Piotr Topiński: Skorumpowana Żywiecczyzna9 min czytania

24.10.2019

Tak się złożyło…

Udaliśmy się w okolice Hali Boraczej — a tam katastrofa: na górze Prusów ciężkimi ciągnikami zniszczono, zdewastowano obszerną, zadrzewioną halę pod hasłem reaktywowania pasterskiej kultury miejscowych górali. Komisja Europejska dawała pieniądze. To wszystko na wysokości 900 m n.p.m, gdzie gleba cieniutka, bo poprzednikiem spychaczy był lodowiec a było to… ho, ho… najmarniej 10 tys. lat temu.

Gleba po przejściu lodowca tworzyła się powolutku, pracowicie. Konny sprzęt gleby nie dewastował, ciągnikom wystarczyła jedna dniówka. Zepchnięto glebę, wyrżnięto, wyłamano kilkaset dorodnych już drzew, rozjechano krzewy i krzewinki… Bowiem odnowienie góralskiej kultury opartej na hodowli owiec wymaga przestrzeni, by nie wspomnieć o europejskich funduszach.

Mamy zdjęcia, są do dyspozycji.

Drzewa na górskich halach to nie są szybko rosnące drzewa ozdobne, sadzone w parkach wedle projektu techników ogrodnictwa.

Po przejściu ciągników żadna owca tego terenu nie zaszczyciła swoją obecnością, bo łąki to już tylko z nazwy. Pasterska kultura już nie ma się tu czym objawić. Pokruszona skała, a między kamieniami cienko przędzie turzyca w całkowitej monokulturze, nawet dla owiec niejadalne obrzydlistwo (tak jak na zdjęciu).

Pozostaje głęboką tajemnicą, jakim cudem przeprowadzono taką akcję bez wiedzy właściciela drzew i gruntów; jakim cudem Komisja Europejska dofinansowuje projekt na cudzych terenach bez zgody i wiedzy gospodarzy; jakim cudem projekt zyskał akceptację RDOŚ; jakim cudem kolejne pisma, skargi, doniesienia pisane przez mieszkańców i organizacje ekologiczne są odrzucane przez służby wojewody do tego powoływane?

Od początku sprawy. Od trzech lat.

Jakich argumentów trzeba użyć, by na tych bezdrożach pojawiła się policja? Póki co, nie przyjedzie, bo nowy posterunek wyposażono w samochody osobowe przystosowane do ścigania piratów drogowych na gładkim asfalcie. Gładkiego asfaltu w górach nie ma!

Gmina naliczyła… Świeżych pni po wyrżniętych drzewach tylko w ostatnim miesiącu było ponad 180!

Jedyny, do jakiego dotarliśmy urzędowy dokument w tej sprawie to…odmowa wszczęcia postępowania w tej sprawie sprzed trzech lat (WSI.510.18.2015.TK.16) wydany przez śląski RDOŚ (dla przypomnienia, to skrót od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska). Co prawda, jak stwierdzono, skarga uzasadniona, zarzuty słuszne, ale nie szkodzi, bo mała skala, bo nie ma wpływu, bo korzyści społeczne. Bełkot pijanego urzędasa samego Wojewody!

To Śląsk, gdzie pielęgnowanie górskiej przyrody powinno być priorytetem.

Bezkarność pobudza „przedsiębiorczość”, więc już pędzi kolejny projekt na kolejnych działkach. Tym razem chodzi o bioróżnorodność, czego wskaźnikiem ma być jakiś motylek kiedyś na tych łąkach stwierdzony. Dla bioróżnorodności, dla tego motylka już przystrzyżono kilka hektarów krzewów borówki (czarnej jagody), zniszczono siedliska trzmieli, jaszczurek, żmij, różnych gryzoni, wielu owadów, mięczaków… a motylek się i tak nie pojawił. Wycięto kolejne drzewa, oczywiście bez zbędnej zgody i wiedzy właścicieli działek.

„Przedsiębiorca” ciągle ten sam! Grunty nadal nie jego.

Zmuszeni przez Urząd Gminy i wzburzonych mieszkańców kilka dni temu przybyli na inspekcję gospodarze obszaru: leśnicy z Żywieckiego Parku Krajobrazowego. Trudno uwierzyć, ale do wskazania skali dewastacji zaprosili… winowajcę (sic!!!). Pokazał, co chciał: okazał się zbawcą obszaru, mieszkańców, przyrody i poczucia sprawiedliwości. Wał gleby zepchniętej ze zboczy, zmieszanej z karpami leśnicy – „fachowcy” być może uznali za dzieło lodowca !!!

