Stanisław Obirek: Dwie szkodliwe książki i papież Franciszek w Al-Azhar4 min czytania

Benjamin Barber

2017-04-26.

Wiem, że o zmarłych należy albo milczeć, albo mówić dobrze. Więc chcę powiedzieć rzecz dobrą o zmarłym 25 kwietnia Benjaminie R. Barberze, który był znany najbardziej z wydanej w 1995 roku książki Dżihad kontra McŚwiat (polskie wydanie 1997), która podobnie jak wydana w 1996 roku książka Samuela Huntingtona Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego (polskie wydanie też z 1997), określiły nasze myślenie o świecie.

W obu rzeczywistość XX wieku została przedstawiona przez pryzmat ścierania się kultur i cywilizacji. Analizy Barbera były bardziej subtelne, ale w wyobraźni czytelniczej pozostał tylko obraz ścierającej się świętej wojny islamskiej ze światem zachodniego konsumpcjonizmu. To oczywiście nie jest wina autora tylko uproszczonej recepcji jego dzieła. Inne książki, w tym ostatnia z 2013 roku Gdyby burmistrzowie rządzili światem. Dysfunkcyjne kraje, rozkwitające miasta (polskie wydanie 2014), stanowią przenikliwe diagnozy destrukcyjnego wpływu ideologii neoliberalnej na współczesną rzeczywistość. Jednak te akurat tezy słabo przeniknęły do czytelniczej świadomości. Dla większości czytelników Barber pozostanie autorem Dżihad kontra McŚwiat.

Właśnie dlatego postanowiłem połączyć go ze wspomnianą książką Huntingtona, który do końca życia pozostał piewcą nieuniknionych konfrontacji cywilizacji zachodniej z resztą barbarzyńskiego świata. To oczywiście teza nie nowa. Jak wykazali polscy badacze – tacy, jak Robert Piotrowski i Jan Skoczyński –  to praktycznie plagiat tezy Feliksa Konecznego, który jednak posłużył się znaczenie bardziej zróżnicowanym obrazem światowych cywilizacji i swoją najważniejszą książkę nie bez kozery zatytułował O wielości cywilizacji (1935).

Ja jednak chciałbym napisać słów kilka na temat alternatywnego obrazu świata, który się wyłania z setek książek poświęconych właśnie wielości cywilizacji, które od zawsze pozostawały w dialogu i wzajemnie się przenikały i wzbogacały. Niestety ta wiedza nie przebija się do zbiorowej wyobraźni ze szkodą dla naszego rozumienia świata.

Przykład pierwszy z brzegu. Kto słyszał o książce Freda Hallidaya z 1995 roku Islam i mit konfrontacji (polskie wydanie 2002), który doskonale znając język arabski wskazywał na złożoność cywilizacji islamskiej i negatywne dziedzictwo europejskiego kolonializmu i orientalizmu? Albo o eseju z 2001 roku Eduarda Saida „Zderzenie ignorancji” z 2001 roku opublikowanego na łamach najstarszego amerykańskiego tygodnika „The Nation”?

Said, autor ważnej książki Orientalizm dokonał druzgocącej krytyki uproszczonych i fałszujących w istocie islam tez Huntingtona, ale któż miał czas i cierpliwość wdawać się w lekturę tekstów „utrudniających” rozumienie rzeczywistości.

Podobnie nasza wiedza o islamie pochodzi raczej z alarmistycznych nagłówków prasowych i krzykliwych reportaży telewizyjnych, a nie z tekstów pisanych przez samych muzułmanów, którzy jako pierwsi padają ofiarą islamskiego fundamentalizmu i terroryzmu odwołującego się do upolitycznionej i zafałszowanej religii.

A przecież nawet w polskim przekładzie jest już dostępna pokaźna biblioteczka podstawowych tekstów myślicieli islamskich przybliżających niezwykłe bogactwo i historyczne i geograficzne zróżnicowanie ich religii. Wystarczy wspomnieć dwie książki irańskiego historyka islamu od lat pracującego w USA Seyyeda Hosseina Nasra, Idee i wartości islamu z 1966 roku (polskie wydanie z 1988) i Istota islamu: trwałe wartości dla ludzkości 2002 roku (polskie wydanie z 2010).

A to tylko przykłady pierwsze z brzegu.

Polscy arabiści dokonali niezwykłego wprost wysiłku by przybliżyć polskiemu czytelnikowi bogactwo cywilizacji islamskiej. Zapoczątkowana przez Józefa Bielawskiego, tłumacza Koranu, znakomita szkoła warszawskich znawców islamu do dzisiaj budzi międzynarodowy szacunek. Jednak w Polsce ich dorobek pozostaje ciągle zbyt mało znany. A szkoda, bo cierpi na tym nasze rozumienie świata, w którym żyjemy.

I jeszcze na koniec chciałbym wspomnieć o moim ulubionym badaczu islamu, a zwłaszcza jego świętej księgi. Chodzi mi o Egipcjanina Nasra Abu Sayda (1943-2010). Miałem szczęście spotkać go na wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim kilka lat przed jego śmiercią. Zrobił na mnie ogromne wrażenie nie tylko prezentowaną wiedzą i otwartością na inne religie, ale nade wszystko pokorą wielkiego uczonego, który dokonał prawdziwego przełomu w badaniach nad Koranem. Był bodajże pierwszym, który już w latach 80. minionego wieku zastosował zasady hermeneutyczne do analizy tekstu koranicznego. Zapłacił za to nowatorstwo wysoka cenę – został oskarżony o apostazję i wyrzucony z prestiżowego uniwersytetu Al.-Azhar. Znalazł schronienie na holenderskim uniwersytecie w Leiden, gdzie do śmierci nauczał i napisał niezwykłe wprost teksty o potrzebie reformacji w samym islamie…

W tym tygodniu 28 i 29 kwietnia papież Franciszek odwiedzi uniwersytet Al-Azhar. Dostrzegam w tej wizycie pośmiertne zwycięstwo Nasra Abu Sayda, a zwłaszcza jego idei dialogu i porozumienia między różnymi cywilizacjami. Może ta wizyta Franciszka wpłynie na dobór lektur również polskich czytelników?

Stanisław Obirek

Print Friendly, PDF & Email
 

17 komentarzy

  1. otoosh 27.04.2017
  2. Obirek 27.04.2017
  3. Euzebiusz z Cezarei 27.04.2017
    • Therese Kosowski 07.05.2017
  4. Euzebiusz z Cezarei 27.04.2017
  5. Obirek 27.04.2017
  6. malpa z paryza 27.04.2017
  7. Euzebiusz z Cezarei 27.04.2017
  8. Magog 27.04.2017
  9. Euzebiusz z Cezarei 27.04.2017
  10. malpa z paryza 28.04.2017
  11. Euzebiusz z Cezarei 28.04.2017
  12. Euzebiusz z Cezarei 28.04.2017
  13. Magog 28.04.2017