Krzysztof Łoziński: I zamietli pod dywan…9 min czytania

2015-01-30.

26 listopada 2014 roku opublikowałem w Studiu Opinii artykuł, a za razem list do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, który dzień później wysłałem na adres biura podawczego Prokuratury Generalnej adnotacją, iż proszę o traktowanie tego tekstu jako powiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Sprawa ma ciąg dalszy, a może koniec dalszy, zobaczymy.

Pozwolę sobie przypomnieć ten tekst w całości (nie jest długi), a następnie moja korespondencję z prokuraturą:

Pytanie publiczne

2014-11-26. Pan Prokurator Generalny Andrzej Seremet

Szanowny Panie Prokuratorze Generalny,

Ośmielam się wystąpić z pytaniem, które nurtuje mnie od dłuższego czasu, a mianowicie: czy zasada równości wszystkich obywateli wobec prawa nadal obowiązuje?

A pytanie to zadaję, gdyż od długiego czasu mam co do tego wątpliwości z powodu wymienionych poniżej przykładów. Otóż poseł Sławomir Nowak jest sądzony z całą surowością prawa za to, że nie ujawnił w oświadczeniu majątkowym zegarka o wartości kilkunastu tysięcy złotych. Poseł Nowak niczego nie ukradł, niczego nie wyłudził, od nikogo łapówki nie wziął (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo), nie wpisał tylko zegarka (nie samolotu, limuzyny, paru gorzelni, lecz zegarka) w oświadczeniu majątkowym. Cóż, twarde prawo, ale prawo, trudno.

W zakładach karnych i aresztach przebywa parę osób (przynajmniej media tak głoszą), które dopuściły się defraudacji batonika, starego roweru itp. Cóż, twarde prawo, ale prawo, trudno.

Ale są i przykłady odmienne. Jak wiemy, sfałszowanie wyborów jest ciężkim przestępstwem, a każdy poseł, urzędnik lub inna osoba funkcyjna, ma obowiązek prawny powiadomić organy ścigania o każdym znanym sobie przestępstwie. Jeśli tego nie zrobi, sama popełnia przestępstwo. Otóż pragnę spytać o taki szczegół, czy niejaki Kaczyński Jarosław, który publicznie głosi, że wie o sfałszowaniu wyborów, dopełnił tego obowiązku i co na to prokuratura?

Bo jeśli nawet Kaczyński Jarosław uważa, iż ogłoszenie tego faktu z mównicy sejmowej jest równoznaczne z powiadomieniem organów, to zachodzi kolejna okoliczność. Powiadomienie organów ścigania o przestępstwie, którego nie było, też jest przestępstwem. Zaznaczam, że wspomniany Kaczyński Jarosław nie użył tu trybu przypuszczającego (powiadomienia o „możliwości” popełnienia przestępstwa), lecz trybu kategorycznego – on ma pewność, głosi kategorycznie, że przestępstwo było. Czy nie wypadałoby zatem zapytać go o dowody, bo sadząc z jego pewności, nie chodzi tu o poszlaki, lub podejrzenia.

I tu pytanie kolejne: co zrobi prokuratura, jeśli okaże się, że dowodów nie ma żadnych, czyli że niejaki Jarosław K. świadomie wprowadza organy ścigania w błąd, co podpada pod wspomniany wyżej artykuł kk?

A wróćmy jeszcze do oświadczeń majątkowych, czyli do tego, za co prawo tak surowo ściga posła Nowaka (za zegarek, który był darowizną). W oświadczeniu majątkowym Kaczyńskiego Jarosława nie ma nic o darowiznach. A jest tam punkt w którym należy wymienić „Inne dochody osiągnięte zatrudnienia innej działalności zarobkowej lub zajęć…”. Można zadać pytanie: czy darowizna jest dochodem? Urząd skarbowy ma tu zdanie jednoznaczne, skoro od darowizny płaci się podatek i trzeba składać deklarację podatkową. Nie wiem, czy Kaczyński Jarosław składał odpowiednie deklaracje podatkowe i płacił podatki, bo nie mam możliwości tego sprawdzić. Mam jednak podejrzenie, że skoro nie ma darowizn w oświadczeniu majątkowym, to może ich nie być także w deklaracjach podatkowych. Nie wydaje mi się też logiczne, by zatajenie darowizny w postaci zegarka było przestępstwem, a zatajenie darowizny w innej postaci nie było. Ot tak mi się wydaje.

O jakich darowiznach tu mowa? Zacznijmy od tego, co to jest darowizna. Moim zdaniem darowizną jest nie tylko podarowanie przedmiotu lub gotówki, ale także każde poniesienie kosztu przez osobę prawną lub fizyczną na rzecz potrzeb (lub fanaberii) innej osoby, czyli mówiąc prościej: zapłacenie za kogoś, zafundowanie czegoś.

