W komentarzu do felietonu (a raczej w kolejnym liście do Agnieszki Zagner), zatrzymałem się przy pytaniu, kto dokarmiał odradzającego się od lat potwora antysemityzmu? Nie zauważyliśmy lub nie chcieliśmy zauważyć antysemityzmu na forum ONZ, antysemityzmu wielkich gazet takich jak amerykański „New York Times” czy londyński „Guardian” i papugujących te media gazet w krajach takich jak Polska. Antysyjonizm to nie jakaś „krytyka Izraela”, to powtarzanie kłamstw o Izraelu chciwie spijanych z ust „wiarogodnych” publicystów. W renomowanych mediach nie zauważano narastania wściekłego antysemityzmu w brytyjskiej Partii Pracy, w szwedzkiej partii socjaldemokratycznej, w prasie norweskiej czy niemieckiej. Dziwimy się, że potwór się obudził? Chyba niesłusznie. Potwór budził się powoli i był karmiony obficie. Był karmiony przez ludzi odmawiających zauważania zbrodni Hamasu, Fatahu, Hezbollahu, Iranu, łajdactwa Amnesty International czy Human Rights Watch. Odmawiano usłyszenia głosów arabskich dysydentów ostrzegających przed potworem islamskiego antysemityzmu przenikającym do nas z muzułmańskiego świata.
Naiwnością jest powtarzanie zaklęcia „zróbmy wszystko, by do tego nie doszło”. Już doszło i rośnie jak na drożdżach. Oczywiście wątpliwe byłoby twierdzenie, że potwór spałby spokojnie, gdyby nie był dokarmiany odwiecznymi kłamstwami o Żydach zabijających dzieci i Żydach zatruwających wodę, o więzieniu pod gołym niebem w Gazie, o strasznych cierpieniach ludzi kontrolowanych na przejściach granicznych po drodze na zakupy do Izraela. Powielanie tych kłamstw dawało poczucie bycia na salonach, uczestnictwa w wielkim świecie. Sprawdzanie powtarzanych bezmyślnie „wiadomości” okazało się zbyt trudne, pisanie czegoś innego niż oczekują szefowie zbyt niepokojące.
Ciekawe, czy Agnieszka Zagner zna historię Husseina Aboubakra? Ja znam tę historię od kilku lat, widziałem wywiady z nim i czytając po raz kolejny opowieść o nim uderzyło mnie motto tej opowieści. Zdanie z Orwella: “You are never crazy even if you are a minority of one”. To jest zdanie z „Roku 1984”. Hussein urodził się w 1989 w Kairze, w inteligenckiej muzułmańskiej rodzinie. Od najwcześniejszych lat rodzice, szkoła, meczet, telewizja uczyli go, że muzułmanie są lepsi niż inni, że zachodnia kultura jest gorsza, a przede wszystkim, że istnieją antybliźni, czyli Żydzi, wcielenie zła, nacja niszcząca wszelkie dobro na Ziemi.
Dowiadywał się, że syjonistyczne świnie kontrolują banki, media, i politykę oraz piją krew zabijanych muzułmańskich dzieci. Jak wszystkie egipskie dzieci Hussein chciał walczyć ze złem i pomyślał, że nauczy się hebrajskiego i odkryje obrzydliwe syjonistyczne spiski. Najpierw uczył się przez Internet i zaczął nagle odkrywać, że coś w tej jednolitej narodowej narracji jest fałszywego, że Żydzi są ludźmi, że antysemityzm jest ślepą nienawiścią bez powodu.
Jego zainteresowania, kontakty z ambasadą izraelską, gdzie w bibliotece szukał książek izraelskich pisarzy, ściągnęły uwagę policji, areszt, pobicie, odrzucenie przez rodzinę. Mimo to, zaczął prowadzić blog. Kiedy został odrzucony przez przyjaciół i przez rodzinę miał wrażenie, że zwariował, że nie może być tak, że on jeden ma rację, a wszyscy wokół się mylą. Wtedy to zdanie z książki Orwella przywróciło mu równowagę i dało siłę, by szukać dalej prawdy i dzielić się tym co znalazł z innymi. Prowadzenie blogu było terapią na samotność.
