Jurek Owsiak, który zwykle pomija takie napaści, tym razem odniósł się do pani Pawłowicz niezbyt elegancko. Powiedział:
Niech pani spróbuje seksu. Poczuje pani motyle w brzuchu, poczuje pani rozluźnione plecy. Poczuje pani kwiat we włosach, a przez to w głowie też się może poukładać.
Rzecznik PiS Beata Mazurek powiedziała:
J. Owsiak w paskudny sposób obraził posłankę Pawłowicz i przy okazji wszystkie kobiety
i zapowiedziała podjęcie kroków prawnych.
Skoro PiS jest taki pryncypialny, to może by podjął kroki prawne wobec Tadeusza Rydzyka, który nazwał panią prezydentową Kaczyńską czarownicą i radził jej, aby dokonała na sobie eutanazji. Jej szwagier Jarosław Kaczyński wtedy nie zareagował, nie nazwał autora tej chamskiej wypowiedzi kanalią i nie poradził mu, żeby przestał wycierać sobie swoją wredną mordę panią prezydentową.
Pozostał jednak do rozwiązania aspekt prawny w kwestii Owsiaka. Rozwinęła się u nas w domu dyskusja, czy zachęcanie kogoś do seksu jest przestępstwem, skoro seks nie jest w Polsce karalny.
Dla mnie sprawa jest oczywista: namawianie panny katoliczki do uprawiania seksu jest nawoływaniem do postąpienia wbrew zasadom wiary. Jest to co najmniej obraza uczuć religijnych. Owsiak będzie miał szczęście jak nie pójdzie do pudła. Nie ma jednak racji pani Mazurek – Owsiak nie obraził w ten sposób wszystkich kobiet.
„Sztuczne fiołki”
Media są pełne rozważań typu „czy Owsiak ma za co przepraszać Krystynę Pawłowicz”. Jakoś dotychczas nie pojawiły się rozważania „czy Krystyna Pawłowicz ma za co przepraszać Jurka Owsiaka”. Polityk, jak wiadomo, może być chamem i kłamcą i rzadko się zdarza, żeby przeprosił kogoś, kogo spotwarzył. Jarosław Kaczyński nazwał Mieczysława Wachowskiego „wielokrotnym przestępcą”. Po kilkunastu latach rozpraw sąd nakazał Kaczyńskiemu przeprosić Wachowskiego. Czy ktoś słyszał może o tych przeprosinach?
Rada Owsiaka dla Krystyny Pawłowicz mocno oburzyła prawicową dziennikarkę i filmowca Ewę Stankiewicz i postanowiła kulturalnie zwrócić mu uwagę. Napisała:
Odpowiem na poziomie takim, żeby zrozumiał: Owsiak seks z glutem ropy byłby przyjemniejszy niż dotykanie takiego obleśnego karła jak ty.
Możesz walczyć ze świnią w błocie – oboje się ubrudzicie, ale tylko świnia będzie szczęśliwa.
* * *
Sławomir Sierakowski „Polska wstaje z głowy” (Krytyka Polityczna):
Przesączony patriotyzmem to kraj, w którym jedni kibice pokazują światu zło nazistowskiej przemocy, a drudzy zasadzają się na drużynę piłkarzy z Izraela, żeby ich pobić po zakończonym meczu. Oba sygnały, które idą w świat, z pewnością pomogą naszej ojczyźnie wstać nie tylko z kolan, ale i z głowy.
Pierwszy sygnał to: Polacy, którzy nie są ofiarami, bo urodzili się po wojnie, domagają się uznania od Niemców, którzy nie są ich prześladowcami, bo także urodzili się po wojnie.
I drugi: Polacy, w odróżnieniu od Niemców, świadomie nawiązują do nazistowskiej przemocy, prześladując Żydów.
Tym się dziś Polska od Niemiec różni, że jest krajem, który sam na własne życzenie udowadnia reszcie świata, że państwo demokratyczne może być tutaj wyłącznie sezonowe. Robi to, zamykając oczy na tę najoczywistszą prawdę historyczną, że jeśli demokracja potrwa w Polsce tylko sezon, to i samo państwo tyle potrwa, bo nie będzie zdolne do istnienia wojując jednocześnie z Zachodem i Wschodem.
Kibice udowadniają za jednym zamachem, że są jedną z najbardziej antypolskich i bezmyślnych grup społecznych w kraju. Bardziej antypolska i bezmyślna jest jedynie partia rządząca Polską, która oczywiście z potępieniem nienawiści i przemocy wobec Żydów nie spieszy. (skreślić „bezmyślnie”, gdyby na jaw wyszły powiązania nie tylko otoczenia Ministra Obrony, ale także reszty tego patriotycznego obozu z Kremlem).
* * *
Abp Henryk Hoser:
Powstanie warszawskie jest lekcją wiary w Boga i wiary w człowieka.
