2015-01-15. Niestety, nie znam się kompletnie na górnictwie i niebezpieczeństwo tego braku wiedzy dotarło do mnie na kilku spotkaniach towarzyskich, gdzie wypadało opowiedzieć się po którejś ze stron konfliktu.
Przerażony perspektywą znalezienia się poza kręgiem wtajemniczonych zacząłem śledzić z uwagą wszystkie doniesienia na ten temat, co okazało się trudne, bo to już nie te czasy, gdy człowiek oglądając Dziennik TV zdobywał kwalifikacje spustowego przy wielkim piecu, uczył się spawania w osłonie argonu, budowy statków czy właściwych terminów ozimych zasiewów.
Nie znalazłem nikogo, kto wsparłby mnie w mym dążeniu do wiedzy, co – przyznam – było coraz bardziej frustrujące.
Na razie moje ustalenia są takie: rząd ma plan, na który nie godzą się związkowcy, związkowcy mają plan własny, na który nie godzi się rząd.
Za dużo toto nie jest, ale od czegoś trzeba zacząć.
Postanowiłem prześledzić ten plan rządowy, by wyrobić sobie na jego temat opinię.
I klops! Co rząd i pani Kopacz osobiście proponowała górnikom? Nie mam pojęcia. Gorzej – nie wiem skąd wziąć niezbędne informacje. Przeglądałem gazety, zmusiłem się do oglądania TV i nic. Dalej nie wiem.
Postanowiłem przeanalizować projekt związkowy. Jeszcze gorzej. Nawet śladu informacji.
We wtorek z nadzieją przykleiłem się do ekranu, gdy TVN nadawał konferencję prasową związkowych bonzów, na którą przybyli tłumnie nasi dzielni dziennikarze, którzy nie śpią, nie jedzą i nie… (a tam różne inne takie), tylko ciężko pracują, bym wyzbył się mej kompromitującej niewiedzy.
Musze przyznać, że zaimponowali mi działacze związkowi. Wypowiedzi mediom udzieliło trzech, a memłali (że „polecę Dymnym”) tak cudnie, że dusza się radowała.
Trzech panów, każdy inny, a wszyscy tak zgodnie chrzanili od rzeczy, że nie tylko nie dowiedziałem się niczego o istocie kontrowersji, ale – szczerze mówiąc – nie zrozumiałem o czym oni w ogóle mówili. Prawdopodobnie byli przeciw czemuś, ale gwarancji nie daję.
Wróżę tym panom wielką karierę w polityce.
Na tym tle znamienną dla siebie elegancją i taktem odznaczył się pan Duda, który na granicy prawa (nie jestem pewien, po której jej stronie) zagroził posłom informując, że zna ich miejsce zamieszkania itd. Ale wracając do moich problemów.
Pozostała nadzieja w postaci naszych bystrych reporterów, którzy obecni na konferencji z pewnością bardzo chcieli mi pomóc, co było widać, słychać i … a nie, na szczęście telewizory nie przekazują jeszcze wrażeń natury aromatycznej. Czekałem na jakieś twardo postawione pytania, które odsłaniając widzom szczegóły konfliktu pomogłyby wyrobić sobie zdanie na ten jakże absorbujący w ostatnich dniach temat.
Dlaczego się nie doczekałem?
Uprzejmie proszę kwiat dziennikarstwa bywający na tym portalu o wyjaśnienie tej niepokojącej zagadki.
Temat, który na tej konferencji interesował dziennikarzy to ew. rozszerzenie i nowe formy protestu. I nic poza tym. Dlaczego?
Byłbym wdzięczny za rozwiązanie mi tej zagadki. A jeśli ktoś kumaty znajdzie czas, to może z rozszerzeniem – jak to się dzieje, że żaden właściciel mediów, żaden redaktor naczelny widząc jaki „materiał” przynoszą mu jego pracownicy jeszcze nie dostał wścieklizny?
A poszkodowanym jestem ja. Pani Basia ze spożywczego zechce wiedzieć jakie jest moje zdanie na temat kłopotów górnictwa i co ja jej powiem?
Biorąc pod uwagę nasze narodowe problemy demograficzne, taki brak odpowiedzi może zaważyć na dalszym spadku dzietności. I będzie na mnie!
