych doświadczeniach wielu P.T. świadomych obywateli polskich, brakuje mi często tego jednego – dłuższego życia, głosowania i możliwości osobistej weryfikacji skutków funkcjonowania systemu w kraju rozwiniętym. Oczywiście także przy założeniu, że się dobrze zna język, bo są też getta tzw. dwujęzycznych analfabetów, którym ciężko dawać radę i tu i tam…
Taki schemat powtarza się w wielu innych dziedzinach, by już nie wspomnieć o lokalnej polityczce…
Mam przekonanie, że w polskich warunkach najskuteczniejsza (i najtańsza) jest właśnie odmiana FPTP ordynacji większościowej, pod warunkiem, że wymusi się TU i TERAZ na słabnącej opozycji – jednoczesne przeniesienie (lub rozszerzenie) wyborów na SOBOTĘ, z uwagi na koloryt lokalny.
Inne ciekawe dla obywateli i wskazywane tu i ówdzie (choć nie przez media publiczne, które powinny…) warianty ordynacji wyborczej, jak STV czy np. AV (w Australii) mogą być trudne do uniesienia kosztowo; a jeszcze bardziej podatne na korupcję informatyczną. Na takie tematy lepiej niż my (tak czy inaczej amatorzy) niech wypowiadają się specjaliści. Na przykład na temat skuteczności systemu AV może lepiej się wypowiedzieć prof. W. Sadurski z Sydney. …
Tak czy owak, JOW-y są niezbędne przy zachowaniu normy reprezentatywności,
Polscy politycy bardziej niż ognia boją się i unikają tematu ordynacji większościowej. Pewnie wiedzą to, czego nie wie każdy obywatel, że zgodnie z danymi z badań, przy takiej zmianie ordynacji – około 80% aktualnej warstwy pasożytów politycznych profitujących na nieświadomym podatniku – ulega wymianie. Ale nam o to właśnie chodzi, bo na AI/SI tym bardziej nie ma co liczyć i czekać jak na jaką mannę z nieba…
To aktualne ciągle w rocznicę w naszej byłej, w miarę konserwatywnej (bo klasowej) Konstytucji 3. Maja, ogłoszonej sto lat po wydaniu w 1690 r. dzieła „Dwa traktaty o rządzie” Johna Locke, które stały się pra-źródłem konstytucji USA i innych byłych kolonii brytyjskich, jak Kanada czy Australia, dzisiaj będących liderami postępu technologicznego. Z tych wzorów czerpią też inni mistrzowie technologii jak Japonia czy Korea Płd. By nie wspomnieć pewnego lekarza chińskiego Sun-Jat-sena, prawdziwego twórcy modelu „wielkiego skoku” w pierwszych latach 1900 (!!!…), który studiował i żył w USA (reszta w Wiki).
Potęga imigracji, czy nie?… A czy tu już koło się nie domyka przy modelu Johna Locke ?…
Nie trzeba się bardzo rozglądać, by stwierdzić, że systemy społeczno – gospodarcze oparte na tym modelu działają dobrze, tanio i sprawnie. Państwo Kanada (członek G7) powstało w 1867 r., czyli prawie 80 lat po zmarnowanej przez targowicę-prawicę polskiej Konstytucji 3. Maja. W czasie gdy Polacy niepotrzebnie wylewali krew i marnowali całe pokolenie elity społecznej tego kraju w kolejnym powstaniu, czyli styczniowym… Dzisiaj Kanada ma jedną z najlepiej rozwijających się gospodarek opartych na wiedzy w świecie i wyprzedza Polskę w rozwoju gdzieś o pół wieku, albo lepiej…
Australia jako państwo powstała jeszcze później, bo w 1901 r. W czasie gdy Polacy znów gotowali się do kolejnych bojów rewolucji 1905 r., a niedługo potem, do jeszcze większych bojów I wojny światowej. Australia jaka jest teraz, powstała nie przez cud, tylko zbudowana została ciężkim trudem prostych ludzi w tym zesłańców (drobnych przestępców, żołnierzy – pijaków itp.), aborygenów, i kolejne fale imigrantów, wszystko w dobrym systemie organizacyjnym. Australia ma dzisiaj uznawany za najlepszy na świecie system wdrażania innowacji.