Opierając się na powszechnie znanych informacjach prasowych, pragnę zauważyć iż: zapłacono ok. 400 tys. złotych za adwokata reprezentującego Jarosława Kaczyńskiego w sprawie smoleńskiej. Wiadomo o zapłaceniu za jednego adwokata, mec. Rogalskiego, ale jest jeszcze drugi adwokat, który też chyba za darmo nie pracuje (kto wie, może Jarosława K. akurat jemu płaci). Partia płaci też podobno ok. 5 tys. zł dziennie za ochronę Kaczyńskiego Jarosława (ponoć 24 ochroniarzy, którzy wykonują także funkcje służących, np. robią zakupy). Prasa twierdzi, że kosztowało to już ponad 3,5 miliona złotych.

Oczywiście Kaczyńskiemu Jarosławowi ochrona się należy, ale może ją mieć za darmo, z BOR. Dlaczego zatem partia płaci takie sumy? Dlatego, ze Kaczyński Jarosław nie che ochrony z BOR, bo nie uznaje Państwa Polskiego, nie uznaje wyniku wyborów (nie tylko tych ostatnich), premiera, prezydenta, rządu, Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i nie uznaje także Biura Ochrony Rządu (bo nie uznaje rządu). Głosi, że Polska nie jest krajem suwerennym, demokratycznym i praworządnym. Jednym słowem nie uznaje Polski.

Ma prawo, oczywiście, nie uznawać Polski i jej prawowitych demokratycznie ustanowionych władz i organów. To jego prywatna fanaberia.

No ale… Po pierwsze zaspakajanie prywatnych fanaberii jednej osoby przez inną osobę prawną, jest oczywistą darowizną. Nie ma żadnego uzasadnienia by partia płaciła za ochronę, która należy się za darmo, tylko dlatego, że jeden pan ma takie fanaberie.

No ale na tym nie koniec fanaberii. Prasa głosi, że ktoś wynajął dwie sąsiednie posesje (obok domu J. Kaczyńskiego), by prezes nie spotykał się z jakimś przypadkowym społeczeństwem. Początkowo urzędowała tam związana z PiS spółka „Srebrna” a teraz „Kluby Gazety Polskiej”. Podobnie wynajęto, a może wykupiono, kiosk przed domem prezesa i urzęduje w nim ochrona. Czy to też nie są darowizny, skoro służą zaspokajaniu prywatnych fanaberii?

Może, Panie Prokuratorze, warto by to zbadać?

Mam nadzieję, że pan Jarosław Kaczyński nie podlega szczególnej ochronie przed stosowaniem prawa, tylko dlatego, że nie uznaje Polski i uważa, że bizantyjskie daniny po prostu mu się należą, bo on nie jest jakiś tam Nowak, bo on jest prawowitym władcą, któremu w objęciu należnej władzy przeszkadza czasowo nie uznawana przez niego Polska i jej przypadkowe społeczeństwo.

Szanowny Panie Prokuratorze Generalny, cierpliwie czekam na wiadomość, czy zasada równości wobec prawa nadal obowiązuje. Nie omieszkam jej opublikować.

Krzysztof Łoziński

Emeryt, publicysta

 Moje powiadomienie Prokuratura Generalna przesłała 2 grudnia do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, a ta przesłała je dalej 5 grudnia do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Później zapadła cisza. 

Szanowny Panie Rzeczniku,
dwa dni temu wysłałem do Pana następujące pytanie:

Szanowny Panie Prokuratorze,
27 listopada 2014 wysłałem, jako dziennikarz, powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na biuro podawcze Prokuratury Generalnej. 2 grudnia zostało mono przesłane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, a 5 grudnia 2014 do Prokuratury Okręgowej w Warszawie “celem rozpoznania”. Od tej pory nie otrzymałem żadnej informacji, co się z tą sprawą dzieje, ani postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania, ani o wszczęciu postępowania
Proszę o informację, co z tym dalej. Sygnatura akt Ap III Ko 54/14, wcześniej PG VII Ko2 870/14.
Proszę też o odpowiedź, dlaczego prokuratura, która tak obszernie informuje media o sprawach “kilometrówek” posłów, nie informuje o istnieniu tego powiadomienia, czyli o sprawie znacznie poważniejszej (w mojej ocenie), niż te “kilometrówki”.

Krzysztof Łoziński
“Studio Opinii”, “Kontrateksty”

Do tej pory nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Bardzo proszę o odpowiedź.
Krzysztof Łoziński
Dziennikarz, “Studio Opinii”, “Kontrateksty”.

IA 060/43/15

Szanowny Panie Redaktorze,

Uprzejmie informuję, iż Pana zawiadomienie zostało zarejestrowane w tut.
Prokuraturze pod sygn. VI Ds 363/14. W dniu 23 grudnia 2012 r. Prokurator
wydał decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa:
– w zakresie zatajenia kwoty 400.000 zł otrzymanej z Klubu Parlamentarnego
PiS na poczet opłacenia usług prawnych – wobec stwierdzenia, iż we wrześniu
2013 r. kwestia ta została rozstrzygnięta w prawomocnym postanowieniu o
umorzeniu postępowania (VI Ds 157/13);
– w zakresie zatajenia środków przeznaczonych na ochronę – wobec
stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego (prokurator uznał, iż nie była
to darowizna i nie doszło do przysporzenia majątkowego po stronie Jarosława
Kaczyńskiego).

