Paweł J. Dąbrowski: Granty dla przedsiębiorstw budują biurokrację, a nie przedsiębiorczość12 min czytania

biurokracja2015-09-25.


Historia pomocy gospodarczej dla Afryki pokazuje, że miliardy dolarów w nieudolnie wpompowywane w gospodarkę mogą ją zniszczyć, a nie wzmocnić.   Masowe rozdawnictwo zboża stało się źródłem korupcji i zniszczyło lokalne rolnictwo (bo będzie siał i kupi ziarno, gdy rozdają za darmo?).   Co więcej, przyczyniło się też do zniszczenia więzi społecznych i struktur gospodarczych.

Nie ma powodów, by sądzić, że pomoc unijna dla Polski okaże się choć w części aż tak tragiczna.  Ale nie ma również powodów, by mniemać, iż pomoc ta nie będzie miała ubocznych kosztów i że nie może być bardziej efektywnie spożytkowana.

Niestety, wielkie biurokracje – czy to rządowe czy ponad rządowe – pozbawione są mechanizmów sprzężenia zwrotnego.  Pozostawione same sobie UNIDO, UNESCO czy organizacje unijne będą się dobrze miały niezależnie od tego, czy dobrze będą gospodarować pieniędzmi czy nie.  Dotyczy to też rządów i organizacji pozarządowych pod każdą szerokością geograficzną.     Co gorsza: rządy – tak narodowe, jak i ponadnarodowe dysponują skutecznym mechanizmem kreowania korzystnego „sprzężenia zwrotnego”. 

Praca nad lokalnymi programami stymulowania przedsiębiorczości w Australii dała mi możliwość obserwacji zarówno udanych rozwiązań, jak i patologii.  Rządowe programy wspierania przedsiębiorczości są obecne w Australii od ponad dwudziestu lat i z ich obserwacji można wyciągnąć wiele ciekawych wniosków.  Są programy bardzo wartościowe, mamy takie, które przynoszą niewielki efekt przy znacznych nakładach, ale mamy i takie, które przynoszą więcej szkody niż pożytku.    Na przykład, autorzy australijskiej części dorocznego światowego raportu Global Entrepreneurship Monitor stwierdzają:  Obserwatorzy rządowych programów wspierania przedsiębiorczości często skarżą się na tendencję kolejnych rządów Australii do nieustającego wysiłku dla wskrzeszania źle pomyślanych projektów[i].  Co gorsze, efektywne programy często wymierają; dzieci wylewa się z kąpielą gdy nowy minister nowego rządu usiłuje – z najlepszymi chęciami – robić to lepiej. Co za tym idzie,  najlepsze elementy programów które się sprawdziły nie są upowszechniane ani kontynuowane.  /../ dowody wskazują, że historia rządowych inicjatyw wspierania przedsiębiorczości w Australii to historia przypadkowych działań ad-hoc /../ (Hindle & Rushworth, 2001).

Na całym więc świecie mamy przykłady udanych i nieudanych inicjatyw – najlepsze co możemy zrobić to uważnie rozglądać się za sprawdzonymi wzorcami i uważnie analizować programy które u nas w Polsce są wdrażane, aby móc je udoskonalać.

Tu chciałem więc się podzielić refleksją nad systemem bezzwrotnych dotacji dla przedsiębiorstw – tak zwanych grantów.   Jest siedem powodów, dla których granty są bardzo nieefektywnym sposobem organizowania pomocy gospodarczej – w porównaniu z finansowaniem na zasadach komercyjnych czy quasi-komercyjnych jak mikro-pożyczki czy Community Development Venture Capital.

Po pierwsze – korupcja

Wiele osób z którymi rozmawiałem wspominało o ,,mafiach” rządzących rozdawnictwem grantów; wiele osób na forach internetowych skarży się, że nie mogło dostać dotacji, a ktoś inny znajomy wpływowych osób otrzymał.   Cóż – rożne to rzeczy ludzie mówią.   Ale znamienne jest to, że władze jednego z województw czuły się zobligowane do wydania oświadczenia, że żadna z firm nie będzie miała specjalnych preferencji.  Jak widać tworzy się zjawisko pasożytniczego ,,załatwiactwa” – firmy ,,konsultingowe” żądają wygórowanych opłat, obiecując że oni to ,,mają chody”.