Warto dodać, że model Johna Locke działa dobrze w krajach o protestanckich korzeniach chrześcijańskich, gdzie praca jest najważniejszym i najgłębszym wyrazem wiary. Jego prace są zakazane przez kościół katolicki. Czy tego bali się nasi politycy i prawnicy po 1989 r?…
Z racji historycznych polskie prawodawstwo oparte jest na wzorach francuskich, gdzie (jak w kilku innych krajach Europy) prawodawstwo wywodzi się z modelu umowy społecznej stworzonego przez genialnego oszusta – J.J. Rousseau, utrzymanka arystokratek, który nigdy nie pracował (zob. Wikipedia). W Polsce jego szczegółową krytykę przedstawił prof. Z. Mikołejko, więc temat podstaw polskiej Konstytucji nie jest nieznany…
J.J. Rousseau stworzył model „umowy społecznej” dla siebie, genialnego wodza, który dalej będzie wielbiony przez bogate kochanki, i na którego „ciemny lud” będzie „zap… za miskę ryżu” …
Oj przepraszam, znany cytat?…
Osobliwie, ten model „umowy społecznej” podchwycony został najpierw przez rewolucjonistów francuskich (dla i za których masowo ginął lud), a potem przez kolejne pokolenia różnej natury lewicowców, którzy zawsze widzieli się na czele tak, żeby ktoś za nich pracował lub ginął. Łącznie z Leninem, który po przelaniu krwi milionów, jeździł pancernym Rolls Royce’em i pił whisky w pałacu kremlowskim. Niedługo, bo zaraz zastąpił go jeszcze gorszy przestępca historyczny, niejaki Stalin, wzór W. Putina. Podobnie chory na władzę jak wcześniej Kaligula, potem Król Słońce, Hitler, Salazar, jeszcze dalej Mao-Tse Dong. Brzmi znajomo?…
Aby uniknąć takich wypaczeń historii, degeneracji władzy i korupcji, J. Locke i następcy stworzyli podstawy federalizmu, który dobrze działa w rozwiniętych krajach małych (Szwajcaria), średnich (Kanada) i dużych (Niemcy, USA). Działa dobrze wespół ze stosownie dobranymi odmianami ordynacji wyborczej. Ale też zgodnie z zasadami dobrych praktyk, czyli dobrego planowania, przygotowania i wdrożenia. Żadnego nocnego chaosu.
Czy więc, zamiast powtarzać błędy przodków, marnować energię i ryzykować niepotrzebnie (gdy za późno) zdrowie i życie – nie lepiej uczyć się od tych, którzy to wszystko przerobili wcześniej, myśleć i wdrażać rozsądnie a poprawnie?…

Krzysztof J. Konsztowicz
Krzysztof Jan Konsztowicz (ur. 6 listopada 1945) – polski naukowiec z dziedziny inżynierii materiałowej i publicysta, nauczyciel akademicki, profesor (emerytowany) Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Więcej w wikipedii.

Trzy gwiazdki ode mnie.
Ciekawe opowieści z młodości (za co 5 gwiazdek) przeplecione niespójnymi dywagacjami o wszystkim, co nie bardzo da się jakkolwiek do tematu ordynacji wyborczej JOW (FPTP) – co wpłynęło znacząco na obniżenie oceny.
Najpierw zaskakujące dość porównanie Konstytucji 3 Maja z datą założenia różnych państw – prócz tego, że ciekawostka, wymiar poznawczy jest żaden.
Przykładowo niepodległa Finlandia powstała jeszcze później i czy cokolwiek z tego wynika?
Kraj z jednym z najniższych wspólczynników rozwarstwienia dochodowego, w 2004 roku zajęła pierwsze miejsce w rankingu konkurencyjności Światowego Forum Ekonomicznego. Rok później 12 miejsce pod względem pkb per capita.
(a cholery mają system proporcjonalny i dzielenie głosów metodą d’Hondta).
Potem pojawia się Locke i fakt, że dzieła jego zakazane były przez KRK. I chwila olśnienia – kraje się bogacą jak ludzie są pracowici!
Potem pojawia się hedonizm Rousseau, który rzekomo chciał być wielbiony i utrzymywany przez bogate kochanki (swoją drogą – jakby były jeczcze piękne do tego, to ja też bym chciał), dalej zap…nie za miskę ryżu, Lenin, Stalin, Putin, Hitler, Mao, Salazar a nawet Kaligula!
Absurd!
Czy wybierający swoich przedstawicieli w ramach ordynacji proporcjonalnej Holendrzy, Szwedi, Duńczycy czy Finowie nie są godni naśladowania?
Prosze czytac jeszcze raz, tyko moze wolniej. To nie sa oderwane opowiastki, wszysko sklada sie calosc :-)… PZDR. K.
