10.08.2019
NSZBrygada Świętokrzyska
11 sierpnia na pl. Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbędzie się uroczystość uczczenia 75 rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Patronat narodowy nad tym wydarzeniem objął dr Andrzej Duda, Prezydent RP. Wniosek do niego złożył minister … Kasprzyk, szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Na wieść o tym wydarzeniu wystosowałem, z grupą 5 osób — wszyscy to dzieci oficerów ze Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury” – „Nurt” — list otwarty do prezydenta, w którym wyraziliśmy oburzenie tym faktem.
Napisaliśmy m.in.
Szanowny Panie Prezydencie,
ze zdziwieniem i przykrością dowiadujemy się o objęciu przez Pana swoim patronatem obchodów 75 rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych.
Oddział ten, który nie podporządkował się akcji scaleniowej z Armią Krajową przyjął taktykę walki z komunistami.
Pierwszymi ofiarami tej taktyki byli jednak nie komuniści, a dwaj żołnierze Batalionów Chłopskich, zabici już 16 sierpnia 1944 roku.
24 sierpnia żołnierze Brygady zabili 2 AL-owców i gajowego, żołnierza Armii Krajowej.
W kilku potyczkach zabito kilkudziesięciu partyzantów Armii Ludowej oraz skoczków i partyzantów sowieckich. Grupę AL-owców przekazano w ręce Gestapo.
Bowiem Brygada Świętokrzyska swoją taktykę realizowała we współpracy z tą zbrodniczą nazistowską policją.
Brygada Świętokrzyska miała też swojego oficera do zadań specjalnych, Herberta Junga zwanego też Hubertem Jurą o pseudonimie „Tom”. Był on agentem radomskiego gestapo podobnie jak co najmniej dwóch innych oficerów wywiadu Brygady: Wiktor Gostomski i Otmar Wawrzkowicz.
„Tom” współpracował z komendantem radomskiego gestapo Paulem Fuchsem od 1943 przy likwidacji komunistów i „innych kryminalistów”. Udało mu się ujść z życiem z zamachu, dokonanego po wydaniu nań wyroku śmierci przez Wojskowy Sąd Specjalny.
„Tom” i Wawrzkowicz dokonali czystek w kierownictwie NSZ i zabili w Częstochowie oficerów nieprzychylnych współpracy z hitlerowcami. Był wśród nich dowódca NSZ, Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski oraz mianowany przez niego nowy dowódca Brygady Świętokrzyskiej Włodzimierz Żaba.
Wymieniamy ledwie kilka brudnych akcji kolaborującej z nazistami formacji.
Cały list można przeczytać tutaj List otwarty do prezydenta RP
Jakby w odpowiedzi na ten list na stronie internetowej UdSKOR ukazała się komunikat, który przytaczam praktycznie w całości, jest on bowiem mieszanką półprawd, przemilczeń i całkowitych kłamstw.
[…] Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych powstała 11 sierpnia 1944 r. Jej żołnierze walczyli o Niepodległość Rzeczypospolitej zarówno z okupantem niemieckim, jak i sowieckim, a także w akcjach mających na celu obronę ludności cywilnej przed zbrodniczą grabieżą band rabunkowych.Oddziały Brygady współpracowały z oddziałami Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i NSZ-AK biorącymi udział w akcji „Burza” oraz nawiązały kontakty z Komendami Okręgów AK: Radomsko-Kieleckiego, Łódzkiego i Krakowskiego, czyli na własnym terenie operacyjnym. Istniał również plan przyjęcia do Brygady znacznej części 25 pp AK pod dowództwem mjr. Rudolfa Majewskiego „Leśniaka”. Nie został on zrealizowany, nagle bowiem ruszył front i oba zgrupowania zostały rozdzielone.
Wraz ze zbliżaniem się armii sowieckiej, którą podziemie niepodległościowe słusznie oceniało jako kolejnego po Niemcach okupanta, Dowództwo Brygady Świętokrzyskiej podjęło decyzję o wycofywaniu jednostki na Zachód, aby dołączyć do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Była to w dużej mierze realizacja wcześniejszej koncepcji Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który znając plany sowieckie, troszczył się o zachowanie polskiej substancji narodowej.
Po krwawych walkach z Niemcami w dniach 13 i 14 stycznia 1945 r. w okolicach Uniejowa i Tunelu oraz po ataku jednostek frontowych sowieckich na tyły Brygady, dowództwo Brygady zdecydowało się na przejście fortyfikacji niemieckich w celu przemarszu na Zachód. Aż do początku maja 1945 r. Brygada (zwana też Grupą Operacyjną „Zachód”) przechodziła w kierunku zachodnim – przez Śląsk i Czechy.
Jednym z najchwalebniejszych czynów żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej było wyzwolenie niemieckiego obóz koncentracyjny dla kobiet w Holiszowie (filia KL Flossenbürg). W wyniku tej akcji uwolnionych zostało blisko tysiąc kobiet, w tym blisko 300 Żydówek z Polski, Francji, Jugosławii. Baraki, w których przebywały, zostały przez niemieckich oprawców oblane benzyną i tylko brawurowa akcja zbrojna żołnierzy Brygady ocaliła je przed spaleniem żywcem. Obok obozu w Holiszowie zlokalizowane były też liczne zakłady niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Pracowały w nich tysiące niewolników — robotników przymusowych, w tym Żydów. Oni również w wyniku tej akcji zostali uwolnieni.
Gdy Brygada znalazła się w pobliżu frontu zachodniego, jej dowódca wysłał emisariuszy do Naczelnego Wodza (m.in. przez Szwajcarię) oraz do lokalnego dowództwa armii amerykańskiej. Po uznaniu operacyjnego zwierzchnictwa amerykańskiego, na przełomie kwietnia i maja 1945 r. Brygada wzięła udział w ciężkich walkach z Niemcami na terenie Czech, działając wspólnie z żołnierzami 3 Armii gen. George S. Pattona. Żołnierze Brygady wspólnie z oddziałami USA m.in. wzięli do niewoli sztab XIII armii niemieckiej (w tym dwóch generałów). W dowód uznania i podkreślenia, że Brygada Świętokrzyska jest jednostką sojuszniczą, Amerykanie pozwolili jej żołnierzom i oficerom — jako jedynej jednostce polskiej — na noszenie oznak Armii USA.
