Listopad, niebezpieczny miesiąc dla Polaków…
Pachniało mordem na wczorajszej demonstracji siły zorganizowanej przez polskich narodowców, idących przez Warszawę w Marszu Niepodległości.
Ten marsz decyzją wojewody miał status „demonstracji cyklicznej”, uzyskał prawną ochronę, jaką załatwił sobie PiS specjalną ustawą dla smoleńskich miesięcznic – na mocy tego prawa nikt, żadna inna organizacja nie mogła zarejestrować swojego marszu w odległości mniejszej niż 100 metrów. Marsz miał pełną tolerancję dla głoszonych na nim haseł – patrz wypowiedź ministra Błaszczaka, mówiąc krótko dzielił i rządził jak chciał.
Do Warszawy, w dniu święta niepodległości, święta wprowadzonego w 1937 roku, święta wykreślonego w latach powojennego porządku politycznego, w którym tamta władza państwowa wybrała sobie na swoje święto dzień 22 lipca – dzień bez politycznego ciężaru i znaczenia ale zdecydowanie bardziej sprzyjający świętowaniu, w święto niepodległości przywrócone w III RP, zjechało się do Warszawy wiele dziesiątków tysięcy młodych ludzi, by demonstrować pod hasłem „My chcemy Boga” .
Przyglądałem się twarzom tych demonstrantów, szukając w nich jakichkolwiek oznak uduchowienia, religijnej egzaltacji, rekwizytów tak typowych dla pielgrzymek, zbiorowych modlitw. Niczego takiego nie zarejestrowałem, no chyba że ktoś za takie oznaki rozmodlenia potraktuje transparent „Chrystus Królem Polski”.
Marsz Niepodległości to było morze biało-czerwonych flag, czerwonych świec dymnych i flar, huk odpalanych petard a przede wszystkim ryk tysięcy zaprawionych w ryczeniu kibolskich gardeł. Wiało grozą.
Mam pytanie – czy hierarchia polskiego kościoła rzymsko-katolickiego odniesie się jakoś do tego „religijnego” wydarzenia?
To może być bardzo ciekawe, naprawdę ciekawe…
W przekazie medialnym dominowały hasła anty-islamskie, nawołujące do zamykania się w swojej „swojskości” lub do marzeń o „białej Europie przyjaznych narodów” – to, jak wiadomo, całkowicie ewangeliczny przekaz o miłości bliźniego czy katolickim a więc powszechnym charakterze kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce?
Oglądając ten wielogodzinny przekaz obrazu wielotysięcznego tłumu maszerującego wiaduktem i mostem Poniatowskiego, mając podgląd na inne marsze czy demonstracje, jakie odbywały się w tym samym czasie w Warszawie – można było dojść do krańcowo smutnych wniosków. W Polsce dominują siły prawicowe, populistyczne, faszyzujące, ksenofobiczne.
Kontrast pomiędzy wielkością marszu narodowców i marszu ich przeciwników był wielki. Marsz „Antify” pod hasłem „za wolność waszą i naszą” był w wyraźnej dysproporcji co do liczby uczestników, a wiec KOD na Placu Zamkowym był wręcz rozpaczliwie nikły.
Trudno, tak było.
Znacznie lepiej wyglądało to w innych miastach. W moim Gdańsku, mimo fatalnej listopadowej pogody, odbył się przemarsz wielu organizacji, czytano historyczne odezwy i manifesty, przemówił „prawdziwy” Józef Piłsudski, szli zakuci w stal rycerze, paradowała konno husaria, maszerowały grupy rekonstrukcyjne formacji zbrojnych z czasów ostatniej wojny, szły alegoryczne postaci – widoczne z dala, bo byli to szczudlarze – ale przede wszystkim była bardzo liczna młodzież szkół ponadpodstawowych.
Było radośnie i wesoło, nikt nikomu nie groził, nikt nikogo nie przeklinał, wszyscy byli za, a nie przeciw. Jedynie tylko pogoda była zła i była przeciw, przeciw wszystkim, bo co chwilę polewała zimnym deszczem uczestników parady i oglądających ją mieszkańców Gdańska, ale cóż, listopad, dla Polaków niebezpieczna pora …
Tyle impresji. Teraz trochę refleksji.
W pierwszych gorących komentarzach z wczorajszych obchodów uwaga publicystów skupiła się na tym, że po raz kolejny prezes Polski, prawdziwy władca Polski, Jarosław Kaczyński, nie uczestniczył w centralnych uroczystościach organizowanych przez prezydenta.
Władze rządzącej partii obchodziły Dzień Niepodległości w Krakowie.
W Warszawie na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy pojawił się natomiast były premier – ale i obecny przewodniczący Rady Europy – Donald Tusk.