Zaden absurd. Lepiej zroumiec, ze choroba wladzy jedno ma imie, od zawsze. W oswieconych dynastiach nastepca byl dlugo przygotowywany do roli. W chaosie role moga przejac przestepcy. W PL jest chaos prawny i. jego skutki. Na mojej pryw. str. jest art. „Prawo do naprawy”. Zob. tez w SO swietny art. K Lozinskiego „To jest gang”….
Czytam podpis pod Pana nazwiskiem – naukowiec z dziedziny inżynierii matriałowej – i nie mogę się nadziwić tej publicystyce.
Pan postawił tezę, którą traktuje jak prawdę objawioną. Po czym tendencyjnie dobiera przykłady.
Teza, a w zasadzie nie poparte żadnym dowodem oprócz anegdotycznego (własne przeżycia) głębokie przekonanie jest punktem wyjścia do rozwijania myśli.
zacytuję: „Tak czy owak, JOW-y są niezbędne przy zachowaniu normy reprezentatywności,
Polscy politycy bardziej niż ognia boją się i unikają tematu ordynacji większościowej. Pewnie wiedzą to, czego nie wie każdy obywatel, że zgodnie z danymi z badań, przy takiej zmianie ordynacji – około 80% aktualnej warstwy pasożytów politycznych profitujących na nieświadomym podatniku – ulega wymianie”
Skąd Pan te dane wytrzasnął zupełnie nie wiadomo.
JOWy to w gruncie rzeczy plebiscyt – za rządem lub przeciw. Jakość kandydata ma niewielkie znaczenie.
Poprzednio podawałem przykład wyboru senatora Ujazdowskiego, bo tutejszy.
Ale można sięgnąć do ojczyzny Johna Locka lub do USA. I tam wybory w niektórych okręgach to plebiscyt za rządem lub za zmianą. W njektórych tylko, bo część regionów jest zawsze po stronie partii pracy/demokratów. Inna część zawsze po stronie partii konserwatywnej. Kandydaci nie mają znaczenia.
Ze względu na tę zależność właśnie tam działy się cuda przy wytyczaniu obwodów wyborczych – które poprzednio przypisał Pan ordynacji proporcjonalnej.
.
Założenie jak założenie, ale od naukowca oczekiwałbym, że pozwoli, by fakty je zweryfikowały.
A Pan ignoruje przykłady, które do tezy nie pasują.
Zapytam jeszcze raz o kraje skandynawskie, Finlandię czy Holandię. Czy ordynacja proporcjonalna zasadniczo wpływa na ich jakość?
Pisał Pan o protestanckiej etyce pracy (dodałbym skromność, uczciwość oszczędność oraz poszanowanie edukacji), która współgra z systemem, który nakreślił John Locke.
Ten sam protestantyzm ukształtował także Holendrów Szwedów czy Duńczyków. Z ogromnego poszanowania pracy słyną przedstawiciele dalekowschodnich krajów azjatyckich. I tam tez postawiono na edukację przede wszystkim. Koreański model edukacji (a w Europie fiński) uchodzą obecnie za wzorcowe.
Edukacja i praca (uczciwość i skromność) wydają się być tym czynnikiem który wpływa na wysoką jakość życia (w tym politycznego) w różnych krajach.
Piszę „wydają się”, bo zapewne jest jeszcze wiele innych zmiennych. Pan zaś przypisuje magiczne właściwości jednemu czynnikowi.
Założenie „FPTP jest niezbędne” się nie broni, co widać na kilku bliskich przykladach. Naukowiec powinien tezę zweryfikować. A widzę, że dalej jest forsowana. Teraz z rozszerzenjem, że system federacyjny (Federacja Rosyjska się kłania) to jest to!
Na lewno zgadzam się z Panem, że warto się yczyć od najlepszych i ich naśladować. Tylko warto rozstrzygnąć w czym.
Na pewno – wzmocnienie samorządności, samorządów lokalnych. Na pewno edukacja.
Protestantyzmu siłą nie zaimplementujemy.
Sposób wyłaniania władz ma znaczenie trzeciorzędne.
Ale zawsze warto podyskutować o różnych zaletach i wadach różnych systemów.
Panie E,
żyłem wystarczająco długo w wielu krajach, na kilku kontynentach. W różnych pracach i mam wiele zawodów.
Czy mieszkał Pan w jakimś kraju rozwiniętym chociaż ze 4 lata – i głosował?
Jeśli nie, a to co Pan pisze, to tylko ze słyszenia, to proszę więcej nie komentować moich tekstów.
Niech Pan raczej pisze swoje artykuły pod swoim nazwiskiem, a nie „zza węgła” – schowany za ksywą, OK?….