Daniel Passent: Ambicje pana Zbyszka3 min czytania

passent22016-08-23.

Kazimierz Michał Ujazdowski, europoseł PiS, należy do tych bardzo nielicznych polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy ośmielają się odchylić od obowiązującej linii partii.

Ostatnio europoseł skrytykował napuszczenie prokuratury na prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego „w kierunku” (jak to się ładnie mówi) niedopełnienia obowiązków lub nadużycia uprawnień. „Trzeba się z tego wycofać” – stwierdził ten były minister kultury w rządzie PiS. Rzeczniczka partii od razu zlekceważyła wypowiedź Ujazdowskiego jako jego prywatną opinię.

Doniesienie do prokuratury na urzędującego prezesa TK zdarza się po raz pierwszy w historii (!). „Pan Zbyszek” (niepotrzebnie nazwany tak lekceważąco – acz trafnie – przez prezesa Rzeplińskiego) chce w ten sposób upiec kilka pieczeni na raz. Po pierwsze, chodzi o jego przyszłość, chce pokazać, że jest niezłomny, twardy, konsekwentny. Jest mu to potrzebne, ponieważ Ziobro prowadzi już kampanię wyborczą. Chce umocnić swoje wpływy w partii i na prawicy – pod tym względem rywalizuje z Antonim Macierewiczem. […]. Obaj są ministrami tego samego rządu, ale następca prezesa może być tylko jeden. Obaj prześcigają się w pomysłach, jak się wykazać. W tej chwili („na dzień dzisiejszy” w nowomowie) „pan Antoni” jest górą, więc „pan Zbyszek” musi się bardziej starać.

Po drugie, każde użycie prokuratury przeciw prof. Rzeplińskiemu (nawet elegancko nazwane „w sprawie”, a nie „przeciwko”) ma na celu negatywne skojarzenia z prezesem Trybunału. To się prezesowi Kaczyńskiemu spodoba, bo on sam jest mistrzem insynuacji i niedopowiedzeń. „Ukradł – nie ukradł, w każdym razie zegarek zginął, gdyby było inaczej, to nie interesowałby się nim prokurator” – pomyśli niejedna osoba.

Chodzi o to, żeby Rzeplińskiego zdyskredytować, a czy śledztwo zostanie wszczęte „przeciwko” czy jest do pomyślenia, że obecny Trybunał uchyliłby immunitet prezesa – to w tej chwili nie ma znaczenia. Prokuratura w Katowicach nie takie problemy rozwiązywała. Może coś do Rzeplińskiego przylgnie, a to się może przydać, bo niektórzy widzą w nim polityka i ewentualnego kandydata na prezydenta. Dyskredytacja sędziów i Trybunału przybiera rozmaite formy: mało pracują – dużo zarabiają, chałturzą na uczelniach, urządzają sobie wycieczki do Chin (Chiny są zarezerwowane dla prezydenta Dudy), zamiast emerytury mają „stan spoczynku”, rozpatrują mało spraw, a w wolnych chwilach – gwałcą konstytucję.

„Pan Zbyszek” nie waha się użyć podległej mu prokuratury do celów politycznych i do własnych ambicji. A że wieść o tym rozchodzi się po świecie i Polska jawi się jako dziwny kraj, w którym prokurator dobiera się do prezesa Trybunału? Kto by się tym przejmował! Prezes i premier Szydło na pewno o tym wiedzą, i to wystarczy. Może więc ministrowi Ziobrze śni się prezydentura? […] Kto mu zabroni pomarzyć? Jeżeli prezydentem mógł zostać ktoś tak mało doświadczony jak Andrzej Duda, to dlaczego nie mógłby nim zostać pan Zbyszek?

Daniel Passent

Blog Autora w portalu polityka.pl

Tamże pełny tekst. Skróty – redakcja SO.
Print Friendly, PDF & Email