Jerzy Łukaszewski


Spieszę z pomocą. Tu znajdą państwo oficjalną prezentację pt. „Plan naprawczy dla Kompanii Węglowej S.A.”: http://www.kwsa.pl/aktualnosci/z_zycia_firmy/1422,Rz%C4%85d%20przyj%C4%85%C5%82%20Plan%20Naprawczy%20dla%20Kompanii%20W%C4%99glowej%20SA%20.html.
@Federpusz: Bardzo dobry link. A tam, cytuję: (zwracam uwagę na ostatnie dwa zdania…)
„Blisko 6 tys. pracowników dołowych z wygaszanych kopalni znajdzie zatrudnienie w spółce celowej. Dla pozostałych pracowników dołowych (około 2,1 tys. osób) przygotowano możliwość skorzystania z 4 letniego urlopu górniczego w zamian za 75 proc. miesięcznego wynagrodzenia (dla osób, które mają 4 i mniej lat do emerytury) lub z jednorazowej odprawy pieniężnej (dla osób, które mają więcej niż 4 lata do emerytury) o równowartości 24-miesięcznego wynagrodzenia. Pracownicy przeróbki mechanicznej węgla (ok.1,1 tys. osób), będą mogli skorzystać z odpraw w wysokości 10 miesięcznego wynagrodzenia. Pozostali pracownicy naziemni, głównie administracja (ok. 1,6 tys. osób), mogą skorzystać z odpraw w wysokości 3,6 miesięcznego wynagrodzenia. Osoby te stosunkowo najłatwiej znajdą zatrudnienie w innych sektorach gospodarki.”
Ja też spieszę z pomocą…
http://faktypofaktach.tvn24.pl/premier-w-faktach-po-faktach-zrobie-wszystko-by-100-proc-gornikow-dolowych-nie-stracilo-zatrudnienia,506054.html
.
Niestety nie znalazłem kontr-propozycji związkowych.
@Federpusz, śledzę dalej. Dziś oglądałem wywiad jakiego udzieliła p. Durczokowi pani premier.
Zaklinała się (trzy razy), że kopalnie nie będą zamknięte. W tej prezentacji napisano, że będzie w nich wygaszana działalność. Czym to się różni od zamknięcia (poza osłonami)?
Poza tym, wie pan, ja jestem już duży chłopczyk i znajdę informację jak już nie będę miał wyjścia. Ale po co mi wtedy jakieś media? I niektóre chcą mnie zmusić do płacenia abonamentu. Za co?
Pan Durczok nie wierzy, że nowy zarząd kompanii będzie lepszy od starych. Tyle wiem z wywiadu, plus ta niezgodność słów pani premier.
@Jerzy Łukaszewski
Zgadza się. Ja już od dawna nie polegam wyłącznie na dziennikarzach. Jak coś mnie zainteresuje, zgłębiam temat na własną rękę, sięgając np. po dokumenty źródłowe. To dość męczący i czasochłonny proces, ale wolę tak niż denerwować się przed telewizorem.
Ten dokument to także samooskarżenie rządu. Widać na nim, że już w 2012 roku gwałtownie zaczęły spadać przychody KW, wtedy NAJPÓŹNIEJ powinien zapalić się czerwony alarm w Ministerstwie Gospodarki. Zaś podczas blisko 8 lat rządów PO i PSL wzrost kosztów o przeszło 50%, w branży która już wcześniej nie była wzorem efektywności.
Warunki dla górników w tym planie rządowym nie są złe, ale poza polityczną otoczką warto zastanowić się czemu mieliby oni wierzyć rządowi, skoro w połowie zeszłego roku Tusk obiecywał, że na pewno żadna kopalnia nie będzie zamknięta.
Dziś Piechociński powiedział, że nie jest prawdą, że nie pracowali wcześniej nad reformą KW, wszak mieli ileś tam spotkań. Typowe … Spotkania, rozmowy telefoniczne, zjedzone ciastka i wypita kawa to „narzędzia”, celem jest plan/strategia. O tym celu opracowanym stosownie wcześnie wicepremier nie wspomniał … Ważne, że ktoś się z kimś spotkał … Czyli coś się działo … A więc pracowali…Czyli zrobili wszystko co było możliwe… A Tusk był zajęty walką z kaczyzmem…
Parę lat temu można było zaaplikować pacjentowi antybiotyki i zasugerować zmianę trybu życia, dziś potrzebna jest operacja chirurgiczna oraz chemio i radio terapia z ryzykiem zgonu. W medycynie oznaczałoby to prowadzenie leczenia pacjenta przez lekarza idiotę. A w polityce?