Od 2016 r. rokrocznie w Holiszowie odbywają się państwowe uroczystości w rocznicę wyzwolenia obozu, z udziałem asysty Wojska Polskiego oraz licznie obecnych weteranów NSZ. W 2018 r. na murach dawnego obozu odsłonięta została pamiątkowa tablica.
15 maja 1945 r. z żołnierzami Brygady spotkał się emisariusz gen. Władysława Andersa płk Alojzy Mazurkiewicz, który powiedział m.in. „Jesteście jedynym oddziałem, któremu udało się przejść przez wszystkie trudy i znoje życia żołnierskiego z bronią w ręku. U Amerykanów macie opinię jak najlepszą. Tę opinię zjednaliście sobie swoją postawą żołnierską i swym zachowaniem. Byliście i jesteście żołnierzami polskimi i czyny wasze przejdą do historii”.
Po ustaniu działań wojennych część Brygady zasiliła szeregi 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa stacjonującego we Włoszech (m.in. szef sztabu Brygady cichociemny ppłk Leonard Zub-Zdanowicz ps. Ząb, odznaczony pośmiertnie w 2009 r. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski), a część pozostała w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec zasilając Kompanie Wartownicze przy Armii USA. Nie mogąc wrócić do okupowanej przez komunistów Polski, osiedlali się we Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie.
„Czarna legenda” Brygady Świętokrzyskiej była stałym elementem powielanym przez komunistyczną propagandę.
Legendarny Dowódca 1. Polskiej Dywizji Pancernej gen. Stanisław Maczek powiedział po latach na spotkaniu z żołnierzami Narodowych Sił Zbrojnych: „Rozwój wypadków Wam przyznał rację. Jesteście dla wielu wyrzutem sumienia. Tego Wam nigdy nie wybaczą”.
Cały komunikat można przeczytać tutaj.
Kłamstwami, półprawdami i przemilczeniami zajmiemy się za chwilę. Najpierw trzeba przypomnieć ideowe podstawy Narodowych Sił Zbrojnych, jeszcze z okresu przed powstaniem Brygady Świętokrzyskiej, które dwa lata temu prof. Piotr Osęka tak relacjonował:
[…] oto co wydawana przez NSZ „Wielka Polska” pisała w sierpniu 1943 r.Zaczynamy już z wolna zapominać o gnębiącej kiedyś międzywojenną Polskę kwestii żydowskiej. […] W styczniu 1943 roku obliczono resztki pozostałej przy życiu na ziemiach polskich ludności żydowskiej na około pół miliona. Do dziś ta liczba zmalała na pewno przeszło o połowę – biologiczne żydostwo zostało u nas potężnie podcięte. Tego ciosu odrobić już nie może. […] »Zmierzch Izraela« przesądzony zresztą przez gospodarczą ewolucję świata, przez zaobserwowaną przez Dmowskiego likwidację handlu międzynarodowego, został niespodziewanie przyspieszony wielką klęską biologiczną tego narodu: wymordowaniem milionów najczystszych rasowo jego przedstawicieli. […] Niemcy wykonali to, czego my byśmy nie zrobili nigdy, bo nie pozwoliłaby nam na to nasza tysiącletnia kultura chrześcijańska – teraz wszakże zapatrzeni melancholijnie w ruiny getta, nie możemy zaniedbać wykonania tego, co musimy uczynić nieodwołalnie i bez kompromisów. Dopiero pozbawienie żydów podstawy materialnej i wpływów politycznych i propagandowych zadecyduje o tym, czy nieśmiertelna już kwestia żydowska w Polsce znajdzie wreszcie pozytywne rozwiązanie. Przymusowa emigracja »niedobitków« będzie tylko dopełnieniem tej jedynie słusznej i sprawiedliwej polityki w stosunku do antypaństwowej, choć »obywatelskiej« mniejszości.
W listopadzie ten sam organ ostrzegał:
Obecnie większość społeczeństwa polskiego sądzi, że Niemcy całkowicie zlikwidowali w kraju żydów. Tak jednak nie jest, gdyż bardzo znaczna ilość żydów uratowała się przed likwidacją. (…) Po wojnie wszystkie te elementy żydowskie będą usiłowały wrócić do Polski, by znów objąć kierownictwo całokształtu naszego życia gospodarczego, umysłowego i politycznego, jak to było przed wojną. Takie są żydowskie plany, które się łatwo mogą urzeczywistnić, jeżeli tylko w Polsce wrócą rządy sanacyjne lub demokratyczne.
Jednocześnie „Wytyczne akcji przeciwkomunistycznej” dowództwa NSZ z przełomu 1942 i 1943 jednoznacznie nakazywały walkę z Żydami, którym udało się uciec przez niemiecką machiną zagłady: „Wytępienie żydów [tak w oryginale] przez Niemców, jako ostateczny efekt wojny niemiecko-żydowskiej, jest niewątpliwie dla nas czynnikiem korzystnym politycznie […]. Ale nie łudźmy się. Likwidacja Żydów to jeszcze nie likwidacja komuny. A przy tym wielu żydów ocaliło się i pracuje w komunie. I właśnie przez komunę pragną żydzi odegrać się na nas. Niezbędnym jest więc uruchomienie propagandowym, organizacyjnych i BOJOWYCH [podkr. PO] środków obrony”
Brygada Świętokrzyska powstawała, gdy pół okupowanej Polski było już opanowane przez Armię Radziecką, a na pozostałym terytorium rozpoczął się kolejny etap Akcji „Burza”, kulminujący 1 sierpnia wybuchem Powstania Warszawskiego. 14 sierpnia gen. „Bór” wydał rozkaz przyjścia z pomocą walczącej Warszawie. Odziały Korpusu Kieleckiego w sile ok. 5000 tys. żołnierzy, nieźle uzbrojonych, ale wielu bez doświadczenia bojowego, rozlokowały się w lasach Przysuskich. Niestety, nie udało się dozbrojenie w broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą, niezbędne w otwartym terenie na północ od Pilicy, 25 sierpnia zapadała więc decyzja o odwrocie i kontynuowaniu „Burzy” na terenie Okręgu „Jodła” (świętokrzyski).
