2015-01-30.
26 listopada 2014 roku opublikowałem w Studiu Opinii artykuł, a za razem list do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, który dzień później wysłałem na adres biura podawczego Prokuratury Generalnej adnotacją, iż proszę o traktowanie tego tekstu jako powiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Sprawa ma ciąg dalszy, a może koniec dalszy, zobaczymy.
Pozwolę sobie przypomnieć ten tekst w całości (nie jest długi), a następnie moja korespondencję z prokuraturą:
Pytanie publiczne
2014-11-26. Pan Prokurator Generalny Andrzej Seremet
Szanowny Panie Prokuratorze Generalny,
Ośmielam się wystąpić z pytaniem, które nurtuje mnie od dłuższego czasu, a mianowicie: czy zasada równości wszystkich obywateli wobec prawa nadal obowiązuje?
A pytanie to zadaję, gdyż od długiego czasu mam co do tego wątpliwości z powodu wymienionych poniżej przykładów. Otóż poseł Sławomir Nowak jest sądzony z całą surowością prawa za to, że nie ujawnił w oświadczeniu majątkowym zegarka o wartości kilkunastu tysięcy złotych. Poseł Nowak niczego nie ukradł, niczego nie wyłudził, od nikogo łapówki nie wziął (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo), nie wpisał tylko zegarka (nie samolotu, limuzyny, paru gorzelni, lecz zegarka) w oświadczeniu majątkowym. Cóż, twarde prawo, ale prawo, trudno.
W zakładach karnych i aresztach przebywa parę osób (przynajmniej media tak głoszą), które dopuściły się defraudacji batonika, starego roweru itp. Cóż, twarde prawo, ale prawo, trudno.
Ale są i przykłady odmienne. Jak wiemy, sfałszowanie wyborów jest ciężkim przestępstwem, a każdy poseł, urzędnik lub inna osoba funkcyjna, ma obowiązek prawny powiadomić organy ścigania o każdym znanym sobie przestępstwie. Jeśli tego nie zrobi, sama popełnia przestępstwo. Otóż pragnę spytać o taki szczegół, czy niejaki Kaczyński Jarosław, który publicznie głosi, że wie o sfałszowaniu wyborów, dopełnił tego obowiązku i co na to prokuratura?
Bo jeśli nawet Kaczyński Jarosław uważa, iż ogłoszenie tego faktu z mównicy sejmowej jest równoznaczne z powiadomieniem organów, to zachodzi kolejna okoliczność. Powiadomienie organów ścigania o przestępstwie, którego nie było, też jest przestępstwem. Zaznaczam, że wspomniany Kaczyński Jarosław nie użył tu trybu przypuszczającego (powiadomienia o „możliwości” popełnienia przestępstwa), lecz trybu kategorycznego – on ma pewność, głosi kategorycznie, że przestępstwo było. Czy nie wypadałoby zatem zapytać go o dowody, bo sadząc z jego pewności, nie chodzi tu o poszlaki, lub podejrzenia.
I tu pytanie kolejne: co zrobi prokuratura, jeśli okaże się, że dowodów nie ma żadnych, czyli że niejaki Jarosław K. świadomie wprowadza organy ścigania w błąd, co podpada pod wspomniany wyżej artykuł kk?
A wróćmy jeszcze do oświadczeń majątkowych, czyli do tego, za co prawo tak surowo ściga posła Nowaka (za zegarek, który był darowizną). W oświadczeniu majątkowym Kaczyńskiego Jarosława nie ma nic o darowiznach. A jest tam punkt w którym należy wymienić „Inne dochody osiągnięte zatrudnienia innej działalności zarobkowej lub zajęć…”. Można zadać pytanie: czy darowizna jest dochodem? Urząd skarbowy ma tu zdanie jednoznaczne, skoro od darowizny płaci się podatek i trzeba składać deklarację podatkową. Nie wiem, czy Kaczyński Jarosław składał odpowiednie deklaracje podatkowe i płacił podatki, bo nie mam możliwości tego sprawdzić. Mam jednak podejrzenie, że skoro nie ma darowizn w oświadczeniu majątkowym, to może ich nie być także w deklaracjach podatkowych. Nie wydaje mi się też logiczne, by zatajenie darowizny w postaci zegarka było przestępstwem, a zatajenie darowizny w innej postaci nie było. Ot tak mi się wydaje.
O jakich darowiznach tu mowa? Zacznijmy od tego, co to jest darowizna. Moim zdaniem darowizną jest nie tylko podarowanie przedmiotu lub gotówki, ale także każde poniesienie kosztu przez osobę prawną lub fizyczną na rzecz potrzeb (lub fanaberii) innej osoby, czyli mówiąc prościej: zapłacenie za kogoś, zafundowanie czegoś.
Opierając się na powszechnie znanych informacjach prasowych, pragnę zauważyć iż: zapłacono ok. 400 tys. złotych za adwokata reprezentującego Jarosława Kaczyńskiego w sprawie smoleńskiej. Wiadomo o zapłaceniu za jednego adwokata, mec. Rogalskiego, ale jest jeszcze drugi adwokat, który też chyba za darmo nie pracuje (kto wie, może Jarosława K. akurat jemu płaci). Partia płaci też podobno ok. 5 tys. zł dziennie za ochronę Kaczyńskiego Jarosława (ponoć 24 ochroniarzy, którzy wykonują także funkcje służących, np. robią zakupy). Prasa twierdzi, że kosztowało to już ponad 3,5 miliona złotych.