Przypadek, głupota, co jeszcze, jeśli nie korupcja???

Z góry piękny widok na Jezioro Żywieckie i pasmo wsi Żabnica na pierwszym planie.

Na dole stosy zwiezionych z góry, dorodnych pni stuletnich buków, świerków. Ani jeden pień nie jest ocechowany. Wszystko z kradzieży! Straż Parku Krajobrazowego, administracja, Lasy Państwowe — starannie rzecz przeoczyły. Drewniane bale mimo to kupiły do zabezpieczania leśnych dróg przed spływającą wodą, bo przecież ze zdewastowanych gór wody spływać będzie coraz więcej.

Jeśli spojrzeć od strony Żabnicy — nie można mieć wątpliwości: z pieniędzy Komisji Europejskiej pod absurdalnymi pretekstami wyrznięto piękne zbocze pod stok narciarski od Hali Boraczej do Żabnicy (400 m różnicy poziomu). Program OWCA+, motylki, bioróżnorodność — to ściema.

Ale to dopiero początek.

A początek to woda, górski stok o znacznym spadku, pozbawiony gleby, to jak rozłożona folia; deszczówka nie wsiąka… Brunatna maź spływa w dół, im więcej pada, tym szybciej spływa. Woda porywa kamienie, resztki gleby, żwir. To Beskid Żywiecki — i górskie burze, to kataklizm na każdym metrze kwadratowym. A w pełnym słońcu wszystko wysycha na wiór w tempie nieznanym niżej. To, co już kiedyś litościwie wyrosło — wyschło albo wyschnie; to, co wyschło — będzie murszało, długo się rozkładało, zostanie wypłukane, wywiane i nie stworzy gleby najmarniej przez kolejnych 10 tysięcy lat. Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak w kilka tygodni powstaje pustynia, to to jest świetny obiekt edukacyjny.

A niżej, na dodatek jeszcze, każda dróżka zaopatrzona w rowy, betonowe rynny i kanaliki do jak najszybszego spuszczania wody, mułu, kamieni.

Teraz jesienią kanaliki zapełnione liśćmi i kolejne deszcze wyeksportują do rzeki kolejne tony rozkładających się związków organicznych, z których powstać miałaby gleba. Jeżeli ktoś nie wie jak się tworzy gleba, to może tutaj postudiować brak takiej możliwości.

Z całej zdewastowanej powierzchni płynie prócz tego jeszcze żwir, kamienie, wszystko, co woda może przenieść, unieść, przesunąć.

„Eksperci” RDOŚ (przypominam: to służby wojewody, powołane do ochrony siedlisk), autorzy „odmowy wszczęcia postępowania” — nie widzą, nie słyszą, nie czytają, nie myślą.

Cała beztroska włodarzy Beskidu sumuje się niżej, w jeziorze Żywieckim. Wygolone Pilsko, o czym już pisałem, i zdewastowana Góra Prusów to tylko fragmentaryczny obraz tego, co dzieje się w naszych Beskidach. W Żywieckim Parku Krajobrazowym.

Pozwalam sobie załączyć obraz podobnej „niefrasobliwości” z Pilska (choć kiedyś już to tutaj pokazywałem), bo nad sfilmowaniem opisywanych wydarzeń jeszcze nam przyjdzie się napracować).

Kolejny dokument wyłożony do wglądu w Urzędzie Miejskim w Żywcu. „Raport oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia pn.: odmulanie zbiornika wodnego TRESNA” — a tam powiązanie dewastacji Góry Prusów z kolejnym przekrętem. Bo w „raporcie” niewiele o odmulaniu, ale dużo o takim regulowaniu, by jak najwięcej kamieni naniosło do jeziora. Bo tam jest kopalnia żwiru.

Więc Urząd Miejski organizuje, „Wody Polskie” realizują, Komisja Europejska płaci za „odmulanie” — a zyski ma spółka przedsiębiorczych przedsiębiorców. Ponad 130 mln, nie licząc tego, co pod stołem!

Naiwna Unia Europejska!

