2016-07-26.
W XVI wieku mało brakowało by polski Kościół katolicki stał się Kościołem Narodowym, tak jak to się stało z innymi Kościołami europejskimi, jak na przykład z Kościołem angielskim czy szwedzkim.
Tylko brakowi zdecydowania prymasa Jakuba Uchańskiego (1502-1581) i króla Zygmunta Augusta (1520-1572) Polska zawdzięcza pozostanie przy katolicyzmie. Myślę, że stało się to ze szkodą dla polskiej kultury religijnej i poziomu refleksji teologicznej, która od zwycięskiego pochodu kontrreformacji do dzisiaj zastygła we wtórnym powtarzaniu dyrektyw Rzymu. Choć od czasów Soboru Watykańskiego II tendencje narodowe i wyraźna skłonność do uniezależniania się od watykańskich dyrektyw wyraźnie się nasiliła. Od czasu wyboru na papieża Franciszka te tendencje stały się wręcz sposobem na życie większości polskich biskupów i księży.
Uświadomiłem to sobie w czasie kilkudniowego „samochodowego urlopu” spędzonego na wschodniej ścianie naszego kraju. Otóż przy okazji odwiedziłem kilkadziesiąt budowli sakralnych, w tym również kościoły katolickie. Architektonicznie niektóre cerkwie nazwałbym prawdziwymi perłami sztuki sakralnej, zdarzały się też piękne kościoły unickie i katolickie, zwłaszcza drewniane. Nieliczne ocalałe synagogi również olśniewały pięknem, zwłaszcza kompleks synagogalny w Włodawie. Przykrym (obawiam się, że nie odosobnionym) przykładem profanacji pięknej synagogi był Chełm (skądinąd miasto pielęgnujące wielokulturowe i wieloreligijne dziedzictwo). Doprawdy trudno pojąć dlaczego akurat w sakralnym budynku musi się mieścić restauracja?
No ale wracam do budynków wyznania rzymsko-katolickiego. Nieuprzedzony, acz zaciekawiony obserwator miałby sporo kłopotów z ich utożsamieniem z wyznaniem akurat rzymskim. Brak bowiem śladów związku z Rzymem, natomiast wszędzie dominuje polski papież (w jednym w kościołów i to w moim rodzinnym Narolu, razem z papieżem niemieckim), natomiast trudno dostrzec obecność obecnego papieża argentyńskiego. Nawet przy okazji zachęt do udziału w Światowych Dniach Młodzieży pojawiało się nawiązanie do świętego Jana Pawła II jako ich inspiratora, natomiast Franciszek był zaznaczany nader dyskretnie.
Pozostając przy konwencji nieuprzedzonego obserwatora miałem wrażenie, że zwiedzam mauzolea narodowej martyrologii, którym z nieba patronuje polski papież. Było to szczególnie widoczne w Stalowej Woli, ale nie tylko. Wiele z tych kościołów było oszpeconych wątpliwej piękności pomnikami polskiego papieża, ozdobionymi brzmiącymi nader narodowo sentencjami. Jedynym wytłumaczeniem tej ikonograficznej osobliwości jest całkowita niekompatybilność słów wygłaszanych w tych kościołach z przesłaniem papieża Franciszka.
I jeszcze jedna, tym razem akustyczna, osobliwość. Otóż dostrzegłem (a raczej usłyszałem) pewną nowość w porównaniu z latami gdy na tych terenach bywałem jako dziecię. Otóż coraz więcej księży katolickich zachowuje się jak muezzini (choć brak im muzycznych talentów dorównującym głosom islamskich duchownych), ich głos rozlega się już nie tylko w murach kościołów, ale ogarnia całą przestrzeń wsi i miasteczek. Czyżby wpływ islamu, przed jakim ostrzega ojciec Rydzyk, jednak dotknął samego serca polskiej religijności?
Czyżby nad Wisłą realizował się niespełniony sen prymasa Uchańskiego? Wszak był interreksem po śmierci Zygmunta II Augusta w 1572 roku. Mam wrażenie, że niektórym biskupom (a nawet jednemu z zakonników) ta rola przypadłaby do gustu również dzisiaj.