* * *
Powinno być prawo, nakazujące politykom po paru latach odejście z polityki. Kiedy obserwujemy tych, co wypadli z aktywnej polityki, zdumiewa nas na ogół jak nabrali rozsądku. Stają się czasem bardziej obiektywni, ciekawie komentują wydarzenia, tracą agresję – polecam ciekawy wywiad z Ludwikiem Dornem w Krytyce PolitycznejDorn: Na szczycie zostanie PiS-owska flaga i dumny Jarosław Kaczyński u stóp gigantycznej statui brata
Ludwik Dorn tłumaczy, po co PiS reparacje wojenne od Niemiec i ile szabli ma Duda. I że na końcu tej drogi i tak czyha nicość. Michał Sutowski: Czy warto analizować polską politykę przez to, co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego?
Ale niech tylko poczują się bliżej politycznego koryta – już zaczynają swoje gierki.
Przykładem tego jest Roman Giertych. Kiedy był politykiem, był bardzo nieprzyjemny. W rządzie koalicyjnym PiS zajmował się edukacją i tam lansował swoje pomysły. Bronił Młodzieży Wszechpolskiej, której członkowie przyłapani na hitlerowskim pozdrowieniu tłumaczyli, że to był tylko gest zamawiania pięciu piw. Wymusił ustawienie pomnika Romana Dmowskiego. Wcześniej, jako członek komisji sejmowej, spotkał się potajemnie z Janem Kulczykiem, który miał być przez komisję przesłuchiwany. Najpierw kłamał, że się nie spotkał, potem, że ot tak na chwilę w przejściu przypadkiem, potem że to była inicjatywa Kulczyka, a wreszcie przyznał, że to była jego inicjatywa. W kraju przestrzegającym praworządności już by na zawsze wyleciał z polityki, ale u nas spokojnie dalej działał.
Kiedy wyleciał wreszcie z aktywnej polityki i wrócił do działalności adwokackiej, zmienił się. Jego komentarze stały się ciekawe. Ale wciąż myślał o powrocie i starał się zasłużyć na poparcie PO, choć krytykował tę partię za „przesunięcie w lewo”, co uznawał za przyczynę przegranej w wyborach.
Teraz chyba poczuł, że powrót bliski, więc zaczął działać jak kiedyś. Zaatakował Adriana Zandberga i partię Razem zarzucając im rozbijanie zjednoczonej opozycji. Już w tym miejscu widać kretynizm zarzutów, bo jako żywo opozycja nie była nigdy zjednoczona.
Obrzydliwość napadu Giertycha widać w jego języku. Powiedział o Zandbergu:
Giertych uważa, że każdy kto nie oddaje głosu na Platformę, ten przysługuje się zwycięstwu PiS. Nazwał Zandberga komunistą i stwierdził, że jest on darem z nieba dla PiS.
Prawda jak ten język różni się od wstrętnego języka polityków PiS?
* * *
Nienawidzimy Arabów, ale nie zapominamy o Żydach.Magdalena Ogórek publicznie analizuje korzenie senatora Borowskiego, pytając czy zmieniał nazwisko z Berman na Borowski. Ot, ciekawość ludzka.
Członkowie izraelskiej drużyny piłki nożnej Hapoel Petah Tikwa zostali zaatakowani przez zamaskowanych osobników po meczu towarzyskim z drużyną MKS Ciechanów.
Gdyby rządząca partia była przeciwna takim incydentom, to by je potępiła.
Co siedzi w ludziach, co ich skłania do takich objawów nienawiści? W czystej postaci mamy to wtedy gdy kibice (?!) różnych drużyn spotykają się na tzw. ustawki, gdzie się między sobą biją, często używając noży, siekier, łańcuchów. Jakaś potrzeba zła tkwi w człowieku, który traktuje jako wroga takiego jak on kibica innej drużyny, nienawidzi go i pragnie zniszczyć?
* * *
Prof. Bronisław Łagowski („Polityka psychiczna”, Przegląd) zastanawia się nad celem wprowadzania w Polsce autorytaryzmu.