Z wyrazami szacunku,
prokurator Przemysław Nowak
Rzecznik Prasowy
Prokuratury Okręgowej w Warszawie

Szanowny Panie Rzeczniku,

Z Pana odpowiedzi rozumiem, że prokuratura pośrednio udzieliła odpowiedzi na główne pytanie mojego tekstu, które brzmiało: “Czy równość obywateli wobec prawa nadal obowiązuje?”. Rozumiem, że nie. Na czym bowiem polega różnica między darowizną dla ministra Nowaka w wysokości 17 tys. zł, za zatajenie której został on skazany, a darowizną w wysokości 400 tys. zł dla Jarosława Kaczyńskiego, której zatajenie nie podlega ściganiu? Prokuratura wszak przyznaje, że taka darowizna była, a brak jej odnotowania w oświadczeniu majątkowym jest bezsporny. Wynika z tego tylko jeden logiczny wniosek: Jarosław Kaczyński objęty jest cichą klauzulą bezkarności. Wskazuje na to też kolejny fakt: akceptacja w milczeniu nie zapłacenia podatku od tej darowizny.
Zastanawia mnie też brak stanowiska (a przynajmniej nic o tym nie wiem) wobec sprawy publicznego powiadomienia o przestępstwie, którego nie było, czyli o rzekomym sfałszowaniu wyborów. Pomijam już inne czyny, które nie były przedmiotem mojego powiadomienia (np. wielokrotne publiczne lżenie konstytucyjnych organów państwa, prezydenta, premiera, rady ministrów, PKW itd.).
Proszę więc o wyjaśnienie:
1. dlaczego o postanowieniu z dnia 23 grudnia 2014 r. nie zostałem pisemnie powiadomiony przez właściwego prokuratora i dowiaduję się o tym dopiero od rzecznika prasowego ponad miesiąc później i to po moim monicie?
2. dlaczego nie zostałem powiadomiony o tym, czy i jakie mam prawo do odwołania się od decyzji prokuratora?
3. dlaczego prokuratura nie informowała o istnieniu takiego powiadomienia na konferencjach prasowych, na których obficie informowano o innych postępowaniach (kilometrówkach, powiadomieniu podobnym jednego z członków komisji wyborczej)? Czy aby nie było tu intencji cichego zamiecenia pod dywan?
Szanowny Panie Rzeczniku, przyznaję że z premedytacją zastawiłem tu pewną pułapkę. Nie podpisałem się jako znany dziennikarz, który zna większość osób decyzyjnych w głównych mediach, dziesiątki innych dziennikarzy i wielu polityków. Podpisałem się jako emeryt (co też jest prawdą) i podałem swój wiejski adres. Chciałem też bowiem sprawdzić, czy nadal żyjemy w państwie prawa. Bo w państwie prawa doniesienie emeryta ze wsi ma taką samą wagę, jak znanego dziennikarza.
Pozdrawiam i oczekuję na odpowiedź

Krzysztof Łoziński

 

34 komentarze

  1. Zbyniek 30.01.2015
    • Jerzy Łukaszewski 30.01.2015
  2. Krzysztof Łoziński 30.01.2015
    • Anna 31.01.2015
  3. bogda35 31.01.2015
  4. Jerzy Łukaszewski 31.01.2015
  5. narciarz2 31.01.2015
    • Krzysztof Łoziński 31.01.2015
  6. wilski 31.01.2015
  7. Krzysztof Łoziński 31.01.2015
  8. J.S. 31.01.2015
    • Krzysztof Łoziński 31.01.2015
      • borowicz bogumiła 31.01.2015
    • J.A. 31.01.2015
      • Jerzy Łukaszewski 31.01.2015
    • jureg 02.02.2015
  9. J.S. 31.01.2015
  10. andrzej Pokonos 31.01.2015
  11. wejszyc 31.01.2015
  12. Jerzy Łukaszewski 31.01.2015
  13. Adam52 01.02.2015
  14. Krzysztof Łoziński 01.02.2015
  15. Magog 04.02.2015
  16. Krzysztof Łoziński 04.02.2015
    • SAWA 05.02.2015
  17. andrzej Pokonos 04.02.2015
  18. Kazimierz Kurz 04.02.2015
    • bogda35 05.02.2015
  19. bogda35 05.02.2015
  20. narciarz2 05.02.2015
  21. Krzysztof Łoziński 05.02.2015
  22. W. Bujak 06.02.2015
  23. A.Mazurek 07.02.2015
  24. Krzysztof Łoziński 10.02.2015