Szefowi sztabu Korpusu Kieleckiego ppłk. Dypl. Wojciechowi Borzobohatemu „Wojanowi” nic o udziale BŚ w Akcji „Burza” nie wiadomo. A przynajmniej nic o tym w swojej świetnie udokumentowanej monografii „Jodła” – nie wspomina.
Brygada Świętokrzyska nie powstawała więc w próżni, prócz partyzanckich oddziałów Armii Krajowej „Jędrusiów”, Zgrupowań „Ponury” — „Nurt” i innych działały na tym terenie liczne jednostki Batalionów Chłopskich, o komunistach nie wspominając. O stosunkach z AK i BCh napiszę dalej.
Pojawia się „Tom”
Najpierw parę słów o Hubercie Jurze, założycielu Organizacji „Toma”.
Pod koniec lata 1943 roku ten usunięty z AK w bliżej nieznanych okolicznościach oficer, pochodzący z kujawsko-pomorskiego, nieprzyjęty do NSZ, rozpoczął współpracę z hauptsturmführerem SS Paulem Fuchsem, kierownikiem wydziału zajmującego się zwalczaniem ruchu oporu w dystrykcie radomskim. Prawdopodobnie zaoferował mu współpracę polegającą na wspólnym zwalczaniu komunistów, w zamian za dostawy broni od gestapo. Ze zwierzchnikiem Jury będziemy mieć jeszcze do czynienia w 1945 roku.
Tymczasem Paul Fuchs prowadził też innego agenta (z Armii Krajowej) – ppor. „Motora” (Jerzego Wojnowskiego) podkomendnego cichociemnego por. „Ponurego” (Jana Piwnika). „Motor” odpowiadał za śmierć „Czarki”, „Robota”, sióstr Snopkówien i wielu innych osób oraz za „wsypę” wytwórni Stenów w Suchedniowskiej Hucie „Ludwików”. „Motor” został rozstrzelany przez następcę „Ponurego” – por. „Nurta” (Eugeniusza Kaszyńskiego).
Jesienią 1943 „Tom” znów nawiązał kontakt z dowództwem NSZ. Po zamordowaniu w Łysowodach 17 osób podejrzanych o poglądy lewicowe dowodzony przez Jurę oddział zbuntował się. Po ekshumacji mającej miejsce 26 kwietnia 1944 okazało się, że zamordowano 22 osoby. Według raportu dowództwa okręgu Radom Armii Ludowej dowodzony przez Huberta Jurę oddział w powiecie opatowskim zamordował 52 osoby. W kwietniu 1944 część jego dotychczasowych podkomendnych odmówiła dalszego wykonywania jego rozkazów i połączywszy się z Armią Krajową, doniosła nowym dowódcom o kolaboracji „Toma” z Niemcami. Komenda organizacji, dowodzona przez Władysława Pacholczyka, wydała na niego wyrok śmierci za współpracę z okupantem, lecz udało mu się, po zmianie pseudonimu na „Jerzy”, dołączyć do oddziału NSZ-ONR, który odmówił współpracy z Armią Krajową.
Jura dowodził Oddziałem Akcji Specjalnej NSZ, na terenie Kielecczyzny prowadził on liczne akcje zbrojne w porozumieniu z Gestapo, w meldunkach do tejże służby, Jura podawał dane osobowe ludzi, przeciwko którym oddział występował.
W 1944 grupa żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych prowadzona przez Jurę dokonała ataku na wieś Petrykozy. Według meldunku z 9 marca zamordowano tam ukrywających się Żydów — Mejera Rabinowicza, syna Lejby i Szangli urodzonego 28 czerwca 1920 ukrywającego się u Jana Julkowskiego w Opocznie oraz Slama Lekowicza urodzonego 3 września 1924 syna Isaaca.
Latem 1944 „Tom” został postrzelony, ale udało mu się uciec. Leczono go w niemieckim szpitalu wojskowym w Radomiu.
Hubert Jura „Tom” i jego podwładny, również agent P. Fuchsa Otmar Wawrzkowicz dokonali czystek w kierownictwie NSZ i zabili w Częstochowie oficerów nieprzychylnych współpracy z hitlerowcami. Był wśród nich dowódca NSZ, Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski oraz mianowany przez niego nowy dowódca Brygady Świętokrzyskiej Włodzimierz Żaba. Działo się to w tajemniczej willi w Częstochowie, podobno przydzielonej Jurze przez P. Fuchsa, która miała być prywatnym więzieniem dla komunistów, schwytanych przez oddział „Toma”
Tymczasem Brygada Świętokrzyska walczy na dwa fronty
Prowadzi łowy na partyzantów Armii Ludowej i żołnierzy sowieckich (pamiętajmy, że na lewym brzegu Wisły umacnia się Przyczółek Baranowski, z którego radzieccy zwiadowcy podchodzą pod Góry Świętokrzyskie). Oddziały Armii Krajowej zajęte są „Burzą”, a Brygada Świętokrzyska w tym czasie się zbroi i krzepnie.