Jutro przyjeżdża do Polski papież Franciszek. Pobędzie w tym kraju do niedzieli. Ciekaw jestem czy Polski Kościół Rzymsko-Katolicki powróci do swych chrześcijańskich i katolickich korzeni, czy też i z tej okazji uczyni pretekst by się umocnić w swoich narodowych ciągotkach. Już niedługo się o tym dowiemy.
Stanisław Obirek
To, że krk w Polsce stał się kościołem narodowym przekonuje wizyta w Licheniu lub w kościele św. Rydzyka w Toruniu. Estetyczne szamba, takie architektoniczne disco-polo wypełnione martyrologią narodową i “dumą, dumą narodową”, jak to wrzeszczą prawdziwi Polacy, czyli kibole i oenerowcy. Nie wiem, czy o takim narodowym kościele myślał Zygmunt August czy Frycz-Modrzewski. Pewnie nie, ale to nie ma znaczenia. Taki jest kościół w Polsce i innego nie będzie. Garstka Lemańskich, jakieś ledwo dyszące pisma w rodzaju “Więzi” przegrają z Międlarem, Dydyczem i obojętną lub głupią lub przestraszoną masą wiernych, dla której tzw. życie duchowe to tablet na I komunię siostrzeńca, nienawiść do “ciapatych” i pieprzenie, że JP2 to wielki Polak.
No na pewno nie o takim. Trójka Jakub Uchański, Zygmunt August i Frycz-Modrzewski (a pewno dałoby się do niej doliczyć garstkę innych) myślała o kościele tolerancyjnym z ducha Erazma z Rotterdamu. Dzisiaj mamy do czynienia z karykaturą i Kościoła i narodu. Szkoda bo potencjał sądzę jest znaczny. Choćby rozsądne głosy Haliny Bortnowskiej czy Adama Szostkiewicza mają swoją wagę. Ale też ludzie stojący poza instytucjonalną religią jak Zygmunt Bauman (dodatek o Franciszku Newsweeka) czy Jarosław Mikołajewski (dzisiejsza GW) mają ciekawe rzeczy do powiedzenia. Drogi Wejszycu nie trać nadziei, Franciszek przyjedzie i zrobi raban!
Przestrzen publiczna zawlaszczana jest przez proboszczow rownie skutecznie regularnym biciem w coraz potezniejsze dzwony. Jakby zamiarem ksiezy bylo zwolanie na msze calej gminy, lacznie z tymi co musieliby powstac z grobow.
No bo to przeciez na chwale Pana – ciesza sie ksieza. A moze raczej na trwoge?
Nie bardzo wiem, co to są katolickie i chrześcijańskie korzenie. Na przykład, czy Bóg mszczący się do czwartego pokolenia jest takim korzeniem, czy nie?
Jak będziesz w ten sposób argumentował to się raczej nie dowiesz 🙂 Tzw. korzenie chrześcijańskie to nie ten czy inny cytat z Biblii wyrwany bez składu i ładu. A szczerze mówiąc one mają bardzo powierzchowny naskórek teologiczny. Przez “korzenie” rozumie się na ogół bardziej krąg kulturowy niż samą tylko religię. Z całym bagażem, dobrym i złym. A tradycja, nawyki, przyzwyczajenia to są rzeczy naprawdę silnie tkwiące w człowieku, bo zapewniające mu spokój taki, jaki może zapewnić tylko dobrze poukładany świat, nieważne w jaki sposób.
Za bardzo patrzysz na wszystko przez pryzmat własnej osoby, zapominając, że są na świecie ludzie całkiem innej konstrukcji. A na dodatek – jest ich zdecydowana większość.
To co powyżej wyjaśnia nieco fenomen “kościoła narodowego” bo z takim mamy dziś do czynienia nie tylko w Polsce.
Zygmunta Augusta bym w to nie mieszał, w jego poczynaniach więcej było politycznego szantażu, niż rzeczywistych zamiarów, stąd wrażenie “niezdecydowania”. Współpracowników, o których pan profesor wspomniał – jak najbardziej.