Oczywiście Kaczyńskiemu Jarosławowi ochrona się należy, ale może ją mieć za darmo, z BOR. Dlaczego zatem partia płaci takie sumy? Dlatego, ze Kaczyński Jarosław nie che ochrony z BOR, bo nie uznaje Państwa Polskiego, nie uznaje wyniku wyborów (nie tylko tych ostatnich), premiera, prezydenta, rządu, Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i nie uznaje także Biura Ochrony Rządu (bo nie uznaje rządu). Głosi, że Polska nie jest krajem suwerennym, demokratycznym i praworządnym. Jednym słowem nie uznaje Polski.
Ma prawo, oczywiście, nie uznawać Polski i jej prawowitych demokratycznie ustanowionych władz i organów. To jego prywatna fanaberia.
No ale… Po pierwsze zaspakajanie prywatnych fanaberii jednej osoby przez inną osobę prawną, jest oczywistą darowizną. Nie ma żadnego uzasadnienia by partia płaciła za ochronę, która należy się za darmo, tylko dlatego, że jeden pan ma takie fanaberie.
No ale na tym nie koniec fanaberii. Prasa głosi, że ktoś wynajął dwie sąsiednie posesje (obok domu J. Kaczyńskiego), by prezes nie spotykał się z jakimś przypadkowym społeczeństwem. Początkowo urzędowała tam związana z PiS spółka „Srebrna” a teraz „Kluby Gazety Polskiej”. Podobnie wynajęto, a może wykupiono, kiosk przed domem prezesa i urzęduje w nim ochrona. Czy to też nie są darowizny, skoro służą zaspokajaniu prywatnych fanaberii?
Może, Panie Prokuratorze, warto by to zbadać?
Mam nadzieję, że pan Jarosław Kaczyński nie podlega szczególnej ochronie przed stosowaniem prawa, tylko dlatego, że nie uznaje Polski i uważa, że bizantyjskie daniny po prostu mu się należą, bo on nie jest jakiś tam Nowak, bo on jest prawowitym władcą, któremu w objęciu należnej władzy przeszkadza czasowo nie uznawana przez niego Polska i jej przypadkowe społeczeństwo.
Szanowny Panie Prokuratorze Generalny, cierpliwie czekam na wiadomość, czy zasada równości wobec prawa nadal obowiązuje. Nie omieszkam jej opublikować.
Krzysztof Łoziński
Emeryt, publicysta
Moje powiadomienie Prokuratura Generalna przesłała 2 grudnia do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, a ta przesłała je dalej 5 grudnia do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Później zapadła cisza.
Szanowny Panie Rzeczniku,
dwa dni temu wysłałem do Pana następujące pytanie:Szanowny Panie Prokuratorze,
27 listopada 2014 wysłałem, jako dziennikarz, powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na biuro podawcze Prokuratury Generalnej. 2 grudnia zostało mono przesłane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, a 5 grudnia 2014 do Prokuratury Okręgowej w Warszawie “celem rozpoznania”. Od tej pory nie otrzymałem żadnej informacji, co się z tą sprawą dzieje, ani postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania, ani o wszczęciu postępowania
Proszę o informację, co z tym dalej. Sygnatura akt Ap III Ko 54/14, wcześniej PG VII Ko2 870/14.
Proszę też o odpowiedź, dlaczego prokuratura, która tak obszernie informuje media o sprawach “kilometrówek” posłów, nie informuje o istnieniu tego powiadomienia, czyli o sprawie znacznie poważniejszej (w mojej ocenie), niż te “kilometrówki”.Krzysztof Łoziński
“Studio Opinii”, “Kontrateksty”Do tej pory nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Bardzo proszę o odpowiedź.
Krzysztof Łoziński
Dziennikarz, “Studio Opinii”, “Kontrateksty”.IA 060/43/15
Szanowny Panie Redaktorze,
Uprzejmie informuję, iż Pana zawiadomienie zostało zarejestrowane w tut.
Prokuraturze pod sygn. VI Ds 363/14. W dniu 23 grudnia 2012 r. Prokurator
wydał decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa:
– w zakresie zatajenia kwoty 400.000 zł otrzymanej z Klubu Parlamentarnego
PiS na poczet opłacenia usług prawnych – wobec stwierdzenia, iż we wrześniu
2013 r. kwestia ta została rozstrzygnięta w prawomocnym postanowieniu o
umorzeniu postępowania (VI Ds 157/13);
– w zakresie zatajenia środków przeznaczonych na ochronę – wobec
stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego (prokurator uznał, iż nie była
to darowizna i nie doszło do przysporzenia majątkowego po stronie Jarosława
Kaczyńskiego).Z wyrazami szacunku,
prokurator Przemysław Nowak
Rzecznik Prasowy
Prokuratury Okręgowej w Warszawie
Szanowny Panie Rzeczniku,
Z Pana odpowiedzi rozumiem, że prokuratura pośrednio udzieliła odpowiedzi na główne pytanie mojego tekstu, które brzmiało: “Czy równość obywateli wobec prawa nadal obowiązuje?”. Rozumiem, że nie. Na czym bowiem polega różnica między darowizną dla ministra Nowaka w wysokości 17 tys. zł, za zatajenie której został on skazany, a darowizną w wysokości 400 tys. zł dla Jarosława Kaczyńskiego, której zatajenie nie podlega ściganiu? Prokuratura wszak przyznaje, że taka darowizna była, a brak jej odnotowania w oświadczeniu majątkowym jest bezsporny. Wynika z tego tylko jeden logiczny wniosek: Jarosław Kaczyński objęty jest cichą klauzulą bezkarności. Wskazuje na to też kolejny fakt: akceptacja w milczeniu nie zapłacenia podatku od tej darowizny.