Głupota i niewiedza organizacji finansujących i sprawdzających — to Eldorado na górskich bezdrożach!

Mułu tam zresztą nie ma, wody też deficyt, za kilka lat jezioro całkiem wyschnie z powodu „porządkowania zlewni” i globalnego ocieplenia, więc trzeba szybko zdążyć przed katastrofą.

Raport RDOŚ to ich kolejne kuriozum. Trudno się jednak spodziewać tam czegoś rozsądnego, skoro w „raporcie” metale ciężkie są pierwiastkiem (sic!!!) „wody zakwitają”, a muł ma „niewielką zawartość materii organicznej”. Więc przynajmniej wiemy, że to nie jest muł!

W innym miejscu „raportu” zaznaczono, że w wybieranym „urobku, który będzie sprzedawany” będzie 30% kamieni. Wynika z tego, że pozostałe procenty mogą być „bezpiecznie” sprzedawane na lewo.

Więc po to „odmulanie” za 130 milionów z hakiem góralskim?

Bo skąd tu muł, skoro w miejscu planowanych działań schodzą się dwie wartkie górskie rzeki, wpadające do jeziora —i jeszcze drobniejsze potoczki, które stale wypłukują osady organiczne z nanoszonych kamieni? Jakim cudem muł miałby być usuwany z jeziora, skoro pogłębiarki będą go wyciągać z głębokości kilku — a nawet kilkunastu — metrów? To będzie płukanie wydobywanych kamieni i stałe wtórne zanieczyszczanie wody w jeziorze, co zresztą w raporcie RDOŚ (str. 106-108) przypadkiem przez kogoś kumatego jest podkreślone. Pomysły przyspieszenia szybkości wpływającej wody przez obudowanie i obetonowanie wpływających rzek, niszczenie podmokłych siedlisk też nie służą „odmulaniu”. Mają na celu nanoszenie kamienia. Bo kamień to pieniądz! Musi być czyściutki.

Jaskółki brzegówki muszą sobie znaleźć miejsce do przeprowadzki (to z „raportu”).

Jedyne uzasadnienie wyboru miejsca wybierania mułu z bezmułowej przestrzeni to akurat jedyny taki nad żywieckim jeziorem dostępny (już istniejący) system dróg dla ciężkich samochodów, którymi można będzie wywozić „urobek”.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska gorąco popiera!

Mułu w dalszej części jeziora zresztą nie brakuje, tyletyle że zewnętrzne finansowanie będzie tam, gdzie go akurat nie ma!

Przypadek, głupota… Co jeszcze, jeśli nie korupcja???

Budowanie „partnerstwa publiczno-prywatnego” z udziałem organizacji pozarządowych, które miały zapobiegać takim jak opisane przekrętom, było ideą budowania lokalnego rozwoju przed trzydziestu już laty.

Pozarządowych organizacji zajmującej się zagospodarowaniem przestrzeni już nie ma. „Partnerstwo” zamiast trzech ma już tylko jeden podmiot: własny!

Przed laty do wykorzystywania trójsektorowych narzędzi finansowych w działaniach przedsiębiorców nakłaniał Leszek Balcerowicz. Później peeselowski Waldemar Pawlak cynicznie nazwał takie coś dojeniem brukselki, bo to podnosiło wskaźniki wykorzystania środków najpierw strukturalnych, potem unijnych.

I podnosi!

Mieszkańcy — i nie tylko ci bezpośrednio dotknięci — szukają sprawiedliwości, ale miejscowa policja ze stosowaniem prawa się nie kwapi i odmawia łażenia piechotą po górach.

Prof. Marek Belka w wywiadzie dla Newsweeka prorokuje, że kolejna dekada naszego wieku będzie podporządkowana ekologii.

Obawiam się, że przy tak traktowanym partnerstwie publiczno-prywatnym w świetlaną przyszłość możemy się już nie załapać, bo dewastacja i odrywanie gór (a to jest problem całej górzystej Polski) od wpływu na klimat — gwałtownie przyspieszy zmiany, czego skutków jeszcze nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

Interpretator cudów pilnie poszukiwany!

Piotr Topiński

Print Friendly, PDF & Email
 

3 komentarze

  1. szerszeń 28.10.2019
  2. Marek 28.10.2019
  3. Andrzej Goryński 28.10.2019