Danuta Adamczewska-Królikowska: Podróże kształcą – nawet te autobusem na kilka przystanków6 min czytania

autobus2013-08-22. Umówiłam się na spotkanie. Żaden problem, przecież odbywamy ich setki, jak nie tysiące. Problem w tym, by się nie spóźnić. Umówiona osoba wyznała gdzieś tam, że składając się z samych zalet ma jedną paskudną wadę, a mianowicie nie znosi spóźnialstwa, bo to przejaw nieszanowania innych. We mnie to ostatnie, czyli szanowanie innych, jest jedną z nielicznych zresztą zalet, ale składając się w większości z wad, za jedną z największych uważam u siebie spóźnialstwo właśnie. W przypadku kolizji zalet z wadami, daję zawsze prymat tym pierwszym, więc pozostało mi tylko jedno – żeby się tylko nie spóźnić. I tak już od wieczora poprzedzającego spotkanie, w żyłach tętniła krew w takt  – że-by-się-tyl-ko-nie-spóź-nić. Wszystko dlatego, że genetycznie obciążona sowa obnosi się ze swą adrenaliną po północy, a budzi z reguły skoro świt dwunasta, jeśli wcześniej nie musi. Rano udało mi się otworzyć oczy tak, by wskazówki zegara nie doszły jeszcze do dwucyfrowych numerków i potem jazda na spotkanie.

Autobus podjechał, sięgam do zestawu kart, przytykam do wiszącej na rurze żółtej skrzynki zbliżeniową kartę miejską, a skrzynka zamruczała i na czerwonym tle zagadała do mnie, że sorry, ale ważność jej minęła. Urlopowy czas, rzadziej się podróżuje, a felery wynikające z nieubłaganych cyferek w peselu dają o sobie znać. Znalezione gdzieś w czeluściach zakładek portfela bilety jednorazowe dały podobny efekt – jeden okazał się nieważny, a drugi za stary. Widać wśród biletów też preferuje się młodość. Wot siurpryza, nie wysiądę teraz, bo … – żeby się tylko nie spóźnić.

Tuż obok kątem oka zauważyłam większą skrzynkę w kolorach żółci i czerwieni. Nie ma co, trzeba będzie z tego krokodyla skorzystać. Otwieram portmonetkę, a tam w przegródkach na papierki hula wiatr, a w części zapinanej na zatrzask kilkanaście okrągłych metalowych kółek, w sumie na jakieś marne kilka złotych. No trudno, jakoś trzeba sobie poradzić i kupić chociaż bilet jednorazowy, bo przecież nie wysiądę – żeby się nie spóźnić. Co prawda z krokodyli to z reguły wolę nie korzystać, bo jak się okaże, że nie umiem, mogłabym się jeszcze zbłaźnić, ale tu nie ma wyjścia, spięłam się w sobie na odwagę – żeby się tylko nie spóźnić. Wyjęłam kółko o nominale 2 złote i dawaj próbować je wcisnąć w jakąś tam dziurkę, ale żaden otwór nie dawał przystępu. W ferworze inne nominały kółek zaczęły wypadać z portmonetki, a pół autobusu miało oczy skierowane na moje zmagania.

– To trzeba palcem nacisnąć na ten ekran – powiedziała pani w jasnym sweterku siedząca najbliżej.

– No dobrze, nacisnę, ale co mi z tego, gdy i tak potem nie będę wiedziała, gdzie tę blaszkę wcisnąć krokodylowi do gęby – odpowiadałam na głos bez poirytowania, ale z uśmiechem oznaczającym wdzięczność.

