2013-04-09. Dzieci i jedzenie to temat rzeka. Z obserwacji znam niejadków i dzieci jedzące mniej więcej wszystko, wiem jak się zachowują grymaśnicy, a jak mali smakosze. Każde dziecko jest inne. U mnie było tak, że tylko jeden syn lubił omlet, a tylko drugi – kluski z serem. Nie pasłam więc ich na siłę nielubianą potrawą; chociaż zasadą było spróbowania choć jednej łyżki nowego dania. Potrawa bardzo lubiana była zaś niekiedy nagrodą, innym razem pocieszeniem lub po prostu zezwoleniem na łasuchowanie. Przedstawię, jak temat widziano przed wojną, w roku 1931. Odchodzono wtedy od surowego wychowania dziewiętnastowiecznego (będziesz tak długo siedział przy stole, aż wszystko zjesz). Pozostała zawsze aktualna kwestia dzieci bez apetytu. Które przecież jeść muszą, bo rosną.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny” odpowiadał na pytanie dręczące wielu rodziców:
Dziecko powinno sobie samo nakryć do stołu. Przed jedzeniem powinno sobie umyć rączki. Powinno samo przynieść sobie do stołu jedzenie.
Nie opowiadaj zbyt dużo dziecku o tem, jak się powinno jeść – zbyt wiele przepisów szkodzi apetytowi.
Nie krzycz na dziecko, by jadło. Nie gań je. Nie groź. Nie upominaj by jadło.
Pomagaj niepostrzeżenie. Chwal każdy postęp. Jeśli musisz zganić, czyn to bardzo ostrożnie i oględnie. Chwal rzeczowo i często.
Czy chcesz koniecznie wychować tucznego wołu? Pamiętaj o tem, że jeszcze nigdy pozostawiony na stole obiad nie zaszkodził poważnie dziecku.
Patrz przez palce na błędy. Zabrudzony obrus jest lepszy niż nerwica żołądka u dziecka. Rozbity talerz jest mniejszem nieszczęściem, niż zbyt ostre zganienie dziecka.
Nie mów nigdy do dziecka: „Zanim nie zjesz, nie wolno Ci stąd odejść”. Albo: „Nie odejdę od stołu, zanim nie zjesz”. Albo: „Proszę Cię, zjedz, zrób to dla mnie”. Albo : „Rozchoruję się z tego ciągłego, bezskutecznego upominania Ciebie”.
Unikaj bezwarunkowo wszelkiego przymusu: Nigdy nie okazuj tego dziecku, ze Ci zależy na tem, by ono zjadło obiad. Wręcz przeciwnie: Powtarzaj zawsze: „Zostaw na talerzu to, co Ci nie smakuje”. Pamiętaj o tem, że wszelki przymus mści się nieubłaganie i nie prowadzi do celu.
Hm. Można się zastanawiać, w którym momencie przymus zaczyna być łamaniem charakteru, a w którym rozpoczęciem nauki, że są w życiu sytuacje, w których nie da się postawić na swoim. Na pewno dziecko warto uczyć czerpania przyjemności z jedzenia, a nie żeby traktowało obiad jako wypełnienie smutnego i ciężkiego obowiązku. Starsze dziecko, obok tej przyjemności, warto nauczyć, że aby dostało obiad, trzeba kupić wiele składników i je przygotować. A więc – szacunku do pracy. Najlepiej, gdy wdraża się malucha do pomocy. Tak więc, o ile samo zakończenie artykuliku napisałabym nieco inaczej (choć, oczywiście, w pełni się zgadzam, że krzyczenie na niejadka jest bezsensowne i szkodliwe!), o tyle początek – bardzo mi odpowiada. Dziecko nie powinno być w domu obsługiwanym królewiczem albo królewną, ale uczestnikiem życia rodziny. Także – asystującym i pomagającym przy zakupach, przy gotowaniu i nakrywaniu do stołu. Oczywiście, wszystko stosownie do wieku.
Jak wiadomo, dzieci mają swoje ulubione potrawy. Oto taka, która zapewne zasmakuje wszystkim; no, prawie. Delikatne i miękkie mięso z kurczaka, potraktowane łagodnymi ale wyraźnymi w smaku dodatkami, panierowane, obsmażone. Można je podać na obiad, ale można także jeść na zimno: w kanapkach lub zamiast nich, z warzywami czy owocami.
Potrawa jest wersją znanych z fastfoodów nuggetsów. Są one popularne nie bez powodu i lubiane między innymi przez dzieci. Ale ich prawdziwym wzorem są panierowane kotlety z kurzych piersi, czyli côtelettes de volaille. A więc danie eleganckie. Nasze nuggetsy odróżnia od nich to, że są smażone z piersi nie w całości, ale pokrojonych w paski, w kawałeczki w sam raz na dziecinne buzie.
Nuggetsy cytrynowe
- piersi z kurczaka bez skóry
- migdały mielone
- cytryna: sok i skórka
- gotowa przyprawa cytrynowo-pieprzowa
- sól łagodna morska (tzw. kwiat soli)
- jajko
- bułka tarta
- olej do smażenia
Umyte piersi z kurczaka pokroić na słupki mniej więcej jednakowej grubości. Lekko je posolić, posypać przyprawą i skórką startą z cytryny, skropić sokiem cytrynowym i natrzeć mielonymi migdałami. Odstawić na jakiś czas, co najmniej kwadrans.
Każdy kawałeczek panierować w roztrzepanym jajku i tartej bułce. Smażyć kolejno na oleju rozgrzanym, ale nie za mocno, aby się nie spaliły i „doszły” w środku.
Najmniej kłopotliwe jest smażenie w tzw. głębokim tłuszczu (a więc np. we frytkownicy). Jeżeli smażymy na patelni, trzeba wkładać na raz po kilka kawałków, nie za dużo, aby utrzymywała się ta sama temperatura i łatwo było pilnować smażenia. Kawałeczki muszą być obsmażone z każdej strony. Któryś z nich warto przekroić, aby zobaczyć, czy nie jest w środku surowy. Nuggetsy można odsączyć z tłuszczu – świeżo usmażone ułożyć na ręczniku kuchennym.
Zamiast gotowej przyprawy cytrynowo-pieprzowej (bardzo ją lubię), można zastosować jakieś zioła. Ale raczej delikatne, np. bazylię lub estragon. Kurczęta za sprawą cytryny i tak nie będą mdłe i pozbawione smaku. A właśnie takie potrawy są często praprzyczyną braku apetytu u dzieci.
Alina Kwapisz-Kulińska