W czasach kiedy rządziło Bractwo Muzułmańskie Hussein został ponownie aresztowany i zesłany do obozu. Kiedy go wypuszczono, wiedział, że to tylko przerwa, że niebawem znowu będzie uwięziony. Uciekł z Egiptu i dostał azyl w USA. Teraz, obok swojej pracy zawodowej (jest wykładowcą hebrajskiego), opowiada o mentalności ukształtowanej przez nienawiść i o tym, jak się od niej uwolnić.
Mentalność ukształtowana przez nienawistną plemienną narrację. Plemienna narracja zmienia obraz świata, zabija zdolność krytycznego myślenia, wciska w plemienne prawdy. Dostałem właśnie mail od chrześcijanina, piszącego mi o winach Żydów. Z gniewem nazwałem go antysemitą. Oburzył się i chyba słusznie. Słowo „antysemityzm” wprowadził do języka niemiecki komunista, niespełna 150 lat temu, żeby niechęć do Żydów była bardziej akceptowalna na salonach. Chrześcijański antyjudaizm, który jak twierdzą jedni zaczął się wraz z listami św. Pawła, a jak twierdzą inni dopiero w trzecim wieku, stał się doktryną spajającą religijną wspólnotę, ideą antybliźniego, która pozwalała nie tylko bez wyrzutów sumienia mordować, palić, gwałcić, wrzucać żywcem do studni, ale równocześnie odczuwać dumę z tego, że oczyściło się świat ze zła. Piszący do mnie chrześcijanin nie jest antysemitą, jest dziedzicem chrześcijańskiej tradycji, odczuwa Judenhass, zmodernizowany przez postsowiecki antysyjonizm.
Potwór przedwojennego polskiego antysemityzmu nie urodził się w Warszawie na Woli, ani na Jasnej Górze, przyszedł do nas wraz z chrześcijaństwem zanim zobaczyliśmy pierwszego żywego Żyda. W Europie wymordowano już dziesiątki tysięcy Żydów, a my dopiero uczyliśmy się „Ojcze nasz”. Potwór, ten międzywojenny, był tylko lokalną wersją długiej religijnej tradycji zmieszanej z nowszym nacjonalistycznym „naukowym” rasizmem. Może się wydawać, że jedno i drugie jest czystą prawicą. Nic bardziej błędnego, lewica dokarmiała potwora mitami o żydowskich kapitalistach i imperialistach. Lewica miała swoją plemienną narrację i swój pomysł na rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Agnieszka Zagner pisze o Marcu 1968, ale ten obudzony wówczas w Warszawie potwór miał swoją kołyskę w Moskwie, a ten moskiewski „antysyjonizm” padł u nas na podatny grunt i zlał się ze starą plemienną narracją.
Atmosfera polskiego marca wraca w nasilającej się w Europie atmosferze lat trzydziestych, tego drugiego wolimy nie widzieć, łatwiej dostrzec karteczkę na słupie w pobliżu redakcji „Polityki” niż wielotysięczny tłum wrzeszczący w Berlinie „Żydzi do gazu”. Potwór rośnie, jest już wielki, a jego dalszego wzrostu nie zatrzymają zaklęcia. Tym razem wymknął się na wolność w wyniku starcia plemiennych narracji, nie tylko tu, w naszej nadwiślańskiej rzeczywistości. Brunatna fala rośnie, co nie znaczy, że zaczęliśmy dostrzegać rzeczywistość, być może jest zgoła przeciwnie i okopujemy się coraz głębiej.
***
Agnieszka Zagner była bohaterką książki „Wszystkie winy Izraela. Inne listy do innej pani Z.”, która ukazała się nakładem wydawnictwa „Błękitna Kropka” w 2016 roku. Kiedy moja książka pojawiła się w księgarniach Ernest Skalski zapytał, czy wiem, że była już książka pod tytułem „Listy do pani Z.”, odpowiedziałem, że wiem, że książka Kazimierza Brandysa przejechała ze mną przez pół świata i nadal do niej czasem wracam, że nawiązałem do niej świadomie i z premedytacją. Czasem warto wracać do książek, które były wydane dawniej niż miesiąc temu.