Zastanawia mnie też brak stanowiska (a przynajmniej nic o tym nie wiem) wobec sprawy publicznego powiadomienia o przestępstwie, którego nie było, czyli o rzekomym sfałszowaniu wyborów. Pomijam już inne czyny, które nie były przedmiotem mojego powiadomienia (np. wielokrotne publiczne lżenie konstytucyjnych organów państwa, prezydenta, premiera, rady ministrów, PKW itd.).
Proszę więc o wyjaśnienie:
1. dlaczego o postanowieniu z dnia 23 grudnia 2014 r. nie zostałem pisemnie powiadomiony przez właściwego prokuratora i dowiaduję się o tym dopiero od rzecznika prasowego ponad miesiąc później i to po moim monicie?
2. dlaczego nie zostałem powiadomiony o tym, czy i jakie mam prawo do odwołania się od decyzji prokuratora?
3. dlaczego prokuratura nie informowała o istnieniu takiego powiadomienia na konferencjach prasowych, na których obficie informowano o innych postępowaniach (kilometrówkach, powiadomieniu podobnym jednego z członków komisji wyborczej)? Czy aby nie było tu intencji cichego zamiecenia pod dywan?
Szanowny Panie Rzeczniku, przyznaję że z premedytacją zastawiłem tu pewną pułapkę. Nie podpisałem się jako znany dziennikarz, który zna większość osób decyzyjnych w głównych mediach, dziesiątki innych dziennikarzy i wielu polityków. Podpisałem się jako emeryt (co też jest prawdą) i podałem swój wiejski adres. Chciałem też bowiem sprawdzić, czy nadal żyjemy w państwie prawa. Bo w państwie prawa doniesienie emeryta ze wsi ma taką samą wagę, jak znanego dziennikarza.
Pozdrawiam i oczekuję na odpowiedź
Krzysztof Łoziński
Jeśli szanowny pan redaktor spodziewa się odpowiedzi od Andrzeja Seremeta to jest pan redaktor za przeproszeniem śmieszny.
Nie po to Andrzej Seremet był powołany przez brata Jarosława Kaczyńskiego na prokuratora generalnego aby dziś Jarosławowi Kaczyńskiemu szkodzić.
Czyli jak mówi polskie przysłowie:”Ręka rękę myje”
Ale ktoś tego pana Seremeta na stołku trzyma i nie jest to akurat Jarosław Kaczyński. I to jest, moim zdaniem, większa granda, niż te 400 tys. Kaczyńskiego, bo takie sprawy się zdarzały i pewnie jeszcze zdarzą, a ważniejszy od nich jest sprawnie działający system. Kiedy zaś w żelaznych trybach tego mechanizmu zamontuje się takie plastikowe coś, jak p. Seremet, system nie może działać. Niezgodność materiału.
Prokuratura zgodnie z prawem nie może nie odpowiedzieć. I ma na odpowiedź konkretny termin. W tym przypadku, poniewaź mam adres zamieszkania na mazurskiej wsi i podpisałem się “emeryt”, panowie prokuratorzy zapewne pomyśleli: “a jakiś tam wiejski emeryt, małorolny, można go olać…”. Tylko ja nie dam się olać, bo panom prokuratorom nikogo, nawet wiejskiego emeryta olewać nie wolno. Jerzy Łukaszewski ma rację. Tu nie darowzna dla Kaczyńskiego jest najważniejsza, tylko państwo, w którym aparat ścigania tak działa, że istnieją bezkarni i olewani. Tak działa, że jednego się ściga i skazuje za to samo przestępstwo na kwotę 17 tys. a drugiego za to samo na sumę 400 tys. uniewinnia nawet bez sądu. I nikt za takie decyzje nie odpowiada. I nie jest to jedyna taka sytuacja. Pamiętacie Huberta H. ściganego za to, że po pijaku nabluzgał prezydentowi (Kaczyńskiemu)? A brat tegoż Kaczyńskiego nazywa prezydenta, premiera, ministra spraw zagraniczych mordercami, zdrajcami, ubliża im ile wlezie. I co? I nic?
