Zbigniew Szczypiński: Pozamiatane?4 min czytania

2017-02-10.

Od ponad roku rządzi Polską koalicja Zjednoczonej Prawicy zdominowanej przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie przyjął stanowiska premiera –  jak jest to w zwyczaju innych krajów, gdzie szef zwycięskiej partii zostaje szefem utworzonego przez nią rządu po to, aby zrealizować swój program.

W Polsce, po wyborach parlamentarnych dających pełną władzę Zjednoczonej Prawicy, prezes PiS pozostał zwykłym posłem zajmującym miejsce w ławach sejmowych, a nie rządowych.
Od ponad roku trwa komedia, w której główni aktorzy przesuwają się po politycznej scenie w takt podawany im przez posła Jarosława Kaczyńskiego, urzędującego w biurze kierownictwa partii na Nowogrodzkiej w Warszawie. Premier, ministrowie, a co więcej również prezydent RP świecą światłem odbitym od prezesa, nazywanego Prezesem Polski albo Naczelnikiem w nawiązaniu do historycznej roli Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Ten spektakl trwa od ponad roku, pytanie: jak długo jeszcze?

Należałem do tych obserwatorów polskiej sceny politycznej, którzy głosili, że to nie epizod, nie wypadek przy pracy, nie normalna zmiana ekipy otrzymującej w wyniku wygranych wyborów mandat do rządzenia. Pisałem – również tu, na stronie SO –  że to nie jest zwykła zmiana rządu; pisałem, że to jest rewolucja, a ekipa, która dorwała się do władzy ma rewolucyjny ogień w oczach i rewolucyjny zapał w przejmowaniu władzy wszędzie, w każdej państwowej instytucji i urzędzie. Zgodnie ze sformułowanym w tej formacji haśle – TKM.

Pisałem też, że ta ekipa władzy raz zdobytej nie odda nigdy, że obowiązuje myślenie, w którym nie ma miejsca na refleksje typu „co będzie po nas”; pisałem, że w ekipie rządzącej każdy, kto ma takie refleksje, traktowany będzie jak zdrajca, a miejsce zdrajcy jest na śmietniku lub na szubienicy, w zależności od etapu nasilającej się walki.

Opór społeczeństwa obywatelskiego organizującego się w spontanicznych ruchach Komitetu Obrony Demokracji czy też spontanicznych akcjach kobiet (marsz parasolek) dawał poczucie siły gromadzącym się na manifestacje sprzeciwu wobec władzy.

Wielkich sukcesów nie odnotowaliśmy, Trybunał Konstytucyjny został sparaliżowany i zamieniony w jego atrapę, media publiczne zostały zamienione na narodowe i przekraczają wszelkie granice kłamstwa i manipulacji, trwa akcja opanowania wymiaru sprawiedliwości poprzez upolitycznienie Krajowej Rady Sądowniczej i zniszczenia niezawisłości sędziowskiej. Właśnie jesteśmy świadkami zamachu na samorządność, a chwilowa przerwa w tych działaniach nie jest powodowana odstąpieniem od zamiaru, a jedynie wyjątkowym, nawet jak na standardy pisowskie, niechlujnym przygotowaniem projektu ustawy.

Mogę tak dalej, mogę tak bez końca.

Nie będę się trudził, lepiej, pełniej, bardziej wszechstronnie zrobił to w ostatnim numerze tygodnika „Polityka” Jacek Żakowski w obszernym artykule pod tytułem „Wojna narodu ze społeczeństwem”, warto przeczytać.

Nie ukrywam, że zgadzam się z Żakowskim w tym wszystkim, co jest u niego analizą stanu, opisem procesów, dzięki którym Prezes Polski może myśleć długą perspektywą.

Rewolucyjny partyjny aktyw, obsadzający stanowiska państwowe – zamieni się w grupę zainteresowanych trwaniem tej władzy, bo tylko wtedy gwarantowane są ich posady.

Teza o potrzebie rozbudowania struktur, to prosta droga do ukształtowania grupy ludzi, traktujących państwo jak swoją własność. Znamy takie procesy z najnowszej historii politycznej, z historii PZPR, w której to partii aparat  przekształcił się w „partię wewnętrzną”, grupę działaczy traktujących członków partii (a była to partia masowa), jak zbędny balast, masę członkowską jako przeszkadzającą w realizacji słusznej linii politycznej aktualnego kierownictwa. Mam przypomnieć jak długo trwały rządy tamtej formacji?

Redaktor Żakowski w końcówce swojego artykułu formułuje pięć zadań jakie trzeba podjąć na czas (długi) rządów Prezesa Polski (i jego następców).

Zadania te to praca nad świadomością, określeniem prawdziwych przyczyn tego co się w Polsce stało, sformułowaniem odpowiedzi na pytanie co to jest demokracja,
To są słuszne i ważne cele – ale brak w nich woli walki, tu i teraz, pomysłów na pracę organiczną w małych grupach, wszędzie tam gdzie są ludzie myślący szerszą kategorią niż kategoria ich interesu.

Trzeba zejść do podziemia skoro na powierzchnię nadciąga wieczna zmarzlina…

Zbigniew Szczypiński
Gdańsk

Print Friendly, PDF & Email
 

6 komentarzy

  1. acleszcz 10.02.2017
  2. wejszyc 10.02.2017
  3. Mr E 10.02.2017
  4. Zbyszek123 11.02.2017
  5. Mr E 11.02.2017
  6. Zbyszek123 12.02.2017