Antysemityzm “New York Timesa”? No, tu Pan poplynal…
>> wielotysięczny tłum wrzeszczący w Berlinie „Żydzi do gazu” <<
Chyba istnienie komór gazowych stało się powszechnie znane dopiero po wojnie. Wątpię więc, by właśnie tak wrzeszczeli.
Ma Pan rację, że po wojnie. Wrzeszczeli w zeszłym roku.
Czytam Pana od lat. W Aneksie, u Racjonalistów, ostatnio tu i w Sadzie.
Jak zwykle, doceniam wiedzę i jasność myśli.
Z biegiem lat podziwiam coraz bardziej Pana odwagę i wytrwałość w walce.
Z wiatrakami.
Jako że nie potrafię dodać mądrego komentarza, tylko tę laurkę tu zostawię.
@ JRK
„New York Times” uważany jest za jeden z najlepszych dzienników na świecie. Czasem nawet zamieszcza sprostowania błędów swoich dziennikarzy. Z bliżej nieznanego powodu te błędy wyjątkowo często dotyczą Izraela. Swego czsasu NYT doniósł, że w Izraelu przetrzymuje się w obozach 34 400 uchodźców z Erytrei. W rzeczywistości było ich 464. Informowała o tym na twitterze szefowa organizacji “Camera” Tamar Sternthal. Przy okazji przypomniała garść wcześniejszych (sprostowanych drobnym drukiem) błędów.
Na początku roku, 3 lutego 2016, już w jeden dzień po publikacji pod artykułem (on-line) zamieszczono notkę:
Z powodu redakcyjnego błędu, wcześniejsza wersja tego artykułu zawierała niedokładną liczbę rakiet wystrzelonych przez palestyńskich bojowników na Izrael podczas trwającego 50 dni konfliktu ubiegłego lata. Było to tysiące rakiet, a nie setki.
Jodi Rudoren jest kierowniczką biura NYT w Jerozolimie. Myli się często i zgrabnie, zawsze w jedną stronę, zazwyczaj przez zaniechanie sprawdzenia prawdziwości zasłyszanej opowieści. Redakcja czasem czuje się zmuszona do sprostowania. W grudniu 2014 (już w cztery dni po publikacji) w elektronicznym wydaniu gazety pod artykułem Jodi Rudoren można było przeczytać:
Wcześniejsza wersja tego artykułu błędnie informowała, o wielkości arabskiego miasta Nazaret w porównaniu do sąsiadującego, zamieszkałego głównie przez Żydów Górnego Nazaretu podanej w oparciu o informację profesora nauk politycznych uniwersytetu w Tel Awiwie. Nazaret ma prawie dwukrotną populacją, ale mniej niż połowę powierzchni, nie zaś dwukrotną populację i 5 procent powierzchni.
Tę listę można ciągnąć. Protest Beduinów z 35 wiosek zmienił się w protest Beduinów z 70 tysięcy wiosek. W krajach arabskich w obozach dla uchodźców nie mieszka cztery i pół miliona palestyńskich uchodźców, a jeden milion potomków uchodźców.
Czytelnicy mogą skutecznie powoływać się na szacowne źródło.
Klasycznym przykładem była sprawa Tuvii Grossmana. We wrześniu 2000 roku NYT opublikował na czołówce zdjęcie zkarwawiącego mężczyzny i stojącego nad nim policjanta z podpisem, że to zdjęcie masakrwania Palestyńczyka. Korespondent jakos nie zauważył, że policjant bronił zaatakowanego przez tłum Palestyńczyków amerykańskiego turystę. Dopiero rodzina tego turysty zmusiła gazetę do zamieszczenia spostowania.
Przykłady systematycznej tendencyjności w doniesieniach i w publicystyce NYT starczyłyby na książkę.