Panie Krzysztofie trzymam kciuki za Pana upór i życzę wytrwałości, chociaż wydaje się, że to walka z wiatrakami.
to Panstwo tak dawno przestało byc państwem prawa że nikogo już jawne bezprawie nie bulwersuje. Wszyscy wiedza kto ma zagwarantowana bezkarnośc,nikt juz powaznie nie traktuje tupania nóżka przez rząd -ale uderzcie sie w piersi panowie dioennikarze – któż jak nie wy lansowsł pogląd że wolność słowa to bezkarne obrzucanie obelgami “bo polityk ma miec gruba skóre”tak jakby polityk nie był człowiekiem – a już osoba Prezydenta jako- podobno- emanacja Rzedczpospolitej – obrzucana obelgami nie budziła w was chocby niesmaku. No to po nitce do kłębka – doczekaliśmy tego co mamy – nawet nazwanie Papieza – idiota- przechodzi w kraju- pono ultra katolickim- bez echa – choc to chyba powinno “obrazac uczucia religijne” wrażliwych na tresci nawet nieogladanych sztuk.Oczywiste że pan Seremet umorzy wszystko co niewygodne-s koro można opluc publicznie -posłsnkę czy walic kijem posła (o przepraszam- to byl nieduzy palik ) ,lub tez uwięzic posłów ( no,jeden dumny z siebie uciekł tylnymi drzwiami – i pomyslec że byl to kiedys jeden z czołowych obrońców praw człowieka)to jakieś ekscesy świetlanej postaci Jarosława nie moga byc brane powaznie.To nie to co zapłacenie pzez naczelnika więzienia -40 zł.sztrafu za uposledzonego biedaka ktorrgo skusil wafelek za złotówke.To jest czyn godny napiętnowania – do czegóż bowiem prowadzi takie postepowanie godzace w morale służby więziennej ? Gdyby nieszczesny naczelnik był górnikiem – a,to co innego !
Szanowny Panie- Pan naraża na fatygę Prokurature która ugina sie pod nawałem pracy – a przecież sam Pan sobie może na wszystkie pytania odpowiedziec -oszczędzając kosztów korespondencji naszej umęczonej Ojczyznie i Jej podatnikom.I napewno zrobi to Pan lepiej niz urzędnicy pana Prokuratora.
@bogda35, recht ale gdyby sprawę pociągnąć, zebrałaby się ciekawa i udokumentowana opowieść. Nie kolejny przykład na to “co wszyscy wiemy”, ale jedna, konkretna, nie pozostawiająca wątpliwości sprawa z dokumentacją każdego kolejnego etapu.
Co dalej? Doniesienie do prokuratury na Prokuratora Generalnego? Jeśli to w świetle prawa możliwe – czemu nie? Po wyczerpaniu wszystkich możliwości proceduralnych Strasbourg? A dlaczego nie?
Ciekaw jestem na jakim etapie ktoś w końcu stuknąłby się w głowę i stwierdził, że sprawę jednak trzeba załatwić. No i – jak?
W pismach Redaktora Lozinskiego nie podoba mi sie publicystyka. Publicystyczne wnioski powinny byc w komentarzach, a nie w samym zawiadomieniu. Jesli zawiadamiamy w sprawie defraudacji 400 tys prze pana JK, to nie ma w tym zawiadomieniu miejsca na dyskutowanie zegarka pana Nowaka. Jest tylko i wylacznie miejsce na sprawe pana JK. Dobrze byloby ograniczyc sie do jednej sprawy, a nie dwu. Jesli pan Redaktor chcial zawiadamiac o dwu mozliwych przestepstwach pana JK, to nalezalo napisac dwa zawiadomienia.
.
Publicystyka, wnioski, i porownania powinny znalezc sie w biezacej korespondencji z przebiegu meczu oraz w artykule napisanym na zakonczenie sprawy. Ale nie w samym pismie urzedowym.
.
Takie wnioski mi sie nasuwaja po dwudziestu latach spedzonych w panstwie prawa, w ktorym zalatwialem kilka spraw z urzedami i nigdy nie zostalem olany. Ale ja sie trzymalem regul poprawnej korespondencji. Oni z kolei sie trzymali swoich regul i terminow. Latwiej jest urzedowi trzymac sie regul, jesli obywatel nie bawi sie w publicystyke piszac do urzedu.
Rozumiem Pana podejście, ale w Polsce prawo jest takie, że prokuratura powinna sama, bez przypominania, reagować na artykuły prasowe. Oczywiście tego nie robi. Poza tym, ja sobie tak wyobrażam państwo prawa, że starnność powinna być po stronie urzędu, a nie obywatela. Obywatel nie ma obowiązku być prawnikiem i ma prawo nie wiedzieć, albo nie umieć napisać pisma w sposób formalny. Jeśli pismo zawiera braki formalne, to urząd powinien obywatelowi pomóc je usunąć, a nie traktować to jako pretekst do wymigania się od działania. W Polsce jest to o tyle ważne, że olbrzymiej części obywateli nie stać na adwokata. Ten brak formalnej staranności to z mojej strony kolejny test (poza podpisaniem się jako “emeryt”) na praworządność. W naszym kraju niestety w wielu urzędach człowiek niewykształcony, nieporadny, zostaje po prostu zruganuy i pogoniony, a liczą się tylko z kimś, kto ma “dojścia”, albo stoi za nim dobra kancelaria prawna.
Gorąco kibicuję Autorowi w tym przedsięwzięciu i czekam na dalszy ciąg. Jakiś musi nastąpić, grobowa cisza chyba tu już nie zapadnie, tak coś czuję w kościach. Choć nie mam wątpliwości, że stosowne organy będą przeciągać, wykręcać się i unikać jak tylko się da i nie da, więc trochę potrwa zanim poczują się zmuszone ‘zajarzyć. A wtedy cała ta sprawa nareszcie [i najzupełniej słusznie] stanie się głośna.