Nie wiem czy zna pan takiego polityka,który w czasie negocjacji z górnikami powiedziałby:”my tu gadu,gadu a kopalnie i tak zamkniemy”.
Czy więc obietnica Tuska była dana na wyrost? Może i tak ale Tusk pewnie spodziewał się takiej odpowiedzi górników:”No to my poprawimy wydajność”.
Tusk słowa dotrzymał ale … wydajność nie wzrosła.
.
Teraz nie ma wyjścia.
Skargi w rodzaju:
Nie wiemy co rząd proponował wczoraj a co proponuje dzisiaj jest niepoważną wymówką.Durczok o nich pewnie nie wie,bo on nie jest od tego by wiedzieć,on jest od robienia wiatru medialnego ale te propozycje nie są nieoczekiwanym newsem dla górniczej strony związkowej biorącej udział w negocjacjach.
„Bo w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało naraz.” Jakiekolwiek działania rządu nic nie pomogą jak trafiają na twarde NIE związkowców. Negocjacje premier Kopacz bliskie były porozumienia, gdy nadeszło twarde nie central związkowych. Ktoś kto sądzi, że w sprawie chodzi o interesy górników jest w dużym błędzie. Chodzi wyłącznie o interesy działaczy związkowych. To im grozi realne niebezpieczeństwo. Aby uzmysłowić skalę problemu podaję za Gazetą Wyborczą z 23.09.2014: „W trzech walczących o przetrwanie śląskich spółkach węglowych działa aż 230 zakładowych komisji związkowych, a 281 działaczy nie musi pracować. Roczne utrzymanie tych ludzi kosztuje 41 mln zł.” I tu jest pies pogrzebany.
I jak tu zmienić polską politykę na fachowców: politycy w większości po prawie, najlepiej praktykujący, aby nie byli z odrzutów i nie tworzyli prawnych knotów, nie jak Kaczyński teoretyk „widzimisię”. A do ich pomocy fachowcy specjaliści w każdej dziedzinie. Czy to tak trudno tworzyć elity polityczne? Na pewno jest zaplecze, ale w tym gnieździe os jakie dziś tworzą polscy politycy nie wielu mądrych chce się znaleźć. Jak rozwiązać ten węzeł niekompetencji?
Bez wątpienia nie ma prostej recepty, co najwyżej pewne pożyteczne kroki lub procesy, które mogłyby zmierzać do ucywilizowania sceny politycznej. Może takie jak:
1. Kadencyjność (wymaga zmiany Konstytucji).
2. Jakaś zmiana sposobu finansowania partii politycznych.
3. Okręgi jednomandatowe, aby zmniejszyć zależność polityków od ich partyjnych wierchuszek.
4. Połączenie powyższych punktów 1-3 powinno za ileś tam lat zmniejszyć syndrom zawodowych działaczy, traktujących politykę jako główne źródło utrzymania przez lata. W Polsce nie brak ludzi o cennych dla kraju umiejętnościach, jednakże nie będą mogli ich spożytkować dla dobra ogólnego, tak długo gdy scena polityczna jest zabetonowane przez polityków dietetycznych, którzy mają zbyt wiele do stracenia, gdyby poszli na polityczną emeryturę.
5. Jakieś samo-uzdrowienie mediów, tak aby relacjonowały one i edukowały, zamiast bycia tubą jednej lub pałką na drugą partię polityczną. Oczywiście, że dziennikarz jak normalny człowiek ma swoje poglądy i nie istnieje człowiek zawsze obiektywny. Wystarczy jednak posłuchać/pooglądać/poczytać główne media, aby się przekonać, że jedno jest zawsze i bez wyjątku anty-pisowskie, a inne zawsze i bez wyjątku anty-PO. To nie ma wiele wspólnego z misją dziennikarza opartą o bezstronność polityczną. Mam jednak wrażenie, że trochę zaczyna się to zmieniać na lepsze, ale bardzo powoli.