Niestety – rozdawnictwo dóbr za darmo zawsze będzie stymulowało korupcję.  Tworzy ono bowiem niezwykle kryminogenny układ.   Dla przedsiębiorców decyzja wygląda prosto i logicznie: oddam 15% , a dostanę dziesięć czy sto dziesięć tysięcy dolarów.   Rachunek jest prosty.   Dla urzędnika jest to czasem nawet poczucie swoistej sprawiedliwości: ten prywaciarz dostanie kupę forsy za nic – to czy nie będzie to uczciwiej, gdy i mi się trochę dostanie?

Korupcja to nie tylko problem uczciwości – lub nie – bezpośrednio zaangażowanych.  To też kwestia wpływu na wszystkich którzy to widzą lub odczuwają; ma to istotny wpływ na postawy ludzkie i wszelkie więzi społeczne…

Po drugie – nieefektywność alokacji środków

Brzmi to skomplikowanie, ale rzecz jest zupełnie prosta.   Jeśli wydaję własne lub pożyczone pieniądze na rozwój biznesu, to muszę się spodziewać, że inwestycja przyniesie więcej niż włożyłem na pewno ponad 100%.   Powinienem też uwzględnić margines bezpieczeństwa na wypadek ewentualnego ryzyka.   Jeśli jednak mogę dostać grant, zawsze opłaca mi się wziąć, nawet jeśli mój przychód wyniesie zaledwie 20, 30 czy 50% od zainwestowanych pieniędzy.

Jeśli mogę dostać bezzwrotny grant na uruchomienie biznesu to będę się tylko zastanawiał jak wydać te pieniądze.  Jeśli mam je oddać, to trzy razy zastanowię się nad każdym groszem:  może uda mi się kupić używaną maszynę i ją wyremontować?  A może nie potrzebuję nowych mebli, może, żeby zacząć wystarczy stare biurko i krzesło wyniesione ze strychu?

Trzy następne przyczyny związane są z wyższymi całościowymi kosztami ekonomicznymi grantów (w porównaniu z komercyjnym lub quasi-komercyjnym)/

Oczywiste jest, że zawsze będziemy mieli znacznie więcej chętnych na darmowe finansowanie niż na finansowanie komercyjne.  (W przypadku tego ostatniego spodziewać się możemy, że przy względnie racjonalnym wolnym rynku podaż zacznie się w miarę równoważyć z popytem.)   Skutkiem tego zawsze będzie dużo więcej aplikacji niż możliwych środków do rozdysponowania.

Po trzecie: łączny koszt przygotowywania aplikacji

Dokonajmy małego, hipotetycznego rachunku.   Przyjmijmy, że mówimy przez chwilę o małych firmach ubiegających się o granty w wysokości dwudziestu-trzydziestu tysięcy euro.    Ważnym czynnikiem jest pracochłonność aplikacji – związana z przygotowaniem samego wniosku, pozyskaniem wszystkich popierających dokumentów i czasem zużytym na zabiegi administracyjne.

Jeśli przyjmiemy, że na każdy zaakceptowany grant przypada dziesięć aplikacji, a ich średnia pracochłonność to około trzy tysiące euro to okaże się, że łączna wartość ekonomiczna grantów dla gospodarki jest zerowa…

Problem ten występuje wszędzie: na przykład jeden z uniwersytetów australijskich z którym współpracowałem  zrezygnował programowo z ubiegania się o państwowe granty, bo okazało się, że łączne koszty zabiegów były większe od korzyści…

Koszty administracyjne

Wielka liczba aplikacji wiąże się naturalnie z wysokimi kosztami obsługi: przeglądanie ogromnej liczby wniosków i analiza licznych, nieuniknionych odwołań.    (A poza godzinami oganianie się od stada starych kumpli, których syn, brat, czy zięć ubiega się o grant…)  Konieczność oceny wielkiej liczby wniosków wywiera wielką presję na zasoby kadrowe placówek administracyjnych zajmujących się dystrybucją wniosków.   Skąd oni mogą brać dostateczną liczbę kompetentnych ludzi do oceny takich wniosków?

Przeładownie wielością aplikacji musi się odbijać na jakości oceny – z czystej konieczności osoby przy tym zatrudniane będą szukały ,,drogi na skróty” odrzucając aplikacje z nieistotnych, ale za to prostych i jednoznacznych powodów.