Swoją drogą, po raz kolejny potwierdza się stara prawda, że najlepsze pytania to te całkiem proste, a nawet pozornie naiwne.
Pozdrowienia dla Autora i komentatorów.
No to jeszcze słowo o państwie prawa. Dziś rano usłyszałem z telewizora, że John Kerry, jeden z najważniejszych polityków USA, nie odeśnieżył przed swoim domem i dostał mandat w wysokości 50 dolarów. A u nas radny powiatowy ma immunitet.
Najgorsze są jednak te immunitety, których teoretycznie nie ma, tylko władza lęka się majestatu. Problem z prokuraturą polega na tym, że została uniezależniona od rządu (słusznie), ale nie zaczęła być zależna od prawa. A rozwiązanie widzę proste: wybiernie w wyborach bezpośrednich szefów prokuratur okręgowych i wyższych, łącznie z generalnym oraz analogicznie sądów od okręgowego wzwyż oraz komendantów policji od wojewódzkiego wzwyż. Ci panowie, skoro nie są zależni od rządu, to muszą być zależni od wyborców. I tak jest w tych Stanach Zjednoczonych, w których sekretarz stanu może dostać mandat, a prezydenta można sadzić za to, że skłamał (patrz Clinton i Nixon).
Od ponad siedmiu lat rządzi PO i można zapytać szefostwo tej partyjki co zrobiło, aby przywrócić w III RP rządy prawa. O to nikt nie zapyta. Za to wkrótce będzie powszechne namawianie do głosowania na PO, gdyż jest mniejszym złem niż PiS. I wszystko zostanie po staremu…
Nie zostanie po staremu, jeżeli my obywatele i my dziennikarze nie będziemy siedzieć cicho i nie będziemy zpraszać do studia i na łamy takich polityków, którzy przychodzą tylko po to, by mieć trybunę do głoszenia kłamstw. A na PO głosować trzeba, bo PiS jest partią, która żadnego państwa prawa nie zamierza ani tworzyć, ani tolerować. Z innymi partiami społeczeństwo obywatelskie może coś wywalczyć (tylko trzeba walczyć) a z PiS-em nie.
Panie Redaktorze ! przez kilka lat byłam urzednikiem państwowym- i musze stwierdzic ze dobry urzędnik ( w pojeciu przełozonych ) to taki,ktory nie przysparza kopotow.Co to znaczy ? to znaczy ze potrafi tak odpowiedziec na kazde pismo otrzymane od obywatela ktory ma problemy niewygodne dla urzedu – aby z niego nic nie wynikało ale rownoczesnie obywatel nie mógl sie przyczepic że cos jest niezgodne z prawem.Owszem,jest to sztuka – ale z pism prokuratury wynika że jej urzednicy ta sztuke opanowali .Czy może byc inaczej ? cóż to byłby za kłopot dla przełozonych gdyby sie okazało że obywatel ma racje a ich urząd sprawe zawalil. Sam Pan rozumie ze to nie do pomyslenia – rozumny urzednik do czegos takiego dopuscic nie moze – narazilby sie szefowi ktory miałby nieprzyjemnosci – a wszakże nie po to jest sie szefem aby zatrudniac nieudolnych podwładnych.Za to za kreowanie zycia szefowi usłanego nagrodami i pochwałami i podwładnemu skapna jakieś profity-.Ostatnio spotykam sie z pewnym udoskonaleniem tej metody ( ktora za nieboszczki komuny nie wystepowala- z braku pewnej chyba finezji urzędniczej ) – a mianowicie orzeczenia nawet Najwyzszego Sadu Administracyjnego ,nie mowiac o decyzjach nizszych organow sa po prostu ignorowane – co z tego ze że NSA wydal nakaz – kto zmusi n.p.burmistrza lub wójta do jego wykonania ? nie ma takiej opcji. Tak więc dochodze do smutnego wniosku- Owszem- nalezy walczyc dalej- wszakże i Don Kichot to czynil- bardzo interesujący bedzie final – o ile go doczekamy w zyciu doczesnym. Ale- jesli pan Kaczyński wygra wybory – sprawa bedzie bezprzedmiotowa – któż podskoczy uwielbianemu przez Naród wodzowi ?
Przywrócić? To znaczy że przedtem były rządy prawa? Za Hammurabiego?
Żeby to było za Hammurabiego mielibyśmy dość przestronny kraj. Mało zatłoczony.
Wie pan, jak brzmiał pierwszy paragraf jego kodeksu? Człowiek pomawiający kogoś niesłusznie o zbrodnię był karany tak, jak zostałby ukarany zbrodniarz, gdyby był winny.
Wyobraża pan sobie ten wiatr swobodnie hulający po sejmowych pustkach?
Nie rozumiem negowania tej opinii @JS.
1. Co zrobiła PO … przecież ministrem sprawiedliwości Premier Tusk mianował Gowina, a wyrzucił min. Ćwiąkalskiego, który miał plan naprawczy.