6. Jeśli nie ma szans na uzdrowienie sceny politycznej, zapewne warto prywatyzować „do gołych kości” i minimalizować rolę państwa. Jeśli bowiem klasa polityczna jest skrajnie niekompetentna, należy zabrać im jak najwięcej zabawek.
7. Może naturalny czynnik: zmiana pokoleniowa potrafiłaby uzdrowić to towarzystwo. Problem w tym, że członkowie młodzieżówek partyjnych uczą się nieodpowiedzialności, nepotyzmu, cynizmu i lekceważenia dobra publicznego u starszych działaczy.
Powyżej to kilka luźnych uwag napisanych przez 5 minut. Nie znam łatwej recepty, jeśli jednak przekonanie o chorobie polskiej polityki i grożących konsekwencjach stanie się bardziej powszechne, mądrzejsi ode mnie zaczną się zastanawiać.
Dyskusja się rozwinęła, że aż miło. Jest nad czym radzić. Punkty MaSZ’a mają wiele sensu. To na pewno krok w dobrą stronę. Młodzieżówkami nie przejmujmy się. Zawsze można ich wysyłać za granicę do pracy z politykami w starych demokracjach. Ale tu uwaga: po co te młodzieżówki? Czy nie lepiej powierzać funkcje polityka osobom, które do czegoś doszły, coś osiągnęły, odniosły sukces w swojej dziedzinie? Po co ten post komunistyczny pęd do tworzenia „działaczy”. Co sobą taki młody człowiek reprezentuje? Potem pojawiają się nagle takie panie Ogórek, ni w pięć ni w dziewięć, lewicowe katoliczki aby wszystkich zadowolić. Czy tacy młodzi ludzie bez życiowego doświadczenia przeprowadzą kraj przez trudne czasy, atak Putina czy jakąś klęskę żywiołową? Zastanówmy się: czy nie lepiej, aby młodzi ludzie dojrzewali pracując w jakimś zawodzie i tam najpierw się sprawdzali?
Ja bym optował za podniesieniem limitu wieku dla kandydatów na polityków. I ograniczał wychowywanie „działaczy”.
@andrzej Pokonos , a nie uważa pan, że to jest krąg współzależności? Elity zmienić może jedynie obywatel w trakcie wyborów, ale ten obywatel musi być dobrze poinformowany, a zadaniem dziennikarza jest umożliwienie mu dostępu do rzetelnej informacji.
A czego dowiaduje się obywatel na dzisiejszy temat? „Będą palone opony czy nie?”
@Jerzy Łukaszewski: krąg dobrych i złych zależności zawsze będzie. Ale zawsze będą jednostki wybijające się, nie pokorne, nie idące ze stadem czy za stadem. Takie indywidualności często się tępi, zamiast je wspierać. To jedno. A drugie: tak jak rozwój kultury społeczeństwa następuje jako nadbudowa poprzedzona rozwojem ekonomicznym, tak kultura polityczna i pozytywna selekcja kadr przychodzą też z czasem. Ludzie sami zaczną się domagać lepszych dziennikarzy, lepszych polityków, lepszych technologii. W końcu Polska to nie Korea Północna, jest otwarta na świat i po tym świecie podróżuje.
Mam idealne rozwiązanie problemu! Bierzemy pieniądze, które i tak topimy co roku w kopalniach i przekazujemy je w formie rządowego datku na wszystkie większe stacje telewizyjne i gazety w zamian za obietnicę, że przez najbliższy rok nie będą emitowały reklam. Dzięki temu nie będzie im zależało na sprzedaży/oglądalności i nie będą karmić tłumu bełkotem. Może pojawią się jakieś rzeczowe i merytoryczne artykuły/programy, kto wie?
A co z górnikami, których kopalnie upadną bez rządowej kroplówki? Usiądą przed telewizorami, obejrzą nowe, mądre programy i znajdą pracę. Piękny system.
Chyba założę sektę.
@@@andrzej Pokonos,MaSZ,Jerzy Łukaszewski.
Przepraszam bardzo ale opieranie się na informacji dziennikarskiej jest takie no… powiedzmy.Nawet prognozy pogody zapowiadane przez dziennikarzy nie sprawdzają się a cóż dopiero w tak poważnych sprawach zdawać się na informacje olejniko-durczoko-podobnych.
