2015-03-19. Zapewne wiele osób nie ma orientacji, jaka jest skala emerytur i rent wypłacanych w naszym kraju, a nawet jak wiele jest w Polsce osób uprawnionych do otrzymywania takich świadczeń. Przyjrzyjmy się zatem kluczowym liczbom.
Najważniejszą instytucją jest tu oczywiście Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który od kilku lat publikuje co roku z grubsza 20-stronicowy dokument zatytułowany „Struktura wysokości emerytur i rent wypłacanych przez ZUS” dając w ten sposób ogólny obraz tych świadczeń – ich skalę, proporcje i dynamikę. Zainteresowani mogą pobrać plik PDF z witryny internetowej ZUS (linki na dole).
Ilu jest świadczeniobiorców? Najnowsze dane pochodzą z marca 2014 roku, kiedy to emerytury i renty w ZUS pobierało 7,26 mln osób (o 69 tys. mniej niż rok wcześniej), z czego emeryci stanowili 4,94 mln, czyli 68,1% świadczeniobiorców w tej instytucji.
Renty z tytułu niezdolności do pracy pobierało 1,05 mln, natomiast renty rodzinne – 1,27 mln. Co ciekawe, liczba rent z tytułu niezdolności do pracy szybko maleje, gdyż ZUS od wielu już lat weryfikuje zasady ich przyznawania. W latach 90. mnóstwo osób “uciekło” przed bezrobociem na renty (zasady ich przyznawania były wtedy dość liberalne, co było świadomą polityką państwa), a gdy obciążenia finansów publicznych stały się nieznośne, ZUS zaczął weryfikować uprawnienia. Jeszcze cztery lata temu rent tych było blisko 200 tys. więcej, a w 2005 roku ich liczba wynosiła aż 2 mln (wg „Małego Rocznika Statystycznego Polski 2014”, tabl. 6, str. 182).
Emeryci i renciści obsługiwani przez ZUS to oczywiście nie wszyscy uprawnieni do tego rodzaju świadczeń. Dochodzą do tego osoby otrzymujące świadczenia z KRUS oraz z funduszy ministerstw obrony, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Tych pierwszych jest obecnie 1,21 mln, natomiast wydzielone fundusze ministerstw wypłacają świadczenia emerytalno-rentowe ok. 400 tys. osób. Łączna liczba świadczeniobiorców wynosi ok. 8,9 mln osób – w 2000 r. wynosiła 9,4 mln i od tej pory sukcesywnie maleje. Obecnie stanowi to ok. 23,2% ludności kraju – to przyczynek do dyskusji o problemach demograficznych i emerytalnych.
Ile kosztują renciści i emeryci? Skoro wiemy, ile osób pobiera świadczenia, warto będzie wiedzieć, jak duże są to kwoty. Dysponujemy tu danymi za 2012 rok zawartymi w publikacji GUS „Emerytury i renty w 2012 r.” (s. 24) – łączna kwota świadczeń wyniosła 185,44 mld zł. Z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych wypłacono 169,17 mld zł, z czego na wypłaty z ZUS przypadało 155,23 mld zł, z MON – 5,80 mld zł, z MS – 1,13 mld zł i z MSW – 7,0 mld zł. Kwota emerytur i rent brutto z KRUS wyniosła 16,27 mld. Jak widać, dość zapalna kwestia emerytur i rent rolniczych jest de facto bardziej problemem politycznym niż ekonomicznym – ich udział w całości systemu to zaledwie 8,8%.
Cały system emerytalno-rentowy stanowił w 2012 r. 11,6% produktu krajowego brutto wynoszącego 1596,4 mld zł (rok wcześniej tyle samo), co wyraziście ilustruje skalę obciążeń tymi świadczeniami. Odsetek ten waha się nieco w poszczególnych latach, ale istotny jest jego orientacyjny poziom.
Ile dostaje statystyczny emeryt? I wreszcie warto poznać średnią wysokość świadczeń. Cytowana wyżej publikacja ZUS informuje, że w 2012 r. przeciętna miesięczna kwota emerytur i rent brutto z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych wyniosła 1821 zł(kwoty zaokrąglone), w tym z ZUS – 1760 zł, natomiast w KRUS ukształtowała się na poziomie 1055 zł. Przeciętna miesięczna kwota emerytur i rent brutto z MON wyniosła 2960 zł, z MS 3103 zł, natomiast z MSW 2958 zł. Podważa to krążący w Internecie mit, że uprzywilejowane świadczenia z funduszy ministerialnych znacząco podnoszą średnią emeryturę i rentę – jak widać, są one z grubsza o dwie trzecie większe, ale ich udział w całości świadczeń jest niewielki ze względu na liczbę beneficjentów (400 tys. osób). Świadczenia te podnoszą średnią o zaledwie kilkadziesiąt złotych.