2. Będzie powszechne namawianie… , czyż nie jest wątek groźby rządów pis obecny w kampaniach wyborczych?
Niestety, ciepłowodna polityka ZMIAN nie dokonała, znaczy że wartości państwa prawnego dla PO są niezbyt cenne.
.
Faktycznie ‘przywracanie’ może trochę niezręczne, ale trudno zaprzeczyć że do jakości TK za kadencji prof. Łętowskiej i prof. Safiana, czy prof. Stępnia, warto by wrócić.
A co takiego PO zrobiła, aby III RP była państwem prawa, gdzie WSZYSCY obywatele są rzeczywiście równi wobec prawa ?
Wchodzące od lipca zmiany jeszcze bardziej wzmocnią pozycje ludzi przedsiębiorczych ( nie mylić z przedsiębiorcami) i uczynią ich jeszcze bardziej bezkarnymi. W ubiegłym roku dość szczegółowo wyjaśniała to profesor Łętowska w PRZEGLĄDZIE. Także niedawno POLITYKA poświęciła temu dużo miejsca.
Trzymam kciuki, Panie Krzysztofie. To nie zrozumiałe że ten orwellowski folwark Kaczyńskiego nadal ubliża polskiej demokracji.
Czego oczekiwać od Seremeta, jak i TK nie jest lepszy? Polecam:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20150128/wolenski-moralnosc-cena-wolowiny-i-trybunal-konstytucyjny
A ilu z nas było na spotkaniu przedwyborczym i pytało kandydata: ” – Czy będzie pani/pan zgłaszał takie to a takie wnioski?”. Plus nagranie odpowiedzi, celem dalszego “nękania” już po wyborze.
Bez obywatelskiej aktywności polityka będzie schodziła na psy (przepraszam te miłe zwierzątka), bez naszego oddechu na plecach posłowie uwierzą we własną boskość. I nie ma co czekać na okręgi jednomandatowe, bo się ich w najbliższym czasie nie doczekamy.
Społeczna presja potrafi nawet dziś całkiem sporo, jak to pokazali Słupszczanie wybierając prezydenta, któremu jeszcze dwa trzy lata temu nikt nie dawałby najmniejszych szans.
Trzymam kciuki za pana Krzysztofa, a gdyby jakaś procedura wymagała większej ilości podpisów – służę uprzejmie.
Kiedyś trzeba zacząć.
@borowicz bogumiła, racja, ale tu mamy przykład takiego poczucia bezkarności, że urzędnik popełnia błędy (łamie prawo nie dotrzymując terminu) i tego można się przyczepić z całą pewnością. I iść dalej tym tropem, punktując krok po kroku.
Czego można się spodziewać po prokuraturze, skoro w niedawno pokazanym w TVP reportażu pani prokurator z Katowic uparcie twierdziła, że kradzież trzech luksusowych BMW z wypożyczalni samochodów to jest przywłaszczenie bo przecież sam wypożyczający dał je złodziejom!!! Zaprawdę Mrożek by tego nie wymyślił
W tej decyzji jest jeden piękny passus: “nie doszło do przysporzenia majątkowego po stronie Jarosława Kaczyńskiego” gdy partia zapłaciła za niego 3,5 miliona ochronie. No cudne. Gdzie ten prokurator się uczył logiki? Rozumiem, że jak bym kupował samochód za cudze pieniądze, to się “nie przyposparzam majątkowo”. Jak jaskiś wujek kupi mi mieszkanie, to nie wzbogacam sie ani trochę. Dobrze wiedzieć.
“W tej decyzji jest jeden piękny passus: „nie doszło do przysporzenia majątkowego po stronie Jarosława Kaczyńskiego” gdy partia zapłaciła za niego 3,5 miliona ochronie.”
………………………………..
oj tam oj tam… ta dziennikarska czepliwość.
Panie Krzysztofie, precedensy istnieją.
Kardynał Glemp miał tylko 900 pln uposażenia i nie posiadał własnego majątku, mieszkania, samochodu i żył bardzo skromnie.
Jadł to co mu przyniesiono do stołu, pił to co na stole stało i spał w obcym łożu bo wszystko było własnością kościelną.
Czy to wina człowieka skromnego że inni o niego dbają?
Nakarmią, opiorą, lekarza zawołają w potrzebie, wszak miłuj bliźniego swego.. dobroć jest zawsze wynagradzana dobrocią!
Prezes ma podobnie, nie posiada potrzeb, oddaje się tylko pracy partyjnej dla dobra obywateli i ojczyzny.
Nie można mieć pretensji do ludzi że nie myślą o własnych potrzebach. Dobre uczynki prezesa są wynikiem permanentnego myślenia o potrzebach innych. O takich ludzi należy dbać! Zapewnić im wszystko co niezbędne aby mogli myśleć non stop z pożytkiem dla innych.
Partia PiS to rozumie doskonale i nie żałuje środków na bardzo skromne utrzymanie najmądrzejszego człowieka w Polsce.
Chwała jej za to! A Prawo jest zwyczajnie niedoskonałe bo stawia się zarzuty ludziom którzy trzymają się litery Prawa i potrafią interpretować suche paragrafy zgodnie z duchem Sprawiedliwości.
Pan prokurator już to dawno zrozumiał i nie da skrzywdzić ludzi wybitnych.