Tak, był obecny, stał w ostatnim rzędzie na trybunie honorowej i wprawdzie nie przywitany imiennie przez prezydenta, uzyskał jego zgodę na złożenie wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Jarosław pewnie zostałby przywitany cieplej. Ale przez kogo, przez prezydenta RP? I jako kto, jako były premier? No, tego prezes Polski nie zniesie, to nie mieści się w „pisowskim” protokole, to byłby zbyt wielki dyshonor.
Prawdziwy Prezydent/Premier/Naczelnik/Prezes Polski wygłosił dwa znaczące przemówienia w trakcie kolejnej „miesięcznicy smoleńskiej” i w dniu święta niepodległości. Są tam dwa znaczące akcenty, pierwszy, ogólny, mówiący o tym co to znaczy być Polakiem, i drugi – co Polska z tą zepsutą Europą zrobi.
Warto to zapamiętać – każdy, kto urodzi się Polakiem jest na mocy tego faktu kimś lepszym niż inni, co Polakami się nie urodzili oraz, po drugie, Polska ma misję i ją wykona – Polska naprawi zepsutą lewacką Europę kierując się swoim chrześcijańskim dziedzictwem.
Czy może być piękniejszy i ważniejszy plan ? Jeśli to jest nasze zadanie, to czy wczoraj nie maszerowały waleczne oddziały naszej chrześcijańskiej armii?
Jarosław Kaczyński mówił również, że w najbliższym czasie, w nadchodzących miesiącach, należy się spodziewać zdecydowanego przyspieszenia w dziele „dobrej zmiany”, a gdy tak mówi Jarosław-Polskę-Zbaw Kaczyński, to tak będzie.
Naprawdę, dobrze mówił wieszcz nasz narodowy – listopad, niebezpieczny miesiąc dla Polaków.
Ostatnia refleksja – w gorących komentarzach pojawiły się głosy, że to nie tak. Że nie ma w Polsce niebezpieczeństwa przejęcia rządów przez nacjonalistyczne faszyzujące siły, że to tylko taki folklor polityczny, że na tle tego, co we Francji, Holandii czy Niemczech – w Polsce nie ma zagrożenia przejęcia władzy przez nacjonalistów i prawicowych radykałów i uformowania się ich rządu.
Naprawdę nie ma?
A czy dzisiejsze rządy obozu Zjednoczonej Prawicy, rządy prezesa Polski Jarosława Kaczyńskiego – to nie jest to właśnie? Co jeszcze musi się stać, abyśmy zobaczyli tego konia, jakim on jest? Czy jawne faworyzowanie faszyzujących, nacjonalistycznych, ksenofobicznych organizacji, głoszących otwarcie rasistowskie hasła – to mało? Czy sojusz „tronu i ołtarza” trwający w najlepsze od paru lat nie daje nam nic do myślenia?
Czy trzeba jeszcze innych Piotrów z przesłaniem – obudźcie się póki nie jest za późno?
W listopadzie padają deszcze, ulewy zwykle bywają wiosną…
Zbigniew Szczypiński
Gdańsk
PS. Wszystkim, którzy przeczytali mój tekst, tym którzy się zgadzają ze mną, i tym – im może przede wszystkim – którzy się ze mną nie zgadzają, polecam wybranie się do kina na film Andrzeja Jakimowskiego „Pewnego razu w listopadzie”. To najlepszy komentarz do mojego tekstu.
Ważny, mądry tekst. Z ust mi go Pan wyjął. Myślę dokładnie tak samo, z rosnącą troską, a nawet niepokojem w jakim kierunku do idzie i gdzie dojdzie. Nie wygląda to dobrze. Obawiam się, że nie doczekamy się komentarzy hierarchów, bo pewnie uznają, że “nie będą się mieszać do polityki”.
Podobnie odczułem to w Gdyni. Mimo pogody – święto, a potem powrót do domu i te obrazki, które Pan opisał. Jak z innego świata.
Najpiękniejszą pointą tegorocznego Marszu Niepodległości jest komunikat z najwyższego szczebla Policji. Otóż jedna Pani która zademonstrowała sprzeciw w stosunku do zachowania demonstrantów z ONR u , w ramach zaprowadzania porządku i pouczenia jak ma się kulturalnie zachować, została doprowadzona do wnętrza tzw suki i tamże zwrócono się do niej z gościnnym zaproszeniem pt “siadaj kurwo”. Główny Komendant Policji natychmiast jednoznacznie stwierdził, że takie zachowanie wobec zatrzymanych kobiet jest niedopuszczalne i wobec niegrzecznego policjanta zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Na szczęście. po kilku godzinach sprawa się wyjaśniła gdyż Policja zademonstrowała nagranie dowodzące że w tym samym miejscu i czasie podejrzany policjant zwrócił nie do Pani, lecz do swego kolegi w służbie słowami “siadaj Kulfon”, a Pani się po prostu pomyliła w odbiorze….Jak z tego wynika, Policja opanowała nie tylko trudna sztukę profesjonalnych filmowców i montażystów telewizyjnych, zwaną nagrywaniem postsynchronów, ale także przyswoiła sobie życiowa maksymę Prezesa Telewizji : “Ciemny Lud Wszystko Kupi”.