Koszty opóźnień

Istotnym, wymiernym kosztem dla firm (choć nie tak łatwo mierzalnym i rzadko uwzględnianym) jest koszt zmarnowanego czasu.  Wszystkie firmy, które nie dostaną grantów poniosą nie tylko bezpośrednie koszty zabiegów o granty, ale i zwolnią tempo swojego rozwoju przez rozproszenie swojej energii na nieefektywnych kierunkach.

Co więcej – nie wyniosą korzyści uczenia się, jakie dałoby im zaangażowanie się w rynek kapitałowy.  Nie dowiedzą się jakie mają szanse i jakie byłyby koszty pozyskania kapitału.

Gdy przystąpią na nowo do poszukiwania alternatywnych, komercyjnych dróg finansowania, najprawdopodobniej już stracą dobre kilka miesięcy, albo i więcej…   Szczególnie tragiczny i absurdalny jest przypadek bezrobotnych, którym ubieganie się o grant  zajmuje często ponad pół roku, a w tym czasie nie wolno im podjąć pracy – bo stracą prawo do wsparcia finansowego na rozpoczęcie własnej działalności…  (W czas stracony należy wliczyć też oczekiwanie na ogłoszenie oczekiwanego programu w którym otrzymać będzie można wymarzone 40 tysięcy…)

Gdy obserwujemy obecnie, że często liczba przedsiębiorców ubiegających się o granty piętnastokrotnie przekracza możliwości alokacyjne programu, znaczy to, że na każdą firmę, która skorzystała z dobrodziejstwa dotacji wypada piętnaście innych, które wstrzymały poszukiwanie kapitału innymi drogami…  Jakie ma to znaczenie praktyczne?  Otóż, przy analizie szybkości działania, jako czynnika konkurencyjności policzono,  że opóźnienie wdrożenia produktu o sześć miesięcy powoduje spadek zysków (na przestrzeni 5 lat) o całe 33%.

Nieodnawialność

Koncepcja mikro pożyczek, której twórca uhonorowany został w zeszłym roku Nagrodą Nobla zdołała pomóc w samym tylko roku 2005 imponującej liczbie 92 milionów rodzin.   Możliwe to było dzięki przyjęciu założenia, że finansowanie na rozpoczęcie działalności nie jest bezzwrotnym grantem, ale pożyczką.

Przy przyjętym obecnie modelu grantów miliardy przeznaczone na wzmocnienie gospodarcze Polski zostaną wydane raz i tylko raz.   Jeśli by zamieniono je na fundusze odnawialne – czy to w postaci pożyczek czy udziałów kapitałowych, to mogłyby służyć one wielu pokoleniom przedsiębiorców.

Niszczenie rynku kapitałowego

Rynek kapitałowy – czy to pożyczki oferowane przez banki, czy to kapitał przedsiębiorczy są niezbędnymi częściami zdrowego systemu wolnorynkowego.

Podobnie jak rozdawnictwo zboża w Afryce, rozdawnictwo grantów będzie zniszczyć podstawy drobnego rynku kapitałowego, ale nie może go efektywnie zastąpić.   Granty nie mogą zastąpić komercyjnego finansowania, bo nigdy nie będzie ich dostatecznie dużo, by dać je wszystkim chętnym.   A niszczenie rynku odbywa się na wielu poziomach:

  • Po pierwsze, rynek finansowania małych przedsiębiorstw zostaje zabrany tym którzy mogliby go efektywnie obsługiwać
  • Po drugie, bezzwrotne granty kreują fałszywe oczekiwania, że startujące firmy ,,powinny” dostawać darmowe wsparcie. (Niejednokrotnie widziałem przejawy tego typu postaw roszczeniowych na forach dyskusyjnych.  Urząd powinien dać mi pieniądze, „bo przecież będę tworzyć miejsca pracy” – argumentują ludzie
  • Po trzecie, sytuacja taka uniemożliwia tworzenie się nowych instytucji i firm obsługujących rynek
  • Po czwarte – ,,zamrożony” zostaje proces społecznego uczenia się w którym strony potencjalnych negocjacji rozpoznają swoje oczekiwania, przedsiębiorcy uczą się jak pozyskiwać kapitał, a inwestorzy jak oceniać potencjalne inwestycje.

Powoduje to, że obecne organizacje aniołów biznesu działają w absolutnie niekorzystnych warunkach – w sytuacji darmowej, silnie promowanej konkurencji.   Czy można się dziwić wobec tego, że niektóre, organizacje aniołów biznesu (również powoływane w ramach programów wspierania innowacji) przez dwa lata nie były w stanie domknąć choćby jednego  kontraktu inwestycyjnego?