Wczoraj, 3 lutego wreszcie otrzymałem odpowiedź na moje pytania od rzecznika prokuratury. Tyle, że jest to odpowiedź skandaliczna:
IA 060/43/15
Szanowny Panie Redaktorze,
Odpowiadając na Pana pytania:
ad 1) prokurator zarządził zawiadomić Pana o podjętej decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa, zawiadomienie takie zostało jednakże wysłane na błędny adres. Wobec powyższego Prokurator ponownie zarządził doręczenie zawiadomienia na właściwy adres.
ad 2) przepisy kpk nie wymagają pouczania zawiadamiającego o tym, iż nie przysługuje mu zażalenie.
ad 3) jako rzecznik prasowy co do zasady z urzędu nie informuję o wpłynięciu określonego zawiadomienia, informuję o tym w momencie, gdy mam w tym zakresie zapytania dziennikarzy. W tym przypadku takiego zapytania nie było.
Natomiast wszelkie Pana tezy o braku równości co do prawa uważam za całkowicie bezpodstawne.
Z wyrazami szacunku,
prokurator Przemysław Nowak
Rzecznik Prasowy
Prokuratury Okręgowej w Warszawie
Moim zdaniem są to już po prostu kpiny. List wysłano ponoć na błędny adres (półtora miesiąca temu). Listy do mnie idą z Warszawy jeden dzień. Ode mnie do Warszawy też. Jeśli nawet tak było, w co dziwnie nie wierzę, to co prokuratura robiła przez półtora miesiąca, by dopiero teraz “zarządzić” wysłanie listu poprawnie?
Rozumiem z tego, że zażalenie na postanowienie prokuratury mi “nie przysługuje”. To znaczy, że prokuratura ma kompetencje sądu absolutnego, od którego nie można się odwołać.
O istnieniu zawiadomienia nie informowano, bo nikt o to nie pytał, a nikt nie pytał, bo nie wiedział, gdyż go nie informowano.
Do tego dochodzi wcześniejsze stwierdzenie prokuratora, że pokrycie za kogoś kosztów niemałej usługi (3,5 mln. zł) nie stanowi “przysporzenia majątkowego” i nie jest darowizną. A czym jest? Prezencikiem, przysłużką, daninką? Przecież dochód to różnica między wpływami i kosztami. Do tego wystarczy arytmetyka z pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Nawet gdybym chciał się od tego odwołać (i gdybym mógł), to nie mam szans, bo nie znając pełnego tekstu decyzji, nie wiem od czego. A jednocześnie mija tygodniowy termin na odwołanie do sądu, bo teoretycznie rzecznik prasowy mnie zawiadomił. To jak w rosyjskiej bajce: jestem zawiadomiony i nie zawiadomiony jednocześnie.
To już nie jest proszę państwa falandyzacja prawa, to jest biniendyzacja prawa, albo czort wie co.
No to mamy tu podany sposób na unikanie opodatkowania od darowizn, bo wystarczy uczynić to jako pokrycie kosztów jakiejś usługi i po kłopocie, bo to nie przysparza majątku “obdarowanemu”.
Podoba mi się też autorytatywne stwierdzenie – …. “uważam za całkowicie bezpodstawne” – i koniec kropka jakiś tam redaktorku . poniał? bo jak nie, to …. co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
Chyba potrzebuje Pan prawnika. Może Giertych by zechciał? Myślę, że powinien Pan zażądać uzasadnienia bezzasadności tej równości obywateli wobec prawa. To Orwell w czystej postaci. Także zapytanie o negowanie przez pana Nowaka obecności zapytania dziennikarskiego. Czymże było zatem Pańskie zapytanie jako dziennikarza? Orwell, Orwell Orwell!
Niech się Pan nie daje. I zaskarża brak odpowiedzi reokuratora.
oj raczej żałosna publicystyka ludzi którym sie wydaje że Kaczyńscy są winni całemu złu świata…Trzeba się naprawdę starać by tak głęboko nie rozumieć co się dzieje wokół…
Nie dosyć że nie na temat, to jeszcze z tak jawnym “ukrytym kontekstem”. Cieniutkie…
Drogi panie Kurtz- przecież tu nie chodzi o casus p.Kaczyńskiego personalnie wyłącznie- ale stosowanie prawa czy niestosowanie prawa w zalezności od widzimisię organów Państwa – a tak sie składa że mozna z góry przewidziec kto jest świętą krowa której prawo się nie ima.
Szanowny Panie Redaktorze- czytając odpowiedz pana Rzecznika- jestem z siebie dumna- a także dumna z naszej Prokuratury tresc pisma jest dokładnie taka jaka przewidziałam . Zastanawiam się jakie kroki może Pan podjąć w tej sytuacji – bo absolutnie nie powinien Pan sie poddawać i dalej toczyc ten pasjonujący pojedynek .Może złożyc nowe .nieco przeredagowane pismo – choc miazłoby to znamiona poddania się. W kazddj sytuacji trzymam kciuki. Myslę że także ciekawe będzie rozwiązanie sprawy prezesa Jastrzębskiej Spółki – w koncu giełdowej- w której związki zawodowe maja ddcydowac o obsadzie stanowiska. Ich zwycięstwo bedzie mozna skwitowac jedynie : Finis psedudokapitaslizmu w Polsce.Pani Szczepkowska proszona o zabranie głosu?
