2012-09-22. ECHA WYDARZEŃ: Podkradam i wklejam: „Pierwsze udokumentowane wzmianki o zagranym w Krakowie hejnale pochodzą z 1392 r.
Hejnał rozbrzmiewa na cztery strony świata, co godzinę. Pierwszy raz, na południe – w stronę Wawelu, dla króla. Drugi raz, na zachód – w stronę magistratu, dla burmistrza. Trzeci raz, na północ – w stronę Barbakanu, dla przybywających do miasta gości. Czwarty raz, na wschód – w kierunku Małego Rynku, dla komendanta straży pożarnej.
Hejnalistami jest siedmiu zawodowych strażaków. Służba każdego z nich trwa 24 godziny. Trębacz, aby wejść na wieżę, musi pokonać 239 schodów, co trwa średnio dwie i pół minuty. I Program Polskiego Radia transmituje hejnał z wieży kościoła Mariackiego w Krakowie od 16 kwietnia 1927 r. codziennie w samo południe. „
Tak było, jest i… ma nie być. Radiowe szefostwo chce oszczędzić trochę czasu i hejnał ma być skrócony. Nie we wszystkie strony swiata będzie grany w radiu. Które eliminujemy? Oj, uwaga na politykę i „wymowę”…
Znów zabiorą nam coś, z czym rośliśmy. I często – nasi rodzice, a nawet dziadkowie. Będą minuty na reklamę…?
Rozumiem nowoczesność oraz komercję, ale taki „znak czasów” mi nie odpowiada. Bo nowoczesności i komercji potrzebna jest jeszcze wyobraźnia, a tę widzę cieniutką.
Należę do pokolenia wychowanego „na radiu”. Telewizja wzięła się na edukację i dyktowanie mód dopiero później. Kiedyś dzień życia zaczynał mi się gimnastyką poranną niesioną przez eter z Poznania.Ćwiczenia dyktował Karol Hoffmann (olimpijczyk z roku 1936, jeszcze po wojnie aktywny lekkoatleta; potem trener – współtwórca wielkiej reprezentacji); podgrywał na fortepianie Franciszek Wasikowski. Przez aż 25 lat! 1946- 1971. Tyle czasu, a szczegóły pamięć zachowała. Znaczy – było warto. Znaczy – trwała wartość przeszłości…
Gdy Mistrza nie stało pałeczkę przejął inny spec z poznańskiej AWF – też świetny naukowiec – Lech Erdmann. Jeszcze dziś w sieci znajduję ślady jego tamtej działalności – oferta książek, podręczników, porad w kwestii gimnastyki porannej. Można znaleźć, kupić i naśladować…
Eter podtrzymał prawdę, że co „tędy rusza w świat” zaczyna mieć zasięg społeczny. Dziś dominuje w tej mierze i dyktuje mody TV, ale drzewiej… Żyło się powszechnie z radiem pod rękę…
Co podyktował i rozpropagował Karol Hoffmann (z jakże sportowej rodziny) – na zawsze zostanie dla mnie jednym z symboli Wielkiego Radia. Jak właśnie hejnał; melodia, kroki, skrzypienie podłogi… Włosów ubyło, przywiązanie zostało. I co? I to właśnie dlatego – złość na tych, którzy mi znów jeden „ze stałych fragmentów życia” – chcą zabrać… Dyrektor programu gorszy jeszcze od Tatara, który kiedyś hejnalistę w gardło postrzelił… Bo tamten- najeżdżał, a ten – rodzimego chowu..
Andrzej Lewandowski
Zob. taż: Jerzy Klechta: Skrócić hymn państwowy
Ten lament jest dla mnie niezrozumiały i śmieszny. Inaczej słucha się tego całego hejnału w Krakowie na Rynku, a inaczej w radiowej transmisji. Nikt mi nie wmówi, że słuchający radia z nabożnym westchnieniem wspominają w każde południe przeszłość i napawają ducha miłościwą tradycją. Nikt przecież nie skraca hejnału w realu, a tylko zachowując tradycję właśnie skraca ten hejnał o 12 w południe w Polskim Radiu. Na prawdę wystarczy raz, gdy w domu lepię pierogi lub w pracy siedzę nad jakąś sprawą. My to na prawdę jesteśmy specjalistami od patosu.
@SAWA.
Proszę Pani,nikt niczego i nikomu nie wmawia… Są ludzie ( ja też),którzy wzruszają się słysząc ten hejnał.
Lepiąc swoje pierogi proszę pomyśleć o nich a w pracy należy pracować – radio rozprasza.
A któż Panu broni nagrać tę piękną melodię i puszczać sobie na okrągło?
Ładnie się różnimy. I o to też chodzi, żeby ładnie. Pozdrawiam.