Z bieżących informacji publikowanych przez GUS w Internecie, w sekcji Wskaźniki makroekonomiczne (dane miesięczne), wiemy, że średnia emerytura i renta z systemu pozarolniczego przekroczyła ostatnio 2 tys. zł (w KRUS 1140 zł), zatem zapewne wypłaty ministerialne wzrosły do dziś w podobnej skali, z grubsza o 200 zł.
Jak sprawiedliwy jest rozkład świadczeń? Skoro już wiemy, jak wielu jest emerytów i rencistów oraz jak wielki przypada im kawałek tortu, warto rzucić okiem, jakie są przeciętne wielkości oraz jaki jest rozkład tych świadczeń. Nie siląc się na dokładną analizę statystyczną, która byłaby mało czytelna, pokażemy rozkład emerytur wypłacanych 5 milionom emerytów zusowskich w 2014 roku. Podstawą są dane z tabeli 2 w dokumencie ZUS.
Ilustruje to typowy wykres kolumnowy, w którym osią kategorii są 200-złotowe przedziały dochodowe (za wyjątkiem jednego, 100-złotowego przedziału 900,01-1000 zł – stąd kolumna w tym przedziale jest nietypowo niska), zaś osią wartości odsetki emerytów należące do danej kategorii dochodowej.
Podobnie jak w przypadku wynagrodzeń, rozkład ten jest prawostronnie skośny (górna granica świadczeń jest trudna do określenia), zaś średnia emerytura w tej grupie wynosiła w marcu 2014 r. 1954 zł, mediana (liczba dzieląca populację emerytów na dwie połowy świadczeniobiorców) wynosiła 1756 zł, zaś dominanta (czyli wartość występująca najczęściej w populacji) – 1513 zł. To typowe położenie miar średnich w rozkładach dochodów, przy czym zilustrowany tu rozkład dotyczy obu płci razem wziętych.
Warto przy okazji zauważyć, że dane GUS dotyczące wartości współczynnika Giniego dla poszczególnych grup społeczno-ekonomicznych, obrazującego nierówności ekonomiczne, wykazują największy egalitaryzm właśnie w grupie emerytów. Publikacja „Budżety gospodarstw domowych w 2013 r.” (s. 287, tabl. 5) informuje o wartości współczynnika Giniego w całym społeczeństwie i w poszczególnych grupach społeczno-ekonomicznych (pracownicy, rolnicy, pracujący na własny rachunek, emeryci, renciści) w okresie 2003-2013. Okazuje się, że emeryci mają zdecydowanie najniższe zróżnicowanie dochodów, wynoszące 0,239, gdy średnia dla całego społeczeństwa wynosi 0,338. Pomiar dokonywany jest na podstawie dochodu rozporządzalnego na 1 osobę w gospodarstwie domowym.
Świadczenia, a płeć. Względy natury biologicznej i społecznej powodują, że kobiety pracują krócej niż mężczyźni, mają niższe wynagrodzenia (uprawiają zwykle gorzej płatne zawody, a niekiedy otrzymują niższe wynagrodzenia na tych samych stanowiskach, aczkolwiek luka wynikająca z płci, tzw. gender gap, jest w Polsce relatywnie niska na tle Europy), wreszcie znacznie dłużej muszą żyć ze swoich składek emerytalnych (żyją średnio o 5 lat więcej i nominalnie o 5 lat wcześniej przechodziły dotąd na emeryturę). Skutkiem tej sytuacji jest to, że rozkład kobiecych emerytur, choć podobny co do kształtu do męskiego, jest przesunięty w lewo. Większe odsetki kobiet otrzymują emerytury w niższych przedziałach dochodowych.
Wymiernym dowodem tej sytuacji jest to, że średnia dla obu płci wynosi odpowiednio 2395 zł (M) i 1653 zł (K), mediana 2190 zł (M) i 1526 zł (K), zaś dominanta 1946 zł (M) i 1402 zł (K). Bardziej szczegółowe dane (m.in. położenie kwartyli) można znaleźć w cytowanej publikacji ZUS. To dość duże różnice, które leżały u podstaw decyzji o tak znaczącym podwyższeniu wieku emerytalnego kobiet – obok względów czysto finansowych.
Paweł Wimmer
Źródła:
Mały Rocznik Statystyczny Polski 2014
Informacja o sytuacji społeczno-gospodarczej kraju w sierpniu 2014 r.
Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
Emerytury i renty w 2012 r.
Struktura wysokości emerytur i rent wypłacanych przez ZUS po waloryzacji w marcu 2014 roku.
http://zus.pl/default.asp?p=5&id=3507
Budżety gospodarstw domowych w 2013 r.
Hmm,
Aby z KRUS wypłacić te emerytury i renty do Funduszu Emerytalno-Rentowego KRUS trzeba było dołożyć z budżetu 15,2 mld zł czyli dokładnie 50% deficytu budżetowego.
A to już nie jest problem głównie polityczny ale bardzo poważny problem ekonomiczny.
