Ewa Karbowska: Z czego zwolniła mnie – i dlaczego? – wyborcza przegrana Prezydenta Komorowskiego?2 min czytania

31/01/2013 Warszawa Oficjalne Portrety Prezydenta Bronislawa Komorowskiego. Fot. Wojciech Grzedzinski/KPRP

2015-06-03.

Z całą odpowiedzialnością za słowo oświadczam, że wyborcza porażka Prezydenta Bronisława Komorowskiego zwalnia mnie, głównie zresztą przede mną samą, z imperatywu uprawiania publicystyki politycznej. Skoro bowiem większość, z tych, którzy w ogóle głosują, moich rodaków – w chwili rzeczywistej próby – nie potrafi odróżnić ziarna od plew, a rzeczywiste dobro kraju, jak i zresztą swoje własne, myli ostatecznie z obietnicami bez pokrycia i ze zręcznymi zagrywkami wizerunkowymi, to wcale mi ich, tych ziomków, nie żal…
Oczywiście, żal mi trochę kraju i jego straconego czasu. Pochylam się nad naszym zbiorowym losem współczująco. Wstyd mi z powodu tego jak, jestem o tym przekonana, zacznie się już za moment, mówić o Polsce w poważnych kręgach międzynarodowych. Ale kraj, jako taki, to przecież, per saldo, dosyć abstrakcyjny byt….. Więc jakoś przełknę.

Nie bez złości na własną dobrą wiarę, rzecz jasna. Bo choć zawsze byłam świadoma, że ludzie mądrzy i racjonalni to w każdym społeczeństwie mniejszość, to dotychczas uznawałam za pewnik, iż w momencie zagrożenia kompromitacją Polacy zachowają się racjonalnie. Pomyliłam się i tyle.

Teraz wszystko jasne. Dziś  ta, jak się jej jeszcze wydaje, wygrana większość dowiodła, że ona zwyczajnie lubi, przynajmniej raz na kilka lat, dostać po tyłku. Musi więc w starszej części przypominać sobie, a w młodszej doświadczać po raz pierwszy, czym jest władza w rękach nie rozumiejących współczesnego świata frustratów, co to sobie do pełnienia funkcji reprezentacyjnych jednego, relatywnie młodszego, jegomościa wynajęli. Bo jak ona, owa większość co jakiś czas potrząśniętą nie zostanie, to jakaś mocno nieswoja chodzi. W obliczu takiej konstatacji wracam wyłącznie do sztuki. Tam poczucie niesmaku też się trafia, jednak znacznie rzadziej.

Mniejsza zresztą o mnie. Bo mnie samej, tak naprawdę, to nic. Mam 55 lat. Całe dorosłe życie siedziałam i siedzę w niszy, robiłam i robię, co – mam nadzieję – potrafię. I Duda, nie Duda, PiS, nie PiS, Kukiz, nie Kukiz, mnie to… Wszystkim aktywnym publicznie komentatorom naszego życia politycznego składam wyrazy współczucia.

Ale  ideałów i wizji z młodości jednak ciut szkoda. Najszczersze. Nie kpię, ani nawet nie żartuję, niestety.

Ewa Karbowska

 

16 komentarzy

  1. bisnetus 04.06.2015
  2. wejszyc 04.06.2015
  3. j.Luk 04.06.2015
  4. slawek 04.06.2015
    • wejszyc 05.06.2015
  5. j.Luk 04.06.2015
  6. slawek 04.06.2015
  7. otoosh 04.06.2015
  8. narciarz2 04.06.2015
  9. narciarz2 04.06.2015
  10. Magog 05.06.2015
  11. j.Luk 05.06.2015
  12. MarekSza 05.06.2015
  13. j.Luk 05.06.2015
  14. W. Bujak 06.06.2015
    • BM 07.06.2015