Na kazdego uwazajacego, ze New York Times jest gazeta antysemicka przypadnie pewnie 5 albo 10 osob uwazajacych, ze zalozona i posiadana od pokolen przez Sulzbergerow gazeta reprezentuje interesy Zydow i Izraela. Gdy sie tak nieodpowiedzialnie rzuca etykietka antysemityzmu, jak Pan to robi, to kto sie ostanie? Czy jest gdzies na swiecie medium, ktore antysemickie nie jest? Nawet sam rzad Izraela moze byc antysemicki, bo Netanyahu bardzo nie lubi Sorosa. Itd. itp. Taki hunwejbinizm. Tutaj powazniejsze spojrzenie na sprawe: Ann Applebaum w (tez antysemickim?) Washington Post z 9. lutego: https://www.washingtonpost.com/opinions/global-opinions/in-britain-an-old-and-ugly-trope-returns/2018/02/09/33e785dc-0d9f-11e8-8890-372e2047c935_story.html
Coś Pan wspominał o pracy naukowej (czy może źle pamiętam?) Coś Pan może słyszał o różnicach między sondażem postaw i poglądów, a analizą treści? Otóż spieszę wyjaśnić, że różnica jest zasadnicza. Gratuluję tej informacji, o tym, że ludzie coś sądzą, pozwolę sobie pozostać przy istniejących analizach, które istotnie różną się od powszechnych sądów. Życzę powodzenia w dalszej pracy naukowej,
Kreślę się z umiarkowanym poważaniem
A.K.
Wiele wskazuje na to, że w kraju zdecydowana większość nie widzi niczego zdrożnego w ustawie o IPN, kilku znakomitych prawników twierdzi, że jest to prawniczy bubel. Rozumiem, że jest Pan po stronie większości i ignoruje Pan jakieś mędrkowania tych prawników.
Pan jak zwykle z wielka kurtuazja. Moze wiec Pan zechce przeczytac felieton Waltera Chelstowskiego na tych samych lamach SO, jak mozna pieknie pisac o tym samym problemie. Zwlaszcza ostatni Jego paragraf, o tym ze mozna sie nie zgadzac z biezaca polityka danego rzadu, tak jak np. NYT sie nie zgadza z polityka rzadu Netanyahu, a mimo to popierac prawo Izraela do istnienia i byc dumnym z jego osiagniec.
Nb zdawalo mi sie, ze nie bylo tu dyskusji nt. ustawy o IPN, wiec Panskie insynuacje na ten temat sa wylacznie tym, czym sa: insynuacjami. Zreszta niczego innego nie mozna sie bylo spodziewac. Stad tez termin: hunwejbinizm.
A moja nauka ma sie dobrze, dziekuje. Nie wiem tylko, czy moja uczelnia nie jest tez antysemicka. Kiedys odmowila teniurowanej posady Normanowi Daviesowi z powodu jego opinii o zawiklanych stosunkach polsko-zydowskich, wiec jestem w kropce.
Ja o metodzie, a Pan od razu o insynuacjach. Ja naprawdę z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Pański esej o metodzie oceny ideologicznego kierunku pisma na podstawie analizy zawartości rozporka jego założyciela. Piękna sprawa, ch0ciaż metoda nie jest nowa. Definicji antysemityzmu jest wiele. Uczciwie mówiąc powinniśmy rozróżnić chrześcijański antyjudaizm z jego tradycją mającą bez mała dwa tysiące lat (muzułmański – 1400 lat), od znacznie młodszego antyjudaizmu oświeceniowego (Wolter, Marks i tysiące innych) i jeszcze młodszego antysemityzmu (pojęcie ukute przez niemieckiego komunistę, ale kojarzymy je z nazistowskim Judenhass), a wreszcie od sowieckiego antysyjonizmu (będącego tylko krytyką polityki Izraela) i jego rozwinięcie w postmodernistyczną “tylko krytykę Izraela”.
Co łączy te różne formy zjawisk? Zamiłowanie do powielania kłamstw o Żydach lub tylko o Izraelu. Zupełnie nie dziwi, że zignorował Pan moje wskazania przyczyn dla których NYT może być uważany za pismo antysemickie i przeszedł do metody oceny rozporkowej. Ale muszę Pana zmartwić, antysemityzm najlepiej badać analizując ilość i częstotliwość “informacji” mijających się z prawdą. Wówczas być może nazwanie takiej polityki informacyjnej “krytyką polityki danego rządu” może być nauką raczej w stylu proponowanym przez profesora Zybertowicza.