Wiceminister od policji stwierdził, że przeciw reformie demonstrują na ulicach „komuniści i ubecy”, drugi dygnitarz zobaczył głównie „wdowy ubeckie”, a senator uzupełnił opis, strasząc że „chodzą stare upiory bolszewickie”. Te stanowcze twierdzenia mogą nam wystarczyć za odpowiedź, czemu ma służyć kaczystowski autorytaryzm. Karani mają być komuniści, a ponieważ będzie ich za mało, dobierze się antykomunistów z Platformy Obywatelskiej. Demokraci liberalni ich nie obronią, bo ich liderzy jak Grzegorz Schetyna czy nowoczesny pan Petru także wołają „precz z komuną”. (…)
Rugi personalne dyktowane polityką zaczęły się już za rządów Mazowieckiego i z krótkimi przerwami trwały cały czas. Poniżanie i dyskryminowanie oficerów Ludowego Wojska Polskiego zaczęło się na długo przed Macierewiczem i Siemoniakiem. Czym jak nie praktyką autorytarną było rozporządzenie się solidarnościowych reformatorów zakładami przemysłowymi czy wielkimi obszarami ziemi ornej, które były – jedne i drugie – własnością społeczną, kolektywną, narodową? Reprywatyzację przeprowadzano w sposób już nie tylko autorytarny, ale wręcz gangsterski. Zmiany można było przeprowadzić sprawiedliwie, demokratycznie i liberalnie, ale partie solidarnościowe były (i są) tak pełne pychy, zarozumiałe i żądne zemsty nawet na przedmiotach martwych, że przyjęły taki, a nie inny sposób działania.
Jak ocenić ten szczególnie podły sposób eliminowania z życia publicznego, zastraszania i psychologicznego terroryzowania swoich i obcych zwany lustracją? Co się chciało i chce (bo lustracja nadal trwa) osiągnąć, mszcząc się na ludziach uwikłanych bez własnej winy we współpracę z nieistniejącą już Służbą Bezpieczeństwa? Jaki format ludzi gustuje w takiej zemście, a jeżeli gustuje cała klasa polityczna, to czego jak nie jawnego w końcu autorytaryzmu można się po niej spodziewać? (…)
Totalitaryzm pod jednym względem jest zawsze i wszędzie gorszy od autorytaryzmu: przekracza naturalne granice władzy, dążąc do opanowania umysłów i wtłoczenia w nie swojej „prawdy”. Celu nie osiąga, ale już samo to dążenie wprowadza w państwie atmosferę zakłamania i osłabia poczucie rzeczywistości tak u rządzonych, jak i u rządzących. W III Rzeczpospolitą wmontowano instytucję pochodzenia totalitarnego, a jest nią Instytut Pamięci Narodowej (nazwa orwellowska, bo nie chodzi o pamięć, lecz o zatarcie pamięci, jak w tej „dekomunizacji” ulic). Jeden z byłych szefów IPN, już nieżyjący, wyłożył w artykule opublikowanym niegdyś w „Tygodniku Powszechnym”, jakie zadania stoją przed tym instytutem. Otóż w ciągu 20 lat – chwalił się i groził autor – wykażemy w sposób naukowy, w oparciu o rzetelne źródła archiwalne, że ci, co uchodzili za ludzi zasłużonych, byli zbrodniarzami, a ci, których lekceważono bądź prześladowano, byli bohaterami. Badania nie zostały jeszcze zakończone, ale dekomunizacja ulic dowodzi, że już dokonano odkryć na miarę nowej, postsolidarnościowej ery.
IPN jest organem władzy służącym tworzeniu tego nowego ustroju, który przez wielu jest przewidywany jako autorytaryzm. Sądownictwo, gdyby udało się je opanować, tak jak sobie zaplanowano, byłoby siłą pomocniczą w realizacji tego zamysłu. W swojej historii Polska bywała niepodległa, a kiedy indziej znajdowała się pod zaborami lub okupacją. Prezesowi partii PiS bardziej niż o cokolwiek innego chodzi o ustanowienie narodowego dogmatu, że Polska Ludowa była krajem pod zaborem lub okupacją, nie zaś państwem polskim. Zarówno jego słowa jak czyny świadczą, że z jakiegoś powodu jest to dla niego sprawa najważniejsza, dla której warto zaryzykować utratę z trudem zdobytej władzy. Realizm polityczny w stylu jego koniunkturalnego sojusznika Viktora Orbana jest mu zupełnie obcy.
* * *
Prokuratura stwierdziła, że przeniesienie obrad Sejmu do Sali Kolumnowej i głosowanie które tam miało miejsce były zgodne z prawem. Poseł Liroy stwierdził, że z początku do sali nie wpuszczano innych posłów poza pisowskimi, że znajdowały się tam osoby które nie były posłami. Zarzucano też, że wielu osób które podobno brały udział w głosowaniu, nie było obecnych w czasie głosowania, a głos oddały potem.* * *
Radni słupscy z PiS i z PO wystąpili w TVP Gdańsk i zgodnie skrytykowali udział prezydenta Biedronia w Przystanku Woodstock. Radny PiS zarzucił mu, że w Woodstocku nie powiedział nic o Słupsku (co jest nieprawdą). Radna PO oskarżyła Biedronia, że wyjechał za pieniądze służbowe, co też jest nieprawdą, a bezpodstawność obu zarzutów łatwo było sprawdzić i zrobili to dziennikarze.Teraz wyborcy w Słupsku będą mieli problem – na które mniejsze zło głosować?
PIRS