Inna rzecz:
Co obchodzą Kowalskiego negocjacje jakie prowadzi Wiśniewski.Jeśli będzie rzeczywiście zainteresowany to sam znajdzie nie czekając aż mu to ktoś -najczęściej niekompetentny i stronniczy -podsunie pod nos.
.
Nie sądzę,że polityka jest zajęciem dla amatora.Politycy winni być zawodowcami z wcześniej osiągniętymi sukcesami osobistymi w przemyśle,w nauce,z zarządzaniu,etc.Powinni być majętni przed wejściem do polityki.Tak jest
@Marian: Ostatni akapit to prawie to samo o czym ja komentuję pod MaSZem. Pełna zgoda. Natomiast nie każdy ma czas śledzić wszystkie wiadomości samemu. Stąd potrzeba dziennikarzy. Ale także, potrzeba tych dziennikarzy doświadczonych, z charyzmą, ogładą i sporą wiedzą. W końcu w każdym zawodzie się terminuje, rozwija, nabiera doświadczenia. To wszystko jest potrzebne. liderów trzeba szukać w pracy a nie w młodzieżówkach.
„Będą palone opony czy nie?”
Mi sie wydaje, ze kompetentne w sprawie palenia opon jest ZOMO. A w kazdym razie powinno byc. Wyobrazam to sobie jakos tak: szpalery ZOMO, ze i mysz nie przejdzie. Zwiazkowcow wpuszczamy, opony zabieramy. Nietrudno zauwazyc opone. Gdyby sie jakas przemknela, to czeka dyzurna armatka wodna i gasi opone, nie oszczedzajac zwiazkowcow. W razie stawiania oporu areszt na 48 godzin.
.
Bylbym zapomnial, ze teraz wolno tylko na dwie godziny. Duzy blad.
.
Pod ochrona ZOMO zwiazkowcy moga protestowac, poki czegos nie podpala. Niech krzycza i pokazuja transparenty. Wolnosc slowa nade wszystko. Ale w razie pokazania zapalek wlacza sie hydrant. Nie ma w Konstytucji wolnosci podpalania, jest tylko wolnosc krzyczenia. Proste jak drut. Nie bardzo rozumiem, dlaczego to takie trudne do wymyslenia.
.
Kto szanuje rzad, ktory nie potrafi odkrecic hydrantu? Bo ja nie szanuje.
Pięknie @narciarzu2, tylko zapomniałeś, że ZOMO już od dawna nie istnieje…
Teraz jest policja, która ze strachu przed oskarżeniem o nadużycie siły pozwala bydłu na rujnowanie miejskiego bruku, palenie opon i wozów transmisyjnych, że o budce stróża ambasady nie wspomnę…
Gdyby „władza” miała jaja, to po pierwszych rzuconych kamieniach pogoniłaby „demonstrantów” piechotą do ich miast, bo do ich klimatyzowanych autokarów droga byłaby ocięta…
A my w Warszawie wreszcie nie musielibyśmy zamykać się w domach na czas „pokojowych” rozrób obszczypłotów udających związkowców…
Temat górnictwa jest oczywiście ważny z z wielu względów.
Jednak chodziło mi tu tylko o rolę mediów w tej i wszystkich innych sprawach.
Jeśli nie jestem w stanie otrzymać od nich szybkiej i rzetelnej informacji, to do czego one są mi (i nie tylko mi) potrzebne?
Czy jesteśmy świadkami ewolucji mediów przynajmniej w zakresie ich roli społecznej?
I kim jest współczesny dziennikarz?
Błaznem zabawiającym publiczność pierdołami czy płatnym zabójcą intelektów na usługach polityków?
Jakkolwiek by było, określenie „czwarta władza” w tym kontekście brzmi co najmniej niepokojąco.
@Jerzy Łukaszewski
Rola społeczna mediów…
W ubiegłym roku wygrałem kasting do regionalnej telewizji. Redaktor naczelny, znany człowiek, zaproponował mi pracę za darmo przez trzy miesiące, a potem, być może, legalną umowę. Na moje pytanie o ewentualne, późniejsze zarobki nie odpowiedział. Dla niego to normalne, jego poprzedni pracodawca postępował podobnie.