Dokładne kalendarium akcji przeciwko partyzantce komunistycznej i radzieckiej zawierają zarówno opracowania jej poświęcone, jak i te dotyczące dziejów Brygady. Niewiele lepiej układały się stosunki między Brygadą a ludowcami. Jak pisze prof. Czesław Brzoza w „Od Miechowa do Coburga. Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych”
[…] w końcowym okresie okupacji część działaczy ludowych z przekonania lub ze względów koniunkturalnych nawiązywała współpracę z ruchem komunistycznym, co przez NSZ traktowane było jako zdrada interesów polskich. Bardzo podejrzliwie patrzono w związku z tym na organizacje terenowe Stronnictwa Ludowego „Roch” i oddziały Batalionów Chłopskich. Te ostatnie w wielu wypadkach były rozbrajane. Na to wszystko nakładały się przeprowadzane przez Brygadę rekwizycje, które siłą rzeczy uderzały najczęściej w członków lub sympatyków ruchu ludowego. Nic więc dziwnego, że także w publicystyce ludowców pojawiały się bardzo ostre oceny tej jednostki. W jednym z kieleckich czasopism ludowych pisano: „Każdy, kto służy w Narodowych Siłach Zbrojnych – Brygadzie Świętokrzyskiej – nie jest żołnierzem polskim, ale zwykłym najemnikiem paniczyków z ginących dworów i paru oficerów, którzy chorują na wielkich wodzów. […] Z chwilą jednak, kiedy stało się jasnym, że Narodowe Siły Zbrojne – Brygada Świętokrzyska kontaktuje się z Niemcami i cieszy się ich poparciem, wzburzyła się nasza chłopska krew. To już nie warcholstwo i nie głupota. To już jawna zdrada”[…] Nie najlepiej układały się też stosunki między Brygadą Świętokrzyską a jednostkami AK. Przyczyny tego były różnorakie. Jedna z nich miała charakter zasadniczy. Brygada była przede wszystkim formacją, która skupiła ludzi (kadrę dowódczą) nieakceptujących umowy scaleniowej z marca 1944 r., podporządkowującej NSZ dowództwu Armii Krajowej. Mimo że formalnie podkreślała ona gotowość uznania zwierzchnictwa Naczelnego Wodza, to w praktyce niewiele z tego wynikało, gdyż równocześnie nie przyjmowała do wiadomości napływających poleceń, godzących w jej samodzielność taktyczną i polityczną. Obie organizacje różniła zdecydowanie także ocena sytuacji militarno-politycznej. Dowództwo Brygady nie popierało walki AK z Niemcami, ponieważ uważało, że w ostatecznym rozrachunku pomaga ona jedynie Armii Czerwonej i przyspiesza moment klęski Niemiec na wschodzie, a tym samym rozciągnięcie okupacji sowieckiej na wszystkie ziemie polskie. [podkr. – PR] Zdecydowany niepokój dowództwa Brygady budziła również obecność oficerów radzieckich w sztabie Zgrupowania „Jodła”, gdyż uważało ono słusznie, że ich zadaniem była nie tylko koordynacja działań AK i Armii Czerwonej, ale także rozpracowywanie polskich struktur konspiracyjnych. Mimo tych zastrzeżeń „Bohun” starał się unikać konfliktu ze zgrupowaniami akowskimi i przez cały czas działania Brygady nie doszło do otwartych starć.Pojawiało się jednak wiele punków zapalnych, które utrudniały w pełni pokojową koegzystencję. Do nich np. należało, jak podkreślano w materiałach akowskich, przymusowe wcielanie do Brygady podporządkowanych AK byłych członków NSZ. Dodatkowym powodem spięć był fakt, że oddziały NSZ często podszywały się pod AK jako Wojsko Polskie, nawet podczas akcji wymierzonych przeciwko brygadom AL, jak w Fanisławicach 24 sierpnia 1944 r. W związku z tymi wydarzeniami komendant Okręgu AK Kielce wydał oficjalny komunikat, w którym określił stosunki między oboma organizacjami: „NSZ (Bryg[ada] Św[iętokrzyska]) nie jest podporządkowana AK i nie może występować w jej imieniu, a zatem wszelkie akty, jak konfiskaty mienia prywatnego, wyroki śmierci przez nich wydawane i wykonywane, rozbrajanie drobnych oddziałów BCh, nadawanie stopni wojskowych są czynami nielegalnymi i wprowadzają zamęt w całość życia wojskowego w kraju, rozbijając jedność armii.
Znacznie ostrzej osądzano Brygadę w dokumentach nieprzeznaczonych do rozpowszechniania, np. w raportach VI Oddziału Komendy Okręgu AK Kielce z końca 1944 r., w których zarzucano jej m.in. podtrzymywanie „ducha walki bratobójczej” i kolaborację z Niemcami: „Oddział ten jest dobrze uzbrojony i wyszkolony, ćwiczy i obozuje niemal na oczach Niemców, którzy nie atakują go. Przeprowadza akcje skierowane przeciw desantom sow[ieckim], berlingowcom, Armii Ludowej i elementom lewicującym (często przeciw BCh). W pierwszych dniach października grupa NSZ aresztowała i przywiozła do Biegunowa (włoszczowskie) 40 mężczyzn podejrzanych o komunizm. Poddano ich badaniom i częściowo [winno być: część] rozstrzelano”.
Na stosunek ludności cywilnej do Brygady rzutowały przede wszystkim rekwizycje, które – według opinii akowskich – bardzo często połączone były z rabunkami: „Stosunek ludności cywilnej do oddz[iałów] NSZ jest wyraźnie wrogi ze względu na przeprowadzane bezwzględne rekwizycje żywności i zdarzające się przy tym rabowanie ubrań i bielizny”.
Nie ułatwiał sytuacji także fakt, że rekwizycje przeprowadzano również u akowców, a czasami zabierano zapasy przygotowane dla oddziałów AK.