Co robić?

  1. Potrzebne są systematyczne badania nad efektywnością rozmaitych programów wspierania przedsiębiorczości, abyśmy mogli się uczyć (jako społeczeństwo) na dobrych i złych przykładach
  2. Formy bezzwrotnej pomocy dla przedsiębiorstw (istniejących i planowanych) powinny być zamienione na mikro-pożyczki lub inwestycje typu venture capital.  

Bywa używany argument, że jeśli finansowanie startujących przedsiębiorstw będzie się odbywać przez pożyczki, a nie przez granty to najbiedniejszych nie będzie na nie stać.    W rzeczywistości jest często odwrotnie.   Na przykład, w chwili obecnej bezrobotny może dostać dofinansowanie na uruchomienie biznesu jeśli ma żyrantów  którzy zobowiążą się do spłaty pożyczki w przypadku plajty…   Taki układ efektywnie eliminuje ogromną większość osób z biednych środowisk, a stwarza niezasłużone preferencje dla osób z bogatszych grup społecznych.

Z wielu względów społecznych jest też lepiej, jeśli osoby z upośledzonych środowisk otrzymują (nisko oprocentowaną) pożyczkę, niż darowiznę.   Świadomość konieczności zwrotu pieniędzy narzuca samodyscyplinę i poczucie odpowiedzialności a moment jej całkowitego spłacenia daje poczucie radości i dumy z własnych osiągnięć.   A to właśnie poczucie satysfakcji, dumy i niezależności jest często tym, czego ludziom z upośledzonych grup najbardziej potrzeba.

Dla osób które chcą rozpocząć jakiś sensowny biznes spłacanie kapitału zakładowego nie jest największym problemem.  Problemem jest jego dostępność.   System, w którym istniejące granty zostaną zamienione na pożyczki lub inwestycje kapitałowe zapewni efektywny dostęp do finansowania tym firmom, które go naprawdę mogą efektywnie wykorzystać i to przez wiele, wiele lat.

Nie znaczy to, że idea dofinansowywania rozwoju musi być odrzucona czy też zostawiona ,,niewidzialnej ręce rynku”, która jest niestety, często również ślepa.   Potrzebne są nierynkowe mechanizmy tam, gdzie rynek nie może być efektywny.  Do takich mechanizmów należą mikro pożyczki i społeczny kapitał rozwoju (community development venture capital.   Kapitał pomocowy może też być użyty by wzmocnić dopiero rosnący, a tak bardzo potrzebny rynek business engels (przez łączne inwestycje).

Polska ma ogromne zasoby wykształconych, energicznych i przedsiębiorczych kadr.

Ludzie ci nie muszą wyjeżdżać za granicę, by osiągnąć sukces.   Mogliby oni stworzyć nowoczesne, konkurencyjne przedsiębiorstwa tu, w kraju jeśli tylko stworzone im zostaną rozsądne warunki.  Unijne programy rozwojowe mogą w tym pomóc.   Musimy się jednak upewnić, że pomoc ta będzie jak najlepiej zaprojektowana i zorganizowana.   Inaczej to nam będzie się zarzucać, że to zmarnowaliśmy miliardy, a niechętni będą pomrukiwać o ,,Polnische Wirtschaft”.

A przecież nie tylko Gdynia i COP, ale i wiele nowych, prężnych polskich przedsiębiorstw pokazało, że potrafimy stworzyć organizacje i produkty na najwyższym światowym poziomie.  Inteligentne zaprojektowanie i sprawne wprowadzenie unijnej pomocy w system gospodarki narodowej może pomóc wielu nowym firmom rozwinąć się i osiągnąć najwyższy poziom.

Potrzebne są na lokalne i regionalne inicjatywy, które wypracują i sprawdzą w praktyce rozmaite podejścia. Dzięki nim będziemy mogli rozwijać nasze rozumienie zagadnienia i doskonalić wprowadzane rozwiązania.   Na nich będą się mogły uczyć również inne kraje.

Dr Paweł J. Dąbrowski

____________________________________________________

[i]            w oryginale:  propensity of new administrations to re-invent broken wheels. Cytowana praca to Swinburne University Global Entrepreneurship Monitor

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. PJD 26.09.2015