Jeszcze pół zdania: Nostalgia i fotografia własnej młodości, to nie zawsze do końca patos.
Andrzeju, nie o nostalgię i fotografię młodości tu chodzi, to w żadnym wypadku patosem nie jest, ale „Tatar rodzimego chowu” już tak. 🙁
Jako żywo o Tatarze rodzimego chowu mowy nie ma. „Dyrektor gorszy od Tatara… itd. Oraz- TAMTEN i TEN, czyli dwie różne osoby. I co to ma wspólnego z patosem? Pozdrawiam.
Panie Andrzeju, każdy ma prawo do swoich wspomnień, do nostalgii właśnie, ale trzeba też przyjąć do wiadomości, że nie każdy musi je podzielać. Artykuł nie miałby tego moim zdaniem niepotrzebnego elementu ((wg mnie patosu) gdyby nie końcówka, a mój zlepek słów i tak brzmi łagodniej niż wyboldowanie w oryginale „Dyrektor programu gorszy jeszcze od Tatara, który kiedyś hejnalistę w gardło postrzelił …” , nietrudno mieć tu skojarzenie z mordercą.
Rozumiem, że jest panu żal i tęskno za wieloma rzeczami, do których przywykliśmy, a które odchodzą. Żeby to jedna taka była. Na moim karku jest już wystarczająco dużo lat i też doświadczam takich odczuć, ale nie można u tego następnego pokolenia widzieć tylko niecnych celów.
Czy nie przyszło panu do głowy, że transmisja całego hejnału (z tą przerwą i tupotem stóp) była czym innym dla nas, a radio jest już nie tylko dla nas? I z tego powodu chyba nie warto obarczać sprawcę tej decyzji takimi oskarżeniami.
Panta rei, świat się zmienia i my starsze pokolenie przyznajmy sobie prawo do nierozumienia go czasami, ale też dajmy prawo tym następnym pokoleniom do zmian, do urządzania go według siebie. Młodzi mogą się od nas wiele nauczyć, ale nie będą nas chcieli słuchać, gdy za wszelką cenę będziemy próbowali narzucić im zachowanie wszystkiego, co dla nas takie drogie, miłe i czego utracenie będzie dla nas nie do pogodzenia. Zostawmy tak ostre słowa na naprawdę fundamentalne momenty, kiedy sytuacja wymagać będzie stanowczego uderzenia pięścią w stół. A coś mi się zdaje, że takie czasy nadchodzą. 🙁
Jasne, każdy ma prawo do swojego poglądu. Ja widzę- tak, Pani- ciut inaczej. Normalne. Ważne, że są refleksje, a nie bezrefleksyjność przed decyzją. A przykłady tego drugiego widzę w nadmiarze. Jako mniej zależne od metryk, bardziej od stanu wyobraźni.
Zostańmy więc-proponuję- przy swojej refleksji, ładnie się różniąc w detalach, nie szukając w słowach podtekstów, których nie ma, za to w zgodzie co do generaliów- że różnice recenzyjne są czymś normalnym. I nie muszą mieć charakteru nauczania młodych przez starych. Jeśli Pani tak moje słowa odczytała- mój błąd, bo takiej intencji nie ma, i nie było. Ja dobrze wiem, nie od wczoraj, że sama metryka żadnych uprawnień nie przydaje.Podobnie, jak prawa do osobistego poglądu nie odbiera. Serdecznie i szczerze za prezentację nieco odmiennych dziękuję. Kłaniam się.
Ja również dziękuję za rozmowę i za nieprzegonienie mnie do lepienia pierogów. 🙂
Pozdrawiam serdecznie
@SAWA.
Szanowna Pani,umiejętność lepienia pierogów nie jest żadną ujmą dla kobiety.A Pani -jestem pewien – robi równie smaczne pierogi,takie …jakie można zjeść w jednej karczmie na Woli Justowskiej w Krakowie.
Dobranoc.
Panie Andrzeju, wywołał Pan żywą dyskusję co się u Pana rzadko zdarza. Gratuluję! Temat jak się okazało chwycił na całego. Ja też wzrastałem przy radiu, hejnale i gimnastykowałem się czasem pod dyktando Pana Hoffmana, nie wiedząc jak wielce zasłużony to człowiek dla polskiego sportu. Tyle ciekawostek w jednym artykule. Ja też uwielbiam robić pierogi, ale ograniczam się do tych świątecznych, bo tryb życia nie pozwala na takowe breweryje na codzień. Ale niezależnie od umiłowania do pierogów zgadzam się z Sawą. I nie żal mi tak strasznie czterokrotnie powtarzanego hejnału. Kto ma dziś czas słuchać tego tyle razy? Inne czasy, inne tempo życia. A jak hejnalistę puszczą tylko jeden raz, to i tak tradycji stanie się zadość.