Wyliczylem sobie zapewne z bardzo duzym bledem.
srednia dlugosc zycia Polaka x srednie swiadczenie czyli 78 – 67 = 11 lat x 12 miesiecy x 1821 zl = 240 000 zl.Tyle otrzymuje polski emeryt zanim “przestanie byc swiadczeniobiorca.
Z drugiej strony 40 lat pracy x 12 miesiecy x 4379 zl srednie wynagrodzenie x 20% skladka emerytalna daje to 420 000 zl. Byloby interesujace gdyby pan wyliczyl ile my wplacamy do ZUS, a ile z niego otrzymujemy.
Błąd widoczny (zapewne nie jeden) na pierwszy rzut oka: autor komentarza przyjmuje, że przez ostatnie 40 lat średnie wynagrodzenie było takie jak dziś. A było zmienne i przed paroma jeszcze laty dużo mniejsze. Autor liczy przy tym hipotetyczne należności emeryta też wedle dzisiejszego wymiaru emerytury; a przecież one też się zmieniają, rosnąc. Wiec zaproponowane wyliczenie jest uproszczeniem w żadnej mierze nie oddającym rzeczywistości.
To, co otrzymujemy z ZUS jako emeryci, wynika z aktualnej wysokości funduszu, jakim dysponuje w danym roku ZUS. Nasze składki decysują o proporcjach emerytur, ale nie o ich wysokości, bo o tej decyduje aktualny stan gospodarki. Gdyby po drodze była wojna i PKB spadł o połowę, dostawalibyśmy tylko połowę tego, czego się kiedyś spodziewaliśmy, ale naturalnie w proporcjach zależnych od naszych dawnych składek. Gdyby PKB wzrósł szybciej niż oczekiwaliśmy, dostawalibyśmy odpowiednio więcej, ale też w stosownych proporcjach do Kowalskiej i Nowaka.
To bardzo uproszczone wyliczenia – o emeryturach decydują składki, demografia i zmiany PKB. To skomplikowany model.
Dodam więcej. Wyliczenia p. Bujaka są kompletnie bezsensowne. Na średnią życia ma duży wpływ śmiertelność osób, które nie dożyją okresu zatrudnienia i tym samym żadnych składek emerytalnych nie zapłacą. Bardziej zasadne jest więc operowanie średnim czasem życia na emeryturze. A ten wynosi ok. 20 lat czyli blisko 2 razy więcej niż przyjął p. Bujak. Kolejną bzdurą jest przyjęcie takiej danej jak 40 lat pracy. Raczej mało kto tyle pracuje zarobkowo. Dodać też należy, że p. Bujak nie bierze pod uwagę, że składki emerytalne płaci się tylko do czasu gdy podstawa wymiaru składki nie przekroczy w roku kalendarzowym trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia. Po jej przekroczeniu składki emerytalnej się nie pobiera. A zatem p. Bujak w swoich wyliczankach powinien niższą wartość średniego wynagrodzenia.
Jedyne co p. Bujak napisał rzetelnie to “Wyliczylem sobie zapewne z bardzo duzym bledem”.
Oczywiscie, ze moje wyliczenia nijak sie nie maja do rzetelnych. Chcialem tylko sprowokowac pana Pawla Wimmera do ich przeprowadzenia. Chodzi o to by wykazac, ze ZUS to “sprawiedliwa loteria”. Pan BM juz wie o co chodzi, i moze to innym pieknie wytlumaczyc. Czy my skladka zusowowska finansujemy tylko przyszle emerytury, czy tez sa jeszcze inni, ktorzy z tego garnka wyjadaja. Kazdego chyba interesuje odpowiedz na to pytanie. Dlaczego dzisiaj musimy doplacac do ZUSu. Bo wyplacamy wiecej, niz wplacono w przeszlosci, bo nie w calosci nasze skladki w przeszlosci zostaly odprowadzone na konto ZUSu.
Nie proszę pana. Dlatego dopłacamy, że w przeszłości składka była ZA MAŁA. Nikt tych pieniędzy nie ukradł; a ewentualna rozrzutność samego ZUS, o której prasa pisała (luksusowe budynki itp.) to śmieszny pryszcz z w stosunku do sum wchodzących w ogólną rachubę.
W życiu bym nie przypuszczał, że po 44 latach pracy znajdę się w grupie 0,7% najbogatszych emerytów…
Dlaczego więc nie stać mnie na te “wakacje pod palmami”???
To jakieś nieporozumienie…
A może winna jest moja małżonka, emerytowana nauczycielka, której emerytura nie starcza na przysłowiowy “pieprz do g-5″…
Żeruje na mnie, czy co…
@otoosh
Nie stać Pana także na Lamborghini, a nawet na średniej klasy Mercedesa. Co więcej, przypuszczenie, że emeryta będzie na to stać było od początku obarczone poważnym błędem z kategorii czterech działań plus procenty.