Kilka dni temu widziałem go w telewizji, jak pięknie opowiadał o uczciwości… Zapewne przyjął na staż nieopierzonego absolwenta, który dopiero przed kamerą uczy się fachu. I tak amatorski przekaz idzie w kabel, mieszając w głowach setkom, tysiącom oglądaczy.
Może nie powinienem tego opisywać, bo sprawa dotyczyła mnie osobiście i teraz nie jestem już obiektywny, ale to daje pojęcie o mechanizmach rynkowych, jakimi rządzą się media; chciałbym wierzyć, wierzę, że nie wszystkie.
Sądząc po wczorajszej Kropce nad i, widzianej przeze mnie już w powtórce (po występach Wiplera i Ryfińskiego w sejmie), dziennikarz może też spokojnie być agresywną przekupą zapraszającą gości wyłącznie po to, żeby ich bombardować pytaniami z coraz to innej beczki, nie dając im szansy ani na odpowiedź, ani na wyjaśnienie, jak rozumieją problemy dręczące państwo. Pierwszy raz w życiu byłam po stronie Michała Kamińskiego, na którego miałam spore uczulenie z wielu przyczyn. Wyglądał, jakby naprawdę chciał coś rozsądnego powiedzieć, w sumie jednak jego energia poszła na marne w walce z rozjuszoną i rzucającą groźne błyski z oczu panią Olejnik.
Niestety, dziennikarze mają wielki wpływ na PT Naród, bo Naród ogląda, słucha i kiedy widzi Elitę powtarzającą bezładnie dowolnie wybrane pierdoły, myśli, że tak jest właśnie w porządku. I nawet już nie próbuje niczego racjonalizować, tylko szuka zahaczek oraz pretekstów do wyładowania własnej agresji.
Niestety,jest właśnie tak jak Pani pisze.
Dziennikarze mają wielki wpływ na zniekształcanie polskiej rzeczywistości.
Czy muszą tak wykonywać swoje obowiązki?
Ośmielę się powiedzieć : TAK.
Tak,bo polski widz takich dzienikarzy potrzebuje,wielbi tylko takich którzy głoszą hiobowe wieści,którzy krytykują wszystkich i wszystko,przykładają „onym”.
Dla przeciętnego polskiego odbiorcy wysłuchanie tak podanej informacji jest formą autoterapii…Dla iluż to z nas, oglądających nocną transmisję z obrad Sejmu poprawiło się samopoczucie po kolejnym „występie” Wipplera.
A wypowiedzi prezesa?- to to są dopiero miody lane na serca uciśnione.
Tych Rodaków nie cieszą sukcesy rządu.Oni widząc tyle wybudowanych nowych dróg i tak znajdą dziurę w moście.
.
Niestety,jesteśmy w trzydziestu procentach-tak mniej więcej-narodem malkontentów,narodem wiecznie niezadowolonych,narodem wiecznie krzywdzonych,narodem nie umiejącym samodzielnie myśleć a przez to zdanym na opinie głupich dziennikarzy… prezesów,Wipplerów,ojców z Torunia.
Szanowna Pani Moniko,
Wrażenie że Monika Olejnik jest idiotką, która nigdy nie powinna być dziennikarką polityczną, przeczuwałem od lat. Upewniłem się ostatecznie gdy poznałem ja osobiście na konferencjach prasowych w KPRM, Było to kilkanaście lat temu. Ale w to że Pani zrozumiała to właśnie dzisiaj, to bym nigdy nie uwierzył. Przecież to było elementarne, jak mawiał Sherlock do Watsona..
@ MaSZ
„3. Okręgi jednomandatowe, aby zmniejszyć zależność polityków od ich partyjnych wierchuszek.”
Zmniejszyć? JOWy raczej zwiększają zależność.
Wystarczy rzut okiem na mapę wyborczą, żeby wiedzieć, w którym okręgu jaka partia ma zwycięstwo w kieszeni. BMW zostają kandydatami właśnie tam i mają gwarancję, że zostaną wybrani. Niepokorni zostają wystawienie w okręgach, gdzie przegrają.
A jeśli się nie zgadzają, to zostają pozbawieni partyjnego szyldu. Co oznacza, że przepadają.* A nawet jakby pojedyncze jednostki się do parlamentu dostały, to i tak nie zmieniłoby to absolutnie niczego siła ich głosu byłaby absolutnie żadna.