@wb40.
Prosze Pana,nikt mi nie broni nagrać tej (wcale nie)pięknej
melodii.
Słuchajac jej w radio mam świadomość,że płynie ona z Krakowa w czasie realnym,że nie jest to ersatz… Rozumiem tych co chcą w tym czasie słuchać reklam w rodzaju: ” kredyt bez zwłoki”,”lokata na 15 %” ,czy :”ten krem cię odmłodzi o 20 lat” i chcę by oni zrozumieli mnie słuchającego w całości hejnału.
No, i fajnie, że jest dyskurs. A na pyszne pierogi, to i ja się piszę… Myślę, że Studio Opinii w całym składzie- też nie odmówi. Dla żartu oraz informacji: Spotykamy się w środy! Pozdrawiam.
@A.
Nieśmiało zapytam : GDZIE ?
A przy okazji mianuję się ojcem chrzestnym – współpomysłodawcą z Szanownym Panem Andrzejem /ale NIE ORGANIZATOREM – takim to ja ci wygodny / następującego POMYSŁU.
Mój pomysł:
Szanowni Możni z SO,przygotujcie doroczne spotkanie tych , którzy nie omijają wysokich progów Waszego Forum.Mieszkamy w różnych częściach Polski i globu ziemskiego,więc takie spotakania winny odbywać się co najwyżej raz w roku i w dogodnym i uzgodnionym URLOPOWYM okresie – oczywista oczywistość .
Przekażę Naczelnemu, jeśli sam nie dojrzy!!!Pozdrawiam.
Legendę o Hejnale Mariackim zna niemal każdy, jednak mało kto wie, że powstała ona dopiero w latach 30-tych XX wieku w środowisku Polonii amerykańskiej.
http://www.krakow.come2europe.eu/o_miescie/legendy/hejnal-mariacki/
Ach te tradycje.. bajki, mity, legendy. Choć nie powiem.. ta o kremówkach jest pyszna !
No tak, hejnał,pomniki,kościoły,kapliczki,krzyże – bardzo ważne… W urzędzie okazuję dowód osobisty, ale muszę jego autentyczność udowodnić poprzez przedstawienie aktu urodzenia, aktu małżeństwa i zaświadczeniem o zameldowaniu. Idąc do lekarza, muszę mu udowodnić, że jestem ubezpieczony a mój pracodawca regularnie uiszcza składki i wreszcie sąd nie powiadamia mnie o fakcie zakończenia postępowania spadkowego (bo nie ma takiego obowiązku)a na zgłoszenie tego faktu w urzędzie skarbowym mam tylko 1 miesiąc – ale to nie ważne !
Pierogi, kremówki łagodzą obyczaje. Dobrze, że chociaż one łagodzą.
🙂
@SAWA.
Mając do wyboru Pani pierogi a salezjańskie kremówki wybrałbym Pani pierogi… Ale mając do wyboru pomiędzy tymi kremówkami a salafickim kęsim kęsim optowałbym na rzecz kremówek…Reasumując tak napiszę : krytykujmy kościelnych zboczków ale nie zwalczajmy KRK jako całości bo jest to zapora przed salafickimi „żartami” ,takimi jak n.p.:obcięcie prawej dłoni i lewej stopy jako kary za kradzież – czego ostatnio doświadczyło na sobie kilkoro młodych mężczyzn w północnym Mali.
I słuchajmy hejnału zamiast głupich i zwodniczych reklam.
mój Dziadek w 1939 wyjechał z Krakowa (a dokładniej z Niepołomic, bo tam była mobilizacja) i już do niego nie wrócił, po wojnie zamieszkał z rodziną na Mazurach. hejnału słuchał do końca życia, to był taki Jego „południowy” rytuał, siadał przy stole, wyjmował z kieszeni zegarek (okrągły, z „wieczkiem”, na łańcuszku), sprawdzał godzinę… kiedy byłam mała, opowiadał mi jak to z tym Tatarem było… od dawna jestem już duża ale zawsze, kiedy tylko mogę to z przyjemnością i ze wzruszeniem słucham transmisji hejnału. i odgłosów kroków hejnalisty też, bo wiem do którego miejsca akurat wtedy przechodzi… dla mnie to jest piękna tradycja. ale piękne tradycje dzisiaj nie mają się najlepiej. mamy nowe, na przykład miesięcznice z pochodniami itp… ja rozumiem że czterokrotne powtarzanie tej samej melodii, w dodatku codziennie, może nie opłacać się tak jak puszczanie Dody czy innej reklamy. rozumiem też że świat się zmienia i na pewno się nie zawali jeśli z anteny zniknie hejnał. ale jest mi zwyczajnie przykro, że sami pozbawiamy się swoich symboli, które kiedyś były tak rozpoznawalne…