@J.Luk,
Rozumiem, że Japończycy, czy Koreańczycy, nie mają chrześcijańskich korzeni, a jakoś żyją. Poukładanie świata, o którym piszesz, to zawsze okradanie jednych przez drugich, na przykład, za pomocą religii. To, że okradani (rabowani) udają, że jest im z tym dobrze, świadczy tylko o ich głupocie. Pytanie, czy warto im to uświadamiać, czy nie. Przykłady Danii, Holandii, czy Szwajcarii, pokazują, że ludzie bez religii mogą bardzo dobrze sobie świat budować.
Co do mojej osoby, to w dyskusji raczej unikałbym wartościowania autorów wypowiedzi, bo to dyskusję zabija.
Ależ ja nie wartościuję autorów 🙂
Po prostu mówię Ci, że na świecie są ludzie głupsi od Ciebie i też mają prawo żyć. Zabronisz im? Może coś udają w imię czegoś. Nie wykluczam tego. I co? zabronisz im? No nie, bo tego się zrobić nie da.
Przykład Danii, Holandii itd. jest moim zdaniem, lekko nietrafiony, bo te kraje nie zbudowały tego co maja na “światopoglądzie naukowym” ale na jak najbardziej chrześcijańskim, tyle że innej konfesji. Szwajcaria np. ma na swoim koncie więcej stosów dla innowierców niż Święta Inkwizycja, wiesz o tym? Trzeba by bardzo spokojnie i uważnie prześledzić drogę, którą odeszła od tamtego modelu. Tego co prezentują dziś nie buduje się w 10 lat. Na to są potrzebne stulecia. Oderwanie się państwa od kościoła instytucjonalnego – tak. Jak najbardziej.
Ale tylko tyle można zrobić. Cytaty z Biblii niczego nie zmienią, bo zdecydowana większość tzw. wierzących ich nie zna i ma je z nosie. Nie będzie się nad nimi pochylać, roztrząsać i zastanawiać.
Powtórzę: krąg kulturowy to nie tylko czytanie ksiąg religijnych i tego nie przeskoczysz. W każdym razie nie w jednym czy dwóch pokoleniach.
🙂
panie prof. trafiony i zatopiony.
Kosciol, narodowy, kosciol watykanski, kosciol Erazma etc etc.. zawsze pozostanie instytucja autorytatywna, wrecz dyktatorska, gdzie ich wyznawcy sa zniewoleni, zabrania im sie samodzielnego myslenia, refleksji, bo w religiach monotheistycznych nie ma miejsca na inne zdanie, mysl, jest tylko Jedna, ta od Boga.
Czuję się przekonany, ale nie pokonany. Pisanie o kościele narodowym nie oznacza, że jestem jego zwolennikiem. Wcale nie uważam, że byłby lepszy od tego co jest, ale byłby inny. Być może moim komentatorzy mają rację, że zajmowanie się tą instytucją to zawracanie głowy. No ale, że tak powiem, trochę się na tym znam i próbuję wskazać na możliwości by był mniej szkodliwy. W tę możliwość wpisuje się kilkudniowa, nader medialnie dyskretna, obecność papieża Franciszka pośród polskich katolików. Pokazuje, że ich kościół ma też inną twarz. Czy im się ona spodoba to inna sprawa, no ale nie mogą mówić, że jej nie znają.
Mi się wydaje, ze Franciszek podcina gałąź, na której siedzi. Istota KK to jest instytucja, która kosztuje. Te wszystkie katedry i kościoły, które trzeba remontować i ogrzewać. Potrzebne są dochody. Pieniądze trzeba skądeś brać. Mozna sprzedawać usługi. Franciszek jest przeciw. No, dobrze. Niech usługi będą za darmo. Ale skąd wziąć na ogrzewanie? Jeśli nie za pogrzeby, to może z podatków? Ale dlaczego państwo ma przekazywać cześć podatków akurat na to? Świeckie państwo nie powinno. W Polsce jest na to odpowiedz: Kościół wspiera Partie, wiec Partia wspiera Kościół. To niezle pracuje jak dotąd. Ale Polska to jednak swoiste kuriozum, wiec nie można tej recepty stosować powszechnie na całym świecie.