Niewiele lepiej oceniana była Brygada przez dawnych towarzyszy broni, którzy zgodnie z umową scaleniową z 7 marca 1944 r. znaleźli się w szeregach AK. Świadczy o tym nie tylko krytyczny artykuł w ich prasie z końca 1944 r., ale także wydane na potrzeby wewnętrzne oświadczenie scalonej z AK Komendy Okręgu NSZ Częstochowa, w którym pisano m.in.: „przedstawiciele tzw. »Brygady Świętokrzyskiej« posiadający upoważnienia na piśmie wydane przez Brygadę, ostemplowane pieczęcią »Narodowe Siły Zbrojne«, dokonali w ostatnim czasie szeregu wymuszeń na członkach NSZ. W licznych wypadkach wymuszenia te poparte były argumentem rewolweru. W związku z tym faktem polecam niezwłocznie podać do wiadomości opinii osób zainteresowanych, że NSZ z tymi wymuszeniami nie ma nic wspólnego i że pokwitowania pozostawione przez tych panów, a ostemplowane pieczęcią »Narodowe Siły Zbrojne«, pochodzą z ośrodka, który nadużywa zarówno nazwy, jak i pieczęci”.[…]
I dalej relacjonuje prof. Brzoza:
Brygada w tym okresie nie atakowała Niemców. Uznano, że głównym wrogiem Polski staje się Rosja. […] Niemcy widząc, że oddziały NSZ unikają z nimi otwartych walk i nie atakują, biją się tylko w samoobronie, a walczą z komunistami i rozbijają ich – otrzymali rozkaz nieatakowania oddziałów NSZ, a szczególnie Brygady, licząc na to, że z czasem uda się wciągnąć je do wspólnej walki z komunizmem” Żołnierze i najmici, „Chłopska Droga”, 14 X 1944. W innym czasopiśmie ludowym stwierdzano w tym samym czasie: „1. NSZ łamie wspólny front społeczeństwa polskiego przeciwko Niemcom – kontaktuje się z Niemcami i pomaga im. W ten sposób NSZ stał się zdrajcą sprawy narodowej. Po oswobodzeniu Polski od okupanta przywódcy NSZ winni być pociągnięci do odpowiedzialności. 2) NSZ politycznie jest tworem faszystowskim – w stosunku do przeciwników używa środków gwałtu. W ten sposób NSZ zakwalifikował się jako grupa, której działalność w państwie demokratycznym winna być zabroniona” (Narodowe Siły Zbrojne, „Ziemia”, październik 1944). […]
Najwyraźniej ujawniło się to w czasie jednego ze spotkań (2–3 IX 1944 r.) dowództwa Brygady z oficerami sztabu kieleckiego Zgrupowania AK „Jodła”: „Dowódcy AK domagali się podporządkowania Brygady Świętokrzyskiej komendantowi głównemu AK gen. »Borowi«. Jednakże ich rozmówcy odmówili i, nie chcąc stracić swobody działania, zaproponowali AK-owcom, że podporządkują się bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi w Londynie. W tym celu, za pomocą AK-owskiej radiostacji, wysłano odpowiedni telegram do gen. Sosnkowskiego »meldując mu gotowość brygady i prosząc o rozkazy«. W odpowiedzi 8 września 1944 r. przyszła depesza z Warszawy (przez Londyn) z rozkazem gen. »Bora« nakazującym NSZ-towcom podporządkowanie się AK. Dowództwo B[rygady] Ś[więtokrzyskiej] NSZ zdecydowało się ten rozkaz zignorować” (M.J. Chodakiewicz, op. cit., s. 199).
Relacjonował por. „Nurt” dowódca Zgrupowań Świętokrzyskich AK wydarzenia z kilkudniowej bitwy z niemiecką obławą w lasach włoszczowskich pod koniec października 1944 roku:
Jednocześnie wrócił uradowany „Bogoria” [Stanisław Skotnicki], meldując, że oddziały „Przeboja” otoczyły kompanię niemiecką z batalionu, który zapędził się głęboko w las. Niemców było ponad 150. Dowodził nimi jakiś major, esesman, który w pewnej chwili wezwał polskiego dowódcę do zaprzestania ognia i prosił go o rozmowę. W czasie wymiany zdań Niemiec oświadczył, że nie wiedział, iż ma do czynienia oddziałem NSZ, z którym przecież wcale nie chce walczyć. Według jego wiadomości w tym miejscu miał się znajdować oddział komunistyczny.
Dalszy bieg wydarzeń nie ma znaczenia (Niemcy zostali wzięci do niewoli, rozbrojeni i wypuszczeni – partyzanci nie prowadzili obozów jenieckich). [za Zdzisław Rachtan „Halny”: „Nurt”, major Eugeniusz Kaszyński, 1909 – 1976, Biblioteka Armii Krajowej, Seria Dowódcy AK, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2008]
Wróćmy do dzielnych wojowników z Brygady Świętokrzyskiej. Oto przytoczone przez prof. Czesława Brzozę wydarzenia:
28 XII 1944 r. oficer 106. DP AK meldował swym przełożonym: „Melduję, że w m[iejscowościach] Giebułtów, Maciejów, Adama, Boczkowice, Tochołów oraz Włodzimierka pojawiły się oddziały NSZ-etu z brygady »Bohuna«. Oddziały te są silnie uzbrojone i zajmują się rabunkiem ludności wiejskiej, co zostało przez nas w paru wypadkach stwierdzone. W dniu 21 XII [19]44 zostaliśmy zaalarmowani przez ob. Rymwida z placówki Sarna, że w m. Raszówek 8 uzbrojonych ludzi z opaskami biało-czerwonymi na rękach napadło na dom i rabują. Po przybyciu naszego plutonu na miejsce stwierdziliśmy, że ludzie ci należą do NSZ-etu (do czego sami się przyznali). D[owód]cą oddziału był sierżant »Sęp«, który w rozmowie z nami powiedział, że dokonuje rekwizycji, jednak ta rekwizycja miała charakter rabunku, gdyż zabierano po domach oprócz kur, gęsi i kaczek także ubrania i nawet bieliznę i suknie damskie.