—
Mamy w Polsce wybory w jednomandatowym okręgu wyborczym.
Są to wybory prezydenta RP, gdzie cała Polska jest jednym okręgiem. Kandydaci niezależni nie mają szans.
Przypomnę 2005 rok. Kandydat niezależny, Zbigniew Religa, był liderem sondaży – http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,2673601.html .
ale rozkręciła się kampania wyborcza.
Religa coraz bardziej tracił sondażowe poparcie, aż w końcu wycofał swoją kandydaturę widząc, że może liczyć raptem na 4-6%.
Rozumiem, że autor wszystko doskonale rozumie, tylko się tak kryguje.Ale na wszelki wypadek…
Działacze ZZ to wbrew pozorom pozbierani i szczwani goście. Doskonale wiedzą, że KW, a i prawdopodobnie KHW oraz JSW to trupy. Potrzebują więc na gwałt nowego państwowego właściciela, bo tylko tak mogą utrzymać pewne zatrudnienie i wysokie dochody. Strategicznym celem ZZ jest więc połączenie kopalń z państwowymi spółkami energetycznymi, które puki co są na niewielkim plusie. To by jednak oznaczało a) nieuchronna podwyżkę cen prądu dla indywidualnych odbiorców (przed wyborami zgroza) b) koszmarne kłopoty polskiej energetyki w razie pełnego uwolnienia rynku energetycznego w ramach UE. Rząd woli sto razy bardziej wyłożyć pożyczone dwa, trzy miliardy, dotrwać do wyborów, a potem się zobaczy. Taka jest cała prawda, a cały jazgot medialny to tylko dym i świecidełka.
Do pańskich opinii o polskich me(n)diach uwag nie mam.
Nikt rozsądny dzisiaj nie czerpie z nich swej wiedzy o sytuacji w górnictwie,czy ogólnie w kraju.
.
Nie zgadzam się natomiast z pańską opinią tyczącą działań rządu.Nie ma pan racji pisząc,że rząd tylko chce trwać do wyborów.
Ani rządy Tuska ani ten dzisiejszy nie były i nie są rządami trwania;chciały i chcą zmieniać Polskę na lepsze i czynią to.
Jaki jest rezultat zmian?
Moim zdaniem jest wysoce zadowalający.
Czy mogło być lepiej?
O tak!
Przy wsparciu konstruktywnej opozycji,spolegliwych,
i prospołecznych ZZ byłoby lepiej!
Ale tego w Polsce nie ma.
Polska opozycja z PiSem na czele jest totalnie na NIE.
Związki zawodowe z Solidurnością na czele są totalnie
na NIE.
Kaczyński już obiecuje zadłużonym w szwajcarskich frankach pomoc z budżetu a Duda dla „ratowania” kopalń planuje strajk generalny.
A kto zapłaci za „ratowanie” frankowych pożyczkobiorców i nierentownych kopalń?
No kto?…
@starszy58, wiem i dlatego właśnie wciąż i stale zadaje pytanie: po co nam media? I to z manią grandiosa mieniące się „czwarta władzą”.
Co do związków od dawna nie mam złudzeń.
„w JSW związkowców było o 21 proc. więcej niż pracowników spółki,”
Kana Galilejska to mały pikuś. Jak to możliwe?
http://www.biztok.pl/gospodarka/paranoja-zwiazkow-zawodowych_a19804
Apropos roli mediów: sugeruję dziennikarzom, aby dali sobie spokój z nieustannym zapraszaniem do swoich audycji speców od marketingu politycznego, a zaczęli zapraszać fachowców od zarządzania. Ci pierwsi bowiem tłumaczą pijarowskie ustawki i sugerują nowe, zaś ci drudzy mogliby oceniać jakość pracy rządu i generalnie polityków, a tym samym uczulać widzów na to co jest naprawdę istotne i wpływa na ich życie. Pijaru już mamy w nadmiarze, a poważnej i odpowiedzialnej pracy stanowczo za mało.