Czytam sobie ten watek i cos mi sie wydaje, ze Pan Redaktor nie ma szans. A dlaczego, moim zdaniem? Otoz dlatego, bo Pan to bierze na powaznie. A tutaj by sie przydal nie tyle Roman Giertych, co Jacek Federowicz. Przeciez to Federowicz zadal Systemowi kilka ciosow, ktore bardzo solidnie ten System posiniaczyly. Przypominam “W zasadzie tak” i “W zasadzie ciag dalszy”. To byly potezne ciosy, wbrew pozorom.
.
Wiec moze Pan sie uda do konsultantow? Najpierw Giertych, zeby porzadnie formulowac swoje pisma, a potem Federowicz, zeby to ze swada opisac w ogolnopolskiej gazecie.
Ktoś napisał mi, że powinny się tym zainteresować “ogólnopolskie media”. No tylko te media muszą chcieć. Jak na razie dla TVN newsem jest to, że pies na rowerze przejechał kurę, a nie to, że jest łamana konstytucja. Czego my oczekujemy od telewizji, która przez wiekszość czasu ogłupia widzów jakimiś komletnie zmyślonymi aferami (TVN: Ukryta Prawda, Szpital, Szkoła, Detektywi, W-11 Wydział Śledczy, itp.), lub serialami na poziomie umysłowym półdebila (TVP: Klan, Na Wspólnej)?
A co dalej? Na pewno nie odpuszczę, ale musze poczekać na to “zarządzone ponownie” postanowienie, bo muszę wiedzieć, co w nim jest.
Szanowny Panie Redaktorze. Niepotrzebnie pan zaczal tak ambitnie, od razu atakujac najwiekszego wroga Polski i wszystkich Polakow. Radzilbym zaczac na poczatku skromniej, od kogos mniejszego kalibru. Taki Frog na przyklad. Nikt go nie zna, nikt za nim nie stoi. Zwykly pirat drogowy. My wszyscy placimy mandaty , za sama mysl o zamiarze zrobienia wykroczenia drogowego, a widzial pan co on wyprawial. Jaki to zly przyklad dla naszych dzieci.
Stanisław Jerzy Lec powiedział kiedys:
“Jak najsprawiedliwiej wydac sąd o jakims państwie ?
Najprościej – na podstwaie jego sądownictwa “
Dzisiaj, 10 lutego, dostałem wreszcie odpowiedź, a ściślej dwie.
Odpowiedź pierwsza, z prokuratury okręgowej w Warszawie:
Odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie:
– zatajenia prawdy w zakresie wykazania składników stanu majątkowego w oświadczeniach majątkowych w okresie 2010-2013 […] przez posła Jarosława Kaczyńskiego polegającym w szczególności na zatajeniu środków finasowych w łacznej kwocie ok. 400.000 złotych […](art. 233 par. 1 i 6 kk) wobec […] wygaśniecia prawa oskarżyciela publicznego do oskarżenia (art. 17 par. 1 pkt 11 kpk);
– zatajenia prawdy w zakresie wykazania składników stanu majątkowego […] w kwocie co najmniej 3,5 miliona złotych […] (art. 233 par. 1 i6 kk) wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego (art. 17 par. 1 pkt 2 kpk).
Odpowiedź druga, z prokuratury rejonowej Warszawa Śródmieście:
odmowa wszczęcia dochodzenia w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych […] przez posła Jarosława Kaczyńskiego […] w związku z zaniechaniem prze niego zawiadonmienia organu powołanego do ścigania przestepstw o mozliwości popelnienia przestepstwa […] (art. 231 par. 1 kk) sfałszowania wyniku wyborów […] pomimo publicznego sformułowania przez niego w Sejumie […] zarzutu sfalszowania wyborów samorzadowych. […] wobec braku znamion czyny zabronionego.
Do tego tekstu odniosę się szerzej za parę dni, a teraz krotko:
list pierwszy datowano 23 grudnia 2014. Wysłano (według stepli pocztowych) 4 lutego 2015.
list drugi datowano na 2 stycznia 2015, wysłano 5 stycznia 2015.
Oba doszły 10 lutego, nie pocztą, lecz przez inną firmę.
Od 23 grudnia prenumerowane przez mnie Newsweek i Polityka dostarczyly mi pocztą 7 numerów. Żaden nie szedł dłużej niż 2 dni.
Ciekawostką jest adresowanie pierwszego listu na adres; Warszawa, ul Miodowa 20. Pod tym adresem nie mieszkam dość dawno. Pod nowym adresem (na Mazurach) zameldowny jestem od czerwca 2012 roku (prawie 3 lata). Adres W-wa Miodowa 20 nie występował na żadnym z moich pism do prokuratury, nie wystepuje też w systemie PESEL jako mój adres zamieszkania. Skąd prokuratura go wzięła? Czyżby prowadzono mi “teczkę”, jak kiedyś SB?
Prokuratura potwierdza, że opisane przeze mnie czyny pana JK miały miejsce, podaje artykuły kk mówiące, że są one przestepstwem, po czym pisze, że przestępstwem nie są. Wot takaja logika.