Podczas rozmowy z d[owód]cą patrolu ten speszony począł się usprawiedliwiać, że rzeczy tych nie zabiera siłą, lecz prosi o nie, co nie było zgodne z prawdą, gdyż ludność poszkodowana oświadczyła, że brano wszystko siłą (świadek: Tomczyk, Siedmiogrodzki z m. Raszówek). Po naszej rozmowie patrol NSZ oddał poszkodowanym zrabowane rzeczy w naszej obecności. W dniu 22 XII [19]44 do m. Lisiny przyjechał patrol NSZ-etu w celu rekwizycji świni u naszego czynnego członka. Członek ten zaalarmował miejscową drużynę, która po przybyciu na miejsce nie pozwoliła na rekwizycję. Po odejściu patrolu NSZ stwierdzono, że zginął 1 litr wódki i 1 para zelówek do butów. Podczas rozmowy patrolu NSZ z naszą drużyną domagali się [eneszetowcy] podania hasła, czego jednak nasi ludzie nie uczynili. W dniu 23 XII [19]44 patrol NSZ-etu przybył do m. Raszówek, gdzie zabrał u naszego członka Ptaka jedn[ą] świnię oraz mięso (20 kg), które było pozostawione na okres świąt przez plut[on] dyspoz[ycyjny] Lacha. Zabraną świnię chcieli sprzedać na miejscu mieszkańcom Raszówka: Siedmiogrodzkiemu Edwardowi i Migasowi Andrzejowi. Kiedy ob. Ptak, chcąc ratować swoją świnię, powiedział, że ona jest przeznaczona dla plut[onu] dyspozyc[yjnego] AK, d[owód]ca patrolu [NSZ] wyraził się w nast[ępujący] sposób: »To wyście są ich wspólnikiem, oni rabują, a wy się potem z nimi dzielicie«. Przy niniejszym piśmie załączam pokwitowanie NSZ-etu na zabraną świnię. Oprócz powyższej sztuki zabrano jeszcze w m. Raszówek: 4 świnie, 15 koszul, 5 kg mydła i wiele innych drobnych rzeczy. We wszystkich wypadkach rekwizycji dokonywano w sposób rabunkowy, wprowadzając we wsiach zamęt i oburzenie ludności. (–) »Jaksa«” (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Krakowie [dalej: AIPN Kr], 075/24, cz. 1, k. 120/8). 21 Słowo o „Brygadzie”, „Wielka Polska”, nr 45, 29 XI 1944. Pełny tekst w: Narodowe Siły Zbrojne. Dokumenty, struktury, personalia, t. 2: NSZ-AK, Warszawa 1996, s. 156–157. 22 Oświadczenie komendanta Okręgu VIII NSZ-AK, 6 XII 1944 r. w: Narodowe Siły Zbrojne. Dokumenty…, t. 2, s. 160–161.
Ucieczka na zachód
Styczniowa ofensywa radziecka zaskoczyła Brygadę Świętokrzyską, co jest dziwne, zważywszy z jednej strony jej wojskowy sznyt, który utrzymywał „Bohun”, a z drugiej – relacje z Niemcami. Inna sprawa, że Niemcy też byli zaskoczeni. Brygada Świętokrzyska znalazła się w najgorszej możliwej sytuacji – między nacierającą Czerwoną Armią a ufortyfikowanymi stanowiskami Wehrmachtu. Mogła się, oczywiście, zdemobilizować i rozproszyć, ale nie pozwalał jej na to wyznawany antykomunizm i przekonanie, nie wiadomo, na czym ufundowane, że na zachodzie będą mogli, w ramach Polskich Sił Zbrojnych, jako zwarty oddział, kontynuować walkę. Pytanie – z kim? Z Niemcami wojna niewątpliwie zbliżała się do końca. Z Sowietami? Wszystko wskazywało na to, że Alianci zachodni takich zamiarów nie mają.
Z całą pewnością NSZ-owcy nie mogli jeszcze wiedzieć, co zostanie w lutym postanowione w Jałcie (to sugerował ostatnio pan prezydent Duda). Może po prostu chcieli przetrwać? Musieli jednak w tym celu przejść – za zgodą dowódców frontu niemieckiego na jego zachodnią stronę, co też uczynili. I już do końca wojny przesuwali się na południowy zachód, wspomagani przez Niemców, dozbrajani przez nich, leczeni a w późniejszym okresie — także szkoleni.
Niemcy nie kierowali się, naturalnie, altruizmem – liczyli na to, że polska brygada zasili ich oddziały frontowe. „Bohun” unikał takiej deklaracji, kluczył, odmawiał, ale nie mógł zapobiec wykorzystaniu obecności BŚ po niemieckiej stronie frontu przez propagandę:
Prof. Brzoza cytuje: „W prasie niemieckiej ukazały się na stronie tytułowej artykuły z nagłówkami »Polski Legion Ochotniczy do walki z bolszewikami«. W artykule [tym] pisano, że armia gen. Własowa zatrzymała ofensywę sowiecką nad Odrą i Nyssą i że teraz 35-tysięczna jednostka polska weźmie udział w walce z bolszewikami”
W komunikacie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych nie ma żadnej wzmianki o tym, co działo się z Brygadą od przejścia przez front do wyzwolenia kobiecego obozu koncentracyjnego w Holiszowie.
A były to ciekawe historie, które nieoceniony profesor Cvzesław Brzoza tak opisywał:
[…] Niemożność podjęcia faktycznego współdziałania bojowego uzasadniano stale brakiem odpowiedniego przygotowania i uzbrojenia oraz partyzanckim charakterem Brygady. Jako alternatywne rozwiązanie podawano możliwość wykorzystania jej po odpowiednim przygotowaniu do działalności dywersyjnej na tyłach Armii Czerwonej 48. Być może propozycje tego rodzaju złożono w czasie rozmów 27 stycznia w Ząbkowicach Śląskich, gdyż następnego dnia wśród partyzantów pojawiły się takie wiadomości: „Wczoraj (28 I) jak grom uderzyła nas wiadomość podawana z szybkością błyskawicy z ust do ust, że wracamy z powrotem do Polski. W jaki sposób? Otóż w fantastyczny. Niemcy zaproponowali nam projekt zrzucenia nas jako skoczków spadochronowych na tyły bolszewickiego frontu w celu zadawania bolszewikom dywersji. Pierwsza ochotnicza dziesiątka składająca się z ludzi pracujących dawniej w AS-sie [Akcja Specjalna] po krótkim przeszkoleniu odleci w najbliższych dniach w celu nawiązania łączności z naszym Głównym D[owódz]twem, które tam zostało, i zbadania możliwości zrzutów. Wiadomość tę przyjęliśmy entuzjastycznie, chociaż są między nami tacy, którzy bledną na myśl o skoku z samolotu. Ja zdecydowałem się w pierwszej chwili i będę starał się lecieć w jednej z pierwszych dziesiątek. Jaki ta sprawa weźmie obrót, na razie przewidzieć nie można, lecz przypuszczam, że jeżeli Niemcy zdołają zatrzymać nawałę bolszewicką, to te plany dojdą do skutku i w niedługim czasie znajdziemy się znowu na ojczystych naszych terenach jako małe oddziały dywersyjne”.
