Krzysztof Mroziewicz: Prognoza7 min czytania

2017-01-30.

Niniejsza prognoza odpowiada na pytania „co może się stać?” a nie na pytanie „co się stanie?”. Za motto ukryte w tekście przyjmujemy prawo statystyki: jeśli coś jest możliwe, to będzie.

1.

Przez ostatnie dwie dekady świat przenosił się nad Pacyfik, gdzie znajdowało się ponad 50 procent światowych zasobów, produkcji i możliwości. W tym czasie zadłużenie USA w Chinach wzrosło do trzech bilionów (polskich bilionów czyli tysięcy miliardów) dolarów, stając się długiem niespłacalnym.

Proces przenosin centrum świata nad Pacyfik ustanie. Ze Wschodu nie zagraża nam niebezpieczeństwo, póki wzrost gospodarczy Chin utrzyma się na poziomie 7 proc. rocznie i póki nie dojdzie do zamętu na Dalekim Wschodzie w postaci awantury nuklearnej Kima lub zjednoczenia Korei. Zjednoczenie Chin z Tajwanem też jest możliwe (czyli też się stanie), ale Chiny planują rozwój w perspektywie setek lat a nie dziesięcioleci, więc w tym rozumowaniu nie wystąpią, chyba że zechcą obalić prezydenta Donalda Trumpa manewrując zadłużeniem USA.

Rosja ze swoim PKB równym gospodarce Włoch zdegradowana została werbalnie przez Baracka Obamę do roli mocarstwa regionalnego i walczy o powrót na miejsce supermocarstwa zajęte obecnie przez Chiny. Pekin nie ustąpi Moskwie tego miejsca. Putin przy pomocy Trumpa wepchnie się na trzeciego, albowiem nie dysponując bronią ekonomiczną unowocześnił broń jądrową.

Supermocarstwem będzie nie tylko posiadacz obydwu tych broni, ale jednocześnie kraj, który w każdym momencie może wysadzić desant w dowolnym miejscu na ziemi i także w jej bezpośrednim sąsiedztwie kosmicznym. Wojny gwiezdne wrócą jako koncepcja wzmocniona o hipotezę Sylwestra Kaliskiego, że uda się umieścić tarczę antyrakietową, która na atak będzie reagować promieniami laserowymi w widmie rentgenowskim.

Unia Europejska, największe mocarstwo gospodarcze świata, posiadające dwie różne bronie jądrowe, ale ani jednego wspólnego dowództwa, wypadnie z tej gry i zajmie pozycję drugorzędną. Marginalizacja Unii odbywa się przy dyskretnym udziale Putina, który będzie trzymać rękę na przyjaznym mu pulsie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Do wykorzystania ma piątą kolumnę na Łotwie i możliwości manewru w okolicach soczewki augustowskiej. Sprzyja mu Michaił Gorbaczow, który w ostatnim „Time” wzywa Putina i Trumpa, dysponentów 90 procent arsenału jądrowego, aby siedli do stołu rozmów o redukcji broni. Będzie temu sprzyjał doradca Trumpa, Henry Kissinger, który ze swojej poprzedniej kadencji pamięta filozofię Sojuz-Apollo (Brezniew-Nixon) i będzie dążył do ustanowienia dwu nowych stref wpływów w Europie z czerwoną linią przechodzącą albo na Odrze albo na Bugu, to zależy od dyplomatycznych ocen elity władzy w Warszawie, które sporządzane są teraz przez ambasadorów USA, Wielkiej Brytanii, Rosji i Chin[i] (Inne oceny, choć trafne, mają mniejsze znaczenie sprawcze).

2.

Należy założyć, że Trump spełni wszystkie swoje obietnice wyborcze i że prostactwo (żeby nie powiedzieć chamstwo) cechujące doktryny wszystkich populizmów na świecie zastąpi sztukę dyplomacji.

Globalizm, czyli system gospodarczy polegający na istnieniu konglomeratu koncernów i stojącego naprzeciw salariatu światowego, bez interwencyjnych możliwości superpaństwa, którego nie ma, przypomina dziewiętnastowieczny konflikt przemysłu z klasą robotniczą o rewolucyjnym potencjale. Konieczne jest użycie interwencji w myśl hasła: dajcie połowę, bo inaczej zabierzemy (i zmarnujemy?) wszystko.

„Uporządkowanie” świata za pomocą trzeciej wojny światowej jest niepraktyczne, bo w jej wyniku nie byłoby już czego porządkować. Natomiast konflikty regionalne jako substytut konfliktu globalnego trwają potencjalnie lub rzeczywiście cały czas (Izrael-Palestyńczycy, Państwo Islamskie będące tworem George W. Busha, Indie-Pakistan).

Donald Trump mówiąc o NATO zachowuje się jak właściciel agencji ochrony. „Zapłacicie, to będziemy was bronić”. Dla krajów, jak Estonia, płacenie to wypruwanie żył, a w budżecie NATO – takie opłaty to grosz bez znaczenia. Wycofanie się na zachodnią półkulę może kosztować Amerykanów znacznie drożej, niż pozostanie w Europie w roli aktywnego gracza i także – co tu dużo ukrywać – arbitra. Tego rachunku sztab Trumpa jeszcze nie przeprowadził. Na razie rachują koszty porozumienia z Putinem, na którego rzecz Trump scedowałby część swoich obowiązków europejskich.

