natan gurfinkiel: ostatnie tango we wrocławiu5 min czytania

natan 32015-11-23.
w medialnej kanonadzie, która rozpętała się przed  premierą sztuki  śmierć i dziewczyna w minioną sobotę, we wrocławskim teatrze polskim, wicepremier i minister kultury piotr  gliński powiedział o jedno zdanie za dużo.

tych kilka słów, dodanych do wyjaśnienia – dlaczego ministerium żąda zdjęcia spektaklu z afisza, demaskuje prawdziwe powody, dla których po raz pierwszy od 1989 roku  podjęto próbę wprowadzenia cenzury prewencyjnej. pretekstem była  walka z pornografią.
trwająca minutę w dwugodzinnym przedstawieniu scena  kopulacji przyprawiła wicepremiera o atak histerii i zadeklarowanie, że nie będzie w teatrze pornografii za publiczne pieniądze.
w jednej z licznych enuncjacji wicepremiera glińskiego znalazło się stwierdzenie, że teatr jest domeną wpływów lewicy.

zachowanie tego typu znane jest pod nazwą pies pawłowaPiS pawłowa, chciałoby się powiedzieć, ale sprawa jest zbyt poważna, by zbywać ją kalamburami.
dla partii, sprawującej od niedawna władzę słowo “lewica” jest dzwonkiem, wywołującym u psa ślinotok, a u polityków słusznej opcji wprowadzenie nowego zakazu. ulegający  warunkowemu  odruchowi wicepremier nie dostrzegł, że nawet jeżeli  wielu ludzi ze środowisk teatralnych ma lewicowe poglądy, to ich wyznawanie nie jest  przestępstwem i nie narusza ani jednego  z 243 artykułów konstytucji.

sytuacja przywodzi  na myśl definicję totalitaryzmu  wszystko co nie jest zakazane jest przymusowe z książki curzia malaparte technika zamachu stanu. droga do ideału jest jeszcze dość daleka i przed dozwolonymi przedstawianiami publiczność nie musi póki co odmawiać zdrowasiek, ale  wicepremier wytycza kierunek i chciał był uczynić pierwszy krok, dalszy marsz po tej drodze został chwilowo powstrzymany, bo marszałek województwa dolnośląskiego  odrzucił żądanie  i nie zakazał odbycia premiery i dalszych przedstawień, powołując się na brak regulacji prawnych, nadających się do uzasadnienia takiego kroku.

przed teatrem doszło do zadymy  zorganizowanej przez krucjatę różańcową. rózaniec był przy tej okazji po raz pierwszy użyty do czynnej obrony katolickich zasad moralnych, gdy jeden z dziennikarzy został u wejścia do teatru pobity tym modlitewnym dotąd gadżetem. pomijając jednak przepychanki z policją przed budynkiem teatru przedstawienie było sukcesem. recencje były przychylne, a publiczność nagrodziła twórców spektaklu długą owacją na stojąco.

ta reakcja na przedstawienie powinna była dać profesorowi glińskiemu nieco do myślenia, bo trudno sobie wyobrazić, by wypełnioną do ostatniego miejsca salę jednego z renomowanych teatrów w kraju ogarnął entuzjazm z czystego (brudnego?) umiłowania pornografii.
kiedy w 1972 bernardo bertolucci zrealizował ostatnie tango w paryżu film wywołał skandal z powodu kilku śmiałych scen erotycznych. oglądany teraz, film ten wydałby się chyba poczciwą ramotą publiczności, bardzo już obytej z tym, co kiedyś uważane było za pornografię. może tylko dzisiejszy wicepremier polskiego rządu doznałby szoku, choć nie bardzo w to wierzę.

w reakcji wicepremiera na ostatnie tango we wrocławiu bardziej dostrzegam kalkulację polityczną, niźli oburzenie moralisty,  z pornografią bowiem jest podobnie jak z przestępczością. po to, by zakwalifikować jakiś czyn jako przestępstwo, musi on być popełniony z premedytacją.

to, że motywem krucjaty wicepremiera jest polityka, a nie obrona obyczajności świadczy awantura w czasie telewizyjnego wywiadu nazajutrz po premerze. na pytanie dziennikarki TVP Info karoliny lewickiej w oparciu o jaką podstawę prawną   domagał  się on zdjęcia  z afisza  śmierci i dziewczyny wystąpił z tyradą przeciwko  stacji telewizyjnej, mówiąc: “wasza stacja uprawia propagandę i manipulację” i uzupełniając swój wywód uwagą, że już niedługo, bo wkrótce zostanie zaprowadzony  porządek w mediach publicznych.
dziennikarka została po kilku godzinach zawieszona, a wkrótce po tym  dziennikarze stacji poparli swą koleżankę w liście protestacyjnym do wicepremiera, podpisanym również przez prezesa TVP. dziennikarze domagają się przeprosin…
appendix:

ludzie władzy często ulegają pokusie pouczania dziennikarzy z którymi rozmawiają. przeżyłem to sam podczas kilku konferencji prasowych w naszym kopenhaskim  press-roomie i bywało, że my, zagraniczni korespondenci, musieliśmy się odcinać i odpierać zarzuty. jeden z ministrów próbował  niemal dyktować nam co i jak powinniśmy pisać o danii.

pamiętam też wywiad w dzienniku telewizyjnym z lat 70. bardzo popularny prezenter i świetny dziennikarz mogens behrendt przeprowadzał wywiad z socjaldemokratycznym ministrem pracy na temat problemów z bezrobociem.
w pewnym momencie prezenter przerwał ministerialny wywód: kiedy tydzień temu rozmawiałem z tobą (w duńskich mediach  dziennikarze są na ty z politykami) na ten sam temat, mówiłeś coś całkiem odwrotnego, pozwól, że ci zacytuję. kiedy przytoczył wypowiedź ministra sprzed tygodnia, zadał pytanie: to kiedy mówiłeś prawdę, przed tygodniem, czy teraz?
minister, którego twarz nabrała koloru takiego jaki miał  breżniew  w telewizorze marki “rubin” zaczął wrzeszczeć na prezentera:
– nie będziesz nazywał mnie  kłamcą!
– krzykiem nic tutaj nie zdziałasz, odparł spokojnie prezenter. widzowie mają prawo wiedzieć która z twoich wypowiedzi jest prawdziwa. 
szef dziennika telewizyjnego, chcąc przypodobać się ministrowi odsunął prezentera od prowadzenia dziennika.

w następnych gazety pisały: brawo behrendt! , a telewizja otrzymała kilkadziesiąt tysięcy listów z protestem przeciwko sankcjom wobec dziennikarza. szef dziennika TV ustąpił z funkcji i złożył wymówienie z pracy w telewizji.

wojna dopiero się zaczęła. może być długa i nigdy nie wyłonić zwycięzcy, ale upojeni wyborczymi sukcesami politycy jeszcze o tym nie wiedzą, są zapatrzeni w walec, który przyszedł i wyrównuje…

natan gurfinkiel
 

4 komentarze

  1. BM 23.11.2015
  2. dawniej_kuba 23.11.2015
  3. j.Luk 23.11.2015
  4. A. Goryński 24.11.2015