Siedzący bliżej i dalej pasażerowie komentowali, kiwali głowami, że oni też nie wiedzą – wszyscy raczej tacy jak ja – z gatunku górnych, a nie dolnych stanów wieku średniego. W miarę jak maszyna coraz jaśniej gadała do mnie za pomocą kolejnych komunikatów, w akcję zakupu biletu zaangażowane już było pół autobusu, jedni podawali pomysły, co dalej, inni pomagali zbierać z podłogi co i rusz rozsypujące się okrągłe blaszki wypadające z mojej portmonetki. Tak ujechałam z półtora przystanku, a w głowie miałam już nie tylko usilną chęć zakupu biletu, ale i wizję, że jak przyjdzie kanar, to już nie tyle chodzi o karę, choć wstydu nie będzie, bo mam wszystkich za sobą, co widzą, jak bardzo chcę być uczciwa. Najgorsze, że on mi każe wtedy wysiąść, a przecież – żeby się tylko nie spóźnić. Jednak wiedziona już tą myślą, że mam za plecami pół autobusu kibiców, którzy na serio bardzo mnie wspierają w moim uporze, postanowiłam nie odpuścić. Czułam się jak zawodnik, za którym obstają kibice i oczekują na tego upragnionego gola. Wreszcie w aurze wzajemnego wsparcia wspólnie doszliśmy do tego, że ten krokodyl nie karmi się metalowymi kółkami, tylko jest wyższej generacji – on konsumuje tylko karty płatnicze. Jak to? To ja kartą mam płacić marne 1,70zł???? Jeżeli byłaby taka możliwość, to ja nie chcę jednorazowego biletu, tylko naładowania karty miejskiej, skoro mam płacić kartą, to mnie na to stać – przelatywały mi myśli po głowie.

– Pani ma przyłożyć kartę – podpowiadał szczupły pan.

– Ale nie tę miejską, tylko płatniczą – dopowiadał ktoś inny.

– Nie nie, tutaj to miejską, a płatniczą w ten otwór – słyszałam zza pleców.

Teraz w rękach miałam już dwie karty, a blaszane kółka zaczęły się z większą częstotliwością wysypywać na podłogę, bo trzeciej ręki zabrakło. Jedni zbierali krążki, inni zajęli się dalej pomocą intelektualną.

– Pani teraz wybierze na ekranie bilet, jaki pani chce kupić – z troską podpowiadała pani.

– Ale ta pani nie chce jednorazowego biletu, tylko doładowania karty miejskiej – równie troskliwie wyjaśniał pan.

Położyłam kartę miejską na stosowne dla niej miejsce. Krokodyl wyższej generacji inteligentnie odczytał z niej, jaki bilet był poprzednio i czy taki sam sobie życzę.

– OOOO! A to tak też można? – słyszało się z innych miejsc.

Po wielu nieudanych próbach wciskania karty płatniczej w pewien otwór, otworzył on swe podwoje, ale dopiero wtedy, kiedy krokodyl na ekranie napisał jasno czarno na białym „teraz włóż kartę” , potem poszło gładko, jak w znanej już procedurze w bankomacie > wpisz PIN> zaakceptuj> zabierz kartę płatniczą > potem miejską i ją uaktywnij.

Radość i wrzawa zapanowały w autobusie, gdy oznajmiłam, że procedura przebiegła do końca pomyślnie. Ukłoniłam się wszystkim nisko i podziękowałam za pomoc i wsparcie.

I nie spóźniłam się J

Wracając wsiadłam do autobusu, stanęłam koło krokodyla, na spokojnie przyjrzałam się instrukcjom napisanym wedle kanonów sztuki obrazkowego porozumiewania się i wszystko, co tam było napisane i narysowane było tak oczywiste, jasne, jednoznaczne i proste, że chyba tylko analfabeta, by tego nie zrozumiał.  😉

Danuta Adamczewska-Królikowska

Nasza druga ankieta; weź udział koniecznie!

 

7 komentarzy

  1. Jerzy Łukaszewski 23.08.2013
  2. SAWA 23.08.2013
  3. Jerzy Łukaszewski 23.08.2013
    • SAWA 23.08.2013
  4. bisnetus 23.08.2013
  5. SAWA 23.08.2013
  6. Jerzy Łukaszewski 23.08.2013