.
Mi się wydaje, ze Franciszek nie przedstawia żadnego pomysłu na proste pytanie “z czego ma żyć instytucjonalny Kościół”, jeśli zgodnie z jego sugestiami ma przestać sprzedawać swoje usługi. Czy ma się przekształcić w Kościół apostolski, w którym proboszczowie jeżdżą na rowerach, zaś kardynałowie tramwajem? To jest jakiś pomysł, ale nie z polskimi kardynałami. Oni musieliby schudnąć zarówno dosłownie jak tez w przenośni, żeby się zmieścić na siedzeniach budowanych na gabaryty przeciętnego pasażera.
.
Byc może w tej obserwacji jest klucz do zrozumienia zarówno nauczania Franciszka, jak tez odejścia polskiego Kościoła od Watykanu. Franciszek jest szefem Kościoła powszechnego, wiec kieruje swoje zalecenia tam, gdzie jest większość wiernych i gdzie zmiany są najpotrzebniejsze. Większość wiernych jest nie w Polsce i nawet nie w Europie. Zalecenia Franciszka maja sens wszędzie tam, gdzie ludzie są biedni, wiec również księża nie powinni być bogaci. To nie jest przypadek Polski. Polacy nie są już ubodzy, wiec polski Kościół może sobie pozwolić na ekscesy. I sobie pozwala aż zanadto. Jednakże, z punktu widzenia Kościoła powszechnego polski Kościół to jednak margines. Papież nie ma powodu dostosowywać nauczania do tego bardzo szczególnego przypadku. On się raczej zwraca do tych, dla których nawet rower to jest majątek. To oni maja prawo oczekiwać, ze ich proboszcz tez będzie jeździł na rowerze. I do nich właśnie papież kieruje swoje nauczanie. Innymi słowy, wybór Bergoglia na to stanowisko oznacza tyle, ze Kościół przekierowuje swoje priorytety z Europy, USA, czy Kanady, gdzie i tak traci wpływy (poza Polską, jak na razie), w kierunku gęsto zaludnionych i ubogich społeczeństw. Właśnie tam ludzie są ubodzy, wiec nadmierna pazerność księży to nie jest droga do sukcesu.
.
A Kościół w Polsce? Polska to jednak wyspa bogactwa na tle Ameryki Łacińskiej czy Afryki. Kraj, społeczeństwo, oraz polski Kościół zamykają się przed uchodźcami w obronie swojego interesu ekonomicznego. Tutaj panuje pełna zgoda rządzących, rządzonych, oraz duchowieństwa. Polski Kościół wcale nie odpływa od Rzymu, o ile Rzym chce pozostać w centrum bogatego świata. Ale ten akurat papież, z racji swojego pochodzenia a także decyzji kardynałów, ma za zadanie zbliżyć Rzym do Trzeciego Świata. Tym się właśnie zajmuje. Ale jego nauczanie ma być powszechne, a nie jednostkowe. On nie powie “w bogatych krajach niech księża jeżdżą wypasionymi furami, i ja nie mam nic przeciwko temu”. Wiec on mówi uniwersalnie. My jednak bierzemy jego słowa do siebie, chociaż one nie są do nas adresowane. Nam się wydaje, ze on chciałby przebudować bogate Kościoły bogatych krajów w ubogie Kościoły w tychże krajach. Nic podobnego. Ten papież tak naprawdę mówi “jesteście bogatym marginesem, wiec idźcie swoją drogą, podczas gdy moja droga prowadzi z daleka od Rzymu”. Co tez bogaci chętnie czynią, bo nie maja zamiaru dzielić się z ubogimi. W tym sensie polski Kościół jest nie tyle narodowy, co po prostu bardzo bogaty i bardzo egoistyczny. Polski Kościół wybiera pozostanie w gronie bogatych Europejczyków, podczas gdy Bergoglio chce kierować swoją uwagę w kierunku ubogich mas Trzeciego Świata.