Felieton Chełstowskiego czytałem, a nawet zamieściłem na swojej stronie FB, ale to jakby nie zupełnie o tym samym, chociaż różne traktowanie Żydów w różnych okresach historycznych zależało od nasilenia umiłowania kłamstw o Żydach.
Zeby zakonczyc ten watek, bo widze, ze Pan juz cos nowego napisal do SO, przypomne Adama Michnika, ktory w nieco innych, ale podobnych okolicznosciach napisal cos takiego: “Jesli sie twierdzi, ze wszyscy sa winni, to tak, jakby nikt nie byl winien.” NYT antysemicki, Guardian tak samo, WashPost zapewne tez, sami antysemici na tym swiecie. W takim swietle logicznie rozumujac antysemityzm, ktory wlasnie wylazl na wierzch w Polsce z okazji niechlubnej ustawy o IPN nie jest niczym szczegolnym ani wartym pisania, czyz nie tak?
A teraz jeszcze jasno napisze, co sadze o Izraelu: uwazam, ze panstwo to ma swiete prawo do istnienia w bezpiecznych granicach. Nic ani nikt tego prawa podwazac nie moze, a jesli to czyni, od razu podpada pod pojecie antysemitymu. Natomiast w jaki sposob Izrael ma egzekwowac to prawo, na ten temat nie ma konsensusu w samym Izraelu i wobec tego rozne poglady maja prawo bycia. Nie ma tak, ze moze byc tylko jeden poglad i to koniecznie pochodzacy w prawej strony, a opierajacy sie tylko i wylacznie na stosowaniu golej sily. Niestety, politycy tacy jak Rabin i Peres, ktorzy to rozumieli, juz od nas odeszli, a ich nastepcy niewiele sa lepsi od PiSu.
Jak Pan dojrzenie do sprawdzenia co NYT pisał o izraelskich politykach Partii Pracy, to niech Pan da znać. Jak Pan będzie na tyle uczciwy (w co wątpię), żeby zauważyć kiedy prezentowane są ewidentne kłamstwa i odróżni to od różnic opinii na temat tego, co robi izraelski rząd, a co wymienione przez pana media piszą, że powinien zrobić, ponieważ oni wiedzą lepiej co jest dobre dla Żydów, to może warto byłoby wymieniać myśli, chwilowo bawi się pan w nieuczciwą zabawę, starając się odciągnąć uwagę od wszystkich przypadków nie tylko tendencyjnego, ale kłamliwego prezentowania rzeczywistości. Jak się pan domyśla dyskusja z człowiekiem stroniącym od uczciwości jest mało płodna. Moja pierwsza odpowiedź wskazywała gdzie i na co patrzeć, odpowiedział Pan, że założyciel NYT był Żydem, ten gatunek dyskusji raczej nie wskazuje na chęć dojścia do jakichkolwiek wniosków. A czy tak dużo tego antysemityzmu na świecie? Jakby to szanownemu panu powiedzieć, może spróbuje pan zanalizować wszystkie rezolucje ONZ, a w szczególności Rady Praw Człowieka ONZ, to może zauważy Pan coś w rodzaju obsesji świata. Gdyby pan szukał informacji gdzie znajdę głosy dysydentów palestyńskich, egipskich, libańskich to mogę podpowiedzieć – nie w NYT, nie w Guardianie, nie w Washington Post. To co się dzieje w Polsce jest (jeśli idzie o poziom antysemityzmu na świecie) kompletnie bez znaczenia, ale na poważną dyskusję raczej nie ma szans, bo pan jest więźniem narracji, a mnie narracje interesują tylko jako obiekty do badania.
Kilka faktów do sprawdzenia: https://legalinsurrection.com/2018/02/camera-unveils-times-line-exposing-biased-ny-times-coverage-against-israel/