Trudno powiedzieć, jak szczere były te deklaracje, jednak od 29 stycznia zaczęto kierować ludzi, najprawdopodobniej na zasadzie ochotniczej, do przeszkolenia na kursach radiowych, radiotelegraficznych i „specjalnych”. Większość z nich znalazła się następnie w patrolach wysyłanych do Polski. 6 lutego 1945 r. odeszła na przeszkolenie największa, ponad pięćdziesięcioosobowa grupa, a następnego dnia ogłoszono oficjalnie ochotniczy zaciąg kandydatów „do przeszkolenia i ewentualnego powrotu później do kraju”. Dowódcom batalionów i kompanii polecono, aby „w zrozumieniu ważności zadania” zachęcali podkomendnych do zgłaszania się, a w stosunku do oficerów utrudniających zaciąg zapowiedziano „wyciągnięcie konsekwencji służbowych”. Dowódcą grupy wyszkoleniowej na „kursach specjalnych” został por. Stefan Celichowski „Skalski”. 9 lutego, w czasie postoju w Arnau i Kottwitz, zapowiedziano, że cała Brygada zostanie w kilku turnusach objęta szkoleniem strzelecko-dywersyjnym, a na pierwszy polecono skierować osiemdziesięciu żołnierzy „najbardziej wyrobionych ideowo, bez względu na stopień”,
W parze z intensywnym szkoleniem nie szło jednak kierowanie poza linię frontu większej liczby partyzantów, a wysłane patrole nie podejmowały tam działań dywersyjnych. 13 lutego wyekspediowano samolotem tylko jedną grupę zwiadowczą pod dowództwem por. Bogusława Denkiewicza „Bolesława”. Kolejne zrzucono 10 marca – grupę kpt. Zygmunta Rafalskiego „Sulimczyka” i 11 marca – grupę ppor. Stanisława (Władysława) Stefańskiego „Szczerby”. Jako ostatnia odleciała 15 kwietnia siedmioosobowa grupa por. Jerzego Celińskiego „Gnata”, a dziesięć dni później (25 kwietnia) odeszła jedyna grupa piesza, najliczniejsza, pod dowództwem por. Tadeusza Żółkiewskiego „Mosta”, która jednak nie dotarła do celu w całości; większość jej uczestników, wraz z dowódcą, powróciła do Brygady 29 kwietnia. Informacje na jej temat są zresztą wyjątkowo sprzeczne.
Dwie ostatnie grupy zostały wysłane już po kolejnej konferencji polsko-niemieckiej, która odbyła się 5–6 kwietnia najprawdopodobniej w Monachium. Stronę polską reprezentowali tam z pewnością „Bohun”, „Jaxa” i „Ząb”, a być może także „Zaremba” i „Skąpski” (ten ostatni jako tłumacz). Wśród rozmówców niemieckich znajdował się m.in. kpt. Paul Fuchs z radomskiego gestapo. Przebieg rozmów nie jest znany, ale ich efekty znalazły odbicie w rozkazie dziennym wydanym następnego dnia po ich zakończeniu. „Bohun” informował podkomendnych:
„Dn[ia] 5 i 6 bm. odbyłem rozmowy z przedstawicielami niemieckich władz wojskowych, w których stwierdziłem, że Grupa »Zachód« NSZ ma na celu w zmienionych obecnie warunkach przede wszystkim walkę z bolszewizmem, okupującym Polskę. W wyniku tego mojego stanowiska ustaliłem, że Grupa ma do wykonania następujące zadania:
1. przeprowadzenie włączenia jak największej liczby Polaków przebywających na terenach Rzeszy do szeregów Grupy dla celów walki z Rosją Sowiecką o wolność i niepodległość Polski.
2. podtrzymanie oporu NSZ-etu na terenie Polski przeciw bolszewizmowi przez celowe wysyłanie przeszkolonych grup dowódczych i dywersyjnych.
3. nawiązanie kontaktów z polską emigracją na Zachodzie, a w pierwszym rzędzie z Wodzem Naczelnym gen. Andersem, celem podporządkowania się jego rozkazom dotyczącym walki wszystkich Polskich Sił Zbrojnych z okupantem bolszewickim o prawdziwą wolność i niepodległość Polski. Wyszczególniając powyższe zadania Grupy, stwierdziłem:
1. że d[owódz]two Grupy jest gotowe przygotować dla celowych przerzutów na teren Polski odpowiednio przygotowane grupy dowódcze i dywersyjne.
2. że Grupa jako taka obecnie nie nadaje się do jakiejkolwiek walki na froncie ze względu na brak dostatecznego uzbrojenia i bardzo słabe wyszkolenie.
3. że w tych warunkach udział Jej w walkach na froncie przyniósłby więcej szkody niż pożytku.