Podoba mi się ten ładny, wyważony tekst. Jednak my tu sobie piszemy, wspieramy się w logicznych wywodach i wnioskowaniu ale to lud polski, czyli wyborcy zdecyduja o naszej przyszłości. Czy po tej kibolskiej farsie w stolicy i jawnie rasistowskim marszu we Wrocławiu lud powie – “podoba nam się”- czy też może usłyszymy pomruk niezadowolenia? Jakoś mi przeszedł nastrój do świętowania kiedy staje się jasne, że moja przyszłość w Polsce zależy od najniższych ludzkich instynktów. Jakby nie wydarzyła się Grecja, nie pojawił się w Palestynie pewien judaistyczny heretyk, nie urodził się Gutenberg, pewien Descartes nie uświadomił sobie pewnych spraw, nie było Rewolucji Francuskiej, nie było internetu i tak dalej. Wracamy Panie i Panowie do jaskiń. Albo wchodzimy w niemieckie buty z 1933. To byłoby nawet wielce komiczne, bo to nie ten potencjał, nie ta skala. Jeżeli moja ojczyzna ma stać się wioskowym głupkiem dla globalnej wioski, to powstrzymam się od świętowania choćby ze względu na pamięć setek tysięcy rodaków, którzy poświęcili życie dla idei Polski. Nie tej.
Zbyszek nie nadmienił – a może powinien, bo to znaczące – że oglądał ten poruszający film w towarzystwie czterech osób. I tak miał szczęście, bo ja dzisiaj byłem na widowni sam jak palec! Prosiłem bileterkę, żeby posiedziała ze mną, ale nie zgodziła się…
Hej leśne dziadki..
Pamiętacie sierpień 1979?
Wtedy nie byliśmy dziadkami..
Nie przeszkadzał nam nacjonalizm, patriotyzm, Bóg w wydaniu polskim z Wojtyłą na czele.
Wtedy przeszkadzali nam ruscy i ci ich pachołkowie z PZPR…
Wszyscyśmy śpiewali .. żeby polska była polską.
Nikt nie zawracał sobie głowy -izmami choć były solą ziemi czarnej, przyprawą skrzętnie hodowaną pod okienkami
gdzie ułani zawsze czekali na właściwy moment jak śpiewał Pietrzak.
Pod okienkiem dojrzewała polska przyprawa katolicko-patriotyczna i prawie nikomu to nie przeszkadzało.
Dzieci w niej rozsmakowały się zachęcane przez starych bajarzy do używania na co dzień.
Rodzice też byli szczęśliwi. Prawdziwa Historia, prawdziwa Wiara, wolność słowa, jedyny autorytet to JP2 !
Jak ktoś się sprzeciwiał to miał bana środowiskowego i ksywę pieprzonego komucha, przerabiałem to na sobie.
Rówieśnicy tych bajarzy, ci “otwarci” na świat namawiali do innej przyprawy, kolorowej, pięknie opakowanej sprawdzonej w najlepszej kuchni świata i co? Kupiono tę kolorową i przestaje smakować mimo reklamy?
Minęło ćwierćwiecze i po latach zmiany gustów i guścików ludzie zaczynają preferować tę kolorową przyprawę sprowadzoną z zachodu ale inaczej konfekcjonowaną. Jest co prawda w Polsce zakazana, ale to co zakazane smakuje lepiej.
Przyprawa ta ma różne nazwy i smaki, klerykalizm, faszyzm, nacjonalizm, antysemityzm, rasizm, ksenofobia i wszystko co było najgorsze i zawsze oceniane jako fuj.. ale to smakuje jak widać coraz większej ilości młodych.
No to mamy problem , duuuuży!
A teraz tak z ręką na sercu, kto z nas protestował?
Mleko najpierw się kwasiło a teraz wylewa i cuchnie…
Na otarcie łez. Grzegorz Halama.
https://www.youtube.com/watch?v=QI0bB4Pe7sU
Pozdrawiam serdecznie,
pokasłujący
Magog
@ Magog:
“Prawdziwa Historia, prawdziwa Wiara, wolność słowa, jedyny autorytet to JP2 !”
Cóż – teraz autorytetem nie jest JPII a Roberto Fiore. A kobieta, która wniosła do kościoła transparent ze słowami Jana Pawła II została z niego razem z transparentem wyproszona siłą. Transparent głosił, że rasizm to grzech. Nie wiem czemu przeszkadzał komukolwiek w świątynii. Wszak nie było tam żadnych rasistów, tylko rasowi separatyści i Kulson.
Najważniejszy jest głęboki wdech..
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/george-friedman-co-dzieje-sie-w-polsce/