Przykładem beznadziei, choć sam już nie wiem: czy sceny politycznej czy jej opisywania (podejrzewam że obu), był reportaż w TVN24 wczoraj o 3 frakcjach w PO: „Spółdzielnia” (Grabarczyk i spółka), „Schetynowcy” oraz „Dziewczynki”. Ładna grafika, rozważania kto kogo itd. A przy tym absolutny, całkowity i niepokojący brak choćby jednego zdania nt. co oznacza dla Polski wygrana tej czy innej frakcji. Czym one różnią się od strony definiowanych priorytetów i/lub przypuszczeń na ten temat. Jeśli nie różnią się niczym, warto było otwartym tekstem stwierdzić, że absolutnie jedynym celem ten partyjnej walki jest obsadzenie swoimi bezideowymi i niekompetentnymi członkami dużej liczby stanowisk opłacanych z budżetu (czyli z naszych, podatników pieniędzy). Zamiast tego, kolejna audycja nt. polityków – celebrytów (dietetycznych?!) z rozrywkowego show: tańca z kimś gdzieś. Problem jednak w tym, że występujący „zawodnicy” to tzw. „elita polityczna”, ludzie, którzy powinni definiować strategiczne kierunki rozwoju kraju oraz budować „Nowoczesną i Efektywną 3RP”.
@ MaSZ
„Przykładem beznadziei, choć sam już nie wiem: czy sceny politycznej czy jej opisywania (podejrzewam że obu), był reportaż w TVN24 wczoraj o 3 frakcjach w PO: „Spółdzielnia” (Grabarczyk i spółka), „Schetynowcy” oraz „Dziewczynki”. Ładna grafika, rozważania kto kogo itd. A przy tym absolutny, całkowity i niepokojący brak choćby jednego zdania nt. co oznacza dla Polski wygrana tej czy innej frakcji. Czym one różnią się od strony definiowanych priorytetów i/lub przypuszczeń na ten temat.”
.
Otóż przypuszczam, że dla Polski nie oznacza to kompletnie nic. Która frakcja by nie wygrała, będzie tak samo. Że nie chodzi o pomysły na Polskę, a tylko o przepychanki na szczycie jest tak oczywiste, że nie ma potrzeby o tym chyba mówić. Pozostaje obserwowanie starcia frakcji i być może kibicowanie to jednej, to drugiej. I dokładnie tak – jak kibice właśnie – zachowuje się ogromne grono dziennikarzy. Oni sobie podświadomie zdają sprawę z tego, że wynik starcia ma dla Polski takie samo znaczenie, jak to, czy mistrzostwo zdobędzie Ruch, Górnik, Legia, Wisła czy (nie daj Boże!) Lech. Ale emocje w polityce, gdzie codziennie się może coś wydarzyć są dużo większe niż w piłce nożnej, to i zaangażowanie znacznie większe.
No i programy też żywcem wzięte ze studia sportowego. Oceniane jedno czy drugie zagranie, a nawet dyskusje, czy faul zasługuje na żółtą kartkę, czy nie.
A wynik dla Polski?
Zresztą ciężko przewidywać jaki będzie. Politycy wszelkich możliwych frakcji tak nas przyzwyczaili do tego, że z dnia na dzień zdanie zmieniają, że chyba nikt nie przywiązuje wagi do jakichkolwiek deklaracji ideologicznych. SLD kłaniał się KRK w pas tak nisko, jak nikt wcześniej. PiS obniżał podatki dla najbogatszych. PO (tanie państwo 3×15) rozbudowała administrację państwową. Itp.
A mnie za „komuny” było tak sobie.. z racji profesji byłem wrogiem ustroju ale reprezentowałem usilnie kulturę polską w kraju i poza nim, więc teczki mi nie założono..
Chyba tylko dlatego, że bluzgałem na poznany już dobrobyt zachodni i nie chciałem tam zostać.
Teraz jest mi też tak sobie.. nauczyłem się żyć w „kapitalizmie” dalej zajmuję się identyczna kulturą więc nie mam powodów do zmiany ustroju bo zostało mi mało czasu..
Czas widać było w dzisiejszym reportażu z pochówku Oleksego. Kiepsko moi rówieśnicy wyglądają choć na stolcach siedzą..
Czekam kiedy ktoś młodszy i bystry wpadnie na pomysł założenia Komitetu Obrony Górników i pozostałych uciemiężonych.
Tatusiowie przekazali ideę kapitalizmu z ludzką twarzą dzieciom wraz z paluszkami ustawionymi w V. Więc do czynu!!
Tylko rewolucyjka uczyni sprawiedliwość społeczną.. no nie?