4. że Grupa jest nie tylko jednostką wojskową, ale i polityczną, której dążeniem jest przesunięcie się dalej na zachód. Wówczas jedynie bowiem możliwe będzie wykonanie powyżej wyszczególnionych zadań. Strona niemiecka powyższe zasady stanowiska mojego przyjęła, zobowiązując się przedłożyć je swym władzom politycznym i wojskowym do zatwierdzenia. W wyniku konferencji ustalono, że kpt. Fuchs zbada możliwości techniczne przesuwania się Grupy na zachód niezależnie od postępów ofensywy bolszewickiej. Ustalono przy tym, że w wypadku gwałtownych postępów tej ofensywy Grupa będzie się posuwała w kierunku zachodnim z armią niemiecką”.
Osiągnięte rezultaty były korzystne dla dowództwa Brygady – nie tylko otrzymano zgodę na dalszy marsz na zachód, ale przede wszystkim znów odsunięto groźbę rzucenia jednostki na front. Wzmianka o jej rozbudowie oznaczała możliwość prowadzenia werbunku w obozach jenieckich i koncentracyjnych. Bardzo istotny był także fakt, że Niemcy zaakceptowali konieczność porozumienia się Brygady z władzami polskimi na emigracji. Być może uznali oni, że dzięki temu uzyskają możliwość nawiązania kontaktu z aliantami.
Dalsze dzieje Brygady Świętokrzyskiej są dobrze znane, udokumentowane i opisane, poczynając od wyzwolenia obozu pracy w Hliszowie, po współpracę z wojskami Armii USA w ostatnich dniach wojny.
Po jej zakończeniu mało się o Brygadzie mówiło, do czasu, aż w 1948 roku, przy okazji 4 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego…
[…]doszło do otwartej polemiki prasowej między środowiskiem Brygady a AK. Zapoczątkowało ją opublikowanie w „Na szańcu” tekstu poświęconego powstaniu warszawskiemu, które zostało ocenione – zgodnie z koncepcją NSZ – jako nie tylko niepotrzebne, ale wręcz szkodliwe dla sprawy polskiej. Akowcy natychmiast zareagowali i w swym piśmie podkreślili, że tylko ze względu na szkodliwość „dla całokształtu interesów polskich” powstrzymywano się do tego czasu od ogłaszania „długiego szeregu kompromitujących faktów z przeszłości »Brygady«”, bo chciano utrzymać opinię o Polakach jako o społeczeństwie bez kolaborantów. Wobec jednak ewidentnego ataku postanowili zareagować.
W obszernym artykule przypominano, że Brygada, podobnie jak komuniści, nie uznawała naczelnego dowództwa sił zbrojnych w kraju, a następnie podjęła „dosłownie [jako] jedyna podziemna grupa wojskowa” współpracę z Niemcami, dzięki którym dostała się do Czechosłowacji „pod ochroną wojska, władz i policji niemieckiej” i pod tą opieką dotrwała do końca wojny. Argument jej dowódców, że w ten sposób oszczędzono siły do walki z Sowietami, uznano za niepoważny, gdyż walkę należało prowadzić „w Kraju, a nie w… strefie amerykańskiej”. Ponadto stwierdzano, że szkody wynikłe z kolaboracji były tak wielkie, iż nie potrafią zrównoważyć korzyści uratowania tysiąca ludzi, a w końcowym akapicie pisano: „Brygada Świętokrzyska nie ma żadnego, najmniejszego moralnego i politycznego tytułu do wypowiadania wyroków w sprawach polityki polskiej, podobnie jak nie ma tego prawa Komitet Patriotów Polskich w Moskwie”, gdyż jedyną różnicą między nimi było to, że Brygada chciała organizować wojsko polskie pod komendą i przy pomocy gestapo, a moskiewski Komitet przy pomocy NKWD. […]
Tak pisał, opierając się na solidnych i sprawdzonych dokumentach prof. Czesław Brzoza, a artykuł zatytułowany „Od Miechowa do Coburga. Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych” opublikował w periodyku „Pamięć i sprawiedliwość” nr (5) 1/2004, Instytut Pamięci Narodowej.
nr 1 (5)/2004 – cena 25,00 zł
W numerze: 1. Dyskusja: dr hab. Janusz Kurtyka – Światy przeciwstawne: komunistyczna bezpieka wobec podziemia niepodległościowego. Aparat bezpieczeństwa publicznego w walce z polskim podziemiem niepodległościowym – dr Tomasz Balbus, Jerzy Kułak, dr hab. Janusz Kurtyka, dr Zbigniew Nawrocki, dr Grzegorz Ostasz i dr Zdzisław Zblewski. 2.
Komentarz prof. Andrzeja Friszke:
[…]właśnie na tym polega fałszerstwo historyczne uprawiane przez obecnie rządzących na wielką skalę i eliminujące z opowieści historycznej (narracji) prawdziwe fakty, prawdziwych bohaterów, a też okoliczności miejsca i czasu. Tak na fałszu wyedukowani będą tylko mięsem armatnim totalistycznych ideologi. Ale prawda historyczna istnieje obiektywnie, nawet jeśli jest cenzurowana lub wypychana na margines w imię ideologicznych konstruktów. Ona przetrwa, ale naród kształcony na kłamstwach i mitach może ulec szaleńcom lub zniszczyć podstawy własnej pomyślności. Kłamstwa i mity są tylko kłamstwami i mitami, a życie poza zakresem oddziaływania tych kłamstw i mitów toczy się realnie. I tak idealizacja NSZ oznacza poniżenie i odtrącenie tych, którzy żyją (żyli w PRL) w świadomości prawdziwych zasług AK w walce z hitleryzmem oraz pamięci jego ofiar. Wyniesienie facetów pijących wódkę z Gestapo (autentyczne) jest znieważeniem ofiar hitleryzmu. Także wyniesienie morderców Żydów na piedestał musi być zauważone przez społeczność żydowską, i niech się potem nie dziwią reakcji.
Piotr Rachtan
Niewątpliwie ten list musiał się ukazać (wszędzie). Ale nie ma o czym rozmawiać, bo nie ma z kim. Jako że Duda jest wprawdzie człowiekiem, ale nie jest z pewnością “kimś”. Ten K. jest “kimś”, ale przecież to on mu rozkazał. I właśnie posełek K. odpowiada za tę hańbę.