Na terroryzm – poza atakiem taktyczną bronią atomową na Państwo Islamskie – jest tylko jedno lekarstwo, na które nikt się nie zdobędzie: totalitaryzm. Ale namiastki zamordyzmu pod pretekstem walki z terroryzmem już są wprowadzane.

3.

W Europie nie ma liderów na skalę kontynentu. Ci co są, wolą zajmować się ojczyznami czyli zadupiem Europy. Egzotyczny sojusz Orbana i Kaczyńskiego czeka na Łukaszenkę i finansowaną przez Putina Marie Le Pen. François Hollande przygląda się z apetytem fotelowi Donalda Tuska. Papież Franciszek kontestowany jest przez biskupów średniego szczebla, co sprawia, że znowu szansę ma myśl o możliwości odłączenia chrześcijaństwa od Kościoła.

Brexit to najpierw wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii, a potem Szkocji z Królestwa. (Indie zaznały Brexitu w 1947 i dobrze na tym nomen omen wyszły). Nigelowi Farage marzy się rola Cromwella. Aksamitny rozwód Belgii, separacja Katalonii, suwerenizacja Włoch Północnych – wszystko to może się wydarzyć bez jednego wystrzału pod warunkiem, że nie będzie tym procesom sprzyjać Państwo Islamskie. Możliwe są także kolejne katastrofy w stylu afrykańskim, jak ta w Smoleńsku. Możliwe jest także odtworzenie zapisu rozmów telefonicznych, jak te podsłuchiwane przez NSA, co ujawnił Snowden. Dlaczego komisja smoleńska nie zwróciła się jeszcze do USA o odtajnienie taśm?

4.

W spychanej niewidzialnie na bok Europie Polska, z własnej woli, odgrywa rolę marginalną. Rządzi PiS, który jest partią drugorzędną, to znaczy cieszącą się znacznie mniejszym niż 50 procentowe poparcie mirem społecznym . Jak każda siła rządząca traci na znaczeniu tym bardziej, im bardziej musi dowieść swojej skuteczności. Żeby utrzymać się u władzy, zacznie sięgać po mechanizm samofinansowania się z pieniędzy państwowych. Polska nie dysponuje żadnym produktem eksportowym, który by to umożliwił. Nie jest też dostatecznie atrakcyjnym placem inwestycyjnym, aby ściągnąć sponsorów. Niezadowolenie społeczne można zawsze opanować siłą, ale to już w Polsce było. Im dłużej PiS rządzi, tym bardziej pogłębia się wrażenie, że rządził już wcześniej. Elektorat nie rozumie ostrzeżenia Santayany: „Kto nie chce pamiętać przeszłości, skazany jest na to, żeby ją przeżyć ponownie”. Dlatego pisanie prognoz dotyczących Polski jest zajęciem czekającym na przyzwoitych historyków.

5.

Poglądy ludzi młodych, od których zależy następna kadencja PiS, nie odbiegają od „średniej demograficznej”. Pewna część to wierny elektorat, który poprze PiS bez względu na to, czy dostanie za to pieniądze. Ważne, że PiS pognębi innych. Czynnik zemsty w przyszłych wyborach będzie odgrywał podstawową rolę, jak to bywa w społecznościach plemiennych. W elektoracie przeciwnym pojawi się on również jako żądanie całkowitej delegalizacji PiS i ukarania jej prominentnych działaczy za rozwalenie państwa demokratycznego, unijnego. Ze względu na postawy prezydenta Trumpa i pani premier Theresy May, która jako pierwsza złożyła wiernopoddańczą wizytę w Waszyngtonie, poparcie Polski (PiS czy nie PiS) dla standardów unijnych i tak już słabe, jeszcze bardziej osłabnie. Dla młodych Polaków obecność w Europie jest rzeczą oczywistą, a restrykcje brytyjskie, choć dokuczliwe, nie oznaczają w ich odbiorze powrotu do granic i braku paszportów, czyli rzeczywistości PRL, której nie znają. Będą pracowali w Polsce czy Europie za małe pieniądze. Część z nich stanie się sympatykami partii Razem, którą już tylko jaskiniowcy nazywają „komuchami”. Jeśli – zdaniem niektórych przedstawicieli Kościoła chodzących w roku 2017 po kolędzie – „czerwonymi” są sympatycy Platformy, Nowoczesnej i KOD, to zwolennicy nacjonal-populistów są faszystami.  

6.

Będzie źle. Na razie będzie gorzej, a potem zaczniemy myśleć, że kończy się piękny wiek, w którym możliwości negocjacji zastępujemy działaniem siły. Czeka nas praca, ale nie taka jak w fizyce, gdzie jest to siła razy przesunięcie. Czeka nas siła razy minimum osiągnięcia.

Krzysztof Mroziewicz


[i] Takie analizy sporządzane są zawsze. Ma na nie wpływ „dyskrecja” takich ministrów, jak Witold Waszczykowski c zy dezynwoltura Antonich Macierewiczów.

Print Friendly, PDF & Email
 

6 komentarzy

  1. hazelhard 30.01.2017
  2. jacekm 30.01.2017
  3. Magog 30.01.2017
  4. slawek 30.01.2017
  5. Pat 01.02